- E... Eshe? - spytałam, lekko się trzęsąc.
- Przepraszam Natalie... - powiedział smutny.
- Ale... Za co? To ja za bardzo paniku... Wiem! - wstałam i zaczęłam biec, by obrócić drzewo.
- Co ty robisz?
- Popchnij mnie! - Eshe wstał na dwie łapki i ledwo co popchnął korę, a ja wyskoczyłam z dziury, a potem go przytuliłam z łzami.
- Wracajmy do domu...
<Eshe?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz