- Łosia? Czy to aby nie przesada? Ja rozumiem, że jesteś zawodowym łowcą, ale czy ty wiesz, że jedno jego kopnięcie może złamać twój kręgosłup? - zapytałam.
- Bez obaw. Powaliłem takiego już kilka razy. Mogę zrobić to i teraz.
- E... Dziękuję, ale wolałabym, byś nie poświęcał życia z powodu mojej zachcianki. Poza tym, ja również z chęcią zapoluję. Własnołapnie.
- Skoro takie jest twoje życzenie. Na co masz ochotę?
- Zjadłabym zająca - stwierdziłam po chwili namysłu. Orion uśmiechnął się.
- Znam pewne miejsce, gdzie zające bywają bardzo często.
Ruszyliśmy więc w owo "pewne miejsce". Droga zajęła nam dwadzieścia minut.
- Wiesz, że zające mogą skręcać o 90 stopni z prędkością 70 kilometrów na godzinę? - zapytałam w pewnej chwili.
- Teraz tak - odpowiedział Orion z uśmiechem. - Jeszcze tylko kilka minut.
Szybko dotarliśmy na miejsce. Była to nieduża łączka, na której rosło kilka drzew. Tu i ówdzie w trawie można było dostrzec uszy jakiegoś zająca. Przybraliśmy dogodną pozycję i rozpoczęliśmy łowy.
<Orion?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz