Noc. Mój najlepszy przyjaciel. Mój jedyny przyjaciel. Wędrując po ciemnym lesie, klnąłem innych pod nosem. Po tylu latach, nadal nie mogłem znieść, że matka porzuciła mnie. Miałem ochotę ją znaleść i...zabić. Zabić za to, co zrobiła. Ale mniejsza z tym. Mój każdy krok był powtarzającą się czynnością. Niczym, rutyna. Nagle, usłyszałem szelest. Rozejrzałem się, ale nie zobaczyłem nikogo. Poszedłem dalej. Czas płynął, a ja nadal nie wiedzałem, czego szukam. Schronienia? Watahy? Miłości? Czy może...towarzystwa? Nie, nie ufam innym. Niemożliwe. Znowu usłyszałem szelest, tym razem głośniejszy. Szelestowi towarzyszył trzask łamanych gałęzi. Nie ukrywam, lekko się wystraszyłem. Stanąłem jak wryty. Zobaczyłem stado, może małą watahę wilków, które biegły w moją stronę. Teraz zrozumiałem. Wtargnąłem na tereny innej watahy. Czym prędzej skierowałem się ku wilkom. Postanowiłem użyć swojej mocy, i udostępnić im swą myśl.
- ,,Spokojnie. Przybywam w pokoju. Jestem Caspian. A wy?''
Ci zmienili bieg na spokojny chód. Po chwili stałem twarzą w twarz z jednym z wilków.
- Idziesz z nami!- Rozkazał.
Dobrowolnie poddałęm się rozkazowi, i posusznie truchtałem za nimi. Nie chciałem mieć problemów, nie, nie szukałem ich. Po dosyć długich poszukiwaniach kogokolwiek, te wilki były zbawieniem dla mnie.
******************************************************************
Po niedługim przemarszu za stadem, zostałem zaprowadzony pod oblicza przywócy. Grzecznie wytłumaczyłem mu kim jestem, co tu robię i jakie mam zamiary. Ten mruknął, by zabrali mnie z tąd, ale nie wyrzucali.
- ,,Chyba upiekło mi się.''- Pomyślałem radośnie.
- Em...A z racji, że nie mam watahy, życia ani przyjaciół...Mogę dołąćzyć do Was? Oczywiście będę wierny watasze, i nie będę jej zdradzał, czy coś.- Odparłem jeszcze do Alfy.
- Dobrze.- Westchnął i zwrocił się do siedzącego obok wilka.- Nie będziemy mieli chociaż wrogiego wilka niedaleko.
Uśmiechnąłem się. Pierwsze o czym pomyślałem, to to, że trzeba kogoś poznać. Przyjaciela? Może przyjaciółkę? A jaskinia? Nie muszę mieć jaskini, mogę spać wszędzie.
******************************************************************
Po rozmowie z przywódcą, uradowany wyszedłem na spacer. Niedaleko miejsca w którym miałem pierwsze spotkanie z strażnikami, zauważyłem ciekawy las. Wybrałem się tam. Po parunastu minutach kątem oka ujrzałem waderę, najwyraźniej. Zdecydowałem zagadać, bo znajomi się przydadzą. Podszedłem do niej.
- Hej, jestem Caspian. Nowy w watasze. Jak się nazywasz?- Zacząłem.
<Wadera?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz