sobota, 3 września 2016

Od Kaharamisa CD. Teriyaki

Nim zdołałem odpowiedzieć, z groty wyszedł Sevalah z czarnym potężnym wilkiem, którego grzbiet mienił się w ciemnych tęczowych kolorach. Lekko siwiał na pysku.
- A więc wróciłeś - mruknął na powitanie. - Dlaczego chcesz odzyskać pamięć? Życie ci nie miłe?
Rzuciłem okiem na pogrążoną w myślach i martwiącą Teri, po czym spojrzałem basiorowi prosto we fioletowe ślepia.
- Po prostu chcę wiedzieć. Nawet nie wiem, czy sam wyraziłem na to zgodę i nie wiem, czy ufać waszym odpowiedziom - odparłem szczerze i chciałem brzmieć odważnie. - Zwróćcie mi wspomnienia.
- Kaharamisie - zaczął wilk Alpha, Daihevor. - Boimy się, że wrócisz do stanu, w jakim byłeś poprzednio, zanim Sevalah oczyścił twoją pamięć. Byłeś szaleńcem, obłąkało cię coś naprawdę upiornego... - basior przerwał by przemyśleć następne słowa. Zmarszczył nos i zacisnął powieki. - Ledwo udało nam się ciebie związać, żebyś nie wyrządzał krzywdy większej ilości wilków. Już zaczynają powstawać pieśni na twój temat, jak zemsta przysłoniła ci oczy...
- Zemsta? Na kim? - zdziwiłem się.
Daihevor zawołał Sevalaha, który w tym czasie rozmawiał z parą, która nas wcześniej obserwowała. Bez żadnych sprzeciwów wilk podbiegł i czekał na polecenia.
- Zwróć mu część jego pamięci - poprosił.
Turkusowo-czarny spuścił łeb i zastanowił się.
- Którą część? - spytał.
- Wojny i sojuszu.
Seva spojrzał na mnie i bez pytań lub ostrzeżeń dotknął mojej skroni. Moją głowę przeszedł błysk, który jak ostrze przeciął czarną kurtynę zaklęcia i odświeżył mi kilka wspomnień, powodując przy tym ogromny, lecz krótki ból. Upadłem na ziemię i po chwili się podniosłem otumaniony. Coś zaczęło mi się przypominać... Kilka emocji i wiele wilczych pysków, których imiona byłem w stanie wymienić. Nawet zdałem sobie sprawę, że patrzące na nas wcześniej wilki były rangi Beta, a nazywały się Gavres i Zahina. Otrzepałem się.
- No dobra... Już pamiętam, że doszło do tego sporu między naszą watahą i Watahą Świętego Drzewa, ale wreszcie doszło do zgody. Pewien drań zabił kogoś, kto był dla mnie ważny, ale nie zdążyłem się na nim zemścić, bo nastał sojusz... Ale... Co było dalej? Kogo zabił? Kim on był? Kim był ten ktoś ważny? Nic nadal nie rozumiem... - położyłem łapę na głowie.
- Dokonałeś zemsty na nim, ale bardzo okrutnej - zaczął mi wyjaśniać Alpha. - Wymordował w trakcie wojny twoją dwójkę dzieci oraz doprowadził twoją kochankę do ciężkiego stanu. W dodatku należała do Świętego Drzewa i traktowano ją tam jako zdrajczynię... Przez ciebie - urwał na moment dając mi przetrawić myśli... Miałem dzieci?! Wilk nagle kontynuował. - W trakcie sojuszu chciałeś znaleźć swoją kochankę, lecz morderca twoich szczeniąt przekazał ci, że została wygnana. Okazało się jednak, że przechowywał ją u siebie, a ona nie dbając o to, co było między nią a tobą, kochała się z nim, co odkryłeś pewnej nocy i powiedziałeś mi o tym. Byłeś zrozpaczony i pobiegłeś tam... Nie trwało to godziny nim przybiegłeś z powrotem targając za sobą jego zwłoki i szamocząc nimi na wszystkie strony. Twoja wilczyca chciała cię powstrzymać, lecz rzuciłeś w nią nieboszczykiem i zadusiłeś przypalając jej gardło. Następnie biłeś ją po głowie dopóki cię nie powstrzymaliśmy, lecz już i tak miała otwartą ranę głowy i pękniętą czaszkę... - basior odetchnął ciężko. - To było okropne...
Całej opowieści słuchałem z rozwartymi ślepiami, a gdy usłyszałem końcówkę i przypomniało mi się, co zrobiłem z Disparatem... Usiadłem ciężko dysząc ze łzami w oczach i położyłem łapę na pysku.
- A więc... To dlatego... - wyszeptałem do siebie bliski szlochu. Otrząsnąłem się jednak trochę, odchrząknąłem i postanowiłem podjąć decyzję. - Chcę odzyskać wszystkie wspomnienia. Nie chcę tylko pamiętać najgorszych chwil...
Sevalah spojrzał na Alphę, a ten tylko przytaknął. Powtórzył swoje zaklęcie i po okrutnie mocnym bólu głowy przypomniałem sobie niemal wszystko. W każdym razie wszystko co chciałem. Wstałem i przytuliłem mocno Daihevora, który okazał się być... moim wujem. Sevalah za to był moim kuzynem, którego zawsze traktowałem jak brata odkąd ten zmarł ponad rok temu z powodu męczącej go choroby. Teri nie wiedziała o co chodzi, ale tylko uśmiechnąłem się do niej.
- Spokojnie. Wytłumaczę ci wszystko jak wrócimy - rzekłem.

<Teri? Sorki, że tak długo, miałam dużo do rozkminiania nad historią Kahusia xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz