Znalazłam sobie krzak z całkiem sporym pniem, o który mogłam się oprzeć. Tak też zrobiłam. Spojrzałam w górę, na soczyście zielone liście.
Dlaczego on używał tego ognia? Dlaczego wogóle używamy mocy przy polowaniu? Dlaczego nie polujemy jak nasi niemagiczni bracia czy przodkowie?
- Doprawdy, ten cały świat zbyt szybko się unowocześnia - westchnęłam. Wśród Pustelników wszystko było inne i być może niezgodne z naturą, ale w końcu nasz świat jest pełen magii... Tak, polowaliśmy, ale staraliśmy się zadawać ofiarom jak najmniej bólu... Do polowania niepotrzebne są cztery żywioły, Orion jako łowca powinien to wiedzieć.
Że też rozpalił ogień, a zgasić to już nie może - pomyślałam, wzdychając po raz kolejny. Niby zawodowy łowca, a musi używać mocy do pomocy.
Wiedziałam, że Orion nie skazywał jelenia na taki ból specjalnie, ale jednak to on był jego pośrednim sprawcą...
Rozmyślania zaczęły mnie męczyć, toteż wstałam i po wybraniu na chybił trafił kierunku, zaczęłam szukać jakiejś wody. Te wszystkie zdarzenia sprawiły, że zachciało mi się pić. Na szczęście czy nieszczęście, wybrałam ten sam zbiornik wodny co on. Basior gapił się na wodospad, a ja ignorując go zaczęłam zaspokajać pragnienie. Gdy skończyłam i już miałam odejść, nasze spojrzenia spotkały się.
<Orion?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz