Zaczęliśmy iść na zachód. Nie ma to jak spacer bez celu... Ale przynajmniej mogłam przeanalizować sytuację. Zaczynałam mieć wrażenie, że Orion się zakochał. We mnie. Określanie mnie jako "księżniczkę", ta jego ochota na pieszczoty... Z drugiej strony, równie dobrze może udawać. Tego jednak nie potrafiłam sobie wyobrazić. Ale znowu patrząc z innej strony, to moje wyobrażenia mało co znaczą w tym przypadku. Cóż, trzeba jeszcze trochę poczekać...
- Rara, stój - usłyszałam głos znajomego basiora. Chwilę później wilcza łapa zatrzymała mnie. Spojrzałam zdziwiona na towarzysza, a potem przed siebie... Super, oczywiście musiałam się zamyślić na tyle, by prawie wejść na drzewo. Westchnęłam cicho i minęłam roślinę.
- Wszystko w porządku? - zapytał Orion, zrównując się ze mną.
- Jasne, dzięki za ostrzeżenie. Zamyśliłam się.
Basior uśmiechnął się i potem zwrócił głowę w kierunku marszu, by czasem na coś nie wpaść. Ja zaś ponownie zaczęłam rozmyślać, tym razem jednak uważniej pilnując drogi. Dobrze się czułam w towarzystwie Oriona i chyba zaczynałam coś do niego czuć...
Nie zdążyłam jednak pomyśleć nad tym dłużej, gdyż z lasu wyszliśmy na Plażę Marzeń. Delikatny wiatr marszczył wodę, tworząc nieduże fale, tu i ówdzie latały mewy, a pośród rozgrzanego piasku można było zobaczyć muszle.
<Orion?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz