Gdy poszłam nad rzeczkę, napić się, ujżałam kątem oka jakiegoś wilka, który podleciał do mnie.
- Yy... Dzień dobry! Jestem Diego - powiedział z uśmiechem. Był to mały basior. Lekko się napuszyłam ze strachu, ale po chwili się uspokoiłam.
- O... Hej - powiedziałam, przestając robić czynność, jaką robiłam - Jestem... Natalie - powiedziałam nieco strachliwym tonem.
- Wystraszyłaś się czegoś? - spytał, a ja gwałtownie uniosłam uszy.
- J... Ja?! Skąd! - powiedziałam, jąkając się.
- Jesteś sama?
- N... Nie! Należę do watahy, w której się urodziłam.
- Zaprowadzisz mnie tam? - spytał, machając skrzydłami. Jego skrzydła były białe, duże i silne. Od razu przypomniałam sobie, że jestem tą bez nich... Mh...
- Jasne... - ruszyłam swoimi małymi łapkami w stronę watahy.
- Ile masz lat?
- ... Mam raptem miesiąc... - powiedziałam przyciszonym tonem.
<Diego? Wiem, że może się spodziewałeś kogoś większego i bardziej odważnego, ale trafiła ci się Norwegia ;3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz