wtorek, 31 marca 2015

Nowy wizerunek Yǒnggǎn

Yǒnggǎn zmienia wizerunek.
Teraz wygląda tak:

Od Desny CD Elektro

- jestes zła ? - zapytał
- nie... raczej wstrząsnięta.- popatrzyłam na niebo i westchnełam.
- przepraszam ze nic ci nie powiedziałem , myślałem że w ten sposób bede cie chronił.
- dziękuje. nie musisz mnie chronić ....choć to miłe. faktem jest że przestraszyłam sie tych robotów , ale jeśli im ufasz to.....popprostu uwarzaj okey ?- spojrzałam w jego strone.
- jasne - usmiechnął się do mnie pokazując szereg równych zębów. wow , Jakie on ma łade zęby...takie białe. uzywa jakiś eliksirów czy cuś ? a może to jakies specjalne zioła....?
- Desna ?
- wybacz , zamyśliłam się...- po tych słowach się zaśmiał.
- co cie tak śmieszy ?- fuknęłam , ale zaraz się do niego uśmiechnełam.
- nic , to znaczy , dzisiejszy dzien jest serio świetny.
- tak ...
Niedługo potem ruszyliśmy leśną ścieżką w strone głównego terenu watachy , o tej poże często sa tam tłoki.
- wiesz co elektro ?
- co ?
- ci ufam , a ty mi ?
- jasne- znów się uśmiechnął..................................te zęby ^^
- to dobrze ! jeśłi mi ufasz to mi.. ..eeee...... zaufasz i pujdziesz za mną.
- ale gdzie ?
- do mnie. trzeba miec siły bo rano idziemy do tego wilka z gór..
- a , no tak . zapomniałem.
< Elektro ? takie rozkminy o zebach xd >

poniedziałek, 30 marca 2015

Od Ficki

Był już wieczór a niebo było czyste gwiazdy i księżyc oświetlały mi drogę. Byłam w dobrym humorze.Podleciał do mnie mały duszek księżycowy za którym miałam iść sama nie wiedziałam dlaczego ale poszłam. Przeszłam przez las a po tem koło strumienia. Zobaczyłam wzgórze a na nim leżał smutny wilk.Zastanawiałam się dlaczego jest smutny więc podeszłam.Podeszłam do niego.
-Czy coś ci sie stało?
-A co ty tutaj robisz mało kto tutaj przychodzi?
-Najwyraźniej nie,czasami też tutaj przychodzę.A czy coś ci jest?
-Nie skąd w ogóle takie pytanie?
-Bo mały duszek się o ciebie martwił.
-Co jaki znowu duszek?
-Mały duszek który najwidoczniej bardzo ciebie lubi?

< jakiś młody basior?>

Od Elektor CD Desny

Nie mogłem uwierzyć że ona mnie kocha. W sumie to ja też się w niej zakochałem .
- N- Naprawdę ? - spytałem z niedowierzaniem .
- Tak
- To nawet świetnie bo ... tak się składa że .... ja ciebie też - Spojrzałem na nią . - Tylko że nie mogłem zdobyć się na odwagę żeby ci o tym powiedzieć .
Poleciała jej łza szczęścia .
- A powiesz mi gdzie znikasz ? - spytała
- Nie mogę ci powiedzieć .
- Ale czemu ?
- Bo nie chcę żeby coś ci się stało .
- Aha...
Poszliśmy w swoje strony . Postanowiłem odwiedzić przyjaciół .
Wślizgnąłem się do środka .
- Hej Bonnie . Jak się już czujesz ?
- Lepiej . Idziemy straszyć nowego strażnika ?
- A co się stało ze starym ?
- Zabiłem go - Zrobił szczęśliwą minę .
- No ok . To idziemy .
Schowaliśmy się za drzwiami .
- Ok jak tylko otworzy drzwi atakujemy - szepnąłem.
- Spoko . Patrz i ucz się .
Drzwi otworzyły się . Bonnie już miał go dopaść ale..... drzwi znowu się zamknęły .
- No to klops ,
- Nom
- Dochodzi 1 .
- Już ?
- No niestety . Jak ten czas szybko płynie - spojrzał się na zegarek
- Jak to jest nie mieć twarzy ?
- Znacznie gorzej niż mieć . - Zachichotał .- Tęsknię za moją ręką i twarzą ale teraz łatwiej mi straszyć ludzi .
Usłyszałem ciężkie metalowe kroki . To był Foxy . I słyszałem jak z kimś się szarpie .
- Puszczaj mnie ! - Wtedy zrozumiałem że to Desna .
- Hej Elektro i co mam teraz z nią zrobić ? - Spytał z takim ponurym uśmiechem.
- Zostaw ją ! To moja przyjaciółka! - Nie mogłem uwierzyć że za mną przyszła .
- Nic ci nie jest ? - Spytałem
- Nie ale co ty tu robisz z ...... co to właściwie jest ?
- Robot .
- Takie pytanie czy to da się zranić ?
- Fizycznie nie ale emocjonalnie tak .
Spojrzała na mnie jak na szaleńca .
- Ale czemu ???
- Robot  jest z metalu . I normalnie nie ma uczuć ale te są przeklęte . Mają duszę i uczucia ,
Na przykład Bonnie .
- Jaka bonie ?!
- Bonnie to chłopak
- Aha
Wtedy uświadomiłem sobie że Deśnie grozi niebezpieczeństwo bo Goolden Freddy tu jest .
- Musimy uciekać  dopóki on o tobie nie wie .
- Jaki on ?
- Golden Fredy !
- Ale... - nie pozwoliłem jej dokończyć .
- Biegnij !
Pobiegliśmy jak najdalej z tamtego miejsca .
- Kim były te potwory ? - spytała zdyszana
- JAKIE POTWORY ?1 - z zarośli wyszedł Bonnie z resztą (Chicką , Freddy'm i Foxy'm)
Desna chyba się tego nie spodziewała a nawet się zlękła bo schowała się za mną.
- Spokojnie oni ci nic nie zrobią - Powiedziałem
- Ta ... dopóki nie obrazisz Elektro albo kogoś z nas . - Powiedział Foxy
- Elektro przedstawisz nam swoją ,,przyjaciółkę'' ? - Zachichotała Chica.
Trochę nie wiedziałem co powiedzieć .
Usiedli koło nas . Przy nich wilk wydaje się bardzo mały . Zwłaszcza że mają wzrost ok 2metrów .
Wiesz Elektro musimy już iść bo słońce wschodzi a wiesz co by się z nami wtedy stało poza pizzerią .
- Tak , no to pa.
Moi przyjaciele odbiegli .
Odwróciłem się w stronę Desny trochę zakłopotany .
Była chyba trochę zła ....


<Desna? Nie mówiłem ci o tym bo chciałem cię chronić>

Od Desny do Elektro ,,Wyznanie''

Elektro znowu gdzieś zniknął ...
Wróci , zawsze wraca . Potem zwykle gadamy , albo idziemy na spacer. Jesteśmy w dobrych relacjach. W końcu jest moim przyjacielem . Zależy mi na nim , to naturalne...
Podążałam ścieżką niesaleko jaskini Alfy . W pewnym momencie wyszła z niej Alfa 9 Moon ) , Anubis i....Elektro!. Szybko do niego podbiegłam.
- Elektro! Od Wczoraj cie szukam !
Odwrócił się do mnie i uśmiechnoł przyjażnie.
- coś się stało ? - spytał
-Tak ! chodź na spacer , wszystko ci opowiem .

*15 min później - gdzieś w lesie *

- To o co chodzi ?
- zacznę od dobrej nowiny. Ostatnio dostałam kolejny list od tego wilka który mieszka w górach. Napisał że jest już obecny , poza tym chyba wiem gdzie możemy go znaleźć.! On na pewno pomoże nam w sprawie twojej jaskini. nie pozwolę abyś dłużej spał na dworze więc nawet nie próbuj się odsunąć od tego pomysłu!
Elektro uśmiechnął się do mnie i westchnął potrząsając przy tym głową.
- nie odpuścisz co ?
- nigdy .
- no to okay. możemy wyruszyć jutro ..... tylko najpierw coś załatwię...
Mój wzrok stał się jakby kamienny . spuściłam głowę.
- znowu..
- znowu co ?
- uciekasz... cały czas gdzieś uciekasz! przestań wreszcie!
- Desna , nie musisz się martwic , ja..
- Martwić !? tak ! to odpowiednie słowo ! Martwię się ! Martwię!
Elektro jakby został zbity z tropu . Popatrzył na mnie i sam jakby tez posępniał.
- przepraszam. Nie chciałem żebyś się martwiła . - Uśmiechnął się do mnie delikatnie.
- jesteś dla mnie ważny ! nie mogę cię stracić ! nie mogę....- z oczu pociekły mi łzy.
Elektro patrzył na mnie. może uznał to za szczeniackie wyznanie miłości czy cos w tym guście.... ale nawet jeśli tak jest , to przecież to prawda ... bo ja...
Podniosłam głowę i patrzyłam prosto w jego czy .
- Kocham cię Elektro...
< Elektro ? \(^o^)/ >

Od Zorzy

Był piękny wiosenny dzień poszłam się przejść.Chodząc tak weszłam w las chciałam posłuchać trochę śpiewu ptaków i być w cichszym miejscu.Chodziłam tak aż spotkałam jelenia wyglądał on tak
http://www.acidcave.net/sphinx/jelen.jpg
Wiedziałam że to nie zwykły jeleń ale magiczny.To pewnie strażnik lasu powiedziałam no nic lepiej pójdę nim się wystraszy.Poszłam cicho cały czas patrząc się na niego nie zauważyłam że ktoś idzie w moja stronę.Zderzyłam się.Chciał coś już głośno powiedzieć ale zakryłam mu buzię żeby był cicho.
-Proszę siedź cicho nie chcę go przestraszyć-powiedziałam szeptem.I poszliśmy dalej Byliśmy już dalej od strażnika więc mogliśmy normalnie rozmawiać.
-Przepraszam ciebie nie chciałam się z tobą zderzyć.
-Nic nie szkodzi.
-Czy nic ci nie jest?
-Nie a tobie?
-Też nie.

< Ktoś?>Jakiś basior

czwartek, 26 marca 2015

Od Elektro do Moon i Anubisa

Leżałem w lecznicy , cały czas myślałem co Golden Freddy co może zrobić reszcie .
Gdy Moon wyszła z Anubisem na dwór ja wstałem i po cichu wyszedłem z lecznicy .
Nie zorientowali się że mnie nie ma. Pobiegłem do moich przyjaciół .
- Foxy ? Chica ? Bonnie ? jesteście tu ??? - Zacząłem ich szukać .
Po cichu uchyliłem drzwi i zobaczyłem Bonnie'go miał zerwaną twarz i oderwane ramię .

- Co ci się stało ? - spytałem zaniepokojony.
- Golden Freddy się wściekł i .... sam widzisz .
Było mi przykro. Bo gdybym tu nie przyszedł Moon i Anubis by mnie nie śledzili i nie stało by się to...
- Naprawdę przepraszam ...- Próbowałem przeprosić robota.
- Mie musisz .- Spojrzał się na mnie
Usiadłem koło przyjaciela .
Wtedy usłyszałem kroki . Z pewnością to był Anubis i Moon .
Wpadli do środka .
- Elektro ! wracaj do lecznicy - krzyknął Anubis
- NIE KRZYCZ NA NIEGO! - Boniie stanął w mojej obronie .
Moon chyba nie wiedziała co ma zrobić .
Usłyszałem kolejne kroki. Przyszedł Fox'y i Freddy .
Byli zdziwieni że oni znowu tu przyszli.
- Co oni tu robią? - spytał zdziwiony Fox'y
- Przyszliśmy po Elektro - Warknął Anubis
Foxy już chciał go złapać ale Freddy go powstrzymał .
- Spokojnie przecież nie chcemy walczyć - powiedziała Moon


<Anubis? Moon? >

Od Anubisa CD Anubis! Wstawaj!

- Anubis! Wstawaj! - usłyszałem po krótkiej drzemce. Westchnąłem w duchu, ale wadera ma rację - nie mogę spać cały dzień.
- Dobra już dobra. - odpowiedziałem i wstałem przeciągając się.
- To co chcesz robić? - zapytałem Yǒnggǎn.
- Myślałam że ty coś wymyślisz ... -wytłumaczyła się wadera z figlarnym uśmieszkiem.
- To może się przejdziemy? Pogoda taka sobie ale trochę ruchu nie zaszkodzi. - powiedziałem. Yǒnggǎn przystała na moją propozycję i razem wyszliśmy z mojej jaskini, kierując się w stronę lasu. Przedzieraliśmy się przez zieloną gęstwinę, zielone liście paproci ocierały się o naszą sierść, a leśne kwiaty pachniały tak bardzo że aż trochę za słodko. Nagle coś usłyszałem, brzmiało jak bardzo głośny warkot.
- Słyszysz to? - zapytałem waderę.
- Tak, jak myślisz co to? - zapytała czujnie rozglądając się wokół.
- Ludzie ... - warknąłem cicho. Miałem już powiedzieć żebyśmy zawracali, kiedy Yǒnggǎn wstała i zaczęła iść w stronę dźwięku.
- Co ty robisz? - powiedziałem ze zdziwieniem.
- Chcę wiedzieć co ci ludzie robią. - odpowiedziała i dalej szła.
- Nie idź tam! - krzyknąłem.
- Idę, a ty zostań jeśli się boisz. - prychnęła wadera. Doskonale wiedziała że jeśli rzuci mi wyzwanie to nie odpuszczę.
- Idę, ktoś cię w końcu musi pilnować. - powiedziałem doganiając waderę. W tej chwili wyszliśmy na drogę, była czarna i asfaltowa a na niej stał wielki biały samochód z zieloną łapą i jakimś napisem na boku. Obok niego krzątali się ludzie ubrani w zielone stroje i czapki z daszkiem.
- Co oni robią? - zapytałem sam siebie. Yǒnggǎn jednak usłyszała moje pytanie.
- Nie wiem. - odpowiedziała - Ale zamierzam to sprawdzić! - i wyszła zza krzaka. Ludzie na jej widok pobiegli do bagażnika samochodu i wyjęli jakieś długie kije z pętlami na końcu.
-Uważaj! - krzyknąłem lecz za późno. Jeden z ludzi zarzucił jej pętlę na szyję, a jakiś inny dwunóg wstrzyknął jej coś przez strzykawkę. Wyskoczyłem by ją bronić, lecz na mojej szyi zaraz znalazła się pętla a na łopatce poczułem bolesne ukłucie strzykawki. Próbowałem się bronić, lecz wstrzyknęli mi środek usypiający. Po minucie nie byłem w stanie się utrzymać na łapach i w końcu zasnąłem. Nie wiedziałem co się dzieje, spałem całą drogę. Kiedy w końcu się obudziłem zobaczyłem że leżę w jakimś betonowym pomieszczeniu wyłożonym od biedy słomą. Niedaleko leżała jeszcze śpiąca Yǒnggǎn. Wstałem, nadal lekko się zataczałem i nie potrafiłem skupić myśli. Przed sobą zobaczyłem kwadratowe wyjście. Wyjrzałem ostrożnie na zewnątrz. Dookoła była siatka, otaczająca mały skrawek trawy z jakimś lichym karłowatym drzewkiem. Wyszłem i przekonałem się że za mną jest betonowa ściana, a przede mną trawa i siatka, za którą spacerowali ludzie. Jakaś mała blond dziewczynka wskazała mnie palcem..
- Mamo pa pesek! - pisnęła uradowana. Na to mama pokręciła głową.
- Nie piesek tylko wilk. - i pociągnęła dalej małą. Stałem zdezorientowany a dookoła mnie przepychał się tłum ludzi. Jedni błyskali mi po oczach robiąc zdjęcia, inni piszczeli, a jeszcze inni udawali że na mnie warczą. Nic z tego nie rozumiałem, nic a nic. Wiedziałem tylko że jestem za kratami, moja moc nie działa, najprawdopodobniej jestem w środku ludzkiego mrowiska i dookoła będzie tylko beton i beton, najprawdopodobniej kilometry od lasu. Przygnębiony wróciłem do betonowego pomieszczenia w którym była Yǒnggǎn. Tu przynajmniej nikt mnie nie widział.

< Yǒnggǎn? Ty bracus wenus ja dajus ci wenus :P>

Od Anubisa CD Moon


Golden Boonie pobiegł za resztą gniotąc pod stopami zarośla i wydając metaliczne odgłosy. Nie chciałem mieć z tymi robotami nic wspólnego, no może ewentualnie zabić je ...
- Elektro! Słyszysz mnie? - do rzeczywistości przywrócił mnie głos wadery która stała nad Elektro i próbowała go obudzić, po tym jak walnął w kamień. Podbiegłem do nich.
- Co z nim? - zapytałem. Nadal byłem trochę zły na basiora za przyjaźń z tymi robotami, ale nie życzyłem mu śmierci...Elektro miał rozciętą skórę na głowie z której kapała krew, a ja bylem głodny. Z trudem się powstrzymałem, choć moje oczy stały się odrobinę czerwone. Miałem nadzieję że Moon tego nie widzi.
- Nie najlepiej, nie odzyskał przytomności. - powiedziała zasmucona Moon.
- Weźmy go do lecznicy. - zaproponowałem.
- Dobry pomysł. - odpowiedziała wadera i razem podnieśliśmy basiora. Uginając się pod jego ciężarem z niemałym trudem doczłapaliśmy do lecznicy. Tam położyliśmy go na macie. Szybko wybiegłem z lecznicy by odetchnąć świeżym powietrzem.
- Nie pomożesz mi? - zapytała Moon, chyba trochę zła na moją reakcję.
- Nie dopóki jestem głodny, a on krwawi. - fuknąłem, jak jestem głodny stają się nerwowy. Moon od raz załapała aluzję.
- To idź, poradzę sobie. - odparła. Pobiegłem do lasu węsząc w poszukiwaniu ofiary. Zza horyzontu wychynęło już słońce i powoli rzucało łagodny blask na ziemię. Szybko zaspokoiłem głód wgryzając się z wielka pasją w piątego już zająca. Jakoś nie mogłem nigdzie znaleźć sarny, więc gryzonie musiały mi wystarczyć. Kiedy już się najadłem, a moje oczy wróciły do normalnego koloru poszłem zobaczyć jak Moon radzi sobie z Elektro. Kiedy weszłem do lecznicy uderzył mnie zapach krwi i ziół. Podeszłem do wadery przykładającej mokrą szmatkę do głowy Elektro, który zdążył już odzyskać przytomność.
- Hej Moon, jak się czujesz El? - zapytałem sarkastycznie skracając jego imię.
- Hej. - odparła Moon, rzucając mi szybkie spojrzenie.
- Jako tako, a co cię to? - zapytał basior lekko poirytowany.
- Bo pomogłem ratować twój tyłek ... albo raczej głowę. - warknąłem z przekąsem.
- Uspokójcie się! Nie czas na idiotyczne dyskusje! - przerwała nam Moon i rzuciła mi wściekłe spojrzenie. Nie była zadowolona że denerwuję jej pacjenta.
- No dobra ... co mamy zrobić z tymi robotami? - zapytałem.
- Jak to co? Zostawić je w spokoju! - zaczął ich bronić Elektro.
- Zagrażają watasze! - warknąłem w jego stronę.
- A kim ty jesteś żeby decydować? - warknął w moją stronę. Moje oczy niebezpiecznie zaczęły przybierać czerwoną barwę. Moon zauważyła co się święci i wyciągnęła mnie z lecznicy.
- Opanuj się! Pamiętasz że nie wolno ci nikogo skrzywdzić?! - jej słowa podziałały na mnie niczym kubeł zimnej wody.
- Jasne, sorry poniosło mnie. - odpowiedziałem, mało brakowało a stracił bym kontrolę.

< Moon?>

środa, 25 marca 2015

Od Yǒnggǎn CD Anubisa

Leżałam tak chwilę patrząc na Anubisa. Uśmiechnęłam się i położyłam na brzuchu, kładąc pysk na przednich łapach. Mruknęłam:
- Skoro chcesz.
Po prostu zasnęłam. Ale nie spałam długo. Obudziłam się wręcz po chwili. Znów popatrzyłam na Anubisa. Stanęłam nad nim i zaczęłam wołać:
- Anubis! Wstawaj!

<Anubis? Brak Weeeeeeny ;-; >

Od Ruc'y CD Anubisa

Zmierzyłam go wzrokiem.
~~Ale mnie wszyscy irytują.
Pomyślałam.
- A niech se gadają. Nic nie zrobię.
Wzruszyłam obojętnie ramionami. Spojrzałam jeszcze raz na tłum wilków.
~~Dlaczego tu stoję?
Pomyślałam. Dobre pytanie. A tak... Ja tu p[rzyszłam pierwsza, a potem zaczęły się zbirać inni, jeden wilk powiedział, że tu mają spotkanie, jednak mało mnie to obchodziło. Wogle co mnie obchodzi? A nie ważne. Skierowałam znowu wzrok na basiora.
- No w sumie... Ale moga się zrobić niezłe ploty.
Powiedział jakby z krzywą miną.
- Plota to nie prawda. Mądry, nie uwierzy. Głupi i którym da się zmanipulowac, uwierzy.
Powiedziałam obojętnie.
- Nie rusza cię to?
Zapytał jakby zdziwiony.
- A czemu miało by ruszać?
Zapytało. Jakoś na wszystko miałam wywalone... chyba od zawsze.

< Anubis?>

Od Moon C.D Anubisa

Leżałam na walizce . Myślami byłam w domu , w watasze .
Pociąg powoli zwalniał .
- Pociąg staje . - Powiedziałam do basiora
Spojrzał na drzwi .
Usłyszałam kroki . Czy ta bestia jednak nas dogoniła ? - Pomyślałam .
Był już dzień .Byłam ukryta pod walizkami Anubis też  Drzwi otworzyły się i zobaczyłam człowieka .
- Anubis , uciekajmy z tond - Szepnęłam do basiora i bez chwili zastanowienia wyskoczyłam na człowieka . Uciekłam , Anubis był tuż za mną .
Wbiegłam do lasu . To było terytorium innej watahy . Czułam zapach wielu wilków .
- Anubis musimy uważać .
- Zgadzam się z tobą .
- Szkoda że Gard ... zajął by się watahą a teraz jest narażona na ataki innych watah , mam nadzieję że Sophie i Picallo zajmą się resztą .- Powiedziałam sama do siebie
- Spokojnie . Poradzą sobie - Wilk pocieszał mnie

*Wieczorem*

Byliśmy już tylko kawałek drogi od naszego terytorium .
Usłyszałam szmer za nami . Odwruciłam się i zobaczyłam błyszczące oczy .
- Co to...
- No nie tylko nie on - Powiedział Anubis .
Z cienia wyłonił się Golden Freddy .
- Myślicie że mi uciekniecie ?! - Krzyknął
Już miał się na nas rzucić gdy nagle ...
Zza zarośli wyskoczył Golden Bonni i złapał Golden Freddi'ego .
Przybiegł również Elektro .
- Co wy tu jeszcze robicie ?!
- Czy on nam pomaga ?- pytałam
- Tak namówiłem go żeby wam pomógł ale nie powstrzyma go długo ... UCIEKAJCIE !
Bez chwili namysłu odwróciłam się i biegłam do domu wraz z Anubisem .
- Musimy się pośpieszyć !
- No wiem . Ale co z Elektro jeżeli ten potwór go zaatakuje ?
- Poradzi sobie !
Stanęłam w miejscu .
- Co ty robisz ?!
- Idę pomóc członkowi watahy !
Pobiegłam w tamtą stronę .
Zobaczyłam jak Golden F  szarpie się z Golden B . Obydwa stwory były silne ale była widoczna  przewaga niedźwiedzia . Zmienił się w cień i uciekł królikowi . Już chciał mnie dopaść gdy nagle Elektro Skoczył na niego . Potwór był zdezorętowany .
- CO TY WYPRAWIASZ?! - Krzyknął do lektro
- Bronię swoich !
- Poraz ostatni stawiacie mi się ! - Krzyknął , rzucił Elektro o skałę i zrzucił Golden B do dziury .
- NIEEE...! - Przeraziłam się bo basior się nie ruszał .
Bestia już miała mnie dopaść ale w mojej obronie stanęły inne roboty .
Zaczęło wschodzić słońce .
- Musimy wracać do restauracji ! - krzyknął lis
- Szybko! - Krzyknęła kaczka
Golden Freddy zniknął .
Anubis stał za mną
- SZYBKO MUSIMY POMUC GOLDEN BONNI'EMU!
- Ale czemu ?
- Bo on nas uratował a nie wiadomo co może mu się stać gdy wzejdzie słońce .
Basior pomógł mi wyciągnąć królika .
- Dziękuję .
- Czemu  ten niedźwiedź chciał nas zabić?
- W nocy władzę nad jego ciałem przejmuje marionetka . A reszta zabija żeby się zemścić .
- A co z tobą ?
- Ja tak samo .
Odwrócił się i odbiegł .

<Anubis?>




Od Anubisa C.D Moon

Zaczęliśmy uciekać gdy te monstra zaczęły się kłócić i na chwilę spuściły nas z oczu. Zaczęliśmy biec ile sił w łapach byle dalej od tego przeklętego miejsca. Nagle usłyszeliśmy za sobą ciężkie metaliczne kroki, kiedy obejrzałem się za siebie zobaczyłem wielkiego robota w kształcie miśka - Golden Freddi'ego . Stwór biegł dość szybko jak na wielką kupę żelaza, a jego oczy świeciły niebezpiecznie.
- Ścigają nas! - krzyknąłem do Moon i jak na komendę zaczęliśmy biec jeszcze szybciej. Przedzieraliśmy się przez zarośla w zawrotnej prędkości - gdyby teraz któreś z nas potknęło się Golden F. (jak go nazywałem w myślach) z pewnością by go złapał.
- Tędy! - usłyszałem głos Moon tuż przy uchu, skręciłem za nią w krzaki. Nie był to najtrafniejszy wybór. Krzaki były pokryte kolcami, które skrywały liście. Czułem jak w zarośla drapią moją skórę i wyrywają pojedyncze włosy. Jeden kolec zranił mnie w łapę aż do krwi, zapiekło choć nie było to nic poważnego. Golden F. miał problem z poruszaniem się w takiej gęstwinie. Kolce drapały jego nogi, zdrapując lakier i spowalniając. Niedługo jednak zarośla ustąpiły ludzkiej dróżce, szerokiej na około metr i często używanej. Śmierdziało na niej ludźmi i ich wstrętnymi psami, które znaczyły teren wszędzie wokół.
- Może jak pobiegniemy drogą to go zmylimy? - zapytałem Moon.
- Warto spróbować. - odpowiedziała i ruszyliśmy wzdłuż drogi. Kiedy zniknęliśmy za zakrętem, ulżyło nam. Może udało się nam zgubić robota? Mimowolnie zwolniliśmy, zauważyłem że Moon dyszy. Nagle usłyszałem chrzęst łamanych gałęzi i zza drze wyłonił się Golden B..
- Myślicie że tak łatwo mnie zmylicie?! Myślałem że wilki są inteligentniejsze! - zaczął wykrzykiwać obelgi w naszą stronę. Zjeżyłem sierść na karku i warknąłem, odsłaniając białe kły. Robot tylko się zaśmiał i zaczął biec w naszym kierunku. Nie pozostało nam nic innego jak dalsza ucieczka. Czułem się źle, w moim ciele walczyły ze sobą sprzeczne emocje. Wściekłość, złość i instynkt mówiły mi żebym zawrócił, przestał uciekać jak tchórz i staną do walki z przeciwnikiem jak przystało na basiora. Rozum natomiast podpowiadał że walka nie ma sensy skoro nie mogę go nawet zranić, mówił że to jedyne rozwiązanie. Biegłem więc dalej odrobinę powarkując na swoją bezradność. Gdyby to coś miało chociaż krew! Nagle las się urwał. Wybiegliśmy na krótko przycięty trawnik, a dalej był asfalt. Prawie stanąłem, ale wiedziałem czym to groziło - śmiercią w łapach robota. Za asfaltem zobaczyłem wielki pociąg stojący na torach i uchylone drzwi jednego z wagonów. Było to kwadratowy wagon towarowy, zrobiony z drewna i trochę staroświecki.
- Do wagonu! - wrzasnąłem w stronę wadery, która biegła prawie równo ze mną.
- Co chcesz zrobić? Przecież tam są ludzie! - odkrzyknęła, słyszałem jej urywany oddech.
- Zaufaj mi, to jedyne wyjście! - powiedziałem.
- No dobrze, ufam ci. - odpowiedziała. W tym momęcie rozległ się gwizd i spod pociągu buchnęły kłęby śmierdzącego dymu. Koła powoli zaczęły wlec się na przód. W tej właśnie chwili wskoczyłem do środka, a za mną Moon. Wylądowaliśmy na drewnianej podłodze. Przy przeciwległej ścianie stało mnóstwo bagażów i pudeł, a nawet klatka ze śpiącym spanielem.
- Szybko drzwi! - krzyknęła Moon. Na początku nie wiedziałem o co jej chodzi, ale gdy zobaczyłem jak usiłuje zamknąć drzwi i robota biegnącego po asfalcie załapałem od razu. Pomogłem jej zamknąć wagon i nagle w wagonie zrobiło się ciemno i duszno od spalin. Pociąg nabierał prędkości. Powoli się uspokajałem, przecież Golden B. nas nie dogoni ... Moje sielskie rozmyślania przerwało uderzenie w drzwi i nieprzyjemne chrupnięcie drewna. To Golden B. próbował się do nas dostać! Odsunąłem się razem z Moon pod bagaże. Nie miałem ochoty znaleźć się w zasięgu robota. Drugie uderzenie niebezpiecznie mocno wygięło drewno, kilka drzazg spadło na podłogę. Na szczęście pociąg rozpędził się już na dobre i robot nie mógł go doścignąć. Pod sobą czułem kołysanie i lekkie wstrząsy. Położyłem się na jakiejś skórzanej walizce śmierdzącej papierosami. Moon usiadła na podłodze z wyraźnym wstrętem wpatrując się w bagaże.
- Jedziemy do miasta. - powiedziała smutno. Skinąłem głową i spuściłem wzrok. ie chciałem trafić do środka ludzkiego mrowiska, z dala od watahy i przyjaciół.
- Kto się zajmie watahą pod naszą nieobecność? - zapytałem.
- Pewnie Sophie lub Picallo .... może Desna, jest przecież betą. - odpowiedziała machinalnie Moon.
- Nie chciałem żeby tak wyszło. - rzuciłem. Moon spojrzała na mnie.
- Co wyszło? - wagon podskoczył na jakimś wyboju a drewno skrzypnęło.
- Powiedziałem żebyś mi zaufała i zobacz co wyszło. Siedzimy w wagonie jadąc do miasta! - warknąłem z oburzeniem na siebie. Do wagonu wleciała smużka szarego dymu, nieprzyjemnie drażniąca mój nos.
- Przecież to było jedyne wyjście. - spróbowała mnie pocieszyć wadera. Niestety nie udało jej się. Byłem zły na siebie i na Elektra, a przede wszystkim na te cholerne roboty. Skuliłem się na walizce i zamknąłem oczy wyczuwając się w rytm pociągu. Miarowe kołysanie w końcu mnie uśpiło. Nie spałem jednak dobrze, co chwila się budziłem i rozglądałem dookoła. Po którejś już pobudce dostrzegłem że Moon znudziło się siedzenie na podłodze i pokonując swój wstręt, położyła się na niebieskiej walizce z materiału. Nie spała jednak, tylko smutno wpatrywała się w drewnianą ścianę. Widziałem że myślami jest daleko stąd - w watasze. Dookoła unosił się zapach ludzi i dymu.

< Moon? >
ps. Złoty niedźwiedź to Golden Freddy xD

wtorek, 24 marca 2015

Od Moon C.D Anubisa

Pobiegłam po basiora .
- Choć szybko !
Pobiegłam a za mną Anubis.
- Co się dzieje ?
- Ostatnio Elektro znika na bardzo długo a z tond dobiegają dziwne odgłosy ...
- A dokładnie?
- Krzyki , płacz itd. . Czuję też tu dużo krwi .
Najwyraźniej basior też .
- Choć za mną ...
- OK
Powoli weszłam do restauracji .
- Tu jest mnóstwo krwi . Ciekawe skąd i kogo .
Basior był zamyślony .
Usłyszałam krzyk .... krzyk człowieka .
- Za mną ! - Zawołałam basiora
Zobaczyłam niedźwiedzia . Co jest ?! niedźwiedź w mieście to dziwne .
- Anubis chodźmy z tąd ...
Przed drzwiami stał wielki lis ...
- Może znajdźmy inne wyjście ...
- No
Pojawiła się jeszcze wielka kaczka i królik .
Otoczyły nas .
- Zajmę się nimi ! uciekaj !- Krzyknął Anubis
- Nie zostawię cię tu samego !
Basior skoczył na bestię i ugryzł ją w szyję . Ta nawet nie drgnęła . Złapała basiora za kark i żuciła nim o ścianę .
- STOOOOPPPP! - usłyszałam czyiś krzyk
Nagle przybiegł Elektro .
- Co się tu dzieje ?! - był zdenerwowany
- Oni weszli na nasze terytorium i nas zaatakowali ! - Burknął lis
- O czym ty mówisz ! - Stanęłam w naszej obronie - I co ty tu robisz Elektro ?
- No dobra powiem wam wszystko ale obiecajcie że nikomu więcej nie powiecie ...
- Ok
- Więc to są moi przyjaciele , poznałem ich 3 tygodnie temu gdy po raz pierwszy się tu znalazłem .- Opowiedział nam ich historię .
- Co jest grane ... Czy one nie mają krwi ?
- Anubis! - Krzyknęłam
Wilk się zapomniał .
- Nie mają krwi , to roboty ale przeklęte i mają duszę .
- Acha
- Nie możecie tu przebywać bo golden Freddy i golden Bonni będą wściekli i was zabiją.-Powiedział zaniepokojony wręcz trzęsąc się .
- A kim oni niby są ?
- Oni tu żądzą ! Idźcie już ...
Usłyszałam ponury śmiech .
- O nie , oni już wiedzą że tu jesteście !. - Był jeszcze bardziej przerażony .
Pojawił się jakiś stwór ...
- I co ja mam teraz z wami niby zrobić ? czemu oni jeszcze żyją ? - spojrzał się wściekły na resztę stworów .
- Wybacz oni już idą ... daruj im życie - Powiedział Elektro trzęsąc się .
Anubis żuci się na stwora
Ale ten zmienił się w cień i basior uderzył w ścianę.
- Co z tego jeżeli daruję wam życie jeżeli Golden Fredy was zabije ?
- Ale czemu ? - spytałam
- Bo on nie zna litości .
Naglę zgasło światło a gdy już włączyło się z powrotem ujrzałam stwora o którym chyba mówił królik ...
Jeden spojrzał się na drugiego ... Wyglądali strasznie ...
- I co teraz ? - spytał się golden Bonni do Elektro
- Uciekajcie - szepnął do mnie Elektro
- A ty ?
- Mi nic nie będzie . - Basior podszedł do reszty stworów i zaczął z nimi rozmawiać .
Gdy złote stwory kłóciły się ja wraz z Anubisem uciekliśmy ...

<Anubis? Hah i co teraz?>

Od Anubisa do Rucy

Pół śpiąc wygrzewałem się w ciepłym wiosennym słoneczku. Po uszy zakrywała mnie jasnozielona młoda trawka, a nad głową przeleciał olbrzymi bąk. Wyciągnąłem się gniotąc pod sobą źdźbła trawy i uciekające mrówki. Po mojej prawej łapie wędrowała biedronka, ale strząsnąłem ją szybkim ruchem. Nie lubię biedronek. Nagle usłyszałem kroki, ktoś wolno spacerował po łące. Nie chciało mi się sprawdzać kto to, sam podejdzie. Byłem pewny że to nie Yon czy Moon - ich zapach rozpoznawałem od razu.
- O! Hej Anubis! - usłyszałem pozdrowienie gdy biały cień w końcu mnie zauważył.
- Cześć Desno. - odpowiedziałem podnosząc głowę i patrząc na nią. - Co tam u ciebie? - zapytałem, nie miałem jeszcze okazji porozmawiać z tą waderą.
- Ech, nic ciekawego ... Wiesz że dołączyła do nas nowa wadera? - zapytała. Nie nie słyszałem tej nowiny.
- Nie, jak się nazywa? - zapytałem zaciekawiony.
- Ruca, czarna, długowłosa. - streściła mi szybko jej wygląd.
- Acha... - mruknąłem, co mnie interesuje jakaś inna wadera? Choć warto znać członków własnej watahy.
- Ja już muszę się zbierać! - powiedziała radośnie Desna i zaczęła się oddalać. Nagle zatrzymała się gwałtownie i pacnęła łapą w czoła.
- Prawie zapomniałam! Widziałeś gdzieś Elektro? - zawołała do mnie. Pokręciłem głową, ale zaraz zdałem sobie sprawę że wilczyca nie może tego widzieć z tej odległości.
- Nie! - odkrzyknąłem. Wadera skinęła głową w podzięce i odbiegła w stronę lasu. Nie chciało mi się dłużej leżeć na słońcu. Dręczyła mnie ciekawość kim do diabła jest ta nowa? Zapomniałem spytać waderę gdzie ją ostatnio widziała... Ech, będę musiał szukać na własną łapę.

~Kilka godzin męczących poszukiwań później~

Wybiegłem na polankę na której panował duży tłok, do tej pory nie zdawałem sobie sprawy że jest tu tak wiele wilków. Pamiętam kiedy było nas tak mało... i pierwsze spotkanie z Yon kiedy ta wzięła mnie za demona. Na samo wspomnienie uśmiechnąłem się pod nosem. Rozejrzałem się w poszukiwaniu nowej. Szybko dostrzegłem ją, stała na uboczu nieśmiało patrząc się na inne wilki. Od czasu do czasu jakiś wilk obrzucał ją pojedyńczym spojrzeniem, lecz nic więcej. Podeszłem do wadery.
- Ty jesteś Ruca? - zapytałem. Wadera podskoczyła na dźwięk mojego głosu, który najpewniej wyrwał ją z zamyślenia i obróciła się w moja stronę.
- Tak, a ty kto? - zapytała podejrzliwie.
- Anubis, gamma. - pochwaliłem się niedawno zdobytym stanowiskiem.
- Acha, miło mi. Po co przyszedłeś? - zapytała. Zastanowiłem się chwilkę.
- Nie wiem, chciałem zobaczyć o kim mówią wszyscy na około. - odpowiedziałem.
- Mówią o mnie? - zapytała.
- Tak, a przynajmniej większość. - powiedziałem, nie kłamałem. Kiedy jej szukałem podsłuchałem mnóstwo rozmów - prawie każdy mówił o nowej, lecz nie widział jej ani nie rozmawiał. Może się z tego zrodzić jakaś niepożądana plotka.

< Ruca?>

poniedziałek, 23 marca 2015

Od Anubisa do Moon

Przechadzałem się bez większego celu po terenach mojej watahy i rozmyślałem. Chciałbym powiedzieć że moją głowę zaprzątały jakieś bardzo ważne myśli, ale właściwie myślałem co by tu porobić. Nagle usłyszałem za sobą szybkie kroki.
- Dobrze że jesteś! - zawołała Moon, obróciłem się na dźwięk jej głosu.
- Co się stało? - zapytałem z niepokojem. Wadera miała rozczochraną grzywkę i dyszała jak po wielkim wysiłku, widziałem strach w jej oczach.
- Jesteś potrzebny! Chodź! - pociągnęła mnie za sobą. Zdezorientowany pobiegłem za nią.

< Moon? Wymyśl coś default smiley xd>

~ Co ja mam niby teraz napisać ??? XD

Od Anubisa CD Yǒnggǎn

Po tym całym zajściu w szpitalu poszliśmy do jaskini by się wyspać. Położyłem się spać na czczo bo zapomniałem zapolować - trudno, jutro coś złapię. Zasnąłem, nie śniło mi się nic ciekawego, nic co by warto było opowiadać. Obudziłem się i ziewnąłem szeroko, na dworze zaśpiewał jakiś ptak i chłodny poranny wietrzyk wpadł do mojej jaskini, przeganiając resztki snu z moich powiek. Wyszłem i zacząłem biec - bez celu, dla samej radości biegania. Uwielbiałem to uczucie gdy wiatr rozwiewał moją sierść i przeganiał senność przez chłodne powietrze. Po jakimś czasie złapałem dorodną sarenkę i posiliłem się jej krwią. Po tym przystanku znów biegłem, po drodze nie natknąłem się na nikogo. Trochę żałowałem że nie ma ze mną Yǒnggǎn, razem zawsze raźniej. W końcu zaczęło się ściemniać a mięśnie moich łap paliły żywym ogniem, strasznie też chciało mi się pić, nie krwi lecz wody. Zmusiłem moje kończyny do ostatniego wysiłku doczłapania nad rzekę. Tam zobaczyłem Mystery. Wadera warknęła na przywitanie a ja rzuciłem jej jadowity uśmieszek. Wadera prychnęła i odbiegła do lasu zabierając ze sobą resztki godności. Napiłem się szybko. Ach! Woda to cudowny napój! Taki czysty, zimny, orzeźwiający i dodający sił! Wskoczyłem do wody i posiedziałem tak trochę, bo nie miałem siły pływać. Później pobiegłem (bo już zdążyłem odzyskać trochę sił) do mojej jaskini. Tam byle jak zwaliłem się na legowisko i momentalnie zasnąłem.

~Następnego Dnia~

Obudziłem się, albo raczej ktoś mnie obudził. Nie, to nie był hałas czy nachalne potrząsanie łapę. Poczułem na sobie czyjś wzrok i znajomy zapach, tak, bardzo znajomy. Na pół śpiąc obróciłem się na brzuch.
- Hej Yǒnggǎn! - powiedziałem nie mając zamiaru wstawać.
- Rozpoznałeś mnie nie otwierając oczu? - zapytała zdziwiona.
- Tak, a co nie mogłem? - spojrzałem na nią otwierając jedno oko.
- Mogłeś ... -odpowiedziała bo krótkiej chwili. Zadowolony z odpowiedzi z powrotem zamknąłem oko, udając że śpię. Czułem że wadera czeka aż ruszę się z legowiska. W końcu nie wytrzymała.
- Wstawaj leniu! - wrzasnęła mi do ucha, mimowolnie wzdrygnąłem się, ale ona tego nie zauważyła. Podeszła do mnie i zaczęła stukać we mnie łapą.
- Wstawaj bo nie przestanę! - powiedziała. Nagle podciąłem jej łapy tak że upadła obok mnie.
- Ale mi się chce spać. - powiedziałem i obróciłem się ze śmiechem.

< Yǒnggǎn? Sorry za długie nie odpisywanie :c>

Od Elektro ,,Dziwne spotkanie 2''

Jakiś kabel . Coś poruszyło się na suficie . Przyjrzałem się i zobaczyłem kolejnego stwora .
Przypominał w połowie lisa .
Nie podoba mi się to miejsce...- powiedziałem sam do siebie .
Poraziłem potwora prądem ale on nawet nie drgnął . Pokazał kły . Odwróciłem się i odbiegłem .
Schowałem się w wentylacji . Ktoś  mnie dotknął . No nie... .
- Hej - Usłyszałem i odwróciłem się gwałtownie . Zobaczyłem fioletowego królika .
- Cz-czemu mnie dręczycie ? - Powiedziałem niepewnie .
- Dręczymy ? O czym ty mówisz - Spojrzał na mnie zdziwiony .
Powoli wyszedłem z wentylacji . Stwór za mną ,
- Czemu jesteś we krwi?
- W czym ? aaa... we krwi . To krew człowieka - uśmiechnął się do mnie . Ale miał kły... .
- Człowieka mówisz . . . chyba się polubimy . A czym wy tak jesteście ?
- My jesteśmy robotami z duszami zabitych dzieci i teraz szukamy zemsty .
Spojrzałem na stwora .
- A kto was tak urządził ?
- Tak zwany Purple man .
- Człowiek ?
- Chyba tak .
- Już go nie lubię .
- Choć przedstawię ci resztę a tak wogule jestem Bonni .
- A właśnie ja jestem Elektro .
Królik zaprowadził mnie do jakiejś kuchni .
- To jest Foxy
- To Chica
- To jest Freddy
 
- To jest Mangle chociaż ją już spotkałeś .

- To jest Golden Freddy i Golden Bonni . Wieczni wrogowie ...
- Wiesz to jeszcze nie wszyscy ale reszta gdzieś zniknęła... - Spojrzał się na mnie .
 
- Wiesz ja muszę już iść ...

CDN



niedziela, 22 marca 2015

sobota, 21 marca 2015

Od Ruc'y C.D Desny , do Elektro

- Dobrze.
Powiedziałam krótko i obojętnie. Wadera mnie zraziła od siebie, tą swoją radością i entuzjazmem, jednak to mogę być tylko pozory. Desno z radością odeszła. Ja pomachałam głową, aby odgonić od siebie te pozytywne emocje. Poszłam dalej. Po jakimś czasie natrafiałam na wiele wilków, jednak zatrzymałam się przy czarnym basiorze z tak zwanymi błyskawicami czy piorunami. Nie wiem czemu serce mi zaczęło szybciej bić, ale odgoniłam od siebie pozytywne emocje. Podeszłam do niego.
- Część. Ty jesteś Elektro?
Zapytałam obojętnie.
- A kto pyta?
Odwrócił się i spojrzał na mnie.
- Wadera.
Prychnęłam. Jakoś nie potrafiłam być za bardzo miła.
- Jakaś wadera o imieniu Desna cię szuka.
Powiedziałam i miałam zamiar już odejść, gdy basior mnie zatrzymał.

< Elektro?>

Od Desny do Runy

Podążałam własnie drogą prowadzącą do lasu . Rozglądałam sie czy nie ma tu gdzies Elektro poniewasz miałam dla niego cudowne wieści ! nniestety nigdzie nie było po nim sladu ...
Nagle usłyszałam jakiś szmer na moimi plecami . odwruciłam sie i zobaczyłam jakąs wadere. Nie znałam jej , ale jak zaówarzyłam nie była nastawiona agresywnie. Chwile sie jeszcze na nia patrzyłam .
- Hej , jestes nowa ? - zapytałam
- tak . - odpowiedziała beznamiętnie ...
- mam nadzieje że się tu odnajdziesz .......o ! własnie ! nie widziałas tu może gdziies w okolicy czarnego basiora z błyskawicami/piorunami na grzbiecie ???
Waderze na chwile rozszerzyły sie źrenice , ale zaraz odpowiedziała
- nie.....nie widziałam
- okey ! to ide szukac dalej ....
Gdy chciałam sie już odwrucic cos sobie przypomniałam .
- prwaie zapomniałam . Jestem Desna .
- a ja Ruca
Usmiechnełam się.
- tak jakby co to jeśli spotkasz takiego wilka i całkiemprzypadkiem będzie miał na imię Elektro to powiec mu ze gos zukam ok ? ^^

< Ruca ??? >

piątek, 20 marca 2015

Nowy wilk !

Powitajmy Ruce

Od Desny C.D Elektro

On ucieka , oddala się . . . nie chce żeby tak było . Czy on mysli że nie mozna mi zaufac ? Że jestem jak jedna z tych wader cizi bez kręgosłupa moralnego co by wszystko wygadały? jeślii tak jest to serio sie myli ! Mozna mi zaufać ! Mimo wszystko , nie bede go do tego zmuszać , jeszcze sobie pomyśłi ze jestem nachalna czy coś ...Zreszta sama nie jestem lepsza . Elektro nie wiem o mnie wszystkiego i niektóruch rzeczy nigdy się nie dowie .....
*Wieczorem *
Wracałam właśnie z nowo zebranymi ziołami do moich leków i wywarów , gdy zauwarzyłam Elektro . SZedł w moją stronę , ale chyba mnie nie zauwarzył . Wygląda na zamyśłonego.
Nie zastanawiając sie dułgo podbiegłam do niego i przywitałam . Porozmawialismy chwilę , a potem zaprosiłam go do siebie na kolacje , akurat była na nią pora. Wilk usmiecnoł sie do mnie lekko i ruszylismy w stronę mojej jaskini .

  < Elekto ? >

Gard


Gard nie żyje . Podczas polowania zastrzelił go człowiek .  Kto teraz zajmie się Moon i szczeniakami ? ;-;

czwartek, 19 marca 2015

Od Elektro C.D Desny

Spojrzałem na waderę właściwie się zapatrzyłem .
Po chwili się ocknąłem .
- Wiesz muszę już iść... - Powiedziałem
- Ale dlaczego ?
- To tajemnica...
Wyszedłem z jaskini .
Powędrowałem znowu do tej restauracji w której spotkałem potwory. Coś mi nie pasowało bo te bestie wydawały się smutne i w ich oczach widziałem strach .
Znowu spędziłem tam noc .
Rano przed moją jaskinią stała Desna .
- Gdzie byłeś ?
- Tajemnica ....
Spojrzała się na mnie .
- Nie mogę ci powiedzieć .
Nie chciałem jej mówić bo by wszystkim powiedziała a to moja przygoda i wolał bym sam ją przeżyć . A Desna stała i gapiła się na mnie jak by chciała czytać mi w myślach.

<Desna? Sry że długo czekałaś na odpowiedź mam chwilowy zanik weny >

środa, 18 marca 2015

Od Yǒnggǎn CD Anubisa

Kiedy Anubis zemdlał, wystraszyłam się nieco. Zawyłam tak, żeby ktoś, ktokolwiek z watahy przyszedł. Na całe szczęście była to Moon. Razem zaniosłyśmy basiora do szpitala pomogłyśmy mu. Kiedy zaczął panikować po pobudce, zaczęłyśmy się śmiać. Kiedy już widział Moon poszła. Anubis podszedł do mnie. Tak, był już ranek.
Ziewnęłam.
- Wiesz, może idźmy spać. - zaproponowałam.
Rozeszliśmy się do jaskiń. Zasnęłam. W południe się obudziłam. Poszłam na polowanie i zjadłam. Spacerowałam sobie, tamtego dnia nigdzie nie widziałam Anubisa. Ciekawe, co tam u niego się stało przez ten jeden dzień.
Potem znów zasnęłam.
Jednak kolejnego dnia pobiegłam do jaskini basiora, był tam. Leżał na legowisku.

< Anubis? >

Od Anubisa CD Yǒnggǎn


 Złapałem ją w ostatniej chwili! Wciągnąłem ją na kamień, na którym stałem. Jeszcze tylko jeden skok na powierzchnię ziemi i będziemy bezpieczni! Skoczyliśmy w tym samym czasie i razem wylądowaliśmy na trawie. Byłem cały obolały i krwawiłem z kilku ran. Łapy odmówiły mi posłuszeństwa i upadłem na ziemię. Yǒnggǎn wystraszona zaraz znalazła się przy mnie.
- Anubis co ci jest? - zapytała.
- Nic, to tylko zmęczenie. Nie przejmuj się. - odpowiedziałem, pociemniało mi przed oczami, w uszach poczułem szum i zemdlałem, od tak po prostu straciłem przytomność. Kiedy się obudziłem poczułem że leżę na czymś miękkim. Otworzyłem oczy, ale to co zobaczyłem jeszcze bardziej mnie przeraziło bo .... zobaczyłem tylko czerń, żadnych kolorów - nic. Przerażony gwałtownie usiadłem.
- Czemu nic nie widzę?! - wrzasnąłem. Usłyszałem dwa śmiejące się głosy.
- Bo masz kompres na oczach! - odpowiedział znajomy głos i ściągnął coś z moich oczu. Był to ręcznik z trawy, jaki macza się w zimnej wodzie by uśmierzyć ból. Kiedy mi to zdjęto znów zacząłem wiedzieć. Odetchnąłem z ulgą.

< Yǒnggǎn? Ja to dopiero mam brak weny...>

wtorek, 17 marca 2015

Od Elektro ,,Dziwne spotkanie''

Byłem na spacerze . Powędrowałem do miasta gdzie są ludzie .
Szukałem łatwej zdobyczy .
Poczułem piękny zapach . Szedłem w jego stronę . Po cichu wszedłem do jakiejś ... restauracji.
Było już ciemno i dochodziła północ .
Usłyszałem odgłos rozbijania czegoś . O mój boże co to było ?! - Pomyślałem
Zobaczyłem dużego królika .
 Stał na dwóch łapach . Co to? . Chwilę później za mną pojawiła się ...  . Kaczka?! Co te zwierzaki takie wielke?! . Królik był cały we krwi ale czy aby na pewno swojej ?.
Usłyszałem również taki ... straszny ponury śmiech dobiegał ze wszystkich stron .
Pierwszą moją reakcją była ucieczka bo nie byłem pewien co zrobić.
Biegłem i biegłem i wpadłem na coś dużego. Podniaosłem głoę i zobaczyłem niedźwiedzia , królika i kaczkę . Serio?! .
Czy to są zwierzęta ? Demony? czy może coś innego . Nie wiem jak to robiły ale zawsze były o krok przede mną .
W końcu udało mi się uciec .

*Następnego wieczora*

Ja muszę wiedzieć co to było .- Stwierdziłem. Powędrowałem tam następnej nocy . Zobaczyłem jak jakiś człowiek tam wchodzi . Hmmm.... - A to ciekawe.
Wślizgnąłem się niezauważony do środka . Wentylacja , i o to chodziło . Zobaczyłem jak człowiek siedzi zamknięty w pomieszczeniu . Był przerażony , patrzył w tableta czy coś tam . Patrzyłem czego on się tak boi .
Zauważyłem że w urządzeniu widać jednego z tych potworów które spotkałem cześniej .
A więc nie tylko mnie chciały dopaść . Wyszedłem z wentylacji . Po cichu chodziłem po lokalu .
Znowu usłyszałem ten śmiech . Zajrzałem do jednego z pomieszczeń a tam...
  Znowu wy... . Ale było ich więcej .Powoli się cofałem i niechcący na coś nadepnąłem .
Jakiś kabel . Coś poruszyło się na suficie . Przyjrzałem się i zobaczyłem kolejnego stwora .
Przypominał w połowie lisa . I był cały we krwi

CDN

Od Moon C.D Taemina

Spojrzałam na wilka .
- Jaki jest powód twojego przybycia na te tereny ? - spytałam
- To... długa historia - odpowiedział
- Acha no dobrze . . .
-  To mogę dołączyć do watahy ?
- Ja się zgadzam ale musisz spytać się Garda przecież on też jest alfą.
Wilk kiwnął głową .

<Taemin?sry że tak długo ale nie miałam zbytnio czasu i weny>

PokeHeart

Hej wam wszystkim . Zrobiłam nowego bloga ,,PokeHeart''
Jest on dla wielbicieli pokemonów . Możesz wcielić się w trenera i podróżować ze swoimi towarzyszami (pokemonami i innymi ludźmi) . Zdobywać odznaki , wygrywać bitwy .
Serdecznie zapraszam :D
PokeHeart

poniedziałek, 16 marca 2015

niedziela, 15 marca 2015

Wynik głosowania !

Drogie wilczki ostatnio mało się dzieje w naszej watasze co mnie smuci proszę wysyłajcie opka bo się nudzę . No ale wróćmy do głosowania .
1# Desna (Zostanie betą)
2# Anubis (Zostanie gammą)
3# Yǒnggǎn  ( Dostaniesz 500WZ i możliwość wybrania 3 przedmiotów ze sklepu)
Yǒnggǎn upomnij się o nagrodę ;3 (na Howrse )

sobota, 14 marca 2015

Od Yǒnggǎn CD Anubisa

- Może spróbuję wyjść. – dokończyłam za niego.
- Ale jeśli się nie uda, to może się źle skończyć... – powiedział.
- Przeżyłam raz, to drugim razem też się uda.
Wróciliśmy do miejsca, w którym znalazłam się po upadku. Na ‘’ścianach’’ były spore kamienie. Jeśli uważając bym po nich skakała, może udałoby się wyjść... Postanowiłam spróbować. Stanęłam na pierwszym kamieniu. Drugi był już wyżej i dalej, więc musiałam się postarać, by tam doskoczyć. I do tego nie miałam jak się rozpędzić. Skoczyłam. Nie wiedziałam, jak to się skończy, więc zamknęłam oczy. Na całe szczęście udało się. Byłam już pewna siebie. Skoczyłam na kolejny, potem jeszcze jeden i trzeci. Zauważyłam, że Anubis jest tuż za mną. Skakałam dalej. Jednak było zbyt spokojnie, żeby nic się nie wydarzyło. Skoczyłam na kamień, który nie był zbyt dobry. Poczułam, jak spada. Ratując się skoczyłam w ostatniej chwili. Byłam już bezpieczna. Popatrzyłam na Anubisa i zapytałam:
- Dasz radę?
- Jasne, przecież mogę pojawić się dalej! – powiedział.
Skakałam na następne kamienie. Do wyjścia zostały wreszcie tylko dwa. Wskoczyłam na kolejny, a basior na ten, na którym przed chwilą stałam. Ale niestety ostatni był bardzo daleko i doskoczenie do niego bez rozpędzenia się było wręcz niewykonalne. Nie zdawałam sobie z tego sprawy.
Skoczyłam. Ale już kawałek po połowie zaczęłam spadać. Wtedy Anubis zmienił się w cień i był od razu na ostatnim kamieniu. Złapał mnie. Popatrzyłam w dół i zobaczyłam wręcz przepaść. To było bardzo wysokie położenie... Na szczęście byłam bezpieczna.

< Anubis? Brak weny >

Od Anubisa CD Yǒnggǎn

- Wejdź mi na plecy. - powiedziałem, w mojej głowie narodził się pewien plan.
- Dobrze. - nie była pewna czy ma robić co jej każę, ale widocznie mi zaufała.
- Teraz wejdź na tą półkę skalną. - powiedziałem wskazując głową, niewielką półkę skalną nad nami. Miałem nadzieję że ten potwór jej tam nie dosięgnie. Wadera wdrapała się w ostatniej chwili. Ja żeby nie zostać zabity przez monstrum, przeniosłem się cieniem za niego. Ra'zac (bo tak się nazywał potwór) uderzył głową tuż pod półką skalną. Yǒnggǎn zawisła na krawędzi, na szczęście potwór jeszcze nie spojrzał w jej stronę. Musiałem odciągnąć jego uwagę! Wadera w tej pozycji była zupełnie bezbronna!
- Ej! Ty parówko na łapach! Spróbuj mnie złapać gąsienico! - wrzasnąłem, może nie było to mądre z mojej strony, ale potwór zwrócił na mnie całą swą uwagę, a przecież o to mi właśnie chodziło. Ra'zac zaryczał wściekle plując śliną na wszystkie strony. Skrzywiłem się z niesmakiem, widok był co najmniej obrzydliwy. Potwór zamachnął się na mnie łapą, ale zwinnie uskoczyłem. Niestety nie zauważyłem ogona, który podciął mi łapy. Upadłem na ziemię, w żebro boleśnie wbił mi się jakiś kamyk. Warknąłem wściekły, pokazując długie kły. Potwór ryknął triumfalnie i uderzył mnie łapą w bok. Nie miałem czasu zareagować więc tylko nieznacznie się odsunąłem. W następne chwili poczułem palący ból, na prawym boku, gdzie pazury bestii wyryły głębokie rysy w moim ciele. Krew zalała ziemię, a stwór oblizał się. Wstałem chwiejnie na nogi i skoczyłem w bok, ledwo unikając paszczy z zębiskami. Ból był nieznośny, musiałem zakończyć szybko tę walkę bo nie wytrzymam. Już teraz miałem ochotę wić się na ziemi z bólu, po za tym cały czas ubywało mi krwi. Przeszłem do ataku, skoczyłem na bestię, uchylając się przed wijącym się ogonem. Skoczyłem jej na grzbiet wgryzłem u podstawy szyi. Potwór jednak miał tak obrzydliwy smak, że lewo co a bym zwymiotował. Czym prędzej puściłem Ra'zaca, zamiast gryźć zacząłem drapać. W dyszy podziękowałem bogom za długie i mocne pazury. Zdarłem potworowi skórę na grzbiecie. Jednak ten zrzucił mnie z grzbietu, ciosem ogona. W następnej chwili ugryzł mnie w lewą łopatkę, rozrywając skórę aż do kości. W odwecie wydrapałem mu lewe oko i ugryzłem w pysk. Potwór ryknął, zdezorientowany. Nie przywykł do tak silnego oporu. W panice cofnął się aż pod skalną półkę, w tej właśnie chwili Yǒnggǎn spadła mu na grzbiet. Nagły ciężar spowodował ze stwór zachwiał się na nagach. Wadera zaczęła wściekle atakować, ja w tym czasie wgryzłem się w ogon, odgryzając 10 cm ogona.Mimo wszystko Yǒnggǎn zsunęła się z grzbietu stwora. Ten uderzył ją, aż wadera poleciała na ścinę. Wściekłem się bardziej niż kiedykolwiek w życiu. Warknąłem głucho i zjeżyłem mokrą od krwi sierść. Stwór ryknął i zaatakował. Skoczyłem i opadłem mu na grzbiet. Z wściekłością, zacząłem szarpać każdy skrawek ciała który był nienaruszony. Rozgryzałem każdą żyłę. Podłoga w tunelu, była w całości zalana krwią stwora. W końcu oderwałem mu ucho i rozdrapałem miejsce ostrymi pazurami.To przeważyło szalę, obolały, pół-ślepy i na jedno ucho głuchy, stwór ryknął z rezygnacją i odbiegł w głąb tunelu. Stałem na ziemi, z kilku ran mocno krwawiłem. Najbardziej jednak martwiło mnie to ugryzienie i rana po pazurach - były największe i z pewnością zostaną mi blizny. Podeszłem do wadery, która jak mnie zobaczyła, przytuliła się i zaczęła płakać. Też ją przytuliłem.
- Będzie dobrze, zobaczysz. - próbowałem ją pocieszyć. W końcu wadera się uspokoiła i nie płakała, potarła łapę łzy.
- Jak my się stąd wydostaniemy? Trzeba opatrzyć ci rany! No i czy ten potwór nie wróci? - spytała się, jeszcze trochę roztrzęsiona, ale powoli wracała jej zimna krew i opanowanie.
- Może spróbujemy się przekopać?- zaproponowałem, moglibyśmy wykopać mniej stromy tunel na powierzchnię
-W takim stanie? - Yǒnggǎn sprowadziła mnie na ziemię.
- To może ... -zacząłem, lecz nie wiedziałem jak skończyć.

< Yǒnggǎn?>

czwartek, 12 marca 2015

Od Yǒnggǎn CD Anubisa

Szczerze, to trochę bolała mnie łapa, ale nie było to nic poważnego. Byłam przerażona widząc to monstrum, nie miałam pojęcia, co robić. Czułam się bezsilna i wiedziałam, że to coś lada chwila zaatakuje. Cofnęłam się o kilka kroków. Anubis zrobił to już wcześniej. Ale on nie robił tego ze strachu, tak jak ja. Stanął gotowy do walki. Jednak nie zamierzał atakować.
- I co teraz? – zapytałam.
Popatrzył na mnie. Nie wiedziałam, co zamierza zrobić. Wtedy potwór zaatakował. Pędził w naszą stronę, a małe i duże kamyki na ziemi aż podskakiwały. Nagle Anubis się wyprostował i podszedł do trochę wysokiej półki skalnej. Popatrzył na mnie i szybko powiedział:
- Wejdź mi na plecy.
- Dobrze. – nie wiedziałam, co zamierza, ale mu zaufałam. Zrobiłam to, o co prosił.
- Teraz wejdź na tą półkę skalną. – powiedział.
Wdrapałam się na nią szybko. Tam potwór mnie nie dosięgnie. Basior znów zmienił się w cień i pojawił na kawałek dalej. Monstrum uderzyło w półkę skalną, na której byłam, ale jej nie rozwalił. Jednak to wywołało wstrząs, przez który straciłam równowagę i zawisnęłam. Wiedziałam, że bestia znajduje się pode mną i że jeśli się postara, złapie mnie.
Do tego byłam do niego tyłem. Nie miałam pojęcia, co tam się działo. Słyszałam tylko jego ryki. Co tam się działo? Nie wiedziałam tego. Mogłam tylko próbować wdrapać się na półkę skalną. Nagle łapy mi się ześlizgnęły i spadłam. Nie wiem, jak, ale spadłam prosto na potwora. Kilka razy go zraniłam zębami, a kilka razy pazurami.
Nagle niestety zsunęłam się niżej, mógł mnie dosięgnąć. Trzymałam się go pazurami. Ale on zamachnął się i uderzył mnie. Przeleciałam kawałek i poturlałam się po ziemi. Uderzyłam w ‘’ścianę’’ jaskini. Po chwili dopiero udało mi się podnieść. Z mojego pyska kapała krew. Jednak wtedy Widziałam już tylko uciekające monstrum. Co zrobił Anubis, że ten potwór uciekł? Basior stał przede mną, a kilka jego ran mocno krwawiło.
Łzy zakręciły mi się w oczach. Przytuliłam się do niego, płacząc.

< Anubis? >

Od Anubisa CD Yǒnggǎn

Yǒnggǎn chciała żebym tak po prostu odszedł i zostawił ją w tej ciemnej jamie?! Ani myślę tak zrobić! Przecież mimo tego że jest ciemno widzę ją wyraźnie, a i mogę przenieść się do niej cieniem a nie skakać. Głupi nie jestem. Jeśli ktoś myśli że w nocy nie ma cieni, to się myli. Cała ziemia jest przykryta jednym wielkim cieniem, co ułatwia poruszanie się tym sposobem. Zagłębiłem się tak jak stałem i wynurzyłem tuż przed Yǒnggǎn. Ta zdziwiona cofnęła się.
- To tylko ja. - uspokoiłem ją. 
- Jak się tu dostałeś?! - syknęła.
- Cieniem, później ci opowiem jak to działa. - powiedziałem. Wadera uspokoiła się, za nią ciągnął się podziemny tunel. Widziałem wyraźnie ściany ginące w mroku - mój wzrok miał też swoje ograniczenia. Podeszłem do tunelu i zacząłem nim iść.
- Anubis! Gdzie idziesz? - zawołała doganiając mnie Yǒnggǎn. Nie odpowiedziałem od razu, z głębi tunelu dochodził ostry nieprzyjemny zapach i kłęby pary...
- Ten tunel wygląda podejrzanie, chcę sprawdzić co kryje się na końcu. - odpowiedziałem i ruszyłem przed siebie, moje łapy nie wydawały żadnego odgłosu kiedy ostrożnie stawiałem kroki na ubitej ziemi. Yǒnggǎn dogoniła mnie po chwili, kręcąc głową.
- To się źle skończy, czuję to. - mruknęła pod nosem, jednak nadal szła za mną. Nagle cały tunel zadrżał i usłyszeliśmy straszny ryk. Zza zakrętu wybiegło stwór. Miał brązowo - bordową skórę. Po jego szyi i pysku ściekała świeża krew. Oczy barwy krwistej czerwieni, bez źrenic utkwił w nas. Ryknął a przy tym z jego paszczy wychynął obrzydliwie długi rozdwojony język.


- M-mordu? - wyjąkała sparaliżowana strachem wadera. 
- Nie, coś gorszego! - odpowiedziałem. 

<Yǒnggǎn?>

środa, 11 marca 2015

Od Yǒnggǎn CD Anubisa

Anubis otrzepał się i popatrzył na mnie z uśmiechem. Z zaskoczenia ochlapał mnie całą. Wstałam ociekając wodą. Uśmiechnęłam się.
- A więc zapowiada się walka! - krzyknęłam i zaczęłam go chlapać. Najpierw walczyliśmy na śnieg, a teraz na wodę. Pewnie będzie tak często. On także chlapał na mnie wodą. Chwilę tak walczyliśmy, ale robiło się coraz ciemniej, co oznaczało większe niebezpieczeństwo. Ale kiedyś byliśmy na spacerze po zmroku dłużej, więc co mogło się stać?
Nagle skoczyłam na Anubisa przewracając go i wtedy miałam szansę. Zaczęłam wręcz atakować go wodą. We dwójkę śmialiśmy się praktycznie bez przerwy. Dosłownie jak bawiące się szczeniaki.
Walczyliśmy tak jeszcze chwilę, a kiedy zakończyliśmy całe starcie remisem, popływaliśmy. Było już całkiem ciemno i mało co było widać.
Zaczęliśmy wracać. Z początku spacerowaliśmy obok siebie, ale potem zostałam w tyle. Zauważyłam to i wyprzedziłam Anubisa. To był błąd. Szliśmy chwilę, ale ja nie zauważyłam dużej dziury w ziemi.
W sekundę wpadłam do środka. Tam to już zupełnie nic nie widziałam. I do tego nieco się potłukłam. Ale nie było to nic poważnego. Kilka zadrapań. Basior zaraz podbiegł do dziury w ziemi i zaczął mnie wołać. Ja dalej leżałam na ziemi.
- Anubis! Jestem tutaj!
- Idę po ciebie! - krzyknął.
- Nie! - zatrzymałam go. - Jeszcze sobie coś zrobisz! Wracaj do legowiska sam, rano przyjdziesz i będziesz mnie widział. Wydostaniesz mnie wtedy. Ja poczekam tutaj noc. Błagam cię.
Nie wiedziałam, czy posłucha.

 <Anubis?>

Od Anubisa CD Yǒnggǎn

Leżeliśmy obok siebie wpatrując się w wodospad życzeń i napawając się pięknym widokiem.
- Wiesz ... podobno jak powiesz życzenie nad tym wodospadem to się spełni. - zwróciłem się do Yǒnggǎn. Ta popatrzyła się na wodę w zamyśleniu.
- A jak się pomyśli życzenie to też się spełni? - zapytała.
- Nie wiem, chyba tak. A co? - popatrzyłem w jej oczy.
- Bo właśnie takie pomyślałam. - odpowiedziała.
- A jak brzmiało? - zapytałem.
- Tajemnica. - odpowiedziała z drapieżnym uśmiechem. . 
- Nie powiesz mi?- Zaśmiałem się.
- Nie. - odpowiedziała stanowczo i ochlapała mnie wodą. Potrząsnąłem głową, by strząsnąć krople, które osiadły mi na sierści.

<Yǒnggǎn?>

Od Kaysie

nie mogę się już doczekać ! Jeszcze trochę i będą moje urodziny ^^ odkąd zostałam adoptować a moje życie jest cudowne . Opiekuje sięmmną bardzo fajna wada a od nie dawna mam nawet siostrę ♡
- co robisz ?
-cześć Moon !- przede stała alfa wyraźnie w dobrym humorze . To pewnie przez pogodę jest piękna .
- nic konkretnego , wyszłam na spacer .
- taaak.... dziś jest wyjątkowo pięknie. 
- zgadza się 
-jeśli ci się nudzi to słyszałam że na łące pojawiło się dziś mnóstwo motyli , mogłabyś pójść tam z Desny .
- to świetny pomysł dziękuję ! 
Alfa odeszła a ja ruszyła na łąkę . Desna jest teraz bardzo zajęta wiec nie będę jej przeszkadzać . Byłam już niedaleko łąki kiedy zobaczyłam jakiegoś wilka . Przestraszyłam się więc zaczęłam się cofać . Odwrócił się w moją stronę i juz wiedziałam kim jest .
- o ! Heh Elektro ! 

wtorek, 10 marca 2015

Od Yǒnggǎn CD Anubisa

Odpowiedź była krótka, prosta i oczywista.
- Pewnie! - powiedziałam i rozpędziłam się. W biegu złapałam Anubisa i we dwójkę wpadliśmy do wody. Pod wodą się zobaczyliśmy. Chwilę na siebie patrzyliśmy. Pomachałam mu i wypłynęłam na powierzchnię, żeby nagle nie zabrakło mi tlenu.
Basior zrobił to samo chwilę po mnie. Długo był pod wodą, naprawdę.
- Długo wstrzymujesz powietrze!
- Bez przesady. - powiedział.
- Naprawdę! Ja tak nie potrafię. - uśmiechnęłam się i zaczęłam pływać w kółko. Po długim dosyć czasie pływania z Anubisem wyszłam na brzeg i się otrzepałam.
Podpłynął do mnie.
- Nie pływasz? - zapytał.
- Zaraz wrócę, ty pływaj. Tylko odpocznę.
Anubis jednak wyszedł i usiadł obok mnie. Zaczęliśmy w ciszy przyglądać się Wodospadowi Życzeń.

< Anubis? >

poniedziałek, 9 marca 2015

Drogie wilczki !

Drogie wilczki z okazji 4000 wyświetleń zostanie zorganizowana impreza . Każdy wilk może na nią przyjść . Odbędą się różne konkursy i będzie poczęstunek .


Serdecznie zapraszam ;3
~ Wasza alfa Moon

Od Anubisa CD Yǒnggǎn


- Hej Anubis! - stanąłem w pół kroku kiedy usłyszałem znajomy głos. Odwróciłem się i ujrzałem biegnącą w moją stronę czarną waderę. Od razu rozpoznałem w niej Yǒnggǎn. Uśmiechnąłem się i podbiegłem do niej.
- Gdzieś ty się włóczył?! I dla czego nie przyszedłeś?! - warknęła wadera w moją stronę.
- Zaspałem i jak do ciebie poszedłem to ciebie już nie było. - odpowiedziałem. Wadera prychnęła ale zaraz wrócił jej dobry humor.
- To co robimy? - zapytała.
- Może odwiedzimy wodospad życzeń? Słyszałem że to piękne miejsce, ale nigdy tam nie byłem. - powiedziałem.
- No to ruszajmy! - zakrzyknęła energicznie i razem pobiegliśmy nad wodę. Kiedy dotarliśmy na miejsce, stanęliśmy z zachwytu. Wodospad nie był bardzo duży, ale za to mienił się wszystkimi kolorami tęczy! Huk spadającej wody dźwięczał nam w uszach jak najwspanialsza muzyka.
- Ale tu pięknie. - powiedziała Yǒnggǎn, dosłyszałem w jej głosie nutkę rozmarzenia. Pokiwałem na potwierdzenie jej słów głową.
- Popływamy? - zaproponowałem.

< Yǒnggǎn?>

niedziela, 8 marca 2015

Od Mizu CD Miku

-A to tylko ty Elektro, co tutaj robisz?
-Ja tylko się przechodziłem.
-Aha
-Kto to jest?-zapytał się
-To jest Miku jest od niedawna w naszej watasze-odpowiedziałam
-Aha miło mi jestem Elektro.
-Mi również jestem Miku.
-To co Elektro co cię tu sprowadza.
-Miku również była ciekawa.
-Ja przechodziłem się tyko a zauważyłem ciebie i kogoś innego i chciałem tylko zobaczyć.
-To co może pooglądasz razem z nami gwiazdy za kilka minut będą spadające gwiazdy.
-Co wy na to?

< Elektro?Miku?>

Od Miku C.D Mizu

- ale na pewno ?
- tak , nic sie nie stało.
- jesteś nowa w tej watasze prawda ?
- tak. . . jestem tu od jaiegoś tygodnia.
Nagle straciłam siłe w łapach i padałam na ziemie.
- o boże ! nic ci nie jest !?
- nie . . . . ja tylko ostatnio mało jadam
- powinnas bardziej o siebie dabc .
- wiem , dziękuje.
Chyba była troche speszona , ale nic dziwnego , rozmowy ze mną sa raczej nie załatwe .
- piekna dzisiaj pogoda co nie ?
- tak... bardzo ładna .
- terz przyszłas tu oglądac gwiazdy ?
- nie do końca gwiazdy , ale jakby tez.
- to fajnie ! ja bardzo lubie oglądac gwiazdy , a dziś niebo jest wyjatkowo piekne !
- w sam raz żeby wyczyścic swój staw . . .
- słucham ?
- nie nic, mówiłam do siebie
Sidziałyśmy chwilkę cicho , kiedy usłyszałyśmy za namijakis szelest . Z kszaków wyłoniła sie jeden z wilków naszej watahy.
< Mizu ? >

Od Mizu Do Miku


 Była pełnia wybrałam się na spacer a dokładniej aby poobserwować gwiazdy i księżyc. Niebo było całe rozświetlone a księżyc był piękny. Poszłam tam gdzie zawsze obserwować księżyc. Napotkałam się tam nam waderę.
-Hej jak masz na imię?
-Ja jestem Miku a ty?
-Ja jestem Mizu
-Przepraszam, że tobie przeszkodziłam-powiedziałam
-Nie to nic takiego.

< Miku?>

Od Desny

Desno.
Wiem że nie znasz mojej tożsamości i wiem że nie
możesz mi w stu procentach zaufać. Mimo to ja i tak będę
do ciebie pisać, nawet jeśli nie przeczytasz żadnego z moich listów.
Prosiłbym abyś dbała o siebie. Jeśli coś ci się stanie będę się o to obwiniać, a jeśli nie wierzysz to niech starczy ci świadomość iż cię obserwuję.
W żadnym razie nie bierz tego za prześladowanie... a raczej za rodzaj prozaicznej
troski.
Nie mogę się doczekać kiedy w końcu staniesz u progu mojego domu. Niedawno przyleciały pierwsze ptaki i jest tu teraz tak miło... jestem pewien że ci się spodoba.
jakbyś czegoś potrzebowała to nie wahaj się zawędrować w góry.
PS. Już nigdy nie będziesz sama.


To już od niego 3 list. chyba naprawdę o mnie pamięta... To miłe, nie ukrywam, ale umiem sama o siebie zadbać. Nie mniejsza skorzystam z jego gościnności i propozycji pomocy. Może będzie mógł pomóc w sprawie jaskini Elektro. Do tego czasu jednak muszę się domysleć gdzie go szukać. Z jego listów jak na razie wywnioskowałm że mieszka w górach, że ma na swoim terytorium różne raczej dziwne, dla wilków z tych stron rzeczy i... i to w sumie jak na razie tyle.
- Eeeh... to będzie trudne. Mimo wszystko dam radę.

sobota, 7 marca 2015

Od Taemina

Szliśmy razem przez las w milczeniu. Po pewnym czasie wadera postanowiła przerwać tę niezręczną ciszę:
- Nie przedstawiłam się jeszcze. Desna. - popatrzyła na mnie, a na mojej tworzy pojawił się uśmiech.
- Ja jestem Taemin, ale bardzo lubię być nazywany księżniczką. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że Cię spotkałem. Jeeeejku ! Tak dawno z nikim nie rozmawiałem ^^
- Yhm.. a tak w ogóle to dlaczego opuściłeś swoją watahę ? - zapytała z zaciekawieniem.
- yyy... To przez takiego wilka ale to już nie ważne. To jak będzie z tą jaskinią mogę się u ciebie zatrzymać ? - chciałem jak najszybciej zmienić temat.
- Wiesz musiałabym się zastanowić. Teraz idziemy do alfy, pogadamy o tym później.
Szliśmy jeszcze przez parę minut, gdy znaleźliśmy się na łące wadera kazała mi zaczekać. Wróciła po krótkim czasie i kazała mi iść za sobą. Zaprowadziła mnie do innej wadery. Od razu domyśliłem się że to alfa. Obejrzałem się za siebie jednak Desny już nie było. Stałem wpatrując się w wilczyce. Byłem potwornie zestresowany.
- Jestem Taemin- powiedziałem jak zawsze z uśmiechem na twarzy.

< Moon>

Od Ithiru

 Ruszyłem za Alfą do jej jaskini.
- Jestem wdzięczny za zachowanie dyskrecji... - powiedziałem nawet się na nią nie patrząc.
- Nie ma sprawy, a też dogadajmy się co do szczegółów twojej prośby dołączenia.
- Oczywiście. Chcę dołączyć do tej watahy, ale nie chcę się póki to niekonieczne przedstawiać innym wilkom.
- Dlaczego? - wyraznie nie wiedziała o co chodzi
- To nie istotne. Tak jak mówiłem pani wcześniej mam juz swoje terytorium po drugiej stronie gór. W samych górach również się dobrze orientuję więc moge zostać w tamtych okolicach strażnikiem granicy.
- Dobrze. Góry sa dosyć obszerne, ale będziesz mieć również na uwadze Jezioro Wschodu i Smocze Skały.
- Eh..... skoro nie ma innego wyjścia.
- Cieszę się że się dogadaliśmy panie... eee
- Ithiru.
- Tak, mam nadzieje że pańska osoba już wkrótce będzie się świetnie odnajdywać w naszej watasze.
- Nie wątpię...
Wadera usmiechnęła się jeszcze do mnie po czym opuściłem miejsce spotkania. Teraz jestem już oficjalnie członkiem tej watahy. Mam od dziś obowiązki, fakt, ale mam również gwarantowana przewagę w tej grze...

Nowy blog

Drogie wilczki . Powstał nowy blog , ,,Zwyczajny dzień na sawannie'' . Możesz się wcielić w lwa , likaona , hienę , i wiele wiele więcej ! Zachęcam do dołączenia .

piątek, 6 marca 2015

Od Moon C.D Garda

Sprzątałam w lecznicy gdy nagle usłyszałam Edena (smoka Garda) .
Do lecznicy wszedł Gard z jakimś wilkiem.
- Co się stało ? - Powiedziałam przerażona stanem wilka .
- Znalazłem go w tym stanie .
- Szybko połóż go tam ... - Powiedziałam do Garda pokazując skałę obłożoną skórami .
Ma okropne rany . Co mu się stało ... - Sama się siebie pytałam .
Nastawiłam mu kości , zaszyłam otwarte rany i owinęłam bandażami lżejsze rany . Ale otwarte złamanie mnie dobiło . Co ja mam z nim teraz zrobić . . .   .
Ale udało mi się go opatrzyć . Dałam pół przytomnej waderze miksturę która przyśpiesza leczenie ran .
Wyszłam z lecznicy po 5 godzinach.


<Gard?>

Od Garda do Moon

Leżałem na plaży. Jest już wiosna i śnieg stopniał, więc czemu by się nie powygrzewać na ciepłym piasku? Słońce było w zenicie, a na niebie nie mogłem znaleźć ani jednej najmniejszej chmurki. "Opalałem się" tak chyba ze dwie godziny.
Aż nagle usłyszałem krzyk. Krzyk bólu i cierpienia. Komuś się coś stało. Nie potrafiłem rozpoznać głosu, więc należał zapewne do nieznanego mi wilka. Na obce wilki jestem obojętny, ale nie na czyjąś krzywdę. Szybko poszedłem w stronę, z której dobiegał odgłos, jednak był on dalej niż się spodziewałem. Musiałem przejść około 14 kilometrów, żeby dostać się do poszkodowanego (prawdopodobnie) wilka.
Na miejscu zastałem wykrwawiającego się osobnika. Nie umiałem ocenić w tej chwili czy był to basior czy wadera. Nie, jeśli jest w takim stanie. Wilk miał złamane obie tylne łapy i nie mógł się poruszać. Co gorsza, jedna z łap była złamana otwarcie. Kość wystawała z jego ciała, była cała we krwi... Bolesny widok. Nagle zauważyłem, że wilk porusza pyskiem. Czyżby coś mówił? Zbliżyłem się do niego i nasłuchiwałem.
- Kim jesteś? - powiedział cicho.
- Nazywam się Gard - odparłem. - Nie mów nic na razie, jesteś zbyt słaby.
Po tych słowach zawyłem charakterystycznie. Tak przywołuję Edena, gdy jest daleko. Kilka minut później mój wierny towarzysz stał już obok. Razem próbowaliśmy zanieść wilka do Moon. Ona powinna coś zaradzić.

<Moon?>

czwartek, 5 marca 2015

Uwaga , Uwaga ważny komunikat !

Ogłaszam konkurs na HERB naszej watahy !
Herby proszę wysyłać na monik55523@gmail.com
Nagrody :
#1 - 700WZ  i wybrana rzecz ze sklepu.
#2 - 500WZ
#3 - 400WZ

Herb wybiorą członkowie watahy podczas głosowania ;3

 
 
 
~ Wasza alfa Moon ;3

Od Yǒnggǎn C.D Anubisa

Rano wstałam, zjadłam jedzenie, które dała mi wtedy Moon i zaczęłam czekać na Anubisa. Jednak nie pojawiał się. Czekałam tak jeszcze kilkanaście minut, a potem postanowiłam go poszukać. Wstałam z legowiska i zaczęłam wychodzić. Przypomniałam sobie o czymś. Poszłam do Moon.
- Moon, wychodzę. – powiedziałam do wadery zajmującej się innymi wilkami.
- Dobrze. – odpowiedziała.
Wtedy już pewna, że mogę iść, potruchtałam nad małe jeziorko. Tam się napiłam, usiadłam i chwilę odpoczęłam. Dalej nie wiedziałam, gdzie jest Anubis. Po odpoczęciu zaczęłam szukać basiora. Biegałam i biegałam, ale jego nigdzie nie było. Nawet zaczęłam się niepokoić. Co mogło się stać? Dalej, mimo tego go szukałam.
Trwało to jakiś czas, kiedy go zobaczyłam. Uśmiechnęłam się i zaczęłam do niego biec.
- Hej, Anubis! – krzyknęłam, a on się odwrócił. Zauważył mnie.

< Anubis? >

od Mizu cd Elektro

Jak zobaczyłam, że to smok alfy z jednej strony się ucieszyłam że nic nam nie będzie a drugie to że może coś się stać drugiemu smokowi.
-Przestań Szczerbatek-krzyknęłam
-Co ty robisz?-zapytał się Elektro
Podeszłam do nieznajomego smoka. Spojrzałam jej w oczy.Smok wziął mnie. I zaczął się przymilać. Czy nic ci nie jest?-zapytałam się smoka a ten wskazał na swoje skrzydło.
Wspięłam się na grzbiet. Zobaczyłam że na skrzydle jest jakaś rana a bardziej jakiś cierń.
Wyjęłam po czym zeszłam.

<Elektro?>

Od Desny C.D Taemin

Spojarzałam na wilka zaskoczona. Tak odrazu przytulac sie do innych ? to aby nie za szybko ja nanowo poznanego wilka ? Nieważne , teraz muszę go zaprowadzic do alfy.
- napewno odnajdziesz sie w tej watasze
- dzięki ^^
Mimo tej jego antymęskości , jakoś go lubie . ma miłe podejście do innych , troche smiałe , ale miłe.
- teraz pujdę z tobą do alfy , a potem znajdziemy ci jaksinie .
- jskinie ? ale że bede miał mieszkac sam ? ja nie hce !!!
- słucham ?
- samemu jest strasznie i cicho i nudno . . . . a jak ktos mnie porwie ???
- coś wymyślimy , a teraz chodż .- ruszyłam przed siebie , a mój nowy znajomy w podskokach za mną. . .
< Teamin ? >

Od Desny C.D Elektro

Wszystko mnie boli....gdzie ja jestem ? jedyne co pamiętam to to że przyszłam tu z rannym Elektro a potem . . . . właśnie , co było potem ?
- to jest mocno podejrzan-AAAAAA!!!!- kolomnie na skale leżał Elektro !!!! co on tu rbi !?
-heh. . .
Zachciało mi sie śmaić . TAk śmiesznie wyglądał kiedy spał. Ale ciągle nie wiem co on tu robi a raczej co ja tu robie . To nie ważne , liczy sie to że nic mu nie jest .
Nagle elektro się obudził.
- przepraszam , nie chciałam cie obudzić.
- nic sie nie stało , to ja tu przyszłem , nie powinienem . . .
- cieszę się że nic ci nie jest - mimowolnie kilka łez spłyneło mi po pysku .
Elektro nie odpowiedział tylko patrzył się na mnie
< Elektro ? >

Od Elektro C.D Mizu

Wstałem i otrząsnąłem się . Nagle nad nami pojawił się cień , bardzo duży cień . Co jest .... - pomyślałem po czym spojrzałem w górę . Nad nami latała wielki smok , wtedy zorientowałem się że jesteśmy w jego gnieździe . Bestja wylądowała . Nie była pokojowo nastawiona .


- Mizu nie rób gwałtownych ruchów i powoli się cofaj . Tylko uwaga na jajka smoka .- Szepnąłem do wadery .
Nic nie powiedziała tylko pokiwała głową .
Smok jednak się wściekł i ruszył w naszym kierunku .
- UCIEKAJ ! - Krzyknąłem do wadery .
Bestja już by mnie miała gdyby nie inny smok który rzucił się na tego który chciał nas zabić .

Smok który nas obronił bardzo ale to bardzo przypominał smoka alfy .
- Szczerbatek  ?!
Smok zareagował na imię . 
- Ufff.... to tylko smok alfy - Odetchnąłem z ulgą bo myślałem że i ten będzie chciał na zabić.


<Mizu ? Brak weny >  






Od Elektro C.D Desny

- Czyli nic mi nie będzie ?
- nie , trucizna Mordu jest niebezpieczna , ale dzięki szybkiej reakcji Desny nie obniesiesz trwalszych obrażeń.
- Desny ? faktycznie byłem z nią zanim zemdlałem. . .- zdziwiła mnie odpowiedź Moon .
- o ile nie będziesz się przemęczać to możesz już wrócić do siebie .
- jasne , dzięki .
- ale najpierw jeśli chcesz to możesz odwiedzić Desne . Jest w jaskini obok.
- ale co ona tu robi !? - przeraziłem się myślą że coś jej się stało ...
- przynosząc cię tu zużyła bardzo dużo energii życiowej . Jest teraz pod wpływem wysokiej gorączki , ale jest szansa że nie śpi .
Wszedłem do jaskini w której leżała Desna . Wadera spała więc nie chciałem jej budzić . Położyłem się tuż koło niej . . Tak słodko wygląda kiedy śpi ... - Pomyślałem . Pijały minuty a ja sam stałem się senny . W końcu zasnąłem na kamieniu koło Desny która leżała na skórach .

<Desna ? >

środa, 4 marca 2015

Od Anubisa CD Yǒnggǎn

- No to... Do jutra. - powiedziałem, nie chciałem się z nią żegnać, ale wiedziałem że muszę.
- Do jutra. - powiedziała i ... polizała mnie w nos! Stałem jak słup soli, w głowie miałem zamęt. Nie bardzo wiedziałem jak zareagować, nigdy żadna wadera mnie nie polizała. Yǒnggǎn uśmiechnęła się i odeszła do lecznicy. A ja dalej stałem na dworze jak ostatni dureń. W końcu poszłem do swojej jaskini, ułożyłem się na miękkim posłaniu i spróbowałem zasnąć. Nie udało mi się to jednak ponieważ w mojej głowie szalała burza myśli. Nie mogłem się doczekać kolejnego spotkania z Yǒnggǎn, a jednocześnie się go obawiałem. Dopiero godzinę przed świtem udało mi się zasnąć, kiedy się obudziłem było już późno. Zazwyczaj o tej porze byłem po śniadaniu. Wstałem więc i wyszłem z jaskini. Zagłębiłem się w las między drzewa i zacząłem węszyć za tropem ofiary. Po niedługim czasie do moich nozdrzy doleciał smakowity zapach stada saren, ruszyłem za tropem aż ujrzałem zwierzynę pasącą się na niewielkiej polance. Najbliżej mnie na straży swojego stada stał dorodny jeleń o rudobrązowej sierści i wspaniałym porożu. Na jego widok aż ślinka napłynęła mi do pyska. Dla zwykłego wilka była by to trudna ofiara ze względu na rozmiar i rogi, ale nie dla mnie. Przecież mi wystarczy jedno ugryzienie... Zakradłem się jak najbliżej i wyskoczyłem z zasadzki. Jeleń wydał ostrzegawczy dźwięk i spłoszone stado ruszyło przed siebie. Moja ofiara zaczęła uciekać, rzuciłem się w pogoń. Zwinnie manewrując oddzieliłem go od stada i zapędziłem w gęste chaszcze. Skoczyłem mu na grzbiet, a on wierzgnął, prawie zrzucając mnie z siebie. W odpowiedzi wbiłem swoje zęby w jego udo, rozrywając mięsień na strzępy. Niebiański smak krwi wypełnił mój pysk i spłynął do gardła. Jeleń zachwiał się i upadł na bok. Jednym susem znalazłem się przy jego szyi i wbiłem w nią zęby, zwinnie omijając jego rogi. Po chwili jeleń był martwy a ja najedzony. Teraz mogłem odwiedzić Yǒnggǎn! Już ruszyłem w szarmanckim nastroju, gdy zauważyłem że znaczę moją drogę krwią... Nie moją lecz jelenia, spływała mi po brodzie aż na pierś a z tamtąd na ziemię. Jak mogłem tak nie uważać?! Przeniosłem się cieniem nad najbliższy staw. Tam wziąłem szybką kąpiel. Kilka drapieżnych ryb zebrało się wokół mnie, lecz przegoniłem je kłapnięciem szczęk. Kiedy wyszłem z wody i otrzepałem się było już południe. Pewnie Yǒnggǎn martwi się że nie przychodzę, a może myśli że nie chcę do niej przyjść z powodu tego polizania... Ale mokry nie mogę do niej przyjść mokry! Jak by to wyglądało? Ruszyłem biegiem przez las, może w biegu wyschnę... Po kilku minutach byłem już przed lecznicą suchy. Weszłem do środka i poszłem prosto do legowiska Yǒnggǎn. Jakie było moje zdziwienie gdy zobaczyłem ze nie ma jej na posłaniu.
- Szukasz Yǒnggǎn? - zapytała się Moon, drgnąłem bo nie zauważyłem że się do mnie podkradła.
- Tak, wiesz gdzie poszła? - zapytałem.
- Chyba ciebie szukać. - Moon wzruszyła ramionami i odeszła zająć się pacjętami. Wyszłem z lecznicy, nic tam po mnie skoro nie ma tam Yǒnggǎn. Ciekawe gdzie mogła pójść mnie szukać...

<Yǒnggǎn?>

No chyba sobie żartujecie -_-

Oath , Tomoko i ich córka Nuka zostali wygnani .
Powód :
- Obrażanie administratora ,
- Nie pisanie opowiadań
- Nie zwracanie uwagi na ostrzeżenia -_-


Przykro mi że tracimy członków -_-

- Wasza alfa Moon

wtorek, 3 marca 2015

Od Desny C.D Elektro

Gdy zobaczyłam jak Elektro pada na ziemię coś we mnie pękneło . O co chodzi !? NIc nie rozumiem !!!. nagle przez moja głowę przebiegł obraz . Przedstawiał wilka który z ostatnim tchnieniem życia padał na ziemie patrząc się na mnie . . .O co kurde chodzi !?. Zaraz jednak sie opamiętałam i podbiegłam do Elektro. 
- Elektri !!! Obuc sie !!! proszę !!!- do oczu naleciały mi łzy . Nie wiem czemu , nie panowałam nad tym .
- co ja teraz zrobie. . .- elektro był potężnie zbudowanym dorosłym basiorem , a ja jedynie waderą . W zyciu go nie uniose! A może powinnam biec po pomoc ? nie! a jeśli będzie za pużno !?Co jeśli jak wruce to on już będzie . . . . nie! nie pozwole na to !!
- Dobra Elektro ! jakos cie tam zaniosę!.
jamiś cudem udało mi się położyc Elektro na swoim grzbiecie. 
- Boże ! ile ty warzysz !?
Ledwo co dając rade ruszyłam w strone naszego wilczego szpitala.
*jakis czas pużniej *
Drzwi do lecznicy otworzyły się a ja z cięzkim oddechem wpadłam do środka. Od razu straciłam grud pod nogami i padłam na ziemię . Moon przybiegła i zapytała się co się stało.
- Mo. . . . . Mordu . . .- tylko tyle dałam rade powiedzieć . następnie z utraty sił zemdlałam .
- szybko !! na skałę z nimi !!! 
*następnego dnia *
- Czyli nic mi nie będzie ? 
- nie , trucizna Mordu jest niebespieczna , ale dzięki szybkiej reakcji Desny nie obniesiesz trwalszych obrażeń.
- Desny ? faktycznie byłem z nia zanim zemdlałem. . .
- o ile nie będziesz się przemęczać to możesz już wrucić do siebie . 
- jadne , dzięki .
- ale najperw jeśli chcesz to możesz odwiedzić desne . Jest w jaskini obok.
- ale co ona tu robi !?
- przynosząc cię tu zużyła bardzo dużo energi życiowej . Jest teraz pod wpływem wysokiej gorączki , ale jest szansa że nie śpi .
< Elektro ? >