wtorek, 20 grudnia 2016

Od Heroiki CD. Poisona

Ruszyłam za Poisonem, lekko utykając. Zraniona łapa trochę mnie bolała, ale nie uważałam, by było to coś poważnego. Przeszliśmy przez niedawne pole bitwy i zatrzymaliśmy się obok Rary, która rozmawiała z jakimś łaciatym pustelnikiem. Widząc nas szybko dokończyła rozmowę.
- O co chodzi? - zapytała, odwracając się w naszą stronę.
- Dziękujemy za pomoc - zaczęłam.
- Nie ma sprawy. Możecie mi tylko powiedzieć, gdzie wyście tak długo byli!?
Wymieniliśmy z Poisonem zdziwione spojrzenia.
- Długo? Nie było nas jakieś kilka dni...
- Pół roku. Minęło pół roku.
- Tak długo na nas czekaliście? - zapytałam, zaskoczona. Rara wzruszyła ramionami.
- Jak już wspominałam, nasza sytuacja nie jest najlepsza. Moon, Picallo i Sophie zostali zamordowani, Alfą został Anubis, ale ostatnimi czasy mało kto go widuje. I dobrze.
- Moon nie żyje? - zapytał zaskoczony Poison.
- Jak to możliwe? - dodałam.
- Już mówiłam - morderstwo. Nie znam szczegółów. Wracajmy do watahy, zanim te dziwne stworzenia się znowu pojawią.
***
Po kilku godzinach i odnalezieniu Feathera znaleźliśmy się w górach. Tam, w sporej dolinie, ukrywała się wataha. Gdy zeszliśmy po stromym zboczu, Rara podeszła do czerwono-białego basiora, Oriona.
- Nie widziałeś Anubisa? - zapytała.
- Nie, wymknął się jakiś czas temu. O co chodzi?
- Heroica i Poison...
Wilczyca przerwała. Na brzegu doliny pojawił się czarny basior - Anubis. Wszystkie wilki prócz mnie i Poisona schyliły głowy, aczkolwiek większość robiła to niechętnie. Jakieś dwa nieznane mi basiory podeszły do Alfy i wraz z nim ruszyli w naszą stronę.
- Zachowuje się tak od pewnego czasu - szepnęła Rara.
- Widzę, że raczyliście się w końcu pojawić - warknął Anubis. - Ale szkoda, że wcześniej nie zapoznaliście się z zasadami.
- Jakimi zasadami? - zapytałam, choć chyba zaczynałam się domyślać, o co chodzi.
- Rara wam wszystko wyjaśni. I mam nadzieję, że więcej nie będziecie się mi stawiać.
Powiedziawszy to, odszedł.
- Chodźcie, wszystko wam wyjaśnię - szepnęła do nas Rara.
***
Pustelniczka opowiedziała nam, jak pewnego dnia Anubis zniknął i wrócił jakiś tydzień później w towarzystwie jedenastu basiorów i kilku wojowniczych wader. Zarządził, że od tej pory nikt nie ma prawa podejmować żadnych decyzji bez jego zgody - czy to chodziło o polowanie, o partnerstwo czy o patrolowanie granic. Jego rządy połączone z zastraszaniem przez przyprowadzone przez niego wilki sprawiły, że wataha stała się słaba. Z trudem powstrzymywali napaści sąsiadów, aż do napadu zmutowanych wilków. Wtedy zmuszeni byli się wycofać.
- Nikt nie może się mu postawić - zakończyła Rara. - Jest nas zbyt mało. A on jest zbyt... agresywny i surowy. Gdy Stream próbowała wymusić lepsze warunki dla jej rodziny, zabił jej partnera i dwa z trzech szczeniąt. To był dla niej ogromny cios, zwłaszcza po śmierci Moon. Wciąż się nie otrząsnęła.
- To okropne - stwierdziłam. - Jak... Jak on mógł się tak zmienić?
- Podejrzewam, że ktoś nim kieruje - powiedziała Rara. - Nawet do Yon...
Przerwało jej wycie.
- Wieczorne spotkanie. Musimy się stawić.
Wzorem Pustelniczki opuściliśmy schronienie pod nawisem skalnym i wraz z innymi zebraliśmy się przed półtorametrowym głazem. Na skale stał Anubis i lustrował wszystkich chłodnym spojrzeniem. Wygłosił krótki wstęp, a potem przeszedł do informacji.
- Dzisiaj do naszej watahy powrócili Poison i Heroica. Sytuacja na naszych ziemiach została dzięki nim i Rarze opanowana. Jeśli dobrze pójdzie, za dwa dni wrócimy do domu.
- Ale oni mogą powrócić... - zaczęłam. Anubis, który miał właśnie zeskoczyć na ziemię, zawrócił.
- Śmiesz kwestionować moje rozkazy? - warknął.
- Myślę po prostu o dobru watahy i stwierdzam fakty - odpowiedziałam. - Ryzyko ataku ze strony tych mutantów jest wciąż wysokie.
- Podejdź tutaj - rozkazał chłodno. Wilki z prawdziwej WKS skuliły się nieco, te przyprowadzone przez Alfę, o charakterystycznej błyszczącej czarnej sierści ze szkarłatnymi wzorami, uśmiechnęły się delikatnie. Powoli, możliwie najpewniejszym krokiem podeszłam pod głaz.
- Stań obok mnie.
Nie byłam pewna, do czego to prowadzi, ale zrobiłam, co powiedział. Przez chwilę mierzyliśmy się wzrokiem, aż Alfa zamachnął się na mnie łapą. Odruchowo wykonałam unik i rzuciłam się do przodu. Pazurami rozorałam skórę na piersi Anubisa. Wśród zgromadzonych pod skałą rozległ się cichy szmer głosów. W oczach Alfy pojawiła się wściekłość.
- Jak śmiałaś! - wrzasnął i uderzył mnie łapą. Gdy tylko mnie dotknął, moje ciało przeszył prąd. Upadłam na ziemię, tracąc dech w piersiach.
- Anubisie, oszalałeś? - zawołał Poison.
- Nie masz prawa mówić do mnie po imieniu!
- Nie zasługujesz na swój tytuł. Prawdziwy Alfa nie podnosiłby łapy bez powodu na swój lud. To musi się skończyć.
- Wyzywasz mnie? Chcesz pojedynku?
- Tu i teraz.
- Poison, nie... - szepnęłam wstając. Basior jednak nadal wpatrywał się w przywódcę. Alfa zeskoczył z głazu i oba wilki zaczęły krążyć wokół siebie. W pewnej chwili rzucili się na siebie i zaczęli tarzać po ziemi, walcząc zaciekle. Po pewnym czasie Anubis zaczął przegrywać. Zauważyli to też jego poplecznicy i rzucili się swemu władcy na pomoc. Ale w tej chwili i wilki z WKS przystąpiły do walki. Dolina zamieniła się w pole bitwy.
***
Jakiś czas później większość popleczników Anubisa uciekła, a on sam leżał na ziemi. Wydało mi się, że nie żyje, ale w tej chwili uniósł głowę.
- Yon - wyszeptał i spróbował wstać jednak złamana łapa mu na to nie pozwoliła. Podeszłam ostrożnie do niego. Spojrzał na mnie, a jego wzrok błagał o pomoc. Pomogłam mu wstać i przejść do miejsca, gdzie leżała jego ukochana. Basior upadł obok niej na ziemię i po chwili jego oddech ustał. Stałam jeszcze przez chwilę przy nich, a potem wróciłam do watahy.
- Nie rządził nimi prawdziwy Anubis - szepnęłam do Poisona.
- Wiem - odpowiedział równie cicho, a potem zwrócił się do wilków. - Trzeba pochować zmarłych - Anubisa, Yon i Stream.
Wszyscy wzięli się do działania i po godzinie wspólnej pracy usypane zostałe trzy kopce. W ciszy cała wataha siedziała przed nimi. Aż w pewnej chwili od strony lasu dobiegło nas wycie mutantów.
- Trzeba iść - stwierdził Poison.
- Masz rację, ale gdzie? - zapytałam.
Basio uniósł głowę, nad nami przeleciały ptaki.
- Jeszcze nie wiem, ale na pewno dowiem się wkrótce.

Od Oriona CD. Rary

Wziąłem łyk napoju i spojrzałem na Rarę, która siedziała na hamaku i wesoło mi się przyglądała, odstawiłem kubek, oblizałem się i podszedłem do niej. Siedziała i nie spuszczała ze mnie wzroku... uśmiechnąłem się zadziornie.
Rara zmazała uśmiech i pojawiło się zdziwienie
Trąciłem ją lekko nosem
- Co?
- Piękna jesteś- powiedziałem
- Ta tylko tak mówisz
Pocałowałem ją długo i ciepło
- Jakby było inaczej nie zrobiłbym tego- odrzekłem i przejechałem językiem po jej policzku a ona tylko wzdrygnęła ponieważ dreszczyk przepłynął przez jej ciało. Przytuliłem ją do siebie czule
- No to co robimy?-spytała
- A co chcesz?

<Rara?> No właśnie co robimy?

piątek, 16 grudnia 2016

Od Rary CD. Oriona

- Wolisz wiśniowy czy czereśniowy? - zapytałam. Basior podrapał się po głowie, zabawnie zmieniając ułożenie grzywki. Długa sierść skierowana była teraz we wszystkich kierunkach, a miejscami stała niczym antena.
- A jaka jest różnica? - spytał w końcu Orion.
- Wiśniowy jest wiśniowy, a czereśniowy czereśniowy.
- Aham... To poproszę wiśniowy, który jest czereśniowy.
- Takiego nie mam. Na razie naleję ci czereśniowy, dobrze?
Orion kiwnął głową. Po chwili podałam mu kubek i zabrałam się za robienie potrawki z królika. Gdy danie było gotowe, nałożyłam dwie porcje do dwóch misek i postawiłam je na stoliku.
- Smacznego - powiedziałam.
<Orion?>

niedziela, 27 listopada 2016

Od Oriona CD. Rary

- Ok niech ci będzie, możesz mieszkać w swoim domku
Wadera uśmiechnęła się, wsadziłem ją na swój grzbiet
Potem małym truchtem szedłem do jej domku na drzewie
- Orion, czemu to robisz?
- Ale co?
- No to wszystko, no ciągle mnie nosisz na grzbiecie
- Przecież nic się nie dzieje, ciężka nie jesteś
- No tak, ale przez to czuję się jak...
- Jak co- spytałem i spojrzałem jej w oczy
- Jak niepełnosprawna
- Ale tak nie jest- oznajmiłem- i wbij to sobie do głowy, jesteś moją księżniczką, będę cię szanował i nie będę cię traktował jak swoją własność... i bardzo cię kocham
- Fajnie to słyszeć
- No jesteśmy
Rara zeskoczyła i pierwsze co zrobiła to wskoczyła na hamak i zaczęła się w nim turlać
- Ach nie ma to jak w domu
Spojrzała na mnie
- Napijesz się czegoś?
- Em... jakiś kompot masz?

<Rara?>

poniedziałek, 21 listopada 2016

Od Rary CD. Oriona

Jaskinia była przepiękna. Ściany częściowo pokryte były kryształami, które przemieniały wpadające przez szczelinę u stropu światło w tęczę. Tu i ówdzie latały świetliki, dodając temu miejscu uroku. A jednak... Nie chciałam tam zamieszkać. Przyzwyczaiłam się do mego domu na drzewie, nieograniczonego ścianami i pełnego przestrzeni. Choć grota była jasna i obszerna, w dziwny sposób przytłaczała mnie.
- Ja... Nie chcę cię urazić, ale... Nie chcę tu mieszkać - powiedziałam cicho.
- Nie podoba ci się? - zapytał zawiedziony Orion.
- Nie o to chodzi, jaskinia jest piękna, ale... Nie czuję się tu dobrze.
- Mogę poszukać jakiejś innej groty.
- Nie wiem, czy to coś zmieni. Z jednej strony lubię przestrzeń, ale z drugiej... Gdy jest jej zbyt dużo, też mi to nie odpowiada... A zresztą, nie przejmuj się. Waderze gadanie. Zaczęłam się zachowywać jak księżniczka na ziarnku grochu. Pójdę zrobić coś do jedzenia, dobrze?
<Orion?>

niedziela, 20 listopada 2016

Od Poisona CD Heroiki

Ogień znacznie się cofnął. To był naprawdę świetny pomysł, by poprosić Rarę i Pustelników o pomoc. Ugasili niemal cały pożar. Prawie skończyli, gdy nagle rozległ się ryk. Wszyscy odwróciliśmy się w kierunku źródła dźwięku. Zza drzew wybiegło kilkanaście wilków, które raczej... nie były przyjaźnie nastawione. No okej, były może bardziej... zmutowane? Miały chyba o kilka kończyn za dużo. Pustelnicy z niepokojem obserwowali przeciwników. Wilki ewidentnie obrały sobie za cel ubranych w płaszcze magów.
- Mamy towarzystwo - westchnąłem.
- Nie przestawać! - zawołała Rara do Pustelników, którzy skierowali swoje laski z powrotem w kierunku drzew. Zmutowane wilki ruszyły w naszym kierunku. Stanąłem przed  całą zgrają razem z Heroicą, Rarą i kilkoma Pustelnikami. Oplułem je małą salwą kwasu. Te, które były na przodzie,  zawyły i cofnęły się do tyłu, potrącając swoich towarzyszy, powstało coś w stylu efektu kręgli. Wilki szybko jednak się podniosły. Te z pierwszego rzędu miały na pysku poparzenia od kwasu, dwa czy trzy chyba straciły wzrok. Heroica wybiegła naprzód i przejęła umysły tym ślepym. Pozostałe zaszarżowały z kilku stron. Zza drzew wybiegło jeszcze jedno tak samo liczne, co tamto stadko mutantów. Ja i Heroica walczyliśmy za pomocą magii, a przeciwnicy nie posiadali żadnych takich magicznych umiejętności, oprócz jakiejś wielkiej wrodzonej odporności. Nieprzyjaciòł cały czas przybywało, ale radziliśmy sobie całkiem dobrze, chociaż traciłem dużo energii. Z jakiegoś powodu nikt nie próbował ponownie podpalić lasu. To było bardzo dziwne.
Nagle zmutowane wilki wycofały się. Spojrzałem na Heroice pytającym wzrokiem.
- No co? - spytała nieco zbita z tropu towarzyszka.
- Jesteś ranna.
- Nic mi nie będzie.
Pokiwałem głową i w ciszy skierowaliśmy się do Rary.

Hero? sory że tak trochę długo, chyba z dwa miesiące. :/

piątek, 18 listopada 2016

Od Hazel cd. Caspiana

Zerknęłam kątem oka na basiora.
- Hazel.
Wróciłam do wypatrywania byków. Siedziałam nieruchomo, z postawionymi uszami, a jedynymi częściami które się ruszyły były oczy i klatka piersiowa.
  Przybysz nie odchodził. Zdenerwowana, czując na sobie jego wzrok, warknęłam:
- Co chcesz?
- Chciałbym...
Błyskawicznie przyłożyłam do jego pyska łapę. Pojawiło się moje śniadanie. Wstałam i ruszając powoli ogonem, skradałam się do byka. Jeleniowaty grzebał kopytem w ziemi, nie mając wiedzy o zagrożeniu. Heh...
  Wystartowałam sprintem i błyskawiczne czepiłam się jego boku. Brązowa sierść zabarwiła się krwią, tak samo jak pysk. Metaliczny smak cieczy dał mi znak, że nie ucieknie. Ostatecznie poraziłam ofiarę prądem. Trup upadł. Heh... Zbyt łatwe.
  Zeskoczyłam z ciała, otrzepałam się i chwyciłam za kark zwierzęcia. Zaczęłam je  trudem ciągnąć, wymijając obcego.

< Cas? >

środa, 16 listopada 2016

Hazel

https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/9a/3a/27/9a3a27b68664c8105dc8b41da75f8aec.jpg
Imię: Hazel
Pseudonim: Orzeszek
Płeć: wadera
Wiek: Trzy lata
Charakter: Jest poważną waderą. Liczą się dla niej honor i sprawiedliwość. Raczej spokojna, trzyma nerwy na wodzy. Często nękają ją wątpliwości i krytykuje się za każdy popełniony błąd. Jest lojalna wobec przyjaciół. Czasem zdarza się jej przeklnąć. Stara się utrzymywać szacunek, dla wyżej postawionych rangą wilków, o ile te nie krzywdzą innych.
Hierarchia: Omega
Stanowisko: Patrol
Rasa: Wilk Energii i Wody
Moce: 
- Elektrokineza - ma kontrolę nad piorunami i elektrycznością; jest w pewnym stopniu odporna na wstrząsy elektryczne, potrafi wysyłać impulsy elektryczne poprzez dotyk oraz wzywać pioruny.
- Aerokineza - posiada moc kontroli nad wiatrem.
- Iluzja
- Panowanie nad wodą
- Rozmowa z morskimi stworzeniami
Jaskinia: https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgM9yMKGTaVUd8Hsfz4ovnSUF2snNuup0HFiVRY-CF5aVNcpe11l_oQ_e321hvy8Ul2A8ZoDGGYheZ-IIcXB11l5N0bcZ_tdYn8rl7IJQTuxQYocz8dpxi9MXN6Yvs0VNeq09bsed7Wn7w/s1600/water_cave_by_falindriel-d4y1ph3.jpg 
Medalion: http://blog.lilou.pl/wp-content/uploads/2016/01/serce-z-nieskonczonoscia-wisior-PO-kadr.jpg
Zainteresowania: Wadera uwielbia pływać i stać na drzewach w czasie burzy.
Historia: Może kiedyś, komuś opowie... 
Rodzina: Jej matka była lisem o imieniu Hebe, a ojcem wilk zwany Ago. Jej bracia wabią się Ree i Urru.
Partner: -
Potomstwo: - 
Pieniądze: 200 WZ 
Ekwipunek: Brak
Właściciel: welonka2004 [Hw]
Inne zdjęcia: -
Towarzysz:  -

wtorek, 8 listopada 2016

Od Oriona CD. Rary

Zaprowadziłem ją w miejsce co by się jej na pewno spodobało, była pustelniczką. Zaprowadziłem ją do pewnej jaskini a droga prowadziła aż do góry i gdyby tak wyjść wyżej, mogliśmy zobaczyć przepaść gdzie nad tym było koryto gdzie wypływał obficie piękny wodospad , poszliśmy dalej do jakiegoś pomieszczenia oświetlony przez świetliki i przez światło naturalne w sklepieniu, zdjąłem jej chustkę
- Hej, co to...
- Pomyślałem, że jak mamy być razem, to znalazłem taką jaskinię, daleko a że, jak jesteś pustelniczką to pomyślałem, że ci się spodoba- burknąłem i zacząłem wpatrywać się świetliki a jeden to przeleciał mi przed nosem
- Co o tym powiesz
- No sama nie wiem
Podrapałem się w tył głowy i spojrzałem w sklepienie i tak czekałem na zdanie Rary

<Rara?>

niedziela, 6 listopada 2016

Od Rary CD. Oriona

Zarumieniłam się i odwróciłam głowę.
- Dziękuję - szepnęłam. Jeszcze przez kilka chwil czułam na sobie wzrok Oriona. Potem jednak wrażenie zniknęło. Przekierowałam wzrok z drzew na ścieżkę przede mną, aby się czasem nie potknął. Choć wcześniej rozmawialiśmy bardzo, długo teraz panowała cisza.
- No, a właściwie gdzie my idziemy? - zapytałam po pewnym czasie.
- Przed siebie - stwierdził towarzyszący mi basior.
- Chodzi mi o to, czy mamy jakiś cel.
- Na razie nie. Ale... Poczekaj tu chwilę.
Zatrzymałam się, a Orion wbiegł w las. Po kilku minutach wrócił z chustką. Przez chwilę zastanawiałam się, skąd ją wziął, jednak szybko zaczęłam myśleć o czymś innym. Otóż basior zasłonił mi oczy.
- Co ty robisz?! - zawołałam.
- Zaufaj mi - powiedział łagodnie basior i zaczął mnie ostrożnie prowadzić. Mimo, iż próbowałam przekonać samą siebie, że nic takiego się nie dzieje, nie potrafiłam wyluzować i cały czas szłam spięta. Po kilkunastu czy może kilkudziesięciu minutach Orion zdjął mi chustkę z oczu.
<Orion?>

poniedziałek, 31 października 2016

Od Caspiana

Noc. Mój najlepszy przyjaciel. Mój jedyny przyjaciel. Wędrując po ciemnym lesie, klnąłem innych pod nosem. Po tylu latach, nadal nie mogłem znieść, że matka porzuciła mnie. Miałem ochotę ją znaleść i...zabić. Zabić za to, co zrobiła. Ale mniejsza z tym. Mój każdy krok był powtarzającą się czynnością. Niczym, rutyna. Nagle, usłyszałem szelest. Rozejrzałem się, ale nie zobaczyłem nikogo. Poszedłem dalej. Czas płynął, a ja nadal nie wiedzałem, czego szukam. Schronienia? Watahy? Miłości? Czy może...towarzystwa? Nie, nie ufam innym. Niemożliwe. Znowu usłyszałem szelest, tym razem głośniejszy. Szelestowi towarzyszył trzask łamanych gałęzi. Nie ukrywam, lekko się wystraszyłem. Stanąłem jak wryty. Zobaczyłem stado, może małą watahę wilków, które biegły w moją stronę. Teraz zrozumiałem. Wtargnąłem na tereny innej watahy. Czym prędzej skierowałem się ku wilkom. Postanowiłem użyć swojej mocy, i udostępnić im swą myśl.
- ,,Spokojnie. Przybywam w pokoju. Jestem Caspian. A wy?''
Ci zmienili bieg na spokojny chód. Po chwili stałem twarzą w twarz z jednym z wilków.
- Idziesz z nami!- Rozkazał.
Dobrowolnie poddałęm się rozkazowi, i posusznie truchtałem za nimi. Nie chciałem mieć problemów, nie, nie szukałem ich. Po dosyć długich poszukiwaniach kogokolwiek, te wilki były zbawieniem dla mnie.
******************************************************************
Po niedługim przemarszu za stadem, zostałem zaprowadzony pod oblicza przywócy. Grzecznie wytłumaczyłem mu kim jestem, co tu robię i jakie mam zamiary. Ten mruknął, by zabrali mnie z tąd, ale nie wyrzucali.
- ,,Chyba upiekło mi się.''- Pomyślałem radośnie.
- Em...A z racji, że nie mam watahy, życia ani przyjaciół...Mogę dołąćzyć do Was? Oczywiście będę wierny watasze, i nie będę jej zdradzał, czy coś.- Odparłem jeszcze do Alfy.
- Dobrze.- Westchnął i zwrocił się do siedzącego obok wilka.- Nie będziemy mieli chociaż wrogiego wilka niedaleko.
Uśmiechnąłem się. Pierwsze o czym pomyślałem, to to, że trzeba kogoś poznać. Przyjaciela? Może przyjaciółkę? A jaskinia? Nie muszę mieć jaskini, mogę spać wszędzie.
******************************************************************
Po rozmowie z przywódcą, uradowany wyszedłem na spacer. Niedaleko miejsca w którym miałem pierwsze spotkanie z strażnikami, zauważyłem ciekawy las. Wybrałem się tam. Po parunastu minutach kątem oka ujrzałem waderę, najwyraźniej. Zdecydowałem zagadać, bo znajomi się przydadzą. Podszedłem do niej.
- Hej, jestem Caspian. Nowy w watasze. Jak się nazywasz?- Zacząłem.

<Wadera?>

sobota, 29 października 2016

Caspian


 Imię: Caspian
Pseudonim: Cas bądź inne zdrobnienie.
Płeć: Raczej basior, ale pod ogon nie radzę zaglądać.
Wiek: 4 lata
Charakter: Caspian to basior inny niż pozostali. Jego niezwykłe nastawienie do życia zaciekawiło nie jednego wilka. Zacznę od tego, że Cas to realista, który trzyma się teorii, że najczęściej ma rację. To poważny, zrównoważony wilk, który pragnie tylko spokoju wokół niego. Jego łagodne usposobienie jest rzadko spotykane, gdyż to niemal niewiarygodne. Kieruje się umysłem, nie sercem. Nie lubi polować, no, na ogół nie lubi widoku krwi, lecz jak musi, to upoluje, a jak nie, to nie. Romantykiem to nie jest. Jego ulubionym zajęciem są spacery, i rozmyślanie, co stanie się jutro. Przezwyczaił się do chłodu podczas zimy, gdyż od małego jest wychowywany bez jaskini.
Hierarchia: Basior Omega
Stanowisko: Strażnik Granicy
Rasa: Wilk Psychiczny
Moce:
- Potrafi przejąć kontrolę nad umysłem przeciwnika, bądź innego wilka.
- Może czytać myśli dowolnego stworzenia.
- Może spowodować, że wilk przestanie myśleć, a jego ciało zacznie chaotycznie ,,trzepać''
- Potrafi udostępnić swoje myśli innym.
Jaskinia: Caspian nie ma jaskini.
Medalion: Nie ma medalionu.
Zainteresowania: Spacery, rozmyślanie
Historia: Caspian po urodzeniu został porzucony. Był zdany na los. Poprzez samotne dorastanie, stał się bezuczuciowy i poważy. Pewnego dnia napotkał wilka z tej watahy. Pomyślał, ,,Koniec z samotnością!'', więc postanowił dołączyć.
Rodzina: Nigdy jej nie znał.
Partner: Brak. Żadna go nie zechce.
Potomstwo: Dzieci? Serio?
Pieniądze: 200 WZ
Ekwipunek: Brak
Właściciel: Diana05- Howrse
Inne zdjęcia: ------
Towarzysz: Brak


czwartek, 27 października 2016

Od Eshe cd. Natalie

- Ejjj - mruknąłem- tylko mi nie smutaj. Dołując się, nic nie zdziałasz.
Nerwowo dreptałem w miejscu.
- Powinniśmy chyba wracać do mamy. - Zmieniła temat.
Westchnąłem.
- No dobra...

< Natka? >

środa, 26 października 2016

OD Natalie CD Eshe

Popatrzyłam na niego z lekkim, wymuszonym uśmiechem.
- No co? Żartowałam.
- Nie udawaj.
- Ej... przynajmniej próbuje.
- Ugh... - Eshe jakby trochę zesmutniał.
- Ej... kiedyś mi przejdzie. Prędzej czy później, ale jednak - ten popatrzył na mnie krzywo.
- Kogo ty oszukujesz? - spytał.
- W sumie to nie wiem... - oklapły mi uszy.

<Eshe?>

Od Oriona CD. Rary

Chyba wadera zaufała mi, ucieszyło mnie to. Samica rozglądała się, ale nie wiedziałem za czym. Podszedłem do niej, przytuliłem i pocałowałem ją w czoło, uśmiechnąłem się.
-Ale jesteś cieplutka
-Rozgrzałeś mnie-szepnęła cichutko
Przytuliłem ją mocno
-Hej, a może pójdziemy na północ, co ty na to?
- Czemu nie- burknęła spokojnie
Długo rozmawialiśmy w czasie przechadzki, wiatr był łagodny... a nadchodziło już południe... spojrzałem na nią kątem oka. Uśmiechnąłem się
-Ori, co ty tak patrzysz?
-A na nic, piękna jesteś

<Rara?>

wtorek, 25 października 2016

Od Rary CD. Oriona

- Wierzysz mi?
To wszystko działo się tak szybko, że gdy Orion zadał tamto pytanie, wciąż nie do końca ogarniałam, co się dzieje. Czy on przed chwilą oznajmił, że się we mnie zakochał? On... pocałował mnie? Przymknęłam oczy i potrząsnęłam głową, mając nadzieję, że pomoże mi to ułożyć myśli...
Stwierdził, że może się dla mnie pociąć. Cóż, to jeszcze nie dowodzi wszystkiego, ale jakoś nie wierzyłam, by Orion mógł teraz kłamać.
- Ja... znaczy... to... jeszcze nie dowodzi wszystkiego - zaczęłam. - Ale nie wierzę, byś mógł teraz kłamać. Więc... chyba właśnie okrężną drogą powiedziałam, że ci wierzę - powiedziałam, uśmiechając się lekko. Orion odwzajemnił gest. Przez chwilę patrzyłam mu w oczy, a potem przekierowałam wzrok na morze, nie bardzo wiedząc, co mam robić.
<Orion?>

niedziela, 23 października 2016

Od Oriona CD. Rary

-Piękne miejsce, na prawdę-uśmiechnąłem się, ale gdy spojrzała na mnie, przyjąłem minę kamienną, jak u strażnika, czułem tylko jak gruba sierść i długa grzywa rwie się pod wpływem namiętnego wiatru, który gładził mój policzek, tak jak przed chwilą Rara, ugłaskała mnie swoją łapą.
Rara podeszła do mnie, uśmiechnęła się.
-Orion, mam pytanie do ciebie i żądam szczerej odpowiedzi-powiedziała Rara
-No oczywiście-spojrzałem na nią poważnym tonem
-Czy ty... się...
Uniosłem brew
-Czy ty...się...we mnie, nie...
Oho, domyśliła się o co biega z mojej strony uczuciowej, moja mina zwiędła
-Czy ty się...we mnie nie...zakochałeś-jąkała się myśląc co powiedzieć
Wzdychnąłem, poczułem impuls i pocałowałem Rarę, ale namiętnie, wadera nie broniła się, przestałem i powiedziałem łagodnym głosem
-Przecież wiesz, że tak
-A jak kłamiesz, albo udajesz-powiedziała
-Kim bym był, gdybym okłamywał albo udawał przed waderą mojego życia...
Rara zarumieniła się mocno, spojrzała na mnie, na moje oczy
-Nie kłamię, jeśli nie wierzysz, udowodnię ci to-rzekłem i nagle wyjąłem ostrza, i przyłożyłem do żyły-Dla ciebie jestem w stanie się pociąć, tylko daj słowo...
Już miałem pociągnąć kiedy Rara zatrzymała mnie
-Już się nie tnij...
-Wierzysz mi???

<Rara?> Wierzysz mi??

Od Rary CD. Oriona

Zaczęliśmy iść na zachód. Nie ma to jak spacer bez celu... Ale przynajmniej mogłam przeanalizować sytuację. Zaczynałam mieć wrażenie, że Orion się zakochał. We mnie. Określanie mnie jako "księżniczkę", ta jego ochota na pieszczoty... Z drugiej strony, równie dobrze może udawać. Tego jednak nie potrafiłam sobie wyobrazić. Ale znowu patrząc z innej strony, to moje wyobrażenia mało co znaczą w tym przypadku. Cóż, trzeba jeszcze trochę poczekać...
- Rara, stój - usłyszałam głos znajomego basiora. Chwilę później wilcza łapa zatrzymała mnie. Spojrzałam zdziwiona na towarzysza, a potem przed siebie... Super, oczywiście musiałam się zamyślić na tyle, by prawie wejść na drzewo. Westchnęłam cicho i minęłam roślinę.
- Wszystko w porządku? - zapytał Orion, zrównując się ze mną.
- Jasne, dzięki za ostrzeżenie. Zamyśliłam się.
Basior uśmiechnął się i potem zwrócił głowę w kierunku marszu, by czasem na coś nie wpaść. Ja zaś ponownie zaczęłam rozmyślać, tym razem jednak uważniej pilnując drogi. Dobrze się czułam w towarzystwie Oriona i chyba zaczynałam coś do niego czuć...
Nie zdążyłam jednak pomyśleć nad tym dłużej, gdyż z lasu wyszliśmy na Plażę Marzeń. Delikatny wiatr marszczył wodę, tworząc nieduże fale, tu i ówdzie latały mewy, a pośród rozgrzanego piasku można było zobaczyć muszle.
<Orion?>

Od Oriona CD. Rary

Oczywiście postanowiłem ponudzić się dla mojej księżniczki
Rara tak zbierała godzinę później poszliśmy nad łąkę i Rara sprawdzała jeszcze raz czy wszystko ma, ja oczywiście podszedłem do niej, otarłem sie o nią. Rara zdziwiona spojrzała na mnie
-Orion, co ci?-spytała
-Z nudów dostałem ochotę na pieszczoty-zamruczałem do niej i oblizałem się
Rara zaśmiała się
-A jaki rodzaj pieszczoty preferujesz?
Rara przejechała delikatnie łapą po moim policzku, syknąłem z ulgą.
podeszła do mnie i przytuliła mnie
-Nie martw się ,skończę i przestaniesz się nudzić, bo później pójdziemy gdzieś
-A gdzie proponujesz?
-Nie wiem, może na zachód
-Ok

<Rara?>

czwartek, 20 października 2016

Od Eshe CD. Natalie

- Że co? - zapytałem, stojąc jak słup w miejscu- Nie będę mieć partnerki. Nigdy, prze nigdy. Wolę w to nie wierzyć. Jak dla mnie- próżne nadzieje. Już ty szybciej sobie kogoś znajdziesz.
Potruchtałem za nią.
- No poczekaj! - zawołałem...

< Natka? >

Od Natalie CD Eshe

Wtuliłam się w futerko braciszka. Popatrzyłam na niego i wróciliśmy do domu.

*Parę dni później*

Wzięłam głęboki wdech, patrząc na latające rodzeństwo. A przynajmniej ich lekcję latania.
- Machaj, machaj! - krzyczała mama z uśmiechem. Opuściłam głowę, smutniejąc. Też bym chciała tak... Zamknąć oczy, poczuć promienie słońca, chwytać wiatr w swoje futro...
Szkoda, że tak nigdy nie będzie...
Popatrzyłam na latającą rodzinę i poszłam w inną stronę. Poszłam nad swoje jeziorko. Zatrzymała mnie czyjaś łapa. Wiedziałam kto to.
- Nat...
- Wiesz... Nadajesz się idealnie na chłopaka jakiejś żywiołowej i radosnej wadery - uśmiechnęłam się z łzami w oczach i wznowiłam kroku.

<Eshe?>

piątek, 14 października 2016

Od Rary CD. Oriona

Pięknie pachnę... Cóż... Interesujący komplement.
Wróciłam do zbierania leczniczych roślin. Orion stanął nieopodal, nie robiąc nic, co by mnie rozpraszało. Na szczęście. Przez nieuwagę mogłam zerwać kwiat bardzo podobny do leczniczych, lecz silnie trujących. Gdybym przyrządziła z tego jakiś napar, byłby przynajmniej jeden trup...
- Pomóc ci? - zapytał towarzyszący mi basior.
- Lepiej nie. Rosną tu dwie bardzo podobne rośliny, jedna jest silnie trująca. Gdybym zrobiła z tego cokolwiek i ktokolwiek by to spożył, byłoby po nim. Więc dziękuję, ale nie tym razem.
- W porządku - mruknął Orion, siadając na ziemi.
- Wybacz, że przeze mnie się nudzisz - powiedziałam.
- Nic nie szkodzi. Dla ciebie mogę się jeszcze trochę ponudzić - odpowiedział. Zarumieniłam się i szybko wróciłam do przerwanej czynności.
<Orion?>

środa, 5 października 2016

Od Oriona CD. Rary

Poszedłem więc za nią, jak obrońca mojej pięknej "księżniczki"
poszliśmy na spacer. Rara zaprowadziła mnie do jakiegoś lasu, gdzie było cicho i przyjemnie, Rara zaczęła tam zbierać jakieś roślinki, a ja stałem obok niej wyprostowany, i czułem się jakbym był jej ochroną.
Ale to tylko taka postawa żartobliwa, tak na prawdę, z zaciekawieniem przyglądałem się czynności Rary.. Pewną chwilą podszedłem do wadery, zbliżyłem nos do jej grzbietu... Rara bardzo aksamitnie pachniała... jednak zauważyła to i z pytającym wzrokiem spojrzała na mnie
-Co robisz?
-Pięknie pachniesz-przyznałem jej i podszedłem do niej, miałem jednak jeden problem, ja musiałem na nią patrzyć z góry a ona z dołu, ponieważ różniliśmy się wielkościami. Uśmiechnąłem się do niej
Rara znowu wróciła do swojej czynności a ja znowu pochłonąłem się nudnemu staniu w jednym miejscu i rozkoszowałem się widokiem Rary zbierajacej roślinki
-Pomóc ci?

< Rara?>

wtorek, 4 października 2016

Od Rary CD. Oriona

Poczułam, że się rumienię. Dobrze przynajmniej, że mam futro, które to ukryje. Zresztą, nie należą mi się takie komplementy. Jestem zwykłą wilczycą, nie jakąś księżniczką. W dodatku nie jestem nawet czystej krwi wilkiem...
- Nie jestem księżniczką, tylko zwykłą waderą, Omegą - mruknęłam.
I utalentowaną Pustelniczką, i Wilkiem Pradawnej Pieśni - usłyszałam w głowie głos Dziub-Dziuba.
Cicho - warknęłam do wróbla w myślach.
- Może i tak - odpowiedział Orion. - Ale dla mnie i tak jesteś księżniczką.
- Eh... no... dziękuję - wyjąkałam nieco zmieszana, rumieniąc się jeszcze bardziej. - To... idziemy na tę przechadzkę?
- Oczywiście, jak tylko sobie życzysz.
Posłałam basiorowi słaby uśmiech, bo tylko na tyle było mnie w tamtej chwili stać. Zaczęłam iść wzdłuż wody, a Orion potruchtał za mną, niczym prywatny obrońca.
<Orion? Brak weny xd>

Od Heroiki CD. Poisona

Na odpowiedź czekaliśmy kilka chwil, potem ponownie zawołałam wilczycę. Nagle rozległ się dźwięk tłuczonego szkła i w naszą stronę poleciały gałęzie i odłamki szklanki. Usunęliśmy się na bok, jakimś cudem unikając spadających przedmiotów. Zza platformy wychyliła się Rara z garnkiem pełnym parującej zawartości.
- Heroica? - zapytała, przyglądając się nam w słabym świetle słońca.
- I Poison - wtrącił stojący obok mnie basior.
- Wybaczcie, myślałam, że to wrogowie. Od wczoraj co chwili zdarzają się jakieś ataki. Znają połowę watahy po imieniu. Złapali już dwie osoby. Reszta uciekła w bezpieczne miejsce. Zostałam tylko ja i Feather, na wypadek, gdybyście wrócili. I cóż, oto jesteście.
- Przyszliśmy prosić o pomoc - powiedziałam. - Las płonie, potrzeba kogoś, kto ugasiłby ogień. Uznaliśmy, że skoro jesteś Pustelniczką, zdołasz to zrobić.
- Mogę spróbować, czemu nie - odparła Rara, zeskakując na ziemię. - Prowadźcie.
Pobiegliśmy wszyscy razem w stronę pożaru. Moja przyjaciółka w trakcie biegu wysłała gdzieś Dziub-Dziuba, swojego wróbla.
Po nieokreślonym czasie dotarliśmy w miejsce, skąd było widać blask ognia. Rara gwizdnęła, a potem przymknęła oczy. Obok niej pojawiła się laska, którą wilczyca potem posłała w stronę płonących drzew. Z obu jej końców zaczęła się lać silnym strumieniem woda. Jednak patrząc na obszar zajmowany przez ogień, ta jedna gaśnica nie miała szans.
- Posiłki przybyły - poinformowała nas niska wilczyca. Po chwili spośród drzew wyszło kilkunastu odzianych w płaszcze Pustelników. Ich laski również zaczęły tryskać wodą. Ogień zatrzymał się na jednej linii, a potem zaczął cofać.
Gdy myślałam, że opanujemy sytuację, nieopodal rozległ się ryk...
<Poison?>

piątek, 30 września 2016

Od Oriona CD. Rary

Spojrzałem na nią, pewnie znowu zacznie ględzić o tym, jak zadałem bólu temu zwierzęciu, obróciłem oczami...
Ułożyłem łebek na łapach i wzdychnąłem. Wadera podeszła
-Chcesz coś?-spytałem i nawet nie spojrzałem na nią
-Zastanowiłeś się nad swoim zachowaniem?
-Niektóre wilki robią bezpieczniejsze rzeczy...
-Ale my nie jesteśmy nimi...
-A ja nie jestem pustelnikiem, jak ty... jestem tylko durnym łowcą-burknąłem i tym razem spojrzałem na waderę
-Nie prawda, jesteś perfekcyjnym łowcą, nawet najlepszym, ale stosujesz bolesne sposoby, proszę... obiecaj że, się poprawisz...obiecasz mi?
-Obiecuję-rzekłem i wstałem i stanąłem przed nią, niska wadera cofnęła się
-A teraz pozwól, że potowarzyszę ci w przechadzce
-Ciągle traktujesz mnie, jak księżniczkę
Uśmiechnąłem się do niej, przybliżyłem pyszczek do jej ucha
-Bo jesteś księżniczką, najpiękniejszą

<Rara?>

środa, 28 września 2016

Od Eshe cd. Natalie

- Natka... Po pierwsze nie płacz. Po drugie... No dobra. Lecimy do mamy.
- Lecimy?
- Tak - uśmiechnąłem się lekko i złapałem ją. Wzbiliśmy się w powietrze...
< Natalie? Krótkie, wiem >: >

OD Roshe CD Rary

Wyprostowałam się i gwałtownie ogarnęłam.
- Nie skąd! - uśmiechnęłam się - a ty nie u siebie?
- 10 minut dalej - zaśmiała się.
- Aj! Sorki! Dobra... to ja lecę do siebie... cześć! - wzbiłam się w powietrze i leciałam nad chmurami, patrząc na zachodzące słońce...

<Rara? Brakus wenus>

OD Natalie CD Eshe

- Czekaj! - krzyknęłam, podbiegając do niego - nikt nie może zostawać sam, a na pewno nie w takim stanie co ty.
- Natalie...
- Nie rozumiesz! - przytuliłam go i razem upadliśmy na ziemię - nie mam zamiaru ciebie samego zostawiać... - łzy leciały mi po oczach...

<Eshe?>

sobota, 24 września 2016

Od Rary CD. Oriona

Znalazłam sobie krzak z całkiem sporym pniem, o który mogłam się oprzeć. Tak też zrobiłam. Spojrzałam w górę, na soczyście zielone liście.
Dlaczego on używał tego ognia? Dlaczego wogóle używamy mocy przy polowaniu?  Dlaczego nie polujemy jak nasi niemagiczni bracia czy przodkowie? 
- Doprawdy, ten cały świat zbyt szybko się unowocześnia - westchnęłam. Wśród Pustelników wszystko było inne i być może niezgodne z naturą, ale w końcu nasz świat jest pełen magii... Tak, polowaliśmy, ale staraliśmy się zadawać ofiarom jak najmniej bólu... Do polowania niepotrzebne są cztery żywioły, Orion jako łowca powinien to wiedzieć.
Że też rozpalił ogień, a zgasić to już nie może - pomyślałam, wzdychając po raz kolejny. Niby zawodowy łowca, a musi używać mocy do pomocy.
Wiedziałam, że Orion nie skazywał jelenia na taki ból specjalnie, ale jednak to on był jego pośrednim sprawcą...
Rozmyślania zaczęły mnie męczyć, toteż wstałam i po wybraniu na chybił trafił kierunku, zaczęłam szukać jakiejś wody. Te wszystkie zdarzenia sprawiły, że zachciało mi się pić. Na szczęście czy nieszczęście, wybrałam ten sam zbiornik wodny co on. Basior gapił się na wodospad, a ja ignorując go zaczęłam zaspokajać pragnienie. Gdy skończyłam i już miałam odejść, nasze spojrzenia spotkały się.
<Orion?>

środa, 21 września 2016

Od Oriona CD. Rary

To co powiedziała Rara, aż mnie zdzieliło z nóg a szczęka padła aż do ziemi i po czym z ukosa spojrzałem na jelenia, zawarczałem ze wściekłości
~Czego ona chce, przecież mój żywioł jest ogień i nie moja wina, że jeleń w taki sposób chciał uciec, wpaść w płomienie aby ratować swoje życie.
Pomyślałem to, rozwścieczony wziąłem jelenia, rozdarłem mu brzuch i ciągnąłem go ze sobą roznosząc jego juchę po łące i po drodze, aby się jeszcze bardziej wyżyć wepchnąłem z powrotem do ognia i niech płonie.
~Staram się dla niej, a ona mi tu fochami odpierd*la... już lubująca się w zwierzętach, a sama zabija... przecież, gdy chce się posilić, musi zabijać i ja robię to samo, a że jeleń przed śmiercią podchajcował się, to już nie moja wina, nie rozumiem jej...
Nie rozumiem wader. I nigdy nie zrozumiem.
A w ogóle, co ona wie o łowiectwie, wie tyle co zje... czułem się, jakby oblał mnie ktoś wrzątkiem... z tą myślą powędrowałem nad wodospad i obserwowałem płynącą wodę

<Rara?> Jak mogłaś złamać mu serce

Od Rary CD. Oriona

Martwiłam się nieco o Oriona, gdy ten polował na jelenia. Roślinożerca omal nie kopnął go, a to mogło poskutkować... nieprzyjemnościami. Basior przyciągnął do mnie upolowaną zwierzynę, a ja wyskoczyłam z tekstami typu "co by było gdyby" oraz wymysłami na temat kontuzji, które wilk mógł odnieść. Na koniec, po zachęceniu mnie do spożycia posiłku, postanowiłam zadać jeszcze jedno pytanie.
- A jak ty byś się czuł, gdyby ktoś cię podpalił?
Uśmiech znikł z pyska Oriona.
- O co ci chodzi? Tak przecież ma być - zabijamy, jesteśmy drapieżnikami.
- Które wbrew mniemaniom ludzi mają własne rozumy, emocje... Mnie próbujesz chronić, a roślinożerców zabijasz w bolesny sposób...
- Zgoda, ale czy ty nigdy nie polowałaś?
- Polowałam, poluję i będę polować. Jestem mała i zabijam małą zwierzynę. Bo nie chcę zadawać jej zbędnego bólu. Podziwiam twoje zdolności łowieckie, ale nie pochwalam sposobu, w jaki upolowałeś tego jelenia. Dlatego nie obraź się, proszę, ale nie zjem z tobą posiłku.
Powiedziawszy to, odwróciłam się i odbiegłam. Zaszyłam się w lesie, pośrodku gęstwiny, w miejscu, gdzie mało prawdopodobne było, by Orion mnie odnalazł. Odetchnęłam głęboko.
Chyba jestem dzisiaj trochę zbyt przewrażliwiona... Może to przez tego psowatego? Miejmy nadzieję, że Orion nie będzie się gniewał...
<Orion?>

poniedziałek, 19 września 2016

Od Oriona CD. Rary

Trochę uważałem to za żałosne, polowanie na króliki, no dobrze, skoro Rara umie zatroszczyć się o mnie, ale przecież królikiem się nie naje. Akurat wzrokiem powędrowałem gdzieś indziej i mam co chciałem... jeleń
Odszedłem w bok żeby...
-Ok, Orion ja zagonię tego królika w twoją stronę, a ty go... Orion, słuchasz...ej gdzie ty?
Byłem skupiony na mojej potencjalnej ofierze, gdy tylko jeleń wyczuł w czym rzecz zaczął się rzucać i uciekać, ja pognałem za nim. Jeleń już zaczął kopać, ale nie trafiał... zagoniłem jelenia w pułapkę, tupnąłem łapą i wokół nas powstał ognisty pierścień, zagradzając jeleniowi ucieczkę
-No to dajesz-burknąłem cicho i biegłem prosto na jelenia, który w szoku zaczął kombinować z ogniem i podpalił się. Zwierze w ostateczności znowu zaczęło kopać, rycząc przeraźliwie z bólu, paląc się jak szmaciana laleczka, gdy znowu chciał kopnął, ja dobrze się ustawiłem aby uchronić pysk przed kopnięciem i jednocześnie złapałem za jego racice, a raczej nogi, pociągnąłem do siebie, jeleń padł. Wskoczyłem na zwierze i zatopiłem swoje kły w jego grubą szyję, od razu poczułem jak moje długie kły przeszywają tętnicę szyjną, poczułem metaliczny smaczek krwi, chciałem żeby jeleń szybko padł, zacząłem się nad nim znęcać, rozrywając jego szyję. Oblizałem się z krwi z zwierzaka i ciągnąc dumny za poroże jelenia szedłem dumny w stronę Rary
-Rara, mam coś lepszego niż, królik
-Orion, ale jak...
-Mówiłem, jestem dobry w łowach-wyszczerzyłem się
Ogień zniknął a Rara mimo sprzeciwu, bo mówiła ciągle "a jakby cię kopnął" albo "mogłeś źle skończyć"
-Rara, ale tak się nie stało, jeleń jest twój, jedz na zdrowie-burknąłem i wzrokiem wskazałem na jelenia, posłałem jej miły uśmiech

<Rara?>

Od Poisona CD Heroiki

Heroica upadła na ziemię. Zanim zdążyłem zareagować, wilk ponownie mnie zaatakował. Ledwo udało mi się uniknąć ciosu, a basior zarył pyskiem o trawę. Wykorzystałem to i podbiegłem do Heroici. Chyba zemdlała. Odwróciłem wzrok, przenosząc uwagę na przeciwnika. To na nim powinienem się teraz skupić. Basior podniósł się z ziemi, powolnym krokiem krążąc w bezpiecznej odległości. Wkurzyłem się. Wyskoczyłem do przodu i podpaliłem napastnika. Zaczął wrzeszczeć, ale nadal atakował. Zaczęliśmy walczyć na poważnie. Cały czas szukałem dobrego momentu żeby go wykończyć. Basior okazał się jednak być bardzo wytrzymały. Kiedy zyskałem jakąś przewagę, dość szybko wygrałem walkę.
Podszedłem do towarzyszki i lekko nią potrząsnąłem. Po kilku chwilach się wybudziła.
- W porządku - zapytałem.
- Chyba tak - Heroica dotknęła łapą czoło - Co się stało z tym wilkiem?
- Nie żyje. Uczcijmy go minutą ciszy [*]
- Trzeba znaleźć Rarę - powiedziała brązowa wadera po około minucie - Pospieszmy się.
Zgadzałem się z nią w stu procentach. Jeżeli Rara faktycznie mogłaby pomóc, to trzeba ją szybko znaleźć. Ponieważ nie znałem całych terenów WKS, z chęcią pozwoliłem Heroice prowadzić. Szybko zostawiliśmy płonący las daleko w tyle. Wiedziałem, że mamy nie za dużo czasu.
Wędrowaliśmy dalej, nadal nie znajdując żywej duszy. Droga zaczęła nas obu powoli nudzić. Niepokoił mnie fakt, że nie zobaczyliśmy żadnego żywego stworzenia.
Po parunastu minutach dotarliśmy do drzewa, a raczej solidnego domku na drzewie, na którym mieszkała wymieniona już wcześniej Pustelniczka. Domek moim skromnym zdaniem prezentował się całkiem ładnie.
- Rara? - zawołała Heroica.

<Heroica? Rara?>

Od Eshe cd. Natalie


- Natkuś... - Odwzajemniłem uścisk.  Łapy i skrzydła miałem jak z waty. - Przepraszam... Przepraszam... Za to... Wracaj do domu... Ja sobie jeszcze muszę... Ym... Posiedzieć na... Ym...
Zabrałem trzęsące się nadal łapy i powoli, truchtem, zacząłem odchodzić...

< Nat? ;P >

niedziela, 18 września 2016

Od Rary CD. Oriona

- Łosia? Czy to aby nie przesada? Ja rozumiem, że jesteś zawodowym łowcą, ale czy ty wiesz, że jedno jego kopnięcie może złamać twój kręgosłup? - zapytałam.
- Bez obaw. Powaliłem takiego już kilka razy. Mogę zrobić to i teraz.
- E... Dziękuję, ale wolałabym, byś nie poświęcał życia z powodu mojej zachcianki. Poza tym, ja również z chęcią zapoluję. Własnołapnie.
- Skoro takie jest twoje życzenie. Na co masz ochotę?
- Zjadłabym zająca - stwierdziłam po chwili namysłu. Orion uśmiechnął się.
- Znam pewne miejsce, gdzie zające bywają bardzo często.
Ruszyliśmy więc w owo "pewne miejsce". Droga zajęła nam dwadzieścia minut.
- Wiesz, że zające mogą skręcać o 90 stopni z prędkością 70 kilometrów na godzinę? - zapytałam w pewnej chwili.
- Teraz tak - odpowiedział Orion z uśmiechem. - Jeszcze tylko kilka minut.
Szybko dotarliśmy na miejsce. Była to nieduża łączka, na której rosło kilka drzew. Tu i ówdzie w trawie można było dostrzec uszy jakiegoś zająca. Przybraliśmy dogodną pozycję i rozpoczęliśmy łowy.
<Orion?>

sobota, 17 września 2016

OD Natalie CD Eshe

- E... Eshe? - spytałam, lekko się trzęsąc.
- Przepraszam Natalie... - powiedział smutny.
- Ale... Za co? To ja za bardzo paniku... Wiem! - wstałam i zaczęłam biec, by obrócić drzewo.
- Co ty robisz?
- Popchnij mnie! - Eshe wstał na dwie łapki i ledwo co popchnął korę, a ja wyskoczyłam z dziury, a potem go przytuliłam z łzami.
- Wracajmy do domu...

<Eshe?>

piątek, 16 września 2016

Od Teriyaki cd. Roshe


Dobra, gdzie by tu iść...
W sumie, można się zatrzymać na jakiejś polanie...
Gdzie nie będzie niedźwiedźi...
Lisów...
Jakiś potworów...
< Roshe? Bardzo dużo wniosłam do fabuły :V >

Od Eshe cd. Natalie


- NATALIEEEEE! - Wydarłem się znowu, ze łzami w oczach. Deszcz przestał padać.
Nie wiedziałem, co robić. Nie mogę biec po mamę, bo jest za daleko. Ale nie mam też tyle siły, by poradzić sobie samemu...
- Nat... - Położyłem łapę na pniu, drugą ścierając łzy.
Serio jestem głupi...
Jak mogłem...

< Nat? :V >

Od Eshe cd. Natalie


- NATALIEEEEE! - Wydarłem się znowu, ze łzami w oczach. Deszcz przestał padać.
Nie wiedziałem, co robić. Nie mogę biec po mamę, bo jest za daleko. Ale nie mam też tyle siły, by poradzić sobie samemu...
- Nat... - Położyłem łapę na pniu, drugą ścierając łzy.
Serio jestem głupi...
Jak mogłem...

< Nat? :V >

czwartek, 15 września 2016

OD Natalie CD Eshe

Usłyszałam kolejne gromy. Niedaleko zobaczyłam, jak Eshe trzyma się gałęzi, która miała zaraz się wyrwać.
- Eshe! - wybiegłam z kryjówki - chodź tu!
- N... - wskoczyłam do niego i wyciągnęłam łapę - podaj łapę! - Eshe trochę przestraszony podał mi ją, a potem razem zeskoczyliśmy. Drzewo zaczęło się walić.
- ESHE! - odepchnęłam go, a na mnie spadało drzewo. Skuliłam się, klapnąc uszy, a potem wpadłam do dziupli.
- Natalie?! NATALIE!
- Nic mi nie jest! - krzyknęłam, a wokół mnie było mało miejsca. Serce zaczęło mi szybko bić.
- WYPUŚĆ MNIE! - byłam skulona w mały kłębek, a potem usłyszałam jak deszcz przestał padać.

<Eshe? xd>

OD Natalie CD Diego

Wzdrygłam się i popatrzyłam na niego. Wybudził mnie z transu, który mnie koił.
- Hm? - spytałam - wystraszyłeś mnie...
- Przepraszam. Coś się stało? - spytał zaciekawiony.
- Nie, nie - odpowiedziałam i oklapnęłam uszy.
- Nie widać - usiadł koło mnie - powiesz?
- Nie zrozumiesz...
- Jak nie powiedziałaś to skąd wiesz? - spytał z lekkim uśmiechem. Opuściłam głowę.
- Chodź... - wstałam i poszłam do swojego domu, a mianowicie do rodzeństwa.
- O Natalie! A ten to kto? - podeszła Vane, patrząc na Diego. Rozwinęła skrzydła, by się otrzepać, a Eshe je poprawił. Opuściłam bardziej głowę, a Diego patrzył na naszą trójkę, jakby czegoś szukał.
- T... to... - kaszlnęłam - n... nie będę przeszkadzać...

*trzecia perspektywa*

Natalie odeszła w stronę lasu, a rodzeństwo patrzyło, jak biała, mała waderka odchodzi.
- Co jej się stało? - spytał Diego.
- Jest z nas najmłodsza... i niestety nie odziedziczyła skrzydeł... 

*powrót do normalnej perspektywy ;P*

Usiadłam na jakimś głazie i popatrzyłam na odbicie. Schowałam łeb pomiędzy łapkami, wciąż patrząc na moje falujące odbicie...
- Natalie...? - usłyszałam głos Diega. Gwałtownie uniosłam głowę i popatrzyłam na niego z uśmiechem, ukrywając ból.
- Co?

<Diego?>

środa, 14 września 2016


- Natalie! - Wrzasnąłem ostatni raz, zanim mój głos całkiem zagłuszył deszcz. - Nat... Gdzie jesteś...
Cholera...
To moja wina.
Jestem głupi...
Zaczęło coraz bardziej padać, a dziwne, świecące bazgroły na niebie wydawały coraz głośniejsze odgłosy.
Rozwinąłem skrzydła i przycupnąłem na gałęzi jakiegoś starego drzewa. Kurczowo się trzymałem, gdy to chwiało się przy każdym podmuchu wiatru.


< Natka? Które drzewo zawali się pierwsze? XD >

Od Roshe CD Teriyaki

- W sumie, czemu nie... - odpowiedziałam i poszłam z nią na spacer. Nie rozmawialiśmy. W sumie... o czym moglibyśmy rozmawiać? Patrzyłam na jej młode.
- Szczęściara... - mruknęłam.
- Co? - spytała.
- Nie nic.
- Mhm... - szliśmy dalej, a ja patrzyłam na jej małe z uśmiechem.

<terii? Brakus wenus>

wtorek, 13 września 2016

Od Heroiki CD. Poisona

Od kiedy rozdzieliliśmy się, starałam się wymyślić sposób na odnalezienie jakiegoś Wilka Wody. Nie dość, że wszyscy gdzieś zniknęli, to jeszcze nawet nie wiedziałam, czy w ogóle w watasze jest ktoś, kto potrafi władać wodą. Myślałam i myślałam, nie widząc żywej duszy, gdy nagle mnie olśniło. Przecież Rara jest Pustelniczką (załóżmy, że te dwie już się kiedyś spotkały, bla bla bla)! A to znaczy, że z żywiołem wody też sobie poradzi! Tylko gdzie ona mogłaby być?
Po chwili namysłu uznałam, że jeśli w ciągu trzech minut truchtu nie natrafię na żaden trop, spróbuję odnaleźć Poisona. Czas minął, a ja nie zwietrzyłam nawet najsłabszego wilczego zapachu. Trudno. Przynajmniej miałam jakiś plan - odnaleźć Rarę. I Poisona oczywiście najpierw też. Pobiegłam w stronę, gdzie jak mi się zdawało, powinien przebywać zielony basior. Całkiem trafnie określiłam kierunek - już po chwili wyczułam znajomą woń. Przyspieszyłam nieco. Przyjaciela zobaczyłam jakieś dziesięć minut później.
- Poison! - zawołałam, podbiegając do niego. Odwrócił się w moją stronę.
- Heroica? Dlaczego nie szukasz?
- Nic nie umiałam znaleźć. Ale możemy poszukać Rary, ona... Uważaj!
Zza krzewów wyskoczył jakiś basior. Rzucił się na Poisona, ale ten, w porę ostrzeżony, schylił się. Napastnik runął na ziemię, jednak szybko się podniósł. Chcieliśmy odbiec, ale nim rozpędziliśmy się, basior zaatakował. Popchnął mnie i skoczył w stronę mojego towarzysza. Nie zobaczyłam walki. Uderzyłam głową o kamień. I zemdlałam.
<Poison?>

Od Diego CD. Natalie

- Natalie! Hej, szukałem cię!- Roześmiałem się.
Coś w niej było dziwnego. Była taka...Smutna i wiecznie przygłębiona.
- Ej...Co jest?- Zapytałem po chwili.
Cisza.
- NATALIE! Obudź się!- Krzyknąłem.
< Nat? No dają krótkie, to ja też mogę default smiley :p>

Od Natalie CD Eshe

- Nie wiesz tego...
- Nata...
- NIE WIESZ! - krzyknęłam - dobrze wiemy, że skrzydła ma się od urodzenia. One nie rosną od tak. Ty i Vane zostaliście tym obdażonym... - podeszłam do wody - ja natomiast nie...
- Nat...
- Zrozum Esh... - popatrzyłam na niego kątem oka - gdybym miała jakiś wybór, to bym wybrała wygląd Vane...
- Vane?
- Jej sierść... Wygląd, oczy, charakter... - zamknęłam oczy - chciałabym kiedyś być taka jak wy... Ale też chciałabym być jak Vane... - posmutniałam, otwierając oczy - ale... Cóż... Nic z tego. Jestem z was najniższa. Urodziłam się jako ostatnia. Jestem i będę słaba... - zacisnęłam oczy i pobiegłam w głąb lasu z łzami.
- NATALIE CZEKAJ! - słyszałam jak Eshe próbuje mnie dogonić. Schowałam się w krzakach, a gdy przebiegł obok mnie, wyszłam z kryjówki. Zaczął wtedy padać deszcz. Zagrzmociło tak mocno, że schowałam się pod drzewem przerażona. Po chwili się skuliłam w białą kulkę i zaczęłam szlochać.

<Esh?>

niedziela, 11 września 2016

Od Rary CD. Roshe

Nie wiem dlaczego, ale Roshe pożegnała się ze mną przed jakąś jaskinią. Chyba źle mnie zrozumiała i myślała, że to mój dom... Wzruszyłam ramionami. Co z tego, przecież mogę się przejść. To tylko pół godziny drogi!
Ruszyłam więc w stronę mojego nadrzewnego mieszkania. Szłam szybkim marszem, toteż nie planowałam poświęcić na dotarcie do domu zbyt wiele czasu. Jednak po około dziesięciu minutach usłyszałam, jak ktoś płacze. Nie wiem dlaczego, ale skierowałam się w tamtą stronę. Po trochę ponad minucie znalazłam się przed jakąś jaskinią. To stamtąd dochodził szloch. Zajrzałam do środka.
- Roshe? Coś się stało? - zapytałam na widok płaczącej wadery.
<Roshe?>

Od Teriyaki CD. Roshe

- Tsa... Zabrałam je na spacer, ile można siedzieć w jaskini. - uśmiechnęłam się drętwo.
- No tak...
- Ym... To do widzenia. - wyczułam, że rozmowa się nie klei- Idziemy dalej. Chyba, że chcesz iść z nami...


< Roshe? >

sobota, 10 września 2016

Od Eshe cd. Natalie


- Czego? - Złapałem jej wzrok, wpatrzony w srebrną tarczę. - Ej, sister, co jest?
Przytuliłem ją, gdy zorientowałem się, że płacze. Szeptałem cicho uspokajające słówka.
- Chodzi o skrzydła, prawda? - Zagadnąłem cicho. Zawsze po zmiance o skrzydłach smutniała. - Hej, uspokój się... - Szepnąłem znowu. - Płaczem nic nie zdziałasz... Kiedyś będziesz mieć skrzydła...

< Natka? >

OD Natalie CD Eshe

Obudziłam się, zjadłam coś, przeszłam... nudnawo... dzisiaj Vane i Eshe mieli pierwszą lekcję latania, więc nie jestem im tam potrzebna. Marze o skrzydłach... białe, współgrające, silne... takie jak ma Vane i Eshe...
- Norwegia! -  usłyszałam jakiś głos i to niedaleko. Pobiegłam za wołaniem. Zapadła noc, a ja stałam przed dostępem do morza.
- Norwegia! - Z kulki, którą niedawno rozmawiałam, wyłonił się basior. Był cały z wody, a gdy podszedł do mnie, wciąż stał na wodzie.





- W końcu przyszłaś! - basior zmienił się w waderę, a potem w małą, wodną waderkę.
- Kim ty jesteś? - spytałam.
- No jak to kim? Duszkiem wodnym! Wezwałaś mnie!
- Ja? - powiedziałam nieśmiało, podchodząc powoli.
- No tak! Jak jesteś smutna, przygnębiona lub coś cię trapi, to przybywam! - duszek zmienił się w małego smoczka, a za nim było więcej małych smoczków.
- Wow...
- Wiem, że jesteś ta, bez skrzydeł, prawda? - smok wziął mnie na grzbiet, rosnąc, a potem zanurzył się.
- To tylko typowa...
- Niewiedza? 
- N... No....
- Spróbuj stanąć w świetle Grevanury!
- Co to Gre... Gravar...
- Grevanura! To jest jasna strona księżyca po atlantycku! - duszek zaprowadził mnie na brzeg, a potem znów zmienił w waderkę.
- Jakby brat pytał! Nie było mnie tu! - zniknęła...
- NATALIE?! - Eshe natychmiast wyskoczył, a ja siedziałam, patrząc w księżyc, wciąż smutna...
- Co robisz? - spytał, siadając obok mnie.
- Szukam światła Grevanury... - powiedziałam cicho, płacząc.

<Eshe? xd>

OD Roshe CD Teriyaki

Wzięłam ją na plecy i położyłam w jaskini. W trakcie drogi chyba zasnęła. Odleciałam w swoje strony.

*Teraźniejszość*

Szłam sobie przez jakąś polanę. Nudziło mi się, a Terii dawno nie widziałam... Mh... może ją odwiedzę?
W tym momencie wpadła na mnie jakaś mała waderka.
- P... p... przepraszam - powiedziała nieśmiało, a ja się uśmiechnęłam.
- Nie szkodzi. Gdzie twoja ma...
- Natalie! - usłyszałam głos Terii, a ta popatrzyła na mnie. Chyba nie tęskniła...
- Um... cześć? Widzę, że masz fajną rodzinkę - popatrzyłam na młode. Nie powiem nie w głębi zrobiło mi się przykro... też bym chciała mieć takie brzdące... jedna czarna ze skrzydłami, drugi biało - czarny ze skrzydełkami, a trzecia biało - czarna bez skrzydeł. Biedna... musi być jej ciężko.

<Terii?>

Od Eshe, Teriyaki CD. Natalie

~P. Eshe~
Nie wiedziałem, co ją ugryzło.
- Zostawcie ją. - powiedziała łagodnie mama- Jeśli nie chce, to nie zmusicie jej do zabawy. 
- Dobrze... - odszedłem do Vane.
~P. Teriyaki~
Zaczyna się...
Jeśli ona zapytała o niego...
To zaraz reszta też zacznie...
Co mam im powiedzieć? 
Prawda odpada... 
Może po prostu, że odszedł...?

< Natka, Vane? > 

czwartek, 8 września 2016

Od Natalie CD Eshe

Gdy rozłożył skrzydła czułam, jak łzy napływają mi do oczu. Ale... Nic nie mogłam zrobić. "Taka się urodziłam"... Poszłam z opuszczoną głową do matki i wtuliłam się w jej futro, zaczynając płakać.
- Natalie...? - spytała zmartwiona mama.
- N... Nic mi nie jest... - wciąż płakałam, nie mogąc przestać. Po dłuższej chwili się uspokoiłam i wzięłam głęboki wdech.
- Mamo...
- Tak?
- Czemu nam nic nie mówisz o tacie? Zrobił ci krzywdę, że nic o nim nie mówisz? - spytałam, a po chwili Eshe mnie pociągnął za ogon od tyłu.
- Eeej!
- Pobaw się z nami! - krzyknęła Vane.
- Nie mam ochoty... - położyłam się w kącie i zasnęłam.


<Eshe? Vane? Terii?>

Od Natalie CD Diego

Odpowiedź była zaskakująca. Miałam wiele pytań. Która będzie jego, gdy dorośnie? Cóż... Na pewno nie będę ją ja. Zerknęłam na drzewo, myśląc, czy zadać jakieś pytanie...
- Natalie?
- Hm? - spojrzałam na niego.
- Pytałaś o coś? - spytał, a ja pomachałam przecznie głową.
- N... Nie mam żadnych pytań.
- Każdy jakieś ma - powiedział, patrząc na mnie, a ja skupiłam wzrok na jego skrzydłach. Opuściłam lekko ogon.
- Nata? - popatrzył na mnie.
- Nic się nie dzieję... - mruknęłam i się odwróciłam - jak... Jak będziesz chciał mnie znaleźć... To będę nad wodą... - poszłam powolnym krokiem w stronę rzeki.

****

Gdy dotarłam na miejsce, popatrzyłam w odbicie, na które upadały moje łezki. 
- Norwegia! - usłyszałam głos i gwałtownie wstałam, a prze de mną fruwała jakaś kulka.
- Do mnie to było? - spytałam.
- No tak! U nas przy wodzie dajemy przydomki! Musisz kiedyś odwiedzić nasz podwodny świat!
- Nie umiem oddychać pod wodą...
- Umiesz! - kulka zniknęła. Popatrzyłam znów w wodę. 
- Natalie jesteś tu? - słyszałem głos Diego.


<Diego?

Od Diego CD. Natalie

Podreptałem do Natalie. Usiadłem obok niej. Trąciłem łapką wodę. Smoki gwałtownie odpłynęły. Naty spojrzała na mnie ze złością.
- Prze...praszam?- Wydukałem.
Waderka pokręciła głową. Wróciłem na brzeg.
- To...Gdzie chciałbyś pójść?- Zapytała nagle.
- Nie wiem...Jak uważasz. Nie znam tych terenów.- Mruknąłem.
Pokiwała głową. Zaczęła biec. Ja wzbiłem się w powietrze. Ta parę razy spoglądała w górę. Ciekawiło mnie czemu. W końcu dotarliśmy na miejsce. Zeszłem na ziemię. To co zobaczyłem, przerosło moje największe oczekiwania. Na samym środku, ogromnego placu, wyrastało strasznie wielkie drzewo. Parę metrów od drzewa, płynęła rzeczka, a w jednym miejscu, spływała niczym wodospad w dół. Weszliśmy na konar.
- Tędy dojdziemy do drzewa.- Wyjśniła Naty.
Poszedłem w ślady koleżanki. Po paru sekundach, staliśmy tuż przy pniu rośliny.
- Zadaj pytanie!- Szepnęła.
- Chciałbym wiedzieć...Kim jestem.- Zacząłem.- Kim jestem?
Wtem rozległ się głos.
- Jesteś potężnym, lecz nie najpotężniejszym, szczeniakiem. W przyszłości będziesz siał strach. Lecz będziesz tak naprawdę opiekuńczym i rodzinnym basiorem. Twoja przyszła partnerka będzie cię cenić za Twe serca i za odwagę.
Uśmiechnąłem się.
- Takiej odpowiedzi się spodziewałeś?- Zapytała Natalie.
- Tak...Dokładnie takiej.- Westchnąłem.
<Nat? Czekam:*>

Od Eshe CD. Natalie

Nigdzie bie mogłem znaleźć siostry. Nerwowo błądziłem między drzewami, chcąc ją znalezc. Vane została z mamą. w końcu znalazłem ją nad jeziorem.  Wyglądał na przygnębioną.
- Hej, siostra... Coś się stało? - Zapytałem cicho.
- Nie... - Szepnęła.
- Musimy wracać do mamy. Idziesz? - Rozłożyłem biaķe skrzydła, by  wypatrzyć rodzicielkę.

< Natalie? >

Od Teriyaki CD. Roshe


- Nie widać?
- Właśnie...
- Tak, wszystko gra - syknęłam.
Niech już spierd*la...
Auć...

< Roshe? Cholernie krótkie, ale w szkole niewiela da się napisać >.< >

środa, 7 września 2016

OD Natalie CD Diego

Podeszłam do Diego, myśląc, czy to dobry pomysł, by się z nim zadawać...
- Podoba się...? - spytałam cicho.
- Trochę niezbyt mili...
- Mo... może są zajęci czymś i dlatego ich nie poznałeś z tej milszej strony... - powiedziałam, rozglądając się.
-  Znasz te tereny?
- Mniej więcej...
- Może mnie gdzieś zaprowadzisz? - spytał, a ja przytaknęłam, odbiegając nad Jezioro Zachodu. Gdy tam dotarliśmy usiadłam nad jeziorem, patrząc przed siebie.
- Co to za miejsce? - spytał.
- Moje ulubione... - powiedziałam, drepcząc bliżej wody, a z wody zaczął wychodzić wodny smoczek, który podbiegł na brzeg wody, wciąż stając na niej. Uśmiechnęłam się lekko, a smok zaczął skakać i znowu się rozpłynął w wodzie.
- Co to było?
- Wodny smok... wiesz... sporo ich tu jest...

<Diego?>

Od Diego CD. Natalie

- Aha...Młoda jesteś!- Zawołałem.
Waderka wydawała się lekko smutna i wystraszona.
- Żartuje! Jestem tylko o miesiąc starszy.- Dodałem po chwili.
Nataly skinęła głową. I bez słowa poszliśmy dalej.
~Później~
- Dzień dobry!- Powitałem stojącego przede mną, potężnego basiora.- Jestem Diego. Nie mam watahy, mógłbym dołączyć?
- Mhm...- Burknął ten i skierował się do jaskini, spowrotem.
*****************
Wybiegłem z domu Alfy pełny radości.
- Jestem w watasze!- Wykrzyczałem.
Cisza...Rozejrzałem się wokoło. Parę metrów dalej, na kamieniu, siedziała Natka. Spojrzała na mnie, i wolniutko potuptała w moją stronę.
<Natalie?>

Od Natalie CD Diego

Gdy poszłam nad rzeczkę, napić się, ujżałam kątem oka jakiegoś wilka, który podleciał do mnie.
- Yy... Dzień dobry! Jestem Diego - powiedział z uśmiechem. Był to mały basior. Lekko się napuszyłam ze strachu, ale po chwili się uspokoiłam.
- O... Hej - powiedziałam, przestając robić czynność, jaką robiłam - Jestem... Natalie - powiedziałam nieco strachliwym tonem.
- Wystraszyłaś się czegoś? - spytał, a ja gwałtownie uniosłam uszy.
- J... Ja?! Skąd! - powiedziałam, jąkając się.
- Jesteś sama?
- N... Nie! Należę do watahy, w której się urodziłam.
- Zaprowadzisz mnie tam? - spytał, machając skrzydłami. Jego skrzydła były białe, duże i silne. Od razu przypomniałam sobie, że jestem tą bez nich... Mh...
- Jasne... - ruszyłam swoimi małymi łapkami w stronę watahy.
- Ile masz lat?
- ... Mam raptem miesiąc... - powiedziałam przyciszonym tonem.

<Diego? Wiem, że może się spodziewałeś kogoś większego i bardziej odważnego, ale trafiła ci się Norwegia ;3>

OD Natalie CD Vane

Popatrzyłam na rodzeństwo i się odwróciłam smutna, machając swoimi czarnymi łapkami.
- Nie wiem - powiedziałam cicho. Popatrzyłam na rodzeństwo, jak patrzą na swoje skrzydła. Opuściłam głowę i poszłam nad jeziorko. Popatrzyłam na odbicie i położyłam się, wciąż patrząc na odbicie. Wsadziłam łapkę do wody i zaczęłam robić bączki na wodzie...
- Natalie! - usłyszałam kogoś z rodzeństwa - NATALIE! Jesteś tutaj?! - wstałam, odwracając się, a zza krzaków wyszedł mały szczeniak... ze skrzydłami, pięknymi i silnymi...


<Vane? Eshe?>

OD Roshe CD Rary

- Wow... Ta wataha ma wspaniałą historię... - powiedziałam, rozglądając się - szkoda, że moich braci tu nie ma...
- Masz braci? - spytała zaciekawiona.
- Miałam - mruknęłam smutna.
- Au...
- Przez pożar... - opuściłam głowę, a po chwili ją pomachałam i uśmiechnęłam ze szklistymi oczami - idziemy dalej?
- Mam dość na dzisiaj.
- Spoko! Zabiorę cię do domu - złapałam ją i wzleciałyśmy w niebo, a gdy wylądowałam przed jej jaskinią, pożegnałam się i ruszyłam do siebie. Zakryłam się skrzydłami, zaczynając płakać...

<Rara?>

OD Roshe CD Teriyaki

Widać było, że była przewrażliwiona na coś... nie będę pytać czemu.
- Cóż.. to... mam rozumieć, że u ciebie wszystko gra?
- Yhym - mruknęła, patrząc na kryształy. Parę kroków w tył i odleciałam do "pana od roboty". Ruszyłam do Kaharmisa.
- Więc?
- Ktoś do niej przyszedł... podobno lokatorka na gapę.
- Dzięki za pomoc.
- Yhym - poleciałam do jaskini, a wtedy zobaczyłam jak ta sama wadera... cóż... nie wyglądała zbyt najlepiej. Zniżyłam lot i podeszłam do Terii.
- Wszystko gra?

<Terii?>

poniedziałek, 5 września 2016

Od Oriona CD. Rary

-No to przynajmniej, masz kogoś bliżej ze swojej rodziny, i przynajmniej wierzy w ciebie i cię kocha-burknąłem i łapą ułożyłem na jej podbródku i skierowałem jej oczy na mnie, ale zamiast u mnie zawitać smutek, wtargnęła się miła mina- ja... nie mam obok siebie nikogo, kto by mnie kocham... i nawet dobrze mi z tym, oczywiście jeśli chodzi o kogoś z rodziny, ich los mnie nie guzik obchodzi... teraz liczy się dla mnie... ty, bo jesteś moją przyjaciółką i do tego najbliższą
Rara uśmiechnęła się, mrugnęła delikatnie.
-No dobrze, koniec tej kąpieli, chodźmy coś zjeść-oznajmiła Rara wesoło otrzepując się
-To na co masz ochotę?-spytałem- Mogę ci przynieść dzika, sarnę, łosia, królika, co chcesz, dla mnie polowanie to przyjemność

<Rara?>

niedziela, 4 września 2016

Od Rary CD. Oriona

Objęłam Oriona, chcąc go pocieszyć. To... niezbyt miłe, delikatnie mówiąc, a wręcz okrutne, kiedy próbuje się zabić szczeniaka... Wilczka, co ledwie zaznał życia. Bezpośrodnio czy zostawiając go bezradnego w lesie. To nie miało znaczenia. Sama miałam o tym niejakie pojęcie... Jednak basior mylił się, twierdząc, że nie wiem jak to jest.
Orion odwzajemnił uścisk.
- Orionie, ja... Wiem, jak mogłeś się czuć. Moja matka umarła kilka dni po moich narodzinach, z ojcem nikt z watahy nie chciał mieć czegokolwiek wspólnego... Z rodzeństwem trafiłam do ciotki. Ona i moje dwie siostry niezbyt mnie lubiły, bo wyglądałam jak ojciec. Potem jednak ciotka odkryła mój talent i ćwiczyłam się w śpiewie. Jak dorosłam, odeszłam, bo monotonne życie zaczęło mnie nudzić. Odnalazłam ojca i stałam się jedną z Pustelników.
Po moich słowach zapadła cisza.
<Orion?>

Od Teriyaki cd. Kaharamisa

Czemu go słyszę?
Czego znów ode mnie chce?
"Zniszczę cię... Ale jeszcze nie teraz...
Może on cię zniszczy?
Albo sama zdechniesz...
Twoje moce same cię zabiją!
Jesteś przeklęta, pamiętasz?
Nie tylko demon, ale też... "
Klątwa kryształów...
On ma rację...
Kiedyś sama się zniszczę... I osoby w moim otoczeniu...
Muszę zginąć...
Zanim to się stanie...
Jestem tylko demonem..
Który może kogoś opętać czy zabić...
Jestem nikim...


< Kah? :3 >

Od Kaharamisa CD. Teriyaki


Nagle Teri upadła na ziemię jakby zasłabła i we trójkę razem z moim wujkiem i kuzynem schyliliśmy się nad nią zaniepokojeni.
- Co jej jest? - spytał Seva.
- Gdybym miał pojęcie! - warknąłem znerwicowany przez emocje. - Gdzie jest Luenah? Jest medyczką, powinna już tu być!
- Poślę po nią Falisę - odpowiedział Daihevor i zwrócił się do wilczycy, która tylko przytaknęła i pobiegła po Luenah, najlepszą medyczkę jaką pamiętałem z watahy.
Po dwóch minutach już była na miejscu i badała Teri. Sprawdziła jej oddech, tętno oraz... brzuch. Przyłożyła ucho do dolnej części brzucha wilczycy i podniosła głowę uśmiechając się niemrawo.
- Kah, nie powinieneś jej targać teraz po lasach - stwierdziła. - Wiem, że pewnie chciałeś jej pokazać swoją starą watahę, ale powinna teraz jak najwięcej odpoczywać, jako że jest w ciąży.
Miałem wrażenie, jakby ktoś mnie stuknął z całej siły młotkiem po łbie. Niby było to do przewidzenia, ale... Wciąż było to szokujące.
- E.. y... Dobrze, już yy... nie będę jej nigdzie, em... targał - wyjąkałem oszołomiony.
- Wypadałoby ją ocucić - stwierdziła Luen i przyłożyła białą łapę do czoła Teri, przywracając jej przytomność i dodając energii. Wilczyca nagle wstała ze śmiesznym zdziwieniem na pyszczku.
- O co chodzi? - spytała.

<Teri?>

sobota, 3 września 2016

Od Teriyaki CD. Kaharamisa

Cholera...
Jeśli moje przewidywania...
Kurnaaa!
Dobra, uspokój się. 
Co się stało? Czego się dowiedział?
Kurna, nawet nie mogę na niego spojrzeć...
Co chwilę te mroczki...
Zawroty głowy i ból... 

Co jest?!
Czemu robi się już całkowicie ciemno?
Czemu tracę władzę nad świadomością? 
Czemu... Słyszę jego głos?

< Kahuś? Teri straciła przytomność, żeby nie było xd >

Od Kaharamisa CD. Teriyaki

Nim zdołałem odpowiedzieć, z groty wyszedł Sevalah z czarnym potężnym wilkiem, którego grzbiet mienił się w ciemnych tęczowych kolorach. Lekko siwiał na pysku.
- A więc wróciłeś - mruknął na powitanie. - Dlaczego chcesz odzyskać pamięć? Życie ci nie miłe?
Rzuciłem okiem na pogrążoną w myślach i martwiącą Teri, po czym spojrzałem basiorowi prosto we fioletowe ślepia.
- Po prostu chcę wiedzieć. Nawet nie wiem, czy sam wyraziłem na to zgodę i nie wiem, czy ufać waszym odpowiedziom - odparłem szczerze i chciałem brzmieć odważnie. - Zwróćcie mi wspomnienia.
- Kaharamisie - zaczął wilk Alpha, Daihevor. - Boimy się, że wrócisz do stanu, w jakim byłeś poprzednio, zanim Sevalah oczyścił twoją pamięć. Byłeś szaleńcem, obłąkało cię coś naprawdę upiornego... - basior przerwał by przemyśleć następne słowa. Zmarszczył nos i zacisnął powieki. - Ledwo udało nam się ciebie związać, żebyś nie wyrządzał krzywdy większej ilości wilków. Już zaczynają powstawać pieśni na twój temat, jak zemsta przysłoniła ci oczy...
- Zemsta? Na kim? - zdziwiłem się.
Daihevor zawołał Sevalaha, który w tym czasie rozmawiał z parą, która nas wcześniej obserwowała. Bez żadnych sprzeciwów wilk podbiegł i czekał na polecenia.
- Zwróć mu część jego pamięci - poprosił.
Turkusowo-czarny spuścił łeb i zastanowił się.
- Którą część? - spytał.
- Wojny i sojuszu.
Seva spojrzał na mnie i bez pytań lub ostrzeżeń dotknął mojej skroni. Moją głowę przeszedł błysk, który jak ostrze przeciął czarną kurtynę zaklęcia i odświeżył mi kilka wspomnień, powodując przy tym ogromny, lecz krótki ból. Upadłem na ziemię i po chwili się podniosłem otumaniony. Coś zaczęło mi się przypominać... Kilka emocji i wiele wilczych pysków, których imiona byłem w stanie wymienić. Nawet zdałem sobie sprawę, że patrzące na nas wcześniej wilki były rangi Beta, a nazywały się Gavres i Zahina. Otrzepałem się.
- No dobra... Już pamiętam, że doszło do tego sporu między naszą watahą i Watahą Świętego Drzewa, ale wreszcie doszło do zgody. Pewien drań zabił kogoś, kto był dla mnie ważny, ale nie zdążyłem się na nim zemścić, bo nastał sojusz... Ale... Co było dalej? Kogo zabił? Kim on był? Kim był ten ktoś ważny? Nic nadal nie rozumiem... - położyłem łapę na głowie.
- Dokonałeś zemsty na nim, ale bardzo okrutnej - zaczął mi wyjaśniać Alpha. - Wymordował w trakcie wojny twoją dwójkę dzieci oraz doprowadził twoją kochankę do ciężkiego stanu. W dodatku należała do Świętego Drzewa i traktowano ją tam jako zdrajczynię... Przez ciebie - urwał na moment dając mi przetrawić myśli... Miałem dzieci?! Wilk nagle kontynuował. - W trakcie sojuszu chciałeś znaleźć swoją kochankę, lecz morderca twoich szczeniąt przekazał ci, że została wygnana. Okazało się jednak, że przechowywał ją u siebie, a ona nie dbając o to, co było między nią a tobą, kochała się z nim, co odkryłeś pewnej nocy i powiedziałeś mi o tym. Byłeś zrozpaczony i pobiegłeś tam... Nie trwało to godziny nim przybiegłeś z powrotem targając za sobą jego zwłoki i szamocząc nimi na wszystkie strony. Twoja wilczyca chciała cię powstrzymać, lecz rzuciłeś w nią nieboszczykiem i zadusiłeś przypalając jej gardło. Następnie biłeś ją po głowie dopóki cię nie powstrzymaliśmy, lecz już i tak miała otwartą ranę głowy i pękniętą czaszkę... - basior odetchnął ciężko. - To było okropne...
Całej opowieści słuchałem z rozwartymi ślepiami, a gdy usłyszałem końcówkę i przypomniało mi się, co zrobiłem z Disparatem... Usiadłem ciężko dysząc ze łzami w oczach i położyłem łapę na pysku.
- A więc... To dlatego... - wyszeptałem do siebie bliski szlochu. Otrząsnąłem się jednak trochę, odchrząknąłem i postanowiłem podjąć decyzję. - Chcę odzyskać wszystkie wspomnienia. Nie chcę tylko pamiętać najgorszych chwil...
Sevalah spojrzał na Alphę, a ten tylko przytaknął. Powtórzył swoje zaklęcie i po okrutnie mocnym bólu głowy przypomniałem sobie niemal wszystko. W każdym razie wszystko co chciałem. Wstałem i przytuliłem mocno Daihevora, który okazał się być... moim wujem. Sevalah za to był moim kuzynem, którego zawsze traktowałem jak brata odkąd ten zmarł ponad rok temu z powodu męczącej go choroby. Teri nie wiedziała o co chodzi, ale tylko uśmiechnąłem się do niej.
- Spokojnie. Wytłumaczę ci wszystko jak wrócimy - rzekłem.

<Teri? Sorki, że tak długo, miałam dużo do rozkminiania nad historią Kahusia xd>

Od Teriyaki CD. Kaharamisa

Cholera...
Nie możliwe... 
Nie, nie, nie!
To tylko przypuszczenia... 
Znowu te mroczki przed oczami... 
Kuźwa...
- Nie chcesz mi nic mówić? - zapytał. Przymknęłam oczy, cofając się do tyłu.
- J... Ja... - zaczęłam się jąkać, nie mogąc dokończyć. - Nieważne. Musisz odkryć swoją przeszłość.


< Kaharamis? :3 >

Od Kaharamisa CD. Teriyaki

Rzuciłem zmartwiony okiem na Teri, po czym odwróciłem wzrok przed siebie. Czarny wilk o turkusowych i niebieskich spiralnych wzorach na futrze poprowadził nas wgłąb lasu, gdzie na skalnym podwyższeniu można było zobaczyć grotę. To miejsce, które pamiętałem jako pierwsze...
- Poczekajcie tutaj - rzucił Sevalah i zniknął w cieniu skał. Usiadłem więc i spojrzałem znów na Teri, którą coś ciągle trapiło.
- Kochanie? - spytałem. Najwyraźniej znów wyrwałem ją z zamyślenia.
- C-co...? - ocknęła się.
- Powiedz mi, co się dzieje... - powiedziałem cicho i bardzo troskliwie.
Wadera westchnęła. Para wilków, chyba wyższych rangą w watasze, patrzyła w naszą stronę. Jakaś czarno-fioletowa wilczyca była przerażona faktem, że tu jestem, a jej szary partner mierzył mnie zimnym spojrzeniem, jakby miał mi zaraz zagrozić, żebym lepiej nie podchodził. Przyglądałem się im z niezrozumieniem w oczekiwaniu na odpowiedź od swojej wybranki, lecz ona milczała. Przyłożyłem jej czoło do czoła i zamknąłem oczy.
- Nie chcesz mi nic mówić? - zmartwiłem się.

<Teri?>

Od Oriona CD. Rary

-Cóż... no moja też nie jest zbyt wesoła, jak twoja-burknąłem i przybliżając się do niej, przytuliłem się do niej, bo na sam myśl o tym... nie chciałem zostać sam.
-Więc... mów-burknęła wadera starając się wychwycić u mnie, że nie żartuję i tak na prawdę kłamię, że historia jest bardzo podła... jednak myliła się co do mnie, ona była bardzo krzywdząca
-Więc... urodziłem się poza watahą, rodzice porzucili mnie w lesie, potraktowali mnie, jak efekt uboczny, jak zgniły owoc ich miłości....-spojrzałem na nią smutno- nawet nie wiesz, jak to mnie boli, nie wiesz jak to jest, być nie kochanym przez innych, a co gorsze przez rodziców... ale ja coś czuję, że tak na prawdę moja matka, nie chciała tego zrobić, nie chciała mnie odrzucić, ojciec ją do tego zmusił... po drodze znalazła mnie pewna wadera, rozpoznała u mnie te oczy i futro po ojcu, od razu rozpoznała, że jestem synem jej brata... od razu mnie wzięła pod swoje skrzydło i wychowywałem się z jej dziećmi... i gdy podrosłem.... oni mieli czelność do mnie przychodzić i błagać o przebaczenie, do dziś żałuję że, tego nie zrobiłem, że nie przebaczyłem im... i tutaj mówię, wybaczam im, ale to co zrobili to jest jak blizna, która nadal krwawi...
Wadera wlepiona we mnie swoimi oczami, po chwili objęła mnie.
 Odwzajemniłem uścisk.
<Rara?>

Od Vane CD Eshe

- Możemy iść - powiedziałam z lekkim niezdecydowaniem.
- No to chodźcie - lekko się uśmiechnęła wskazując na wyjście.
Ja i moje rodzeństwo, wybiegliśmy z jaskini jak poparzeni. Na zewnątrz było tak pięknie... Drzewa, krzewy i miły wiaterek, który ochładzał nas w taką gorącą porę roku.
- Gdzie idziemy? - zapytał Eshe skacząc obok mamy wesoło.
- Przed siebie - oznajmiła ruszając.
To całe "spacerowanie" spodobało mi się. Można było napić się świeżej wody ze strumyka, albo zapolować na jakieś jedzenie. Razem z mamą zaczęliśmy się skradać do sporej ilości jelenia.
- Ja biorę go od przodu, ty Vane z tyłu, a Eshe i Natalie po bokach - szepnęła. - I... Teraz! - dodała po chwili.
Nasza czwórka rzuciła się na zwierzę. Wgryzłam się w jego kark na grzbiecie. Eshe i Natalie po obu stronach również zostawili kilka śladów po sobie. Kiedy jeleń leżał nie żywy, wzięliśmy się za jadzenie.
<Eshe, Natalie, a może Teri?>

Eshe ani Teri nie odpiszą~

piątek, 2 września 2016

Przypomnienie - konkurs

Przypominam o trwającym od pewnego czasu konkursie pod tytułem "Podróż na tajemniczą wyspę". Zachęcam do brania udziału, na każdego uczestnika czekają nagrody (no i chyba w końcu po coś to wszystko pisałam, doceńcie to).
Klik

Heroica

wtorek, 30 sierpnia 2016

Od Rary CD. Oriona

Jak już wcześniej wspominałam, potrzebowałam chwili samotności. Po błądzeniu po terenach udało mi się trafić nad Wodospad Zagubionych, gdzie zaczęłam oczyszczać umysł przy szumie wody. Dane mi jednak było tak medytować jedynie półtorej godziny. Po tym czasie usłyszałam ciche warknięcie, którego przekaz był jasny - opuść natychmiast to miejsce. Zza skał wychynęła głowa psowatego stworzenia. Wkrótce ukazało się całe ciało, porośnięte krótką, matową sierścią. Zwierz był chudy, o budowie nieco jak u charta, lecz znacznie masywniejszy. Warknął ponownie, zbliżając się do mnie. Zaczęłam się wycofywać, nie spuszczając istoty z oczu. W pewnym moemencie odwróciłam się szybko i zaczęłam biec. Psowaty, niestety, pognał za mną i co najgorsze, szybko mnie pogonił. Pchnął mnie do mętnego bajorka i zwiał. Wynurzyłam głowę nad powierzchnię, plując wodą. Wylazłam na błotnisty brzeg, zapadając się niemal po brzuch. Otrzepałam się i ruszyłam na poszukiwiania jakiejś czystej rzeczki o kamienistym zejściu. Nie szukała zbyt długo, a nawet, jak się okazało, miałam towarzystwo - w wodzie leżał Orion.
- Cześć - przywitałam się, stając nad nim.
- Siemanko. Masz ochotę na kąpiel? - zapytał, otwierając jedno oko.
- Pewnie - odpowiedziałam, wchodząc do wody. - I tak miałam się umyć.
-Daj to ci umyję plecki - zachichotał basior. - I przy okazji powiesz co się stało że, jesteś tak ubrudzona jakby cię ktoś spod ziemi wykopał?
Kiwnęłam głową i opowiedziałam mu całą historię. W międzyczasie umyłam się, a Orion pomógł mi przy grzbiecie. Pochlapaliśmy się trochę, a potem położyliśmy przy brzegu.
- Orion... Rozumiem, jeśli nie będziesz chciał odpowiedzieć na to pytanie, a pragnęłabym poznać chociażby zarys... Ja jestem gotowa na podzielenie się tym z tobą... Czy opowiesz mi swoją historię?
<Orion?>

Od Oriona CD. Rary

Hmmm..odkąd wadera poszła, już naszło mnie to uczucie, samotność.
-Ech, nie ma, co...idę do siebie, może tam znajdę coś dla siebie-burknąłem smętny i rzygu warty monolog, po czym powędrowałem do swojej nory.
Oczywiście pierwsze co zrobiłem to, zrzuciłem z półki wszystkie książki i poukładałem w kolejności alfabetycznej, wszystko trzy razy wymyłem, i rzucałem zmiętymi papierami do kosza tylko po to, by zabić nudę.
*****
Gdy nadeszło popołudnie, co prawda dość szybko to się stało, gdy tylko wyszedłem z jaskini, zdobyłem trochę ochoty na kąpiel...ale tak sam, to już nie to samo, no ale oki...
Wszedłem do wody, układając się wygodnie położyłem głowę delikatnie na kamieniu i moje oczy zmierzone ku górze zamknęły się. Rozkoszowałem się letnią kąpielą, do czasu kiedy...
-Cześć
Otworzyłem jedno oko. Ujrzałem uśmiechniętą Rarę
-Siemanko, masz ochotę na kąpiel?-spytałem
-Pewnie
Rara weszła do wody
-I tak miałam się umyć
Nie zauważyłem ale Rara była brudna w ziemi i błocie, wstałem
-Daj to ci umyję plecki-zachichotałem- I przy okazji powiesz co się stało że, jesteś tak ubrudzona jakby cię ktoś spod ziemi wykopał?


<Rara?>

Od Eshe cd. Vane

- Co robimy?
- Nie wiem.
- Dzieciaki, chcecie może iść na spacer? - niebieska wadera wtrąciła się do dyskusji
- Tak! - wrzasnąłem wesoło.


< Vane, Natka? >

poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Od Rary CD. Oriona

To miłe ze strony Oriona, że mnie uratował przed tym wilkiem i nałożył na mnie tą ochronną barierę, ale to ostatnie nie było potrzebne. W końcu jestem tym, kim jestem, walczyłam już z groźniejszymi i potężniejszymi przeciwnikami. Skoro się jednak tak troszczy... Pocałowałam go w policzek i wróciłam do mieszkania ojca. Po drodze minęłam Waterfalla, który skończył właśnie wartę i zmierzał na wypoczynek. Miałam nadzieje, że przez jedną noc Wilk Ognia i Wilk Kaskad dadzą sobie radę bez potyczek czy bójek. Mój stary znajomy jest co prawda spokojny, ale również wojowniczy, odważny i czasem lekkomyślny czy impulsywny. A Orion... na pewno nie był niegroźny.
W każdym razie nic szczególnego nie stało się u Pustelników tej nocy. Nie wybuchł pożar ani woda nie zalała okolicy. Czyli - wszystko w porządku. Zjedliśmy śniadanie wraz z większością mieszkańców okolicznych terenów, a potem wyczarowałam portal do watahy. Pożegnałam się z ojcem i Waterfallem, a potem wraz z Orionem wskoczyliśmy w portal. W kilka sekund znaleźliśmy się na Zielonej Łące, płosząc przy okazji stadko jeleni.
- I jak się podobało? - zapytałam.
- To cudowne miejsce. Szkoda jedynie, że ktoś cię zaatakował.
- Nie pierwszy i nie ostatni raz w życiu. Dzięki za tę barierę ochronną, ale obawiam się, że nie jest zbyt potrzebna.
- Już mówiłem, że chcę cię chronić. Jak to... przyjaciele. Może i jesteś niezła w walce, ale...
- Ale co? Orion, klan Pustelników to nie tylko moi znajomi i rodzina. Jestem jego częścią, a nawet nie wiesz, jak potężni możemy się stać. Za czasów świetności, gdy jeszcze nazwa Pustelnicy nie funkcjonowała, z tego klanu wywodzili się najznakomitsi uzdrowiciele, magowie i wojownicy. Nadal, mimo odosobnienia i życia według własnych reguł, są wśród nas wyżej wymienieni. Dysponujemy mocą, którą czerpiemy z darów samej Natury. Nie jesteśmy zwykłą zbieraniną psowatych i mam nadzieję, że to rozumiesz.
Orion mruknął coś niezrozumiale pod nosem, ale nie powiedział nic więcej. Przyspieszyłam więc i zniknęłam w lesie. Potrzebowałam chwili samotności. Jedyne miejsce, które przyszło mi wówczas na myśl zwało się Wodospad Zagubionych. Ruszyłam więc w jego stronę, zapominając niemal o czerwono-białym basiorze...
<Orion?>

niedziela, 28 sierpnia 2016

Od Oriona CD. Rary

Noc w innym wymiarze, był bardzo cudowny...ale byłby jeszcze cudowniejszy, gdyby była tu Rara... zdawało mi się, że nade mną krąży serce nadęte helem... i nagle, Przyszła Rara..chyba przed snem, chciała mi powiedzieć "dobranoc"
-Dobranoc-powiedziała tak jak przewidywałem
-Nawzajem- powiedziałem z wielkim uśmiechem
Rara podeszła bliżej
-No to, miałam ci powiedzieć o wszystkim-Rara usiadła obok mnie, wstałem
-Jutro, dziś idź spać, aby nazbierać siły i... uważaj!!!
Jakiś wilk nadbiegał do Rary, ta na mój alarm padła, na bok a ja z rozmachem trzasnąłem nadlatującego wilka moją łapą. Wilk zawirował w powietrzu i poleciał do przodu, oczywiście padłem do tyłu. Gdy wilk zbierał się, Pustelnicy już zbierali się, bo już usłyszeli dziwny dźwięk dobiegający z nory
-Raro, bądź za mną-warknąłem, a na napastnika wyszczerzyłem długie kły
wtedy moja postać przybrała inny wygląd


-ZOSTAW RARĘ W SPOKOJU!!- warknąłem pogrubionym nienaturalnym głosem i wyzionąłem ogromny płomień, który spalił mojego wroga, na drobny pył... ja nadal czułem tą złość, ale szybko mijała... i złość, zastąpił stoicki spokój, jednak aura furii mnie nie opuszczała
-Jesteś cała?-spytałem już, naturalnym głosem, Rara przytaknęła
Nie mogłem być pewien czy na pewno jej się nie stanie krzywda, potrząsnąłem grzywą i pojawiły się płomienne obłoki

 

Na Rarę spadła aura obronna, jednak ona tego nie czuła i nie widziała
-Co robisz?-spytała podchodząc do mnie
-Chronię cię, rzuciłem na ciebie aurę obronną
-Nie musisz, znaczy nie musiałeś-oznajmiła
Pustelnicy milczeli i patrzyli na nas
-Nie mogę mieć pewności, że ci nic się nie stanie, chronię cię, bo mi na tobie zależy, jesteś moją... przyjaciółką, co nie?
Rara przytaknęła, przytuliłem ją
-Idź spać, idź odzyskaj siły
Rara tylko popatrzyła na mnie miło, w jej oczach za lśniała szczerość i wdzięczność, cmoknęła mnie w policzek... miałem wrażenie że, zaraz się stopię, Rara wraz z Pustelnikami i swoim ojcem poszli do siebie, pomachałem jej na dobranoc po czym ułożyłem się wygodnie...zasnąłem, nie właśnie że, nie mogłem zasnąć, tylko myślałem o tym pocałunku

< Rara?> A no bywało lepiej xD

Od Rary CD. Oriona

Skoro nalegał - proszę bardzo, może i przedostać się przez portal. Co nie zmienia faktu, że wiele mu to nie da. Gdy tylko znaleźliśmy się po drugiej stronie, zeskoczyłam z grzbietu Oriona i w pełnym biegu zniknęłam między drzewami, gdzie panowały zaklęcia ochronne uniemożliwiające przypadkowym przechodniom odnalezienie terytoriów Pustelników. Droga nie zajęła mi wiele czasu, zaledwie kilka minut. Przy granicy czekał strażnik, który na mój widok odwrócił się, jednocześnie kiwając głową. Pobiegłam za nim. W biegu Dziub-Dziub zrzucił na mnie płaszcz, a ja w tym czasie przywołałam laskę. Wraz ze strażnikiem wbiegliśmy na polanę pełną walczących - odzianych w brązowe szaty psowatych oraz różnobarwne basiory w napierśnikach i hełmach. Wokół szalały cztery żywioły, światło i ciemność, kryształy i elektryka. Na wejście użyłam mojej ulubionej sztuczki - uderzyłam jednego z wrogów moją laską, która nabrała właściwości błyskawicy. Przekoziołkowałam pod jakimś skaczącym wilkiem i znalazłam się obok starego znajomego, Waterfalla. Odpierał właśnie atak, zalewając przeciwnika wodą.
- Wejście, jak zwykle, szczególne - mruknął na mój widok. Uśmiechnęłam się w odpowiedzi i wyszeptałam kolejne zaklęcie. Przeciwnik Waterfalla został oplątany jakimiś korzeniami. Zostawiliśmy go tak i rzuciliśmy się w wir walki. Wokół buchał ogień, rozstępywała się ziemia, tworzyły się miniaturowe tornada, woda zalewała wrogów. Tu i ówdzie z ziemi wyrastały najróżniejsze rośliny, a czasem w przeciwników trafiały pioruny. Zdarzało się, że kogoś oślepiło światło albo też jakiś Pustelnik znikał w ciemnościach. Czyli prościej - panował chaos.
Powoli wrogowie zaczęli się wycofywać, aż w końcu wszyscy Pustelnicy ustawili się wokół siebie w rzędzie i unieśli laski do góry. Z każdej strzelił słup żywiołu właściciela, które kilkanaście metrów nad ziemią utworzyły jedną elipsę. Pękła ona na dwoje i wyleciał z niej różnobarwny smok, który przegonił resztki przeciwników. Większość naszych zajęła się ogarnianiem polany, ja zaś ruszyłam ku miejscu, w którym wyskoczyliśmy z portalu. Tak, jak się spodziewałam, Orion krążył w pobliżu.
- Rara? - zaczął na mój widok. - Gdzie ty byłaś? Co to za przebranie?
- Zaraz ci wszystko wyjaśnię. Nie ma sensu trzymać tego dłużej w tajemnicy.
Nim czerwono-biały basior zdążył zadać jakieś pytanie, chwyciłam go za łapę i zaczęłam prowadzić na terytorium Pustelników. Na znajomą polanę dotarliśmy dość szybko, by zobaczyć jeszcze pozostałości szkód z bitwy. Orion zatrzymał się na granicy lasu i zaskoczony omiótł wzrokiem okolicę. Potem spojrzał na mnie.
- K-kim oni są? - zapytał.
- To Pustelnicy - odpowiedziałam. Basior zrobił ogłupiałą minę, a ja uśmiechnęłam się i wzniosłam oczy ku niebu. Chwilę później podszedł do nas Waterfall w towarzystwie mojego ojca. przytuliliśmy się, dzięki czemu mina mojego przyjaciela z watahy z ogłupiałej zmieniła się w bardziej ogłupiałą.
- To Orion, przyjaciel z WKS. Orionie, to mój ojciec, Ash, i mój znajomy Waterfall.
- Miło poznać - wykrztusił czerwono-biały basior nieco piskliwym głosem. Ja i towarzyszący mi Pustelnicy zaśmialiśmy się cicho.
- Zostaniecie dłużej? Wieczorem będzie ognisko.
- Chętnie - odpowiedziałam. - Do tego czasu zdążę oprowadzić Oriona.
***
Kilka godzin później, gdy słońce zbliżyło się znacznie do horyzontu, usiedliśmy wszyscy dookoła ogniska. Wpierw piekliśmy różne przysmaki, a po zjedzeniu ich kilka osób wyciągnęło instrumenty. Rozśpiewaliśmy się na kilku dziecięcych piosenkach, by potem wkroczyć w świat mniej znanych pieśni. Jeden ze starszych Pustelników poprosił, by zaśpiewać "Send in the silver gryphons", co zrobiliśmy z radością.
 
To była jedna z ulubionych pieśni mojego ojca. Podobno zaśpiewał mi i mojemu rodzeństwu po narodzinach. Po niej Waterfall zagrał swoją własną kompozycję na flet prosty i kilka innych instrumentów. Cały wieczór, aż do północy, spędziliśmy w bardzo miłej atmosferze. Postanowiłam tu zostać do następnego dnia, więc siłą rzeczy Orion musiał spędzić noc wśród niemal nieznajomych. Waterfall zaofiarował mu nocleg w swojej norze, a ja wróciłam do mojej sypialni w domu ojca. Zasnęłam, myśląc o minionych wydarzeniach.
<Orion? Jak Ci minęła noc?>

Od Oriona CD. Rary

Gdy tylko Rara wzięła rybę w swój pyszczek, ja poszedłem za nią, więc poczekałem pod drzewem, Rara natomiast poszła zanieść zdobycz. Wykorzystałem to, że nikt nie patrzy, poszedłem opróżnić swój pełny pęcherz.
Gdy tylko wróciłem na miejsce gdzie miałem czekać, wtedy akurat wracała Rara. Postanowiła że, pójdziemy nad jakąś zieloną łąkę. Przechadzka była przyjemna, do czasu gdy coś warknęło "Raro, potrzebujemy twojej pomocy.Zaatakowali. I Pojawił się portal. Rara przywołała swojego towarzysza
-Hej gdzie ty pędzisz?-spytałem
-Ja muszę-rzekła mówiąc bardzo serio
-Idę z tobą-oznajmiłem
-Nie mieszaj się w to
-Samą cię nie puszczę-warknąłem i złapałem ją zębami za grzbiet. Wylądowała na moim-Mów! gdzie mam iść!
-W portal!-wydała Rara
Na polecenie Rary, gnałem ile sił w portal, odczułem jak siła portalu zaczęła mnie wsysać wraz z Rarą... później jakiś wir i łomotanie we wnętrznościach

<?> Rara?

Od Rary CD. Oriona

Uniosłam brew w minie mówiącej "Czyżby?". Może i Oriona miał uczulenie na pokrzywę, ale przecież mówiłam, że ona tam jest. To było... dziwne.
- Mówiłam, że w potrawce jest pokrzywa. Na pewno masz na nią uczulenie?
Czerwono-biały basior zmieszał się nieco. Ha, czyli jednak mnie okłamywał. Pytanie tylko, dlaczego i co przede mną zatajał? Postanowiłam jednak nie drążyć na razie tematu i wrócić do tego przy innej okazji. Zamiast tego bez słowa chwyciłam martwą rybę i ruszyłam w kierunku mojego mieszkania. Orion potruchtał za mną.
Gdy dotarliśmy na miejsce, mój towarzysz poczekał pod drzewem, a ja w tym czasie wyszłam na platformę i położyłam zdobycz w części kuchennej. Po krótkiej naradzie, na ziemi oczywiście, ustaliliśmy, że przejdziemy się nad Wschodnie Jezioro. Miałam tylko nadzieję, że tym razem nie czeka na nas kolejna pułapka.
Bez problemów dotarliśmy na Zieloną Łąkę, skąd przeszliśmy nad rozległy zbiornik wodny. Zatrzymaliśmy się blisko brzegu. Wtedy na powierzchni utworzyła się fala, która popłynęła w naszą stronę i zamarła. I woda przemówiła.
Raro, potrzebujemy Twojej pomocy. Zaatakowali.
Pustelnicy mieli kłopoty - nie mogłam ich zostawić. Przeprosiłam szybko Oriona i pobiegłam w stronę granicy, gdzie zapewne czekał już portal. Wezwałam Dziub-Dziuba i poprosiłam go o przyniesienie mojego płaszcza. Gnając tak na złamanie karku, miałam nadzieję, że Orion się nie obrazi...
<Orion?>