- Nie wiesz tego...
- Nata...
- NIE WIESZ! - krzyknęłam - dobrze wiemy, że skrzydła ma się od urodzenia. One nie rosną od tak. Ty i Vane zostaliście tym obdażonym... - podeszłam do wody - ja natomiast nie...
- Nat...
- Zrozum Esh... - popatrzyłam na niego kątem oka - gdybym miała jakiś wybór, to bym wybrała wygląd Vane...
- Vane?
- Jej sierść... Wygląd, oczy, charakter... - zamknęłam oczy - chciałabym kiedyś być taka jak wy... Ale też chciałabym być jak Vane... - posmutniałam, otwierając oczy - ale... Cóż... Nic z tego. Jestem z was najniższa. Urodziłam się jako ostatnia. Jestem i będę słaba... - zacisnęłam oczy i pobiegłam w głąb lasu z łzami.
- NATALIE CZEKAJ! - słyszałam jak Eshe próbuje mnie dogonić. Schowałam się w krzakach, a gdy przebiegł obok mnie, wyszłam z kryjówki. Zaczął wtedy padać deszcz. Zagrzmociło tak mocno, że schowałam się pod drzewem przerażona. Po chwili się skuliłam w białą kulkę i zaczęłam szlochać.
<Esh?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz