Na odpowiedź czekaliśmy kilka chwil, potem ponownie zawołałam wilczycę. Nagle rozległ się dźwięk tłuczonego szkła i w naszą stronę poleciały gałęzie i odłamki szklanki. Usunęliśmy się na bok, jakimś cudem unikając spadających przedmiotów. Zza platformy wychyliła się Rara z garnkiem pełnym parującej zawartości.
- Heroica? - zapytała, przyglądając się nam w słabym świetle słońca.
- I Poison - wtrącił stojący obok mnie basior.
- Wybaczcie, myślałam, że to wrogowie. Od wczoraj co chwili zdarzają się jakieś ataki. Znają połowę watahy po imieniu. Złapali już dwie osoby. Reszta uciekła w bezpieczne miejsce. Zostałam tylko ja i Feather, na wypadek, gdybyście wrócili. I cóż, oto jesteście.
- Przyszliśmy prosić o pomoc - powiedziałam. - Las płonie, potrzeba kogoś, kto ugasiłby ogień. Uznaliśmy, że skoro jesteś Pustelniczką, zdołasz to zrobić.
- Mogę spróbować, czemu nie - odparła Rara, zeskakując na ziemię. - Prowadźcie.
Pobiegliśmy wszyscy razem w stronę pożaru. Moja przyjaciółka w trakcie biegu wysłała gdzieś Dziub-Dziuba, swojego wróbla.
Po nieokreślonym czasie dotarliśmy w miejsce, skąd było widać blask ognia. Rara gwizdnęła, a potem przymknęła oczy. Obok niej pojawiła się laska, którą wilczyca potem posłała w stronę płonących drzew. Z obu jej końców zaczęła się lać silnym strumieniem woda. Jednak patrząc na obszar zajmowany przez ogień, ta jedna gaśnica nie miała szans.
- Posiłki przybyły - poinformowała nas niska wilczyca. Po chwili spośród drzew wyszło kilkunastu odzianych w płaszcze Pustelników. Ich laski również zaczęły tryskać wodą. Ogień zatrzymał się na jednej linii, a potem zaczął cofać.
Gdy myślałam, że opanujemy sytuację, nieopodal rozległ się ryk...
<Poison?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz