- Czego? - Złapałem jej wzrok, wpatrzony w srebrną tarczę. - Ej, sister, co jest?
Przytuliłem ją, gdy zorientowałem się, że płacze. Szeptałem cicho uspokajające słówka.
- Chodzi o skrzydła, prawda? - Zagadnąłem cicho. Zawsze po zmiance o skrzydłach smutniała. - Hej, uspokój się... - Szepnąłem znowu. - Płaczem nic nie zdziałasz... Kiedyś będziesz mieć skrzydła...
< Natka? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz