sobota, 28 lutego 2015

Od Elektro C.D Desny

Kaysie się zmęczyła a ja nie .
- Idź spać bo jutro trzeba wstać - powiedziałem do szczeniaka .
Położyłem się na kamieniu .
- Czemu nie położysz się na skórach ? - spytała Desna
- Wole spać na kamieniu .
- No dobrze...

*Rano*

Wstałem przed Desną i Kaysie .
Wyszedłem z jaskini .
- Jak myślisz Jolteon idziemy wędrować dalej ? Tylko szkoda mi zostawić Desne i Keysie .
Zostaniemy tu jeszcze trochę albo na zawsze....
Mój towarzysz pokiwał głową .
Pobiegłem upolować śniadanie .

<Desna?> .

Od Desny C.D Elektro

MIło było patrzeć jak się dogadują. Elektro najwyraźniej jest czymś przygnębiony , a jeśli naprawdę chce opuścic tą watahę . . .ja chyba wiem co on czuje . sama przez dułgi czas błokałam się gdzie popadło szukając wyjaśnień , nie znając swojego miejsca. Ale wtedy znalazłam pocieszenie w tej watasze . Każdy dzień przywiązuje mnie do niej corac bardziej .
Elektro jest jednym z nielicznych wilków które szczeże lubie . Jak kiedyś opuści tą watahę . . . . . .ja . . . . . . dopilnuje żeby do tego czasu zyskał trochę miłych wspomnień . Kto wie... może kiedyś kiedy będzie mu ciężko to właśnie one podniosą go na duchu ?

< Elektro ? >

2900 !?

Jestem szczęśliwa że nasza wataha cieszy się taką popularnością :D
Aż 2900 wyświetleń !

~Moon

Od Elektro C.D Desny

Gdy już byliśmy w jaskini położyłem się przy samym wejściu . Ciekawe czy moja siostra żyje - rozmyślałem .
- To jak Elektro ? poszukamy ci jutro jaskini ?
- Nie wiem czy wogóle tu zostanę .
- Ale czemu ?
- Nie wiem czy wilki z tej watahy mnie polubią . Zawsze miałem problemy z dogadywaniem się z innymi nie licząc na przykład Jolteona on zawsze mnie pocieszał gdy miałem problem .
Wtedy przybiegła Kaysie .
- Pobawisz się ze mną ? - spytała
Nie mogłem jej odmówić .
Ganialiśmy się po jaskini . Poczułem się znowu jak szczeniak .

<Desna?>

Od Desny C.D Elektro

- Co ? - zdziwiłam się
- mówie że nie mam jaskini .- jak on to może mówić tak obojętnie ? przeciez na dworze jest narożany na atak kiedy będzie spał , albo mogą go zaatakować ludzie czy coś ...
- skoro jesteśmy przyjaciółmi . . . . . to możesz sie dziś zatrzymac u mnie
- mogę ?
- jasne ! wkońcu przyjaciele są od tego żeby sobie pomagać !! nie masz jaskini . . . ale to że jestes biedny nie przeszkada mi w naszej znajomości ^^
- nigdy nie mówiłem że jestem biedny -,- poprostu jak dotąd podrużowałem i nie myślałem o zatrzymaniu sie gdzieś na stałe . Ale skożystam z twojej propozycji .- usmiehnoł się do mnie przyjażnie
- fajnie ! Kaysie napewno cie polubi
< Elektro ? >

Od Dsny C.D Elektro

- Co ? - zdziwiłam się
- mówie że nie mam jaskini .- jak on to może mówić tak obojętnie ? przeciez na dworze jest narożany na atak kiedy będzie spał , albo mogą go zaatakować ludzie czy coś ...
- skoro jesteśmy przyjaciółmi . . . . . to możesz sie dziś zatrzymac u mnie
- mogę ?
- jasne ! wkońcu przyjaciele są od tego żeby sobie pomagać !! nie masz jaskini . . . ale to że jestes biedny nie przeszkada mi w naszej znajomości ^^
- nigdy nie mówiłem że jestem biedny -,- poprostu jak dotąd podrużowałem i nie myślałem o zatrzymaniu sie gdzieś na stałe . Ale skożystam z twojej propozycji .- usmiehnoł się do mnie przyjażnie
- fajnie ! Kaysie napewno cie polubi
< Elektro ? >

Od Elektro C.D Desny

- Jasne możemy zostać przyjaciółmi , nie przeszkadza mi to że nie znasz się na tych stworzeniach . - Uśmiechnąłem się i popatrzyłem na waderę .
Zrobiło się już ciemno .
- Muszę iść spać . - Powiedziała .
- Ok - położyłem się na trawie koło Jolteona .
- Nie idziesz do swojej jaskini ?
- Ja nie mam jaskini .

<Desna?>

Od Desny C.D Elektro

 Uśmiechnełam się.
- a ja Desna
- ładnie - równiwż sie uśmiechnoł
- dzięki- popatrzyłam na niego i coś sobie uświadomiłam
- Elektro ! licze że zostaniemy dobrymi przyjaciółmi !- może nie potrzebnie krzyknełam , ale jeszcze nigdy nie dogadywałam się z żadnym wilkiem aż tak dobrze , serio myśle że moglibyśmy zostac przyjaciółmi .
Wilk patrzył się na mnie zdziwiony.
- wiem że może nie jestem aż taka zoriętowana w temacie tych stworków , ale ...- nie zdążyłam dokończyc poniewasz Elektro odpowiedział.
< Elektro ? >

Od Elektro C.D Desny

- Podczas swoich wypraw zjadłem wiele owoców ale te lubię najbardziej - powiedziałem do wadery .
- Naprawdę ?
- Tak
- O jej naprawdę przepraszam ...
- Co się stało ?
- Nie przedstawiłem się , jestem Elektro .

<Desna?>

Od Desny C.D Elektro

- serio dobrze znasz sie na tych stworzonkach - powiedziałam i usmiechnełam sie do niego
- mam z nimi juz jakieś doświadczenie
- wiesz słyszałam od Moon że wczesniej dużo podrurzowałeś .
- tak to prawda - wilk spojrzał przed siebię i zaczoł węszyś w powietrzu . Chwile puzniej i ja cos poczułam .
- czy to . . .
- mhy , na to wygląda .
Na sama myśl robiłam sie głodna . Ogromne drzewo Smoczego Owocu rosło tuż przed nami .
- To smoczy owoc !!!
- lubisz ?
- uwielbiam !!! <3
Elektro potrzedł do drzewa i zrerwał kilka owoców . Jednego dał mi .
- dziękuję ! to moje ulubione owoce
- Jolteon'owi , pichaczu i reszcie chyba tez smakują .
Naprawdę sympatyczny z niego wilk pomyślałam .
< Elektro ? >

Od Elektro C.D Desny

Pikachu za nami cały czas szedł . A dokładnie za Desną .
- wiesz Desna Pichaczu chyba cię lubi - Zaśmiałem się i spojrzałem na waderę .
- Naprawdę tak sądzisz ?
- Poczekaj pokażę ci coś .
Szepnąłem do Jolteona żeby strzelił błyskawicą w niebo .
Wadera patrzyła się na nas zdziwiona.
- Po co Jolteon strzelił błyskawicą w niebo ?
- Zobaczysz .
Po chwili pojawiły się dwa stworzonka .
-  O jakie słodziaki - Powiedziała Desna patrząc na stworki .- Jak się nazywają ?
- To jest Plusle a to Minun  . Pojawiły się tu bo mój towarzysz użył błyskawicy .

<Desna?>

Od Dsny C.D Elektro

- czyli w sumie twoi dziadkowie dużo cię nauczyli , masz szczęście
- tak . . . a ty ? masz jakiegoś towarzysza ?
- nie.... ja , znaczy chyba starczy to że wychowuje już jednego szczeniaka , ale kto wie , może kiedyś ?
- ooo... masz dzieci ?
- nie ! poprostu sie nią opiekuję - zaśmiałam sie
- a twoja rodzina ? mieszka z tobą ?- nie wiedziałam co odpowiedzieć ....
- nie pamiętam swojej rodziny . . . . . jestem wilkiem psychicznym więc czasem przez głowę przelatuja mi obrazy z przeszłości ale nigdy nie jestem ich pewna w 100% . . .
-wybacz , nie wiedziałem że to drażliwy remat
- nie szkodzi . A twoja rodzina ???
< Elektro ??? >

Od Elektro C.D Desny

Mój towarzysz spojrzał się na mnie .
- To jak tu trafiłeś ? - spytała Desna
- Długa historia .
- A jak poznałeś Jolteona ?
- Według mnie to przeznaczenie tak jak to że tu trafiłem .
- Acha .
Jolteon zrobił się niespokojny . Spojżałem się na niego . Strzelił kulą prądu w zarośla .
. Desna się wystraszyła przez ten nagły atak . Z zarośli wyszedł nawet fajny stworek .
- To musi być Pikachu . - Powiedziałem do Desny
- Ale skąd wiesz jak nazywają się te stworki ?
- Babcia z dziadkiem dużo mi o nich opowiadali . Poza tym dziadek
miał Pikachu za towarzysza .
Jolteon podszedł do pikachu i poraził go prądem to było przywitanie . Pikachu również poraził mojego towarzysza prądem i uśmiechnął się .
 
<Desna?>
 

Od Desny C.D Elektro

Wilk chyba był zdziwiony widokiem az tylu bogów na terenie naszej watahy . Zaśmiałam się. Zabawnie wyglądał ...... taki zaskoczony , no ale nic . Podeszłam do niego i powiedziałam :
- ciekawi widok co ?
- co ? a tak .- chyba ciągle niewiedział co się tu właściwie dzieje , nic dziwnego , u nas w watasze jest już 7 bogów .
- spoko , przyzwyczaisz się - powiedziałam . Aż sama sie zdziwiłam że jestem aż taka miła, ale ten wilk wydawał się całkiem w pożądku .
- dułgo jesteś już w tej watasze ? - zapytał
- juz jakiś czas ...
- aha
Nie wiedziałam czym podtrzymac rozmowę , ale na szczęście w tym momęcie usłyszałam wycie oznaczające rozpoczęcie zbiorowego polowania.
- cóż , sam słyszysz , musze iść ......to narazie- uśmiechnełam się przelotnie i ruszyłam przed siebie .
- hej ! ja tez idę - Elektro ( a za nim Jolteon ) dogonił mnie i teraz szliśmy już obok siebie .
< Elektro ? >

Od Elektro

Leżałem na drzewie razem z Jolteonem gdy nagle usłyszałem kroki. Wszedłem na gałąź wyżej . Kto to ... - Pomyślałem po czym spojrzałem się na Jolteona . To była jakaś wadera . Za nią szła bogini miłości i Eevee .
- Witaj - powiedziałem ale ona mnie nie zauważyła.
- Kto tu jest ? - Zaczęła się rozglądać . Widać było że się zdenerwowała .
- Nie musisz się mnie bać , widzę że też masz po swojej stronie bogów.
Wtedy zeskoczyłem z drzewa prosto przed waderę . 
- Jestem Elektro a to jest Jolteon .
- Ja jestem Sophie a to Sylveon i Eevee .
- Miło mi cię poznać .
- Skąd się tu wziąłeś ?
- W sumie to z daleka
- A dokładnie ?
- Szkoda gadać .
- Czy masz watahę ?
- Nie
- A chciał byś dołączyć do mojej watahy ?
- W sumie to może ... no ok.
- Choć przedstawię cię alfom . - mała wadera się uśmiechnęła .
Po  rozmowie z alfami byłem już pełnoprawnym członkiem watahy.
Wyszedłem i zobaczyłem że tu jest wielu innych bogów .
<Jakaś wadera?>



Nowy basior !

Powitajmy Elektro i jego towarzysza Jolteona ( boga prądu )




Nowe wilki :D

Serdecznie witamy !
Taemin

Miku

piątek, 27 lutego 2015

Od Mizu C.D Sophie

Gdy zobaczyłam,że za każdym chodzi jakiś bóg. Zapytałam się Espeon czy to możliwe że zostali wybrani na strażników granicy watahy. Espeon kiwnęła tylko głową.
-Ale o co chodzi nie rozumiem?-zapytała się trochę zdenerwowana Moon
-Słuchaj mnie uważnie Moon. Kiedyś, była wielka bitwa pomiędzy dobrem a złem. Dobro wygrało ale nim zapadli w sen każdy z bogów wybrał następcę.Najwidoczniej ci co zostali szybciej wybrani nie mieli dość dużo siły,teraz przyszli wybrać  nowych strażników.Jak widać wybrali waszą czwórkę, czyli jeszcze dwóch zostanie wybrane,albo i nie.
-No nic muszę już iść ale jak by co to śmiało mi mówcie jeżeli potrzebujecie pomocy.
Gdy szłam zauważyłam że Espeon cały czas za mną idzie.
-Chodź tutaj Espeon a nie kryj się-powiedziałam do niej.
-Długo ciebie nie widziałam Mizu-powiedziała Espeon
-Ja ciebie również Es (w skrócie Espeon).Dlaczego wybraliście akurat.
-Sophii serce jest pełne miłości dla wszystkich bez wyjątku i mogła by nawet stworzyc inny lepszy świat be demonów,Moon wybrał Umbreon i ja dlatego że nie jest zła ale dla tego że jej serce jest waleczne tak jak on i ja,Stream jest zawsze jest pełna energii i entuzjazmu tak jak Flareon, Picallo jest chłodny i oziębły dla wszystkich tak jak lód czyli tak jak Glaceon.
-To co Es może mały deser tak jak kiedyś to robiłyśmy.
-A czemu by nie.-odpowiedziała Es
-Tylko się nie przestrasz jak szczeniaki będą chciały się tobą bawić.


<Sophi?>

WAŻNE !

Proszę o wysłanie linków do jaskiń i medalionów , oraz wiek towarzyszy !

Od Sophie C.D Mizu

- Ona chyba powiedziała że...- Mizu nie dokończyła .
- Co ? - Spytała Moon
- Sophie jest wybrana na kolejną strażniczkę
- Ale czego ?
- Tego mi nie powiedziała .
Wtedy do jaski przyszedł Picallo i Stream z Flareonem i Glaceonem .
- Za Stream i Picallo też chodzą bogowie tylko że ognia i lodu .- powiedziała Moon
W tym czasie bawiłam się z Sylveonem i Eevee .
Wtedy Mizu zorientowała się że na ziemię przybyła większość bogów w tym Eevee.

<Mizu?>

Od Mizu C.D Sophie

Gdy byłam w jaskini układała właśnie szczeniaki do drzemki,gdy nagle wyczułam pewna aure.powiedzialam Zorza aby została ze szczeniaka mi bo musze na chwile gdzieś wyjść. Szybko pobiegłam za aurą która wyczułam nim dobiegła zobaczyłam ze jestem przy jaskini Moon. Weszłam do niej bez zaproszenia.
Przepraszam ze tak nagle wpadłam bez płukania.
Nim się obejrzałam zauważyłam Umbreona i Espeon.
-dlaczego u ciebie są bogowie-zapytalam się.
-Moon opowiedziała mi wszystko co się stało.
- Jest to bardzo dziwne ze przyszły akurat za Sofii
- A niby dlaczego-zapytala się Moon
Nim chciałam coś powiedzieć Espeon sobie przypomniała kim jestem i zaczęła do mnie mówić ale Moon zbytnio jej nie zrozumiała.
- Co powiedziała Espeon? - zapytala się Sofii i Moon równocześnie.

< ktos>

Wyniki Konkursu :D

Oto wyniki :

#1 Desna
#2 Anubis , Myster
#3 Mizu
#4 Matt


Od Sophie

Byłam na spacerze usłyszałam szelest w zaroślach . Podeszłam powoli . Zarośla rozsunęły się potem zobaczyłam 6 małych pyszczków . Takich stworzeń nigdy nie widziałam . Wydawało się że każde jest innego żywiołu .




Wszystkie się na mnie patrzyły . Odwróciłam się i poszłam do jaskini. A gdy się odwróciłam znowu je zobaczyłam . Wszędzie za mną chodziły . Postanowiłam spytać się mamy co to za stworzenia .
- Mamo mogę się ciebie o coś spytać ?
- Tak , o co chodzi ?
- Widzisz chodzą za mną dziwne stworzenia  . Są na dworze .
Gdy Moon wyszła na dwór i zobaczyła te stworzenia zaniemówiła.
- Sophie czy ty wiesz co tu przyprowadziłaś ? - Powiedziała szczęśliwa patrząc na mnie .
- Nie
- To są bogowie .
Z niedowierzaniem popatrzyłam się na mamę .
- Poczekaj chwilkę .
Mama poszła do jaskini a 2 stworzonka za nią .
Z jaskini wyszedł Picallo i Stream .
- Łał jakie fajne - powiedziała Stream i podeszła do jednego stworzonka .
Picallo podszedł do ogniowego i pogłaskał go .
- Musimy iść bo tata na nas czeka . - Powiedział Picallo i poszedł z Stream na polanę . Za nimi poszły 2 zwierzątka . I do mnie podeszły dwa .
Po chwili wróciła mama .
- Gdzie zniknęły 2 ? - spytała .
- Poszły za Stream i Picallo .
- Spójrz tutaj .
 Pokazała  mi starą księgę a dokładnie zdjęcie .
To są wszyscy bogowie .
Te dwa które stoją za mną to Espeon i Umbreon czyli bogini dobra i bóg zła . Te które poszły za Stream i Picallo to Flareon i Glaceon czyli bóg ognia i bogini lodu.
A te obok ciebie to Sylveon czyli bogini miłości  i Eevee stworzyciel wszystkich bogów i całego wszechświata .


<Ktoś ?>



środa, 25 lutego 2015

Czemuuuu...... :C

Anubis będzie nieobecny do soboty .
Powód:
Nauka

Mystery urodziła !

Powitajmy nowe szczeniaki :D
Kiiyuko, Glimmer i Dynamo

Od Mata i Mystery ,, Nowe szczeniaki''

Po jakimś czasie nadszedł czas na poród. Nie wiedziałam co się dzieje. Położyłam się ciężko na skórach. Matt mnie obszedł i powiedział:
- Już czas.
Yuuki była jeszcze w szkole. Miałam nadzieję, że się ucieszy z nowuch przyjacół. Wiedziałam, że będzie wspaniałą starszą siostrą. Jakiś czas później urodziłam trujkę zdrowych szczeniąt. Zaczęliśmy rozmyślać nad imionami maluchów. Czekaliśmy z tym, aż przyjdzie Yuuki. Kiedy wróciła o niczym nie wiedziała.
- Yuuki, chodź. Coś ci pokażemy. - powiedziała cicho Matt podchodząc do małej, jeszcze nie wiedziała co na nią czeka.
- A raczej kogoś. - szybko poprawiłam Matt'a. Yuuki już wiedziała o co chodzi szybko podbiegła do mnie podekscytowana.
- Jak się nazywają? - zapytała tylko wtedy kiedy je zobaczyła.
 - Jeszcze nie mają imion. Chcesz nam pomóc? - zapytałam. Yuuki pokiwała głową i po chwili oglądania małych powiedziała:
- To ta, może będzie się nazywała Kiiyuko, a ta Glimmer, a ten... ten Dynamo.
- Dobra. - powiedział Matt.

 <Matt? Sorki, nie mam weny : (>

wtorek, 24 lutego 2015

Od Mizu C.D Toro

Gdy poczułam że Toro nie śpi bo cały czas się wierzgał.Zapytałam się po cichu czy nie chciałby wyjść ze mną na spacer.A czemu by nie i tak nie mogę spać-odpowiedział Toro.
Wyczułam że coś jest nie tak.Gdy tak szliśmy księżyc oświetlał nam całą drogę a gwiazdy świeciły na niebie. 
-Hej Toro czy jest coś co ciebie martwi-zapytałam się
-Nie to nic takiego-odpowiedział wzrokiem na boku
-Rozumiem czyli coś ciebie jednak martwi.
-A skąd to wiesz przecież ci mówiłem że nic mi nie jest-odpowiedział donośnym głosem Toro
-To dlaczego jak do mnie mówisz unosisz głos i patrzysz w inną stronę.Nie musisz mnie okłamywać-odpowiedziałam.
-To jak powiesz mi co ciebie martwi czy nie-zapytałam się
-No dobrze wygrałaś opowiem ci wszystko.-odpowiedział Toro
Gdy Toro wszystko mi opowiedział zapytał się co ma teraz zrobić.
-Niech po prostu przyjdzie rano a ja przygotuję śniadanie tak jak co rano.Przytuliłam Toro i go pocałowałam.
No nic teraz powinniśmy iść się położyć spać.

<Toro?>

Od Yǒnggǎn C.D Anubisa

Szliśmy tak i szliśmy, a słońce coraz bardziej zachodziło. Widać było można stado saren, które biegnie gdzieś wgłąb lasu. Popatrzyłam na Anubisa. Z zamyśleniem patrzył w niebo. Poszliśmy tak nad Jezioro Wschodu. Tam usiedliśmy na brzegu. Przejrzałam się w wodzie, a wtedy ujrzałam coś niesamowitego, czego nie spotyka się na co dzień. Woda była nie tylko bardzo czysta, ale też dziwnie błyszcząca, co nadawało tamtemu miejscu wyjątkowości. 
- Anubis, patrz! – pokazałam łapą na te wszystkie widoki.
Basior uśmiechnął się. Wstałam i trąciłam go lekko w bok, popatrzył na mnie pytająco. Skoczyłam i wpadłam do wody. Zaraz po tym wynurzyłam się i popatrzyłam na niego śmiejąc się.
- Ale co z twoimi ranami? – chciał się upewnić.
- W porządku, mówiono mi, że mogę pływać!
Popłynęłam dalej od brzegu, obserwując te wszystkie podwodne stworzenia, które ustępowały mi drogi. Zaśmiałam się widząc, jak mała ławica magicznych ryb robi wokół mnie kółko, a potem odpływa. Anubis zaraz do mnie dopłynął.
Dalej z uśmiechem zanurkowałam. On, wiedząc, że chcę mu coś pokazać, zrobił to samo. I pokazałam mu – pod wodą, przy dnie, wszystko było takie piękne! Kamyczki i piasek oświetlone niebieskim światłem, te wszystkie wyjątkowe, pływające stworzenia! Tam było przepięknie!
Potem wynurzyliśmy się i zaczęliśmy pływać. Jednak zaraz zrobiło się ciemno i musieliśmy niestety wracać. Wyszliśmy na brzeg i się otrzepaliśmy. Anubis już miał iść odprowadzić mnie do szpitala, ale weszłam przed niego blokując drogę.
- Czekaj, Anubis. Rzadko wychodzę na spacery, posiedźmy jeszcze chociaż chwilę razem. – powiedziałam.
Zgodził się. 
Położyliśmy się obok siebie na trawie, oglądając gwiazdy.

< Anubis? Spokojnie, ja też nie raz mam mega brak weny ;D >

Od Moon C.D Anubisa

Demon w moim ciele chciał zabić Anubisa ale ja z tym walczyłam . W końcu go powstrzymałam . Stałam się znowu sobą ale nie na długo .Leżałam na ziemi , ranna w łapę .

Po chwili drugi demon mnie opętał ale i ten chciał zabić Basiora. A dzięki pełni stał się silniejszy . Rzucił się na Anubisa tym razem, trafił go w łapę .
- Moon CO TY ROBISZ !? USPOKÓJ SIĘ .- Krzyknął przenosząc się w cieniu


<Anubis?>

poniedziałek, 23 lutego 2015

Od Anubisa CD Yǒnggǎn



- Nie, ja nie żywię się mięsem tylko...no wiesz... - odpowiedziałem na pytanie wadery. Yǒnggǎn pokiwała ze zrozumieniem głową i zjadła kilka kęsów. 
- Myślałem że nie jesteś głodna? -zapytałem przyglądając się jak je.
- Tak, ale to z grzeczności. Nie chcę urazić alfy tym że nie zjem. - odpowiedziała. Nie zjadła jednak wszystkiego, cóż w końcu nie była głodna. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy, ja jak zwykle straciłem przy niej poczucie czasu. Miło się z nią gadało. W końcu zaczęło się ściemniać.
- Wiesz, siedziałam tu prawie cały dzień, może się przejdziemy? - zapytała. Zgodziłem się z ochotą. Wyszliśmy z jaskini, nad horyzontem unosiła się pomarańczowa tarcza słońca. Pod naszymi łapami śnieg delikatnie skrzypiał, ciekawe kiedy przyjdzie wiosna? 

<Yǒnggǎn? Ten cholerny brak weny :c>

Od Anubisa C.D Moon

Nie powiedziałem Moon gdzie idę bo nie chciałem by za mną szła. Odbiegłem szybko pochłonięty myślami, nie odwracając się za siebie. Biegłem i biegłem bez żadnego konkretnego planu czy celu. W ostateczności zrobię z tego małą wyprawę łowiecką. Nagle poczułem że ktoś mnie śledzi, teraz czułem wyraźnie wilczy wzrok na mim karku. Odwróciłem się gwałtownie, za mną stała Moon ale jakże odmieniona! Zamurowało mnie, była teraz biało - czerwona i z boków wyrastały jej widmowe skrzydła. Pokazała kły.
- Wcielenie demona? - było to bardziej stwierdzenie niż pytanie. Czy ona teraz nad sobą panuje czy nie? Może chce mnie tylko nastraszyć? A może odkryła mój sekret i teraz chce mnie ukarać? 
- Powiedz mi gdzie ty chodzisz! Powiedz mi wszystko, albo albo ... rozszarpię cię na strzępy! - warknęła w moją stronę.
- Nie mogę ci powiedzieć, ale nie robię nic ciekawego czy istotnego. - odpowiedziałem ostrożnie, stąpam po cienkim lodzie, jeden fałszywy ruch i po mnie. 
- A to dla czego? - warknęła mając na myśli pierwszą część pytania. 
- Bo...nie muszę ci wszystkiego mówić! - odwarknąłem, chyba jestem zbyt impulsywny, zupełny brak wyczucia! Wadera rzuciła się na mnie z warkotem...cóż miałem robić? Przeniosłem się cieniem na jej drugą stronę, Moon zamiast mnie ugryzła gałąź.
- Suchaj, naprawdę nie chcę z tobą walczyć. - powiedziałem. Wadera wypluła resztki kory z pyska i spojrzała na mnie. Nie wiedziałem czy zaatakuje czy wróci do swojej normalnej formy.

<Moon?>

niedziela, 22 lutego 2015

Od Moon ,, 4 Małe niespodzianki ''

Byłam na spacerze po lesie gdy nagle zboczyłam dwa wilki leżące na ziemi . Podbiegłam do nich obydwa były całe we krwi . Nie żyły od dobrych 4 dni zobaczyłam również strzelbę i czułam zapach człowieka .
Zobaczyłam norę , gdy się do niej zbliżyłam usłyszałam ciche popiskiwanie więc zajrzałam głębiej . A tam ... 4 małe szczeniaki jeszcze nawet nie miały otwartych oczu .
Szybko zrozumiałam co tu zaszło .
Te dwa wilki leżące na ziemi to musieli być ich rodzice .
- Pewnie bronili was przed człowiekiem .
Nie mogłam ich zostawić na pastwę losu więc je zabrałam żeby pokazać reszcie watahy co znalazłam .

<Ktoś ? >

Mystery jest w ciąży :D

GRATULACJE .
Mystery jest w ciąży ! Ojcem szczeniąt jest Matt :D

Od Matt'a CD Mystery


 *Kilka dni później*

 Już długo zwlekaliśmy ze ślbem. Poszedłem do jaskini Mystery.
- Może porozmawiamy o ślubie? - zapytałem wchodząc do jaskini.
- Dobra. - odpowiedziała. Postanowiliśmy, że ślub będzie za 5 dni. Wszyscy dostaną zaproszenia.
- Zabierajmy się za robotę. - powiedziałem.

 *4 dni później*

 Wstałem dosyć spięty. Byłem zestresowany czy wszystko jest przygotowane na ślub. Wychodząc spotkałem Mystery. Kiedy tylko chciałem się z nią przywitać powiedziała, że trochę się jej śpieszy i szybko odeszła. Cały dzień przygotowywaliśmy się do następnego dnia. Yuuki nam we wszystkim pomagała. Cieszyła się ze ślubu.
- Jak dzisiaj było ciężko... - powiedziała Mystery kładąc się na skóry.
- Nie tylko ty taki miałaś. - powiedziałem. Wszyscy od razu zasnęliśmy. Następnego dnia byliśmy wypoczęci. Zaczęły się ostatnie przygotowywania do ślubu. Po ślubie było wesele bawiliśmy się całą noc... dwa dni puźniej Mystery poczuła coś w brzuchu.
- Matt, chyba...
- Chyba co?
- Chyba nasza rodzina się powiększy. - odpowiedziała.
- To cudownie! - powiedziałem z uśmiechem.
- Będę miała rodzeństwo? - zapytała Yuuki.
- Tak. - odpowiedziała Mystery.

< Mystery ?>



Od Toro do Mizu

Była noc i wszyscy spali .Usłyszałem głosy . Wstałem po cichu żeby nikogo nie obudzić . Gdy wyszedłem zobaczyłem wilka .
- Kim jesteś ? - Spytałem wadery
- Ty mnie nie pamiętasz , byłeś taki mały .
- O co ci chodzi ?
- Matka nigdy nie zapomni swego dziecka ... - powiedziała z łzami w oczach.
Rzeczywiście skądś znałem tą twarz .
- Jaka matka , wychowali mnie ludzie . - Byłem naprawdę skołowany.
- A zastanawiałeś się skąd cię mieli ?
- Skoro jesteś moją matką to czemu mnie porzuciłaś ?
- Ja cię nie porzuciłam , oni mi ciebie i twoją siostrę zabrali siłą . Twój ojciec poległ gdy nas bronił . A mnie zamknęli w klatce ale się uwolniłam . Od tamtej pory was szukam . Wróć ze mną do domu . - Po tych słowach zaczęła płakać .
- Ale ja nie mogę odejść .
- Ale dlaczego ?
- Bo teraz mam nową rodzinę .
- Naprawdę ?
- Tak , mam dzieci i znalazłem swoją drugą połówkę ... Mizu .
- Musisz mi ich przedstawić.
- Może rano , chciał bym żeby się wyspali .
- Rano wrócę
Wróciłem do jaskini ale nie mogłem zasnąć .

<Mizu?>


sobota, 21 lutego 2015

Od Yǒnggǎn C.D Anubisa

- Nie wiem – powiedziałam dalej się śmiejąc – mam dobry humor.
Popatrzyłam na zewnątrz. Krople deszczu delikatnie spadały na ziemię, rozbijając się na kawałki i tworząc coraz to większe kałuże. Dzień, mimo deszczu był w miarę spokojny, więc byłam wesoła. Zawsze jest czas na bycie w dobrym humorze!
Znów popatrzyłam na Anubisa.
- Co robimy? – zapytałam cicho.
- Nie wiem. – odpowiedział krótko.
Rozpoczęła się burza mózgów. Każdy myślał, myślał co robić, ale nie mogliśmy nic wymyślić. Chwilę tak siedzieliśmy w ciszy, ale nie trwało to wcale długo.
- No to... Co tam u ciebie? – zapytałam, chcąc nie ciągnąć tak dalej niezręcznej ciszy.
- Dobrze, poluję, biegam...
Nie zdążył dokończyć, bo zza wejścia do szpitala usłyszeliśmy warczenie. Nie byle jakie – to stworzenie warczało na nas... Podskoczyłam lekko, przestraszyłam się. Na szczęście to tylko dwójka szalonych, bawiących się wilcząt. Odetchnęłam z ulgą.
Wbiegły do szpitala i położyły przede mną spory kawałek mięsa.
- To od Alfy – powiedział jeden z nich – nie chciała, żebyś była głodna.
- Przekażcie Alfie, że jej dziękuję.
Kiedy pobiegły, znów byliśmy sami.
- Chcesz mięso? Nie jestem głodna. – powiedziałam.

< Anubis? default smiley ;) >

Nowości ~!

Dodałam jaskinie i medaliony...  :D
Proszę wysłać linki

Od Moon C.D Anubisa

Anubis stał się tajemniczy. Nawet bardziej niż wcześniej no i teraz ciągle znika. Co on kombinuje... szczerbatek nie atakuje tak bez powodu chyba , że ... Anubis nie jest tym za kogo się podaje .- pomyślałam .
- Anubis gdzie byłeś wczoraj w nocy ?
- Nie twoja sprawa ... - odwrócił się i odbiegł .
Wtedy nie wytrzymałam , byłam wściekła i opętał mnie demon ale nie księżyca tylko demon śmierci.
Nie miałam już kontroli nad swoim ciałem a demon pragnął krwi .
Demon w moim ciele śledził Anubisa . Na początku basior się niezorientowań . Ale potem mnie zauważył .


<Anubis? >

~Dlatego lepiej mnie nie denerwować XD

Od Anubisa CD Moon

Co to do diabła było?! Normalnie szedłem a tu atakuje mnie smok alfy... nawet nie zdążyłem zareagować, została by ze mnie kupka popiołu. Moon czule przemawiała do tego potwora, tymczasem on patrzył się na mnie jak na jakiegoś wroga. Nie jestem zły, znaczy nie bardzo zły bo zły to jest każdy.
- Co to do diabła było?! - zapytałem, może i trochę bez szacunku, ale w końcu zaatakował mnie smok. Alfa spojrzała na mnie tak jakby chciała wwiercić się w moją duszę i sumienie, nie udało jej się. Moje oczy nadal miały ten sam wyraz.
- Przepraszam za niego, zupełnie nie wiem co go napadło. - powiedziała, widziałem jak smok warczy na mnie, a ona nie ma nad nim takiej kontroli by nagle mnie polubił. Coś jednak tu nie grało...a może smok wyczuwa we mnie zagrożenie? Bzdury! Z pewnością nie...choć...
- Może jest chory? - podpowiedziałem mając na myśli wściekliznę. Wadera rzuciła mi wrogie spojrzenie, ale odpowiedziała nadal miło.
- Nie, nie wydaje mi się. - kiedy skończyła mówić Szczerbatek znów zaatakował. No, może nie tak jak wcześniej. Podciął mi nogi ogonem, a ja upadłem na ziemię. Moon nie potrafiła się powstrzymać od śmiechu. Za wszelką cenę starałem się nie obnażyć kłów, nie wiadomo gdzie by to zaprowadziło.
- Przepraszam, po prostu wyglądałeś tak śmiesznie. - w końcu się opamiętała.
- Tak, hahaha rzeczywiście... - nie dała się nabrać na sztuczny śmiech.
- Naprawdę mi przykro, nie wiem co w niego wstąpiło. - znów próbowała mnie przeprosić.
- Kazałaś mu to zrobić? - zapytałem.
- Nie, przecież mówiłam! - warknęła, chyba zaczęły puszczać jej nerwy. Może mam nową moc - denerwowanie wilków. Chm...nawet było by to możliwe...
- W takim razie pilnuj go. - powiedziałem i odwróciłem się, zacząłem iść w przeciwnym kierunku od tego w którym stała ona i smok. Słyszałem jeszcze warczenie tego potwora i czułem na karku nieprzyjazne spojrzenie Moon. Nagle tknęło mnie przeczucie, zatrzymałem się w pół kroku. A jeśli ten smok czuje ode mnie krew? Wiadomo co mam na myśli....odbiegłem czym prędzej między drzewa. Nie obchodziło mnie to że ktoś może to zauważyć, biegłem i biegłem. W końcu wdrapałem się na jakieś drzewo które zachowało kilka liści, przywarłem do konaru opierając się plecami o pień.
- Ona się domyśla. - szepnąłem do siebie w myślach. Pod drzewem widniały moje ślady odciśnięte w śniegu. Miałem wrażenie że zdobi je krew i po raz pierwszy ten widok budził we mnie wstręt. Nagle usłyszałem trzepot skrzydeł, moja źrenica się zmniejszyła, cicho warknąłem. Na śniegu wylądował Szczerbatek z Moon na grzbiecie.
- Anubis złaź z drzewa! Musimy pogadać! - miałem wrażenie jakby cały mój świat roztrzaskał się o skałę. O o o ona wie! Albo się domyśla... ześlizgnąłem się z rośliny, pozostawiając ślady pazurów na korze.
- O co chodzi? - zapytałem, przybierając z powrotem miły ton.
- Anubis czy... bo widzisz... yyy... - zaczęła wadera. Nie zamierzałem jej tego ułatwiać.
- Tak? - zapytałem.
- Eee już nic. - odpowiedziała i zaczęła się wycofywać. Wystraszyła się? Może, ale to niczego nie zmienia.

*Następnego Dnia*

Obudziłem się na drzewie gdzieś w lesie. Pod drzewem leżały martwe ciała moich ofiar, były to sarny, ptaki, gryzonie, ryby i wąż. Cóż byłem głodny. Wstałem i przeciągnąłem się, na mojej piersi futro było zlepione krwią, tak jak mój pysk i kły. Oblizałem się. Zeskoczyłem z drzewa i poszłem nad rzekę, tam się umyłem - zamierzałem odwiedzić Yǒnggǎn, ale najpierw mały prezent. Szpitalne jedzenie jest paskudne, co tu kryć, więc postanowiłem przygotować coś super. Złapałem węża i pokroiłem mięso na plasterki, zawinąłem każdy w taki rulonik i włożyłem do środka pastę jajeczno - ziołową. Obsypałem to przyprawami. Zaniosłem waderze, która bardzo się ucieszyła. Moon ciągle mnie obserwowała. Kiedy wyszedłem podeszła do mnie.

< Moon?>

PONAD 2000 WYŚWIETLEŃ !

Bardzo się cieszę że nasza wataha cieszy się taką popularnością :D
WOW 2000 Wyświetleń :D

Od Moon C.D Anubisa

Zastanawiałam się czy Anubis jest demonem . Szczeniaki , Gard i Eden spali . Szczerbatek był niespokojny w pewnym monęcie wybiegł z jaskini .
- SZCZERBATEK ! WRACAJ ! - Krzyknęłam.
Pobiegł w stronę Anubisa. Pobiegłam za nim. Szczerbatek rzucił się na Basiora i już szykował się aby strzelić w niego plazmą.
- SZCZERBATEK STÓJ !!! - Krzyknęłam
Smok mnie zrozumiał i zszedł z Anubisa ale nadal był czujny i gotów zaatakować ponownie .
- Spokojnie mordko.- powiedziałam do smoka
<Anubis ?>

czwartek, 19 lutego 2015

Od Mizu CD Kobe

Szczeniaki, Zorza i Toro już spali ja za to poszłam się przejść pooglądać księżyc i trochę potrenować.
Nagle zobaczyłam pewną waderę tą waderą była Kobe.Zobaczyłam jak obserwuje księżyc więc podeszłam do niej i zapytałam się:
-Czy mogę do cie dołączyć.
-Tak a czemu by nie we dwoje zawsze raźniej- odpowiedziała
-Powiedział że musi się chyba już zbierać bo znowu nie zobaczy spadających gwiazd.
-Widziałam że Kobe było przykro.
-Powiedziałam że powinna poczekać.
-Ale po co - odpowiedziała nie chcianie
-Zaczęłam wypowiadać zaklęcie.'' Przybądźcie na me wezwanie piękne gwiazdy niebios pomóżcie zadowolić innych swoim blaskiem.Przybądźcie na me wezwanie,Przybądźcie na me wezwanie , Przybądźcie na me wezwanie''
-Nagle Kobe zobaczyła piękne spadające gwiazdy.
-Ale dlaczego użyłaś swoich mocy by mnie uszczęśliwić.-zapytała się z ciekawością.
Jest to proste wiele razy widziałam ciebie jak jesteś smutna a po za tym jestem wilkiem księżycowym tak jak ty i każdy wilk księżycowy powinien sobie pomagać.- Odpowiedziałam jej uśmiechem,
Gdy nagle zaatakował nas pewien wilk.Zobaczyłam, że Kobe nie może wstać a nieznajomy wilk nagle się na nią rzucił ale ja ją obroniłam co prawda ugryzł mnie ale to nic takiego bynajmniej mi się tak wydawało zaczęłam z nim walczyć. Był bardzo silny ale ja się nie podawałam,bo chciałam za wszelką cenę obronić Kobe. Przypomniało mi się pewne bardzo silne zaklęcie i zaczęłam wymawiać
,,Każdy gdy się zbliży do mnie i do mych przyjaciół zamieni się w bryłę lodu,
ten kto zrani przyjaciela lub mnie zamieni się w kamień
a ten kto spróbuje zabić mych przyjaciół niech zabije mnie''
Po tym zaklęciu wypowiedziałam następne było to ryzykowne ale poświęciłabym wszystko a po za tym nie daleko były inne wilki jak i również moja rodzina.
''Duchowa Bogini,Bogini Ducha
Duchowy Bogu,Bogu Duchowy
Ochraniajcie całą naszą watahę aby ten kto jest nawiedzony nie wszedł do niej.''
Wilk uciekł a Kobe się przebudziła gdy zapytała się mnie co się stało zemdlałam.

< Kobe?>

Od Anubisa "Konkurs"

Wracałem właśnie z polowania, zapuściłem się trochę dalej niż zwykle. Na horyzoncie majaczyły góry, ich szczyty wyglądały jak posypane cukrem - pudrem. Do głowy wpadła mi szalona myśl że można by było sprawdzić co się tam znajduje. Ruszyłem w stronę szczytów. Po dwóch godzinach, poczułem że coś się zmieniło, tutaj nie panowała taka ostra zima jak u nas tu było ciepło. Słońce skrywały jasne chmury, jedna miała kształt wilczej łapy. Doszedłem na skraj lasu, najprawdopodobniej również granicę naszego terenu. Stanąłem niezdecydowany, iść dalej choć to zakazane czy zawrócić ja tchórz? Cóż, wybrałem to pierwsze. Kiedy tylko postawiłem łapę na pustej przestrzeni między górami a lasem, poczułem jak coś cięgnie mnie na dół. Wpadłem w ziemię, ogarnęło mnie przerażenie - w końcu nie umiem oddychać pod ziemią! Na szczęście (albo i nie) wylądowałem w jakiejś podziemnej jaskini. Malutki promyk światła rzucał cienie na ogromne stalagmity i stalaktyty. Jaskinia była kremowo - żółta (choć było tak ciemno że była czarna) i wilgotna. Rozejrzałem się jeżąc sierść, nikt nie wciągnął by mnie tu gdyby miał przyjazne zamiary. Zastrzygłem uszami i dosłyszałem szmer pazurów na skale, błyskawicznie obróciłem się w tym kierunku z gardłowym warkotem. Moje oczy niebezpiecznie płonęły krwistą czerwienią. Z cienia wyszedł basior, miał lśniące czarne futro, niczym futerko kreta. Jego oczy miały niezdrowy żółtawy odcień z metalicznym połyskiem, jak obrzydliwy syrop na kaszel. Na jego grzbiecie siedział malutki smok, któremu brakowało skrzydła. Gad był piaskowo złoty o zielonych oczach i krzywych zębach. Ryknął, a przynajmniej chciał, zamiast tego wydarł się jak przygucha papuga. Basior odgonił smoka łapą, tamten z donośnym skrzeczeniem uciekł z powrotem w cień.
- Kim jesteś i czego mnie tu wciągnąłeś?! - warknąłem na niego. Tamten uśmiechnął się sztucznie.
- Zaraz nic nie będziesz pamiętać. Naprawdę wrócisz do siebie, a teraz jesteś bardzo zrelaksowany, rozluźniłeś mięśnie w całym swoim ciele.- mówił to wolno i monotonnie, tak jakby mnie usypiał. Zupełnie bezwiednie przestałem warczeć i rzeczywiście rozluźniłem się, usiadłem na mokrej skale.
- Dobrze, właśnie o to mi chodziło. A teraz spójrz mi w oczy. - spojrzałem spodziewając się zobaczyć brudno żółte gały. Zamiast tego zobaczyłem oczy bijące złotym blaskiem i takie jakby małe spirale w nich. Przyglądałem się im z rosnącą fascynacją nie mogąc oderwać ani na chwilę spojrzenia. Gdybym był w pełni myślący pewnie zwrócił bym uwagę na szatański uśmiech czarnego. Nagle stało się coś niespodziewanego, basior skaleczył się w łapę, nadepnął na ostry kamień. Ze zranionej kończyny skapła kropla krwi. To z powrotem ocuciło moje zmysły, pobudzając je do działania. Zrozumiałem tez co zrobił ten przebrzydły wyleniały wilczur - chciał mnie zahipnotyzować! Postanowiłem udawać dalej trans, żeby dowiedzieć się co knuł.
- Ych...słuchaj uważnie. Wrócisz do watach, nie będziesz pamiętał co się stało ani z kim rozmawiałeś, powiesz że poszedłeś na dłuższy spacer. W nocy zakradniesz się do jaskini alph i zabijesz wszystkich, a zaczniesz od Moon! - warknął przybliżając się i świdrując mnie wzrokiem, nieświadomy że nie jestem w transie. Idiota pomyślałem, nie dam się tak wykorzystać! Skoczyłem na zaskoczonego wilka, powaliłem go na ziemię jednak nie zdołałem wbić kły w jego szyje bo zdążył się zasłonić. Obaj warczeliśmy i próbowaliśmy na wzajem rozszarpać sobie gardła. Skończyło się na tym że miał wydrapane oko i złamane parę żeber a ja kilka rozcięć na bokach. Warknął wściekły i...zwiał. Zostawił mnie tu w jaskini bez wyjścia. Phy...jeśli myślał że to wystarczy to się grubo mylił. Wszedłem w pierwszy lepszy cień i już po chwili stałem przy jaskini alph. Pomyślałem że o wszystkim trzeba zawiadomić Moon, w końcu ten drań nadal żyje i może złapać kogoś kogo nie uratuje kropla krwi. Opowiedziałem wszystko alphie a potem poszłem do siebie.

Od Mystery CD Matt'a

Zrobiło to na mnie wielkie wrażenie. Nie spodziewałam się (na samym początku), że znajdę tu nawet przyjaciela... a tu co?
- Tak, chciałabym. - odpowiedziałam.
- To będzie wielki zaszczyt... - powiedział.
- Nie, to dla mnie będzie wielki zaszczyt.
- Może się przejdziemy?
Zaczęliśmy iść...

< Matt?>

wtorek, 17 lutego 2015

Od Mizu CD Toro

Nastał piękny dzień. Wstałam i poszłam zobaczyć do szczeniaków. Gdy doszłam do szczeniaków zauważyłam jak Toro razem z Zorzą śpią razem ze szczeniakami. Wzięłam więc koc i ich przykryłam. Poszłam do lasu aby nazbierać kilka, rzeczy do śniadania. Po drodze spotkałam Promyka więc poszedł razem ze mną. Zapolowałam na kilka królików a w tym samym czasie co polowałam na króliki Promyk zebrał owoce i warzywa. Poszliśmy razem do jaskini, gdzie zrobiliśmy pyszne śniadanie dla szczeniaków, Toro i Zorzy. Poprosiłam Promyka, aby poszedł ich obudzić. Gdy Promyk poszedł ja poszłam nazbierać jeszcze kilka kwiatów do wazonu. Gdy Toro razem z całą resztą przyszli byli zaspani. Ale gdy zobaczyli jedzenie szybko siedli do stołu i zaczęli jeść. Po zjedzeniu poszliśmy na mały spacer do wodopoju, szczeniaki razem z Zorzą świetnie się bawili a ja razem z Toro leżeliśmy pod pięknym drzewem sakury.
Nagle Toro się zapytał mnie.

<Toro>

Mizu urodziła !

Gratulacje Mizu i Toro .
Oto kolejno Tasza , Zeke , Karo i Ficka :
Słodziaki <3





poniedziałek, 16 lutego 2015

Od Desny - Konkurs

opo na konkurs :
Siedziałam sobie z Kaysie na jednej ze skał przy jeziorze wschodu . Podziwiałyśmy cudne widoki rozciągających się dookoła nas pasm górskich . Byłam zadowolona z siebie że małej się tu podoba . Zaraz miało się ściemnić a nocą.......cóż , nocą jest tu po prostu nieziemsko . Z miejsca w którym jesteśmy najlepiej bowiem widać gwiazdy . Obserwowałam jak mała goni za żabą aż straciła równowagę i z pluskiem wpadła do wody .
Zaniosłam się śmiechem i również wskoczyłam do wody . Zaczęłyśmy się chlapać i gonić gdy nagle mała znieruchomiała i z zachwytem spojrzała w górę. Zajęte zabawą nawet nie zauważyłyśmy że już się zaciemniło . Dzisiejsze niebo było wyjątkowo piękne , bez żadnej chmurki . Dodatkowego uroku dodawały świetliki latające w powietrzu i cykanie świerszczyków gdzieś nieopodal. To był cudowny wieczór ♥ nie dorównywał może tamtemu ale i tak był piękny ...
Postanowiłyśmy że już wrócimy gdyż za 3 godziny miało świtać. Wracałyśmy przez las z którego najłatwiej było dostać się do naszej jaskini. Byłyśmy już w połowie drogi gdy usłyszałam jakiś szelest. Od razu wyostrzyły mi się wszystkie zmysły i zaczęłam się rozglądać .
-hah ! widzę że dorobiłaś się szczeniaka na starość co ? phf....- zorientowałam się że wilk cały czas był nad nami , a właściwie na drzewie.
-kim jesteś ? - zapytałam bojowo
Wilk nie odpowiedział
-kim kolwiek jesteś wynoś się z tą!!!!!
-bo co ? to nie moja wataha !?
-dokładnie !
- nie boje się twojej watahy .... ty sama też się kiedyś nie bałaś !!! zmiękłaś !!! ale jeszcze cię odzyskam !!!
potem jeszcze dodał
- powybijam twoją watahę co do łapy ...... a ty mi w tym nie przeszkodzisz ....
Potem odszedł , a ja nie rozumiejąca co się właściwie przed chwilką stało patrzyłam się pustym wzrokiem w miejsce skąd przed chwilą było słychać wilka.
Kaysie popatrzyła na mnie przestraszona i zapytała :
- kto to był....?
odwróciłam się w jej stronę szczerze przerażona i odpowiedziałam
- nie mam bladego pojęcia , ale ..........coś czuje że już nie dułgo się dowiemy...

Od Mizu CD Toro

Gdy uczyłam szczeniaki jak mają się zachowywać podczas walki przyszedł Toro i zapytał się mnie za ile skończę lekcje bo chciałby, gdzieś mnie zaprowadzić. Powiedziałam mu, że za 15 min. kończę więc niech chwilę poczeka. Gdy skończyłam lekcję poszłam szybko do Toro. Po drodze zobaczyłam Zorze jak smacznie śpi razem z promykiem u boku. Więc, gdy dotarłam do jaskini gdzie czekał na mnie Toro powiedziałam mu, że jestem gotowa. Więc wziął mnie poszliśmy razem. Gdy tak szliśmy zapytałam się, gdzie idziemy. A on że to niespodzianka- odpowiedział. Nagle zawiązał mi na oczy przepaskę i powiedział, że mam mu zaufać. Gdy weszliśmy poczułam, że coś się wydarzy.
-Możesz zdjąć już przepaskę-odpowiedział.
Po zdjęciu opaski zauważyłam piękne miejsce, gdzie promienie księżyca wpadły prosto na stół na którym było jedzenie.
Zapytałam się z jakiej to okazji-zapytałam zachwycona
A Toro na to?

<Toro?>

niedziela, 15 lutego 2015

Od Anubisa - Walentynki (Do Yǒnggǎn)

Obudziłem się rano, przeciągnąłem i ruszyłem do wyjścia. Kiedy tylko wystawiłem głowę z jaskini oniemiałem. Ktoś WSZĘDZIE poprzyklejał serduszka. Nawet liście były wycięte w ich kształty. Spojrzałem na moją jaskinię - cała była obklejona różowymi serduszkami i różami. Na szczęście ten ktoś miał tyle przyzwoitości by nie wejść do środka. Ruszyłem zdezorientowany w stronę szpitala, chciałem odwiedzić Yǒnggǎn, która leżała w walentynki w szpitalu. Na szczęście było już z nią o wiele lepiej. Sam nienawidzę walentynek - głupie święta z masą idiotycznych serduszek. W oddali zobaczyłem dwa wilki dające sobie prezenty i całujące się. Skrzywiłem się z niesmakiem. Kiedy byłem już blisko lecznicy, jakaś myśl chodziła mi po głowie. No bo...w końcu święto więc wypadało by dać jakiś prezent, a ja nic nie mam. Szedłem zamyślony i nie zauważyłem kiedy zboczyłem z trasy, przez moją nieuwagę wlazłem w krzaki róż. Odskoczyłem czym prędzej, kolce boleśnie mnie pokuły, ale nie było to nic poważnego. A gdyby tak...zerwać kilka róż i dać Yǒnggǎn? W takim przyjacielskim prezencie...nie głupi pomysł. Zerwałem kilka czerwonych i białych róż, były prześliczne. Do tego dołączyłem gałązkę na której liście były w kształcie serduszek. Pobiegłem do lecznicy. Kiedy wszedłem, owiał mnie zapach ziół i lekarstw. Podeszłem do maty na której leżała Yǒnggǎn. Wadera spojrzała na mnie a potem na bukiet.
- Proszę to dla ciebie. - powiedziałem wręczając jej kwiaty. Waderze zaiskrzyły się oczy.
- Dla mnie? Są piękne! Tylko nie mam żadnego wazonu... -zmartwiła się.
- Coś na to poradzimy. - pobiegłem do biura szpitala. Było to pomieszczenie zasłonięte matą, tu siedzieli w przerwach medycy i zielarze. Tu również były leki, karty pacjentów i inne rzeczy. Wazon też się znalazł. Był zielony w przeźroczyste esy-floresy, leżał pusty na dnie kartonu. Nalałem do niego wody i wróciłem do wadery. Włożyłem do niego bukiet i położyłem to obok maty Yǒnggǎn.
- Ja też mam coś dla ciebie. - powiedziała uśmiechnięta wadera, podała mi małe szklane serduszko, w jego środku błyskały malutkie błyskawice. Był cudny.
- Dziękuję! Jest super! Jak tu go zrobiłaś? - zapytałem. Wadera uśmiechnęła się.
- To dobrze że ci się podoba, a jak go zrobiłam to tajemnica zawodowa. - zaśmiała się. Ja też się zaśmiałem. Rozmawialiśmy tak przez cały dzień, kiedy słońce zaczęło zachodzić przyszła Moon.
- No Anubis, musisz już iść! Jeszcze mi pacjentkę zamęczysz! - zaśmiała się. Pożegnałem się z Yǒnggǎn. Byłem szczęśliwy więc na dowidzenia uściskałem waderę. Ta się zdziwiła ale nie skomentowała tego. Szybko wyszedłem. Co mi szczeliło do głowy by przytulać Yǒnggǎn?! Ona jest ładna, miła, fajna i bardzo ją lubię ..., ale to nie może być to! Przecież miłość nie istnieje! To tylko bajeczki dla szczeniąt! Odrzuciłem od siebie myśli, nic nie jadłem i byłem głodny. Jak rozmawiałem z Yǒnggǎn, to czas przestał wręcz istnieć. Po drodze do jaskini, upolowałem kilka królików. Weszłem do domu, kamień z błyskawicami położyłem na półce (takie wcięcie w skale), obok mojego legowiska. Położyłem się i zasnąłem. Kiedy się obudziłem, pogoda zmieniła się diametralnie. Wczoraj cieplutkie słoneczko - dziś chmury i deszcz. Poszłem do lasu i zjadłem szybkie śniadanie (albo raczej wypiłem), potem pobiegłem do Yǒnggǎn. Kiedy wszedłem wadera uśmiechnęła się.
- Mam niespodziankę, szkoda że nie ma ładniejsze pogody. - westchnęła i wstała. Ona może stać! I rany się jej zaleczyły.
- Możesz chodzić! To cudownie! - wykrzyknąłem. Wadera zaśmiała się.
- Jeszcze kilka dni tu spędzę a potem wracam do siebie! Szkoda że leje, bo mogła bym wyjść na krótki spacer, a tak muszę siedzieć w szpitalu. - powiedziała.
- Ech... pogoda do dupy. - powiedziałem. Wadera roześmiała się.
- Co cię tak bawi? - zapytałem.

< Yǒnggǎn?>

Od Desny


 Spacerowałam sobie własnie po lesie i myslałam nad tym jakie szczęście miałam że adoptowałam Kaysie . Na pierwszy rzut oka widac że młoda zrozumiała swoje zadanie. Przyłączyła sie do mnie i nie chce mnie zawiećś. To słodkie.
Zauważyłam również ostatnio że dobrze dogaduje się z Yuuki . Cieszę sie że ma przyjaciół , lepiej żeby miała normalne dzieciństwo...nie tak jak ja.
Idąc tak wkońcu wyszłam na skraj lasu. Przdemną ciągneło się jezioro Wschodu a za jeziorem widniał zarys Zdradliwych gór ... - już niedułgo...- pomyślałam i wtem kogos zaówarzyłam. To była Kobe , nowa wilczyca w stadzie. Uśmiechnełam się przebiegle i ruszyłam w jej stronę .
- hej ! Kobe !!- krzyknełam do niej a ona odwruciła sie w moja stronę.
- tak ? - zapytała.
- co tu robisz o tej porze ?
- ciebie mozna spytać o to samo wiesz ?
- ja jestem szamanką , zbieram zioła .- jestem świtna aktorka pomyślałam .
- akurat .
Co jest ? Czy ona wie że udaję ? nie ...skąd by wiedziała. Ale w tym momencie gdy o tym pomyślałam , wilczyca usmiachceła sie do mnie tajemniczo.
- umiesz czytac w myśłach ...
< Kobe ? >

Od Mizu CD Toro - Walentynki

Gdy się obudziłam Toro i Zorza jeszcze spali. Więc wyszłam po cichu. Gdy zobaczyłam piękne dekoracje przypomniały mi się, że są walentynki. Więc poszłam w góry do pewnej kopalni w której były rzadkie rodzaje kamieni. Zauważyłam jeden kamień w kształcie serca, gdy go chciałam wziąć pękło na pół. Pomyślałam że to nawet dobrze, dam jedno Toro, a drugą część ja będę mieć.
Na jednej połówce wyryłam M, a na drugiej T. Gdy poszłam dać prezent Toro. Po drodze zobaczyłam Promyka, który zbierał kwiaty. Zapytałam się dla kogo zbiera kwiaty a ona że dla Zorzy. Uśmiechnęłam się i poszłam dalej życząc mu wesołych walentynek.
Gdy dotarłam do jaskini spotkałam Toro. Powiedziałam, że mam dla nie go mały prezent. Gdy dałam mu piękny kryształ widziałam po raz pierwszy jego minę. Zawiesiłam mu na szyi i powiedziałam że ja mam taki sam. A gdy będą rozdzieleni i zobaczą na połówkę serca zobaczą odbicie osoby którą chcą zobaczyć.

<Toro?>

Od Matt'a CD Mystery

Kiedy Yuuki zasnęła, wróciłem do swojej jaskini. Położyłem się na skórach... i zacząłem śpiewać:

Moi przyjaciele mówią, że jestem za głupi żeby myśleć
Że jesteś dla mnie jedyną,
Myślę, że umieram z miłości
Ponieważ prawda jest taka,
że ty wiesz ja nigdy nie odejdę
Ponieważ jesteś moim aniołem zesłanym z niebios

Kochanie, nie możesz zrobić niczego źle,
Moje pieniądze są twoimi
Dam ci trochę więcej, ponieważ kocham cię, kocham cię
Ze mną dziewczyno,twoje miejsce jest przy mnie
Tylko zostań tutaj
Obiecuję moja droga,nikt nie jest ważniejszy niż ty, niż ty

Kochaj mnie, kochaj mnie,
powiedz, że mnie kochasz.


Po czym dołączyła się Mystery:

Pocałuj mnie, pocałuj mnie,
powiedz, że za mną tęsknisz.
Powiedz mi, co chcę usłyszeć
Powiedz mi


Odwróciłem się, spojrzałem na nią szczęśliwy i zaczęła śpiewać:

Ludzie próbują powiedzieć mi
Ale ja wciąż nie chcę słuchać
Ponieważ oni nie chcą żebym spędzała z tobą czas
Minuta z tobą jest warta więcej,
Niż tysiące dni bez twojej miłości, oh twojej miłości


Spojrzałem na nią. Wcale tak źle nie śpiewała, może nawet trochę ode mnie... kiedy przestałem się na nią bez sensu gapić zacząłem śpiewać razem z nią...

Kochanie, nie możesz zrobić niczego źle,
Moje pieniądze są twoimi
Dam ci trochę więcej, ponieważ kocham cię, kocham cię
Ze mną dziewczyno, twoje miejsce jest przy mnie
Tylko zostań tutaj
Obiecuję moja droga, nikt nie jest ważniejszy niż ty, niż ty

Kochaj mnie, kochaj mnie,
powiedz, że mnie kochasz.
Pocałuj mnie, pocałuj mnie,
powiedz, że za mną tęsknisz.
Powiedz mi, co chcę usłyszeć
Powiedz mi

Moje serce jest jest ślepe, ale nie dbam o to
Bo kiedy jestem z tobą, wszystko znika.
I za każdym razem trzymam Cię blisko
Nie chcę pozwolić ci odejść


Przestaliśmy śpiewać. Mystery wciąż stała w wejściu. Podbiegłem do nie i ją pocałowałem. Pierwszy raz śpiewałem w duecie! Mystery zawstydziła się trochę.
- Jak pięknie śpiewasz! - wreszcie wykrztusiłem.
- Ty też niczego sobie. - powiedziała.
- Dobra, sprawdźmy co u Yuuki.
Poszliśmy do jaskini Mystery. Yuuki smacznie spała. Wtedy postanowiłem powiedzieć jej to, co planowałem od dawna.
- Mystery. - powiedziałem.
- Tak? - odwróciła się uśmiechnięta.
- Czy wyjdziesz za mnie? - zapytałem. Wadera stała jakby miała zemdleć, ale na szczęście nie zrobiła tego. Wkońcu odpowiedziała:

< Mystery ?>

sobota, 14 lutego 2015

Mizu jest w ciąży !


Mizu jest w ciąży ! ojcem szczeniąt jest Toro !
GRATULACJE ;3

Od Mystery CD Matt'a

Wyszliśmy wszyscy razem z jaskini i od razu skierowaliśmy się w kierunku wilczej akademi. Yuuki nie oddalała się za bardzo od nas.
- Yuuki kim byś chciała zostać w przyszłości? - zapytałam.
- Em... uzdrowicielką. - odpowiedziała po czym się uśmiechnęła. Kiedy już weszliśmy do akademi zaczęliśmy szukać Moon, ponieważ jest nauczycielką uzdrawiania.
- O jesteś! - powiedział Matt.
- Szukaliście mnie?
- Tak, chcieli byśmy zapisać Yuuki na lekcje uzdrawiania. - odpowiedziałam.
- Dobrze, to tyle? - zapytała.
- Tak. - odpowiedział jej Matt. Kiedy Yuuki była już zapisana na lekcje spotkaliśmy Kaysie. Yuuki szybko do niej pobiegła. Tuż obok Kaysie była Desna, przywitaliśmy się i chwilę rozmawialiśmy mając na oku małe.
- Widzę, że adoptowałaś Kaysie.
- Tak, a wy Yuuki.
- Jest taka urocza... nie mogłam jej tam zostawić... - powiedziałam.
- Ja tak samo. - rzekła Desna. Chwilę jeszcze porozmawialiśmy.
- Yuuki. Wracamy. - zawołałam.
- Już?... - zapytała zawiedziona.
- Tak. - odpowiedziałam.
- Jeszcze pięć minut... - prosiła z oczkami proszącego psa.
- Dobra, ale tylko pięć minut.
Yuuki odbiegła. Chwilę się jeszcze pobawiła z Kaysie i wrócilićmy razem do domu.
- Idź już spać, jutro szkoła. - powiedziałam.
- Muszę?
- Tak musisz.

< Matt ?>

Od Desny


 Tego dnia szybciej wróciłam z polowania ponieważ czekała na mnie pewna mała osóbka.
Gdy weszłam do jaskini Kaysie czekała na mnie z uśmiechem .
- mam nadzieje ze nie nudziłoci się za bardzo
powiedziałam do niej
- nie! No co ty !
- dobrze , przygotuj się . Niedługo przyjdzie Moon.
《Moon ?》

piątek, 13 lutego 2015

Od Matt'a CD Mystery

Kiedy wróciłem do jaskini zacząłem myśleć nad różnymi rzeczami, aż zasnąłem. Wyszłem z jaskini i zobaczyłem Mystery ze szczeniakiem.
- Właśnie zaadoptowałam Yuuki. - powiedziała przysuwając do mnie onieśmielonego szczeniaka.
- Cześć, nazywam się Matt. - powiedziałem miło do Yuuki.
- Cze-cześć. - powiedziała.
- Nie bój się. Teraz będziesz mieszkała ze mną i Mystery. - próbowałem ją ośmielić. Uśmiechnęła się lekko. Do południa rozmawialiśmy razem w mojej jaskini.
- Pójdziemy na spacer? - zapytała Mystery.
- Ja bym poszedł, ale to zależy od Yuuki. - odpowiedziałem.
- Idę z wami.

< Mystery ?>

Od Matt'a CD Desny

Wadera dziwnie na mnie patrzyła.
- Nnapewno przyjdę. - powiedziała. Wróciłem do jaskini. Spotkałem jeszcze Mystery, ale byłem za bardzo zmęczony... Nastętpnego dnia wychodząc z jaskini zobaczyłem Desne.
- Cześć. - powiedziała. Myślała, że nadal będę miły.
- Cześć. - rzuciłem.
- Wstałeś lewą nogą?
- Nie...
- To co się dzieje? - zpytała.
- Normalnie się zachowuje. - odpowiedziłem.
- Wczoraj byłeś zupełenie innym.
- Byłemm po spotkaniu z...

< Desny ?>

Nowe szczeniaki

Nowe szczeniaczki czekają na dom .

Nowa wadera - Kobe :D

Powitajmy nową Betę !
Oto Kobe :D

Nowa wadera !

Powitajmy Clarisse :D

czwartek, 12 lutego 2015

Od Mystery CD Matt'a

Matt widocznie żauważył, że inaczej się zachowuję.
- Pójdziesz na spacer? - zapytał.
- Okey. - odpowiedziałam zniechęcona. Zaprowadził mnie nad wodę. Spojżałam w swoje odbicie w wodzie. Usiadłam przy lini stykania się wody z lądem. - Może nie jestem wilkiem cienia?... - zapytałam w myślach. - Może... Przecież wilk cienia nie jest miły!... jestem wyjątkiem, ale to nieznaczy, że mam być super miła... - cały czas bujałam w obłokach... Matt w tym czasie robił coś przy wodzie. Ja machnęłam ręką tak, że ledwo dotknęła powierzchni wody. - Ale... przy nim inaczej się czuję... To jakbym nareszcie mogła robić co chce... Łączy nas dziwna więź. - odpowiadałam w myślach na swoje pytanie. Wtedy Matt wskoczył do wody która mnie opryskała. Spojżałam na niego gniewnie, ale długo nie mogłam się gniewać. Chwilę później na moją twarz wskoczył uśmiech.
- Ja idę. - powiedziałam. Matt spojżał na mnie zawiedziony... odwróciłam się i odeszłam kilka kroków dalej. Wskoczyłam do wody i go opryskałam. Uśmiechnął się. Pryskaliśmy się wodą jakiś czas.
- Już myślałem, że się obraziłaś. - powiedział.
- Jestem dobrą aktorką. - odpowiedziałam z uśmiechem.
- Ta jasne...
- Nie wieżysz mi?... - zapytałam udając, że płaczę.
- Już nie udawaj! - powiedział, spojżał na mnie z dołu. - Przepraszam, że... - zdążył powiedzieć.
- I co? - zapytałam śmiejąc się. Basior spojżał na mnie i mnie opryskał. Wyszliśmy z wody. Woda leciała z nas jak z jakiegoś małego wodospadu. Szliśmy w kierunku jaskini Matt'a. Cały czas rozmawiając. Wróciliśmy rozbawieni. Nie można było uwieżyć, że to naprawdę wilki cienia. - Czy jestem wilkiem cienia?... - zapytałam w myślach. - Nie ważne jakiej jestem rasy. Ważne jest jaka jestem. - dodałam sobie otuchy.

< Matt ?>

Od Anubisa C.D Moon

- Musze iść bo nie mogę zostawiać na długo Yǒnggǎn . - powiedziała Moon i odeszła. Zwiesiłem głowę i rozmyślałem nad tym czy ona wie... i dla czego nie powiedziała mi tego w prost. Podniosłem głowę i zobaczyłem Sophi wchodzącą do lecznicy, śledziłem ją wzrokiem.
- Mamo chciała bym z tobą porozmawiać ... - powiedziała mała wadera, lekko zakłopotana. Wzdrygnąłem się podnosząc głowę i nadstawiając uszy by wyłapać każde słowo. A więc Moon o niczym nie wie! Czy teraz Sophie wszystko wypapla? Przyglądałem się im spod przymrużonych powiek.
- Tak ? Czy coś się stało ? - spytała się Moon swojej córki, spojrzała na nią łagodnie. Sophie chyba się speszyła, spuściła głowę i pokręciła przecząco.
- Już nic nic ... -powiedziała i wybiegła z jaskini. Dołączyła do Picallo i razem gdzieś pobiegli, o ile znam szczeniaki to gdzieś się pobawić. Uspokoiłem się, alfa o niczym nie ma pojęcia. Co za ulga! Wstałem i ruszyłem do swojej jaskini, czułem na sobie wzrok Moon, ale nie odwróciłem głowy. Kiedy doszedłem do jaskini, położyłem się na legowisku. Mimo ta sytego "obiadu" z krwi wrogów znów zacząłem odczuwać pragnienie... Postanowiłem że zajmę się tym później.
- Słodka, słodka krew... - szepnąłem do siebie zasypiając. Chyba można się domyślić o czym śniłem... Przez sen oblizałem kły. Nagle gwałtownie otworzyłem oczy. Coś mnie obudziło. Czujnie rozejrzałem się dookoła. Z boku pod ścianą stała ciemna sylwetka. Postać wynurzyła się z cienia ukazując biało - niebieską waderę.
- Szeptałeś przez sen krew... Co ci się śniło? - zapytała.
- Nic. - mruknąłem i odwróciłem głowę. Wadera tylko pokręciła głową i wyszła. Spróbowałem zasnąć ale nie mogłem, wyszedłem z jaskini i skierowałem się w stronę lasu. Szedłem w przeciwnym kierunku od miejsca walki. Zatrzymałem się nad małym jeziorkiem, powoli zapadał zmierzch. Gapiłem się na kaczki wzbijające się w powietrze. Stałem tam jeszcze przez godzinę aż w końcu zapadła noc. Zły na siebie za bezsensowne rozmyślanie, wróciłem się do lasu. Byłem już mocno głodny. Nagle doleciał do mnie rozkoszny zapach krwi, oczy błysnęły mi niebezpiecznym blaskiem i pobiegłem za tropem. Okazało się że to mały lampart próbuje znaleźć swoją mamę. Był lekko zraniony w tylną łapę, rozglądał się z przerażeniem po otaczającym go lesie. Piszczał wzywając mamę, ale nikt nie słyszał jego wołania. Bezszelestnie zaszedłem go od tyłu i bez słowa wgryzłem się w szyję. Czułem jak małe zwierzątko szamocze się w moim uchwycie, aż w końcu uleciało z niego życie razem z krwią którą wypiłem. Puściłem bezkrwistego trupa na kępę trawy i odszedłem wolnym krokiem. Wzniosłem głowę ku niebu, spomiędzy koron drzew prześwitywało ciemne niebo i miliony gwiazd. Stwierdziłem że nie chcę spędzić tej nocy w jaskini. Potrząsnąłem głową i wróciłem się nad jeziorko. Usiadłem na brzegu, przyglądając się gwiazdom. Nagle zauważyłem że dziś jest pełnia. Nabrałem w płuca wilgotnego nocnego powietrza i zawyłem. Wszystkie emocje przełożyłem w tą pieśń przodków, w pradawny zew który wzywa. Wycie niosło się nad całym lasem aż dołączyły do niego inne głosy. Przestałem wyć i tylko gapiłem się w księżyc. Siedziałem tam aż do rana. Kiedy zza horyzontu na świat zaczęły wychodzić pierwsze promienie słońca, otrzepałem się i stwierdziłem że muszę wracać do watahy. Jeszcze będą mnie szukać. Już miałem się podnieść kiedy usłyszałem za sobą kroki.
- Tu jesteś. Gdzieś ty się szlajał całą noc? - dobiegł mnie znajomy głos - Moon.
- Nie mogłem spać. - odpowiedziałem, przeciągnąłem się i wymijając waderę zagłębiłem się w las między drzewa. Alfie chyba nie spodobało się moje zachowanie. Śledziła mnie spod zmarszczonych brwi.
- Nadal nie zmyłeś z siebie krwi? - zauważyła. Zatrzymałem się nagle, mrużąc oczy. Już miałem się odwrócić ale rozmyśliłem się i ruszyłem dalej.

< Moon? Sorry za atmosferę, anime się naoglądałam default smiley :p>

Od Garda do Tomoko

Obudziłem się wcześnie, jeszcze przed wschodem słońca. W jaskini nie było Moon, więc prawdopodobnie poszła do lecznicy obejrzeć Yǒnggǎn. Szczeniaki oczywiście spały w najlepsze, rozłożone na wygodnych skórach. Postanowiłem wybrać się na spacer razem z Edenem. Wstałem i podszedłem do niego, po czym wspólnie wyszliśmy z jaskini.
Smok wybrał kierunek - był to wschód, a więc szliśmy nad Jezioro Wschodu. Widok z brzegu jest naprawdę piękny. Mógłbym tam siedzieć godzinami... Eden był wyraźnie zadowolony z poranka. Nie szedł spokojnie, tylko brykał jak jakieś małe smoczątko. Uśmiechnąłem się. Trochę przypominał bawiących się Picallo i Sophie, gdy byli młodsi. Skakali tu i ówdzie, tak samo jak on. Zauważyłem, że gonił motylka. Teraz to już na serio zachowywał się jak dziecko.
Po około dwudziestu minutach dotarliśmy na miejsce. Na brzegu zastałem Tomoko.
- Witaj Tomoko - przywitałem się, po czym usiadłem tuż przy tafli jeziora.
- O, witaj Gard - była troszkę zaskoczona moim nagłym pojawieniem się. - A to kto? - wskazała na smoka, który już się pluskał w wodzie.
- To Eden, mój smok.
- Piękne imię... Ale czy on przypadkiem nie jest typem ognistych smoków? - zauważyłem zdziwienie Tomoko, pojąłem w czym rzecz.
- Taaaak... On to lubi. Jest troszkę dziecinny, ale żaden inny smok nie mógłby go zastąpić! - powiedziałem śmiejąc się.
Wadera wpatrywała się w pływającego Edena. Także na niego zerknąłem... I ku mojemu zdziwieniu - chciał sobie złowić rybkę na śniadanie. Był to najbardziej komiczny widok, jaki kiedykolwiek ujrzałem! Po chwili oboje zanosiliśmy się śmiechem.

<Tomoko?>

Od Moon C.D Anubisa

Zdziwiła mnie reakcja Anubisa na moje pytania .Czy on coś ukrywa ? - Pomyślałam .
- Musze iść bo nie mogę zostawiać na długo Yǒnggǎn . - Powiedziałam i odeszłam.
Anubis siedział i nad czymś się zastanawiał . Dałam Yǒnggǎn leki i usiadłam koło niej.
- Mamo chciała bym z tobą porozmawiać ... - Powiedziała Sophi zakłopotana.
- Tak ? Czy coś się stało ? - Spytałam
Ale Sophie zaniemówiła .
- Już nic nic ..
Poszła dalej bawić się Picallo.
Zauważyłam że gdy Sophie chciała mi coś powiedzieć Anubis zrobił się niespokojny .

<Anubis ?  >

Od Desny C.D do Moon


- nie powinno cie tu być !!!
Zdziwiłam się ze była taka zła i popatrzyłam na nią zmieszana.
- przepraszam . Nie wiedziałam że to miejsce prywatne czy coś ...
- teraz już po ptakach .... ale nigdy tu nie przychodź i nie mów nikomu o tym miejscu .
Skinęłam i odeszłam.
Nie minęło jednak dużo czasu kiedy usłyszałam krzyk. ....ale czyj ??? Natychmiast pobiegłam to sprawdzić !
< Moon ? >

Od Moon do Desny

Byłam w lecznicy . Sprawdzałam akurat czy z Yǒnggǎn wszystko w porządku . Jej stan się polepszał .
Yǒnggǎn słyszysz mnie ? - Spytałam .
- Tak słyszę - wymamrotała.
- To dobrze  - Uśmiechnęłam się.
Chciałam dać waderze lekarstwo ale gdy zajrzałam do skrytki zorientowałam się że lekarstwa się skończyły.
Sophie i Piccallo bawili się przy wejściu do lecznicy.
- Sophie , Picallo popilnujcie  Yǒnggǎn za chwilkę wrócę .
- Dobrze mamo - Odpowiedziały zgodnie szczenięta
Szłam w stronę źródła życia gdy zza zarośli wyszła Desna . Zaskoczyła mnie.
- Co ty tu robisz ?!- Spytałam zdenerwowana bo żaden wilk nie może znać położenia tego źródła .
Co ja teraz mam zrobić - Pomyślałam .
- Chciałam się przejść . - Odparła

< Desna ? >

Od Desny C.D Matta

KIedy byłam już w swojej jaskini odetchnełam z ulgą i zażenowana podłam na ziemię ...
Ale są plusy, całe to przedstawienie się na coś zdało. Trzeba przyznac że pomysł Moon nie był mi za bardzo na łapę . Ogólnie chodziło o to żeby któryś wilk z watahy zaproponował mi dołaczenie do stada - mimo tego że już wcześniej Moon mnie przyjeła ( jakis tydzień temu ) . Miało to spowodować zawarcie pierwszych znajomości ........no spujrzmy prawdzie w oczy nie przychodzi mi zbyt łatwo . Opoanowałam sie i wstałam . Wkońcu Matt ciagle był w mojej jaskini .
-jeszcze raz dziekuje że mnie odprowadziłeś- powiedziałam i usmiechnełam sie do niego niesmiało ( co zreszta nie było grą bo dziwnie czułam sie w jego towarzystwie )
- nie ma sprawy- powiedział i spojrzał na mnie zaciekawiony
- jesteś bardzo miły jak na nowo poznana osobę
- tak ? cóż , na ogół nie jestem aż taki przyjacielski więc ciesz sie puki możesz - dziwne , przed chwilą był typowym miłym wilkiem jakich pełno a teraz mówi do mnie z szydzą w głosie O.o
- to nie będzie konieczne , nie musisz udawac przy mnie takiego miłego wilka , bo i tak nie zabawie tu dułgo - powiedziałam a on jakby sie zdziwił ,czyżby nie udawał ? nie , na pewno udaje...wszyscy udają !
- udaje ? - zdiwił się ? serio ?
- nie ważne . Idź juz , jestem zmęczona ....- odwruciłam się
- hm... jak chcesz - powiedział i bez urazy wyszedł z jaskini
ALe sie wrócił ! xd
- zapomniałbym , ty tez jesteś łowcą . Jutro rano jest polowanie i licze że przyjdziesz mi pomóc. na razie .

< Matt ? >

Od Matt'a CD Desny

Widziałem, że wadera nie wie co odpowiedzieć. Więc postanowiłem jej to wytłumaczyć.
- Jesteś na terenie watahy. - dodałem.
- Rozumiem. Mam odejść? - zapytała.
- Jeżeli chcesz to dołącz. - odpowiedziałem.
- Z wielką chęcią! - wadera się ożywiła. Zaprowadziłem ją do jaskini alf. Tam chwilę poczekałem i wadera wyszła z Moon.
- Mógłbyś oprowadzić Desnę? - zapytała.
- Oczywiście. - odpowiedziałem. Odeszliśmy.
- Czyli nazywasz się Desna?
- Tak. A ty?
- Matt. - odpowiedziałem.
Kiedy już ją oprowadziłem skoczyłem do jaskini...
- Od kiedy tu jesteś?
- Jakiegoś czasu.

< Desna?>

Od Matt'a CD Mystery

Kiedy słońce zaszło poszliśmy zanieść nowinę do wataszy. Wilki gratulowały nam... wróciliśmy do swoich jaskiń.

*Następnego dnia*

Szłem w stronę... kilku jaskiń, w jednej z nich mieszkała Mystery. Wychodziła z jaskini, w normalnym nastroju jak na wilka cienia - dosyć znudzona.
- Jak tam? - zapytałem.
- Nadal nie mogę uwieżyć, że mam partnera. - odpowiedziała.
- To uwierz.
- Idziesz na polowanie? - zapytała.
- Właśnie miałem cię o to zapytać.
Poszliśmy na małe polowanie, razem upolowaliśmy jelenia. Mystery wzięła poroże, a ja skórę.

< Mystery ? Sorki, nie mam weny...>

Wynik głosowania ...

Głosowanie skończone. Loteria będzie !
Zabieram się do przygotowania stronki loterii :D
Zapraszam na stronę konkursów ...

GRATULACJE !

Gratulujemy ! Matt i Mystery są parą ! :D
Aktualnie w naszej watasze są 4 pary !

Od Anubisa CD Sophi

Zdenerwowany czkałem na szczeniaki, minuty mijały a Yǒnggǎn trafiła coraz więcej krwi. Nagle usłyszałem zbliżające się wilki, jednak maluchy pobiegły po pomoc! Kamień spadł mi z serca, choć przecież mogły alfie o mnie nagadać...ale nie było innego wyjścia. Czekałem więc przy waderze aż nadbiegła Moon, Sophie i Picallo. Ten ostatni spojrzał na mnie nieufnie i trzymał się jak najdalej.
- O mój boże - Powiedziała Moon gdy zobaczyła w jakim stanie jest Yǒnggǎn .
- CO JEJ SIĘ STAŁO ?! - krzyknęła oskarżycielsko w moim kierunku. Mam nadzieję że nie pomyślała że to ja... Moon przestałą zwracać na mnie uwagę, skupiła się na ranach Yǒnggǎn. Najpierw oczyściła je wodą, potem nałożyła jakiejś zielonej maści i dopiero zabandażowała sterylnymi bandażami. Nastawiła z powrotem kości w zmiażdżonej łapie i unieruchomiła ją płaskimi patyczkami, posmarowała bezbarwnym płynem (środkiem znieczulającym), a następnie również zabandażowała.
- Wyjdę z tego? - zapytała Yǒnggǎn. Moon zacisnęła zęby.
- Tak, ale będziesz musiała trochę czasu spędzić w szpitalu pod obserwacją. - wadera jęknęła. Perspektywa siedzenia w jednym miejscu nie przedstawiała się kusząco. Chora nie mogła iść więc przenieśliśmy ją do szpitala. Właściwie była to bardzo duża jaskinia z białego kamienia, funkcję legowisk pełniły maty z suchej trawy. Na jednej z nich położyliśmy Yǒnggǎn. Moon kazała zostać Sophie i Picallowi przy chorej i pilnować czy jej stan się nie pogarsza.
- Musimy porozmawiać. - szepnęła mi do ucha i wyszła z lecznicy. Z ociąganiem poszłem za nią. Czekała w cieniu przy ścianie lecznicy. Patrzyła się na mnie twardo. Zwiesiłem głowę, a jeśli ona...wie?
- Możesz mi powiedzieć co się stało że Yǒnggǎn tak wygląda? - powiedziała. Przyjrzała mi się uważnie. - Wyglądasz jakby dręczyło cię poczucie winy...powiedz co się stało! - powiedziała z naciskiem.
- No... spacerowaliśmy sobie po lesie i usłyszeliśmy podejrzany chała więc pobiegliśmy na miejsce i zobaczyliśmy obce wrogie wilki. Słyszeliśmy ich rozmowę z której wynikało że chcą zaatakować naszą watahę więc zaczęliśmy z nimi walczyć. W walce straciłem Yǒnggǎn z oczu. Dopiero później usłyszałem jej krzyk, tam był wielki żółty wilk o oczach jak nicość i ciągnął ją za łapę. Więc użyłem fali by go zabić. - alfa nie ma pojęcia czym jest fala, ale nie dopytywała się o szczegóły.
- I co dalej? - zapytała by ponaglić moją historię.
- Zabrałem Yǒnggǎn i zaniosłem w najbliższe miejsce, czyli do jaskini szczeniaków i powiedziałem im żeby pobiegli po ciebie. No i później przyszłaś ty. - powiedziałem, jak najkrócej umiałem. Wadera w zamyśleniu przyjrzała mi się nieufnie.
- Czyli twierdzisz że SAMI pokonaliście całą ZGRAJĘ obcych wilków. Yǒnggǎn jest w paskudnym stanie, a ty? Nie masz prawie żadnej rany oprócz rozcięcia na łopatce! I naprawdę twoim zdaniem to było tak? A może zataiłeś jakieś szczegóły? - zapytała podejrzliwie. Zagotowało się we mnie, szczegóły! Jakie szczegóły?!
- Jakie szczegóły? Jak ich zabiłem? O co ci chodzi? - warknąłem. Zachowywałem się jak winny, który nie chce wdawać się w szczegóły swojej zbrodni.

< Moon?>

Toro i Mizu są parą !

Gratulacje ! Życzymy wam szczęścia na nowej drodze życia ! 
:D

środa, 11 lutego 2015

Od Desny

Właśnie weszłam na polanę , na której rośnie eysus sleep . To roślina potrzebna do moich leków , a na terenie naszej watahy rośnie ona tylko tu .
Zaczęłam ją zbierać gdy nagle usłyszałam szelest gdzieś niedaleko .
Natychmiast się poderwałam . Na skraju lasu stał jakiś wilk ! Będąc pewna że jeszcze mnie nie zauważył czym prędzej uciekłam do lasu . Biegłam tak już jakieś dobre 10 minut kiedy nagle ten sam wilk którego widziałam wcześniej zastąpił mi drogę . Nie wiedziałam czy jest intruzem czy członkiem watahy więc zaczęłam warczeć w geście obronnym . On jednak popatrzył tylko na mnie z pogarda i zapytał .
- kim jesteś intruzie ?
- No to już po mnie... - Pomyślałam

< Matt ? >

Od Toro C.D Mizu

- Czy poszła byś ze mną na plażę marzeń - Spytałem
Gdy usiedliśmy na piasku akurat był zachód słońca . Mizu tak pięknie wtedy wyglądała .
- Pięknie prawda ? -Spytała
- Tak piękny zachód słońca ale jest tu coś piękniejszego niż widoki ... - Chyba się czegoś domyśliła .
Zrobiło się ciemno .
- Wracamy ?- spytałem
- Tak ...
<Mizu ? >

Od Mizu C.D Toro

Gdy zobaczyłam na co mogłam narazić innego wilka nie wiedziałam co zrobić. Więc zapytałam się czy coś mogę dla nie go zrobić w ramach przeprosin.- on natomiast powiedział że nie trzeba, tylko żebym na przyszłość uważała co robię.
- Kiwnęłam głową.- Gdy usłyszałam burczenie w brzuchu.
-Nagle przyszedł mi do głowy myśl.Zapytałam się czy nie chce ze mną zjeść obiadu.
- On odpowiedział, że z miłą chęcią.
- Więc poszliśmy do jaskini, gdzie zrobiłam obiad i przedstawiłam mu Zorze.
- Od razu się polubili i zaczęli się dogadywać.
- Gdy zapytałam się czy nie chce z mną iść w pewne miejsce.

< Toro?>


Od Toro

Był słoneczny dzień a ja postanowiłem się przejść. Hmmm... Gdzie by tu pójść .- Pomyślałem .
Zaczęło burczeć mi w brzuchu .
- Głodny jestem - Stwierdziłem - Już wiem , pójdę na polowanie .
 Zacząłem tropić sarnę gdy już miałem się na nią rzucić ta czegoś się wystraszyła i spłoszyła całe stado. Biegły w moją stronę .Zacząłem uciekać prawie mnie stratowały ale wskoczyłem za kłodę i skuliłem się . Gdy te już były daleko wyszedłem z kryjówki . Zobaczyłem zdyszaną waderę.
- Co ty wyprawiasz ?! o mało nie zginąłem ! -  Byłem wściekły na waderę .
- Przepraszam nie wiedziałam , że ty tam byłeś  - Widziałem , że jest jej przykro. - Jesteś z Watahy Zorzy Polarnej ? - Spytała
- Tak

< Mizu ? >

Toro zmienia wizerunek !

Od dziś Toro wygląda tak :

Nowa wadera !

A oto Desna
Cieszę się że jednak dołączyłaś :D    
                                                                         
                                                                               ~Moon
 

Nowości !

Zaszła zmiana w sklepie !
Wszystko potaniało :D
a wszyscy członkowie watahy otrzymają 100 WZ !




                                                                                   ~ Moon ;3

Od Sophie C.D Anubisa i Yǒnggǎn

Serce o mało mi nie wyskoczyłam gdy zobaczyłam Yǒnggǎn w takim stanie .
Szturchnęłam brata i pobiegliśmy do mamy .
- MAMO , POMUSZ NAM ! - krzyczałam
- Co się stało ? - Spytała zdziwiona.
- Bo Yǒnggǎn  .... Ona - zaczęłam płakać i nie dokończyłam.
- MAMO MUSIMY POMUC Yǒnggǎn - Krzyknął Picallo
- Zaprowadźcie mnie do niej !
Mama złapała swoją teczkę z lekarstwami i bandażami .
Biegliśmy tak szybko jak to możliwe ...
- O mój boże - Powiedziała Moon gdy zobaczyła w jakim stanie jest Yǒnggǎn . - CO JEJ SIĘ STAŁO ?!
Moon zaczęła opatrywać rany wadera aby się nie wykrwawiła.

(Anubis ? Szczeniaki ale za to jakie odważne XD )