niedziela, 17 stycznia 2016

Od Shogaina CD Rebeci

Przyglądałem się waderze, chcąc w jakiś sposób przerwać tą niezręczną ciszę. Przysiadłem na zadzie i oblizałem kufę w zakłopotaniu. Imponująca moc... Raczej przekleństwo. Źle się czułem z faktem, że zajrzałem w historię Rebeci, dlatego postanowiłem więcej tego nie roztrząsać i zwyczajnie zmienić temat. Zresztą ona chyba nawet nie wie, co dokładnie zobaczyłem.
- Może po prostu nie roztrząsajmy tego bardziej? - spytałem rzeczowo, ale uprzejmie.
- Tak, myślę, że to dobry pomysł... - mruknęła cicho.
- Niemniej jednak przepraszam po raz kolejny. Rzadko przestaję panować nad tą mocą, jest mi niezmiernie przykro.
- W porządku.
- Przejdziemy się? - spytałem miło, a widząc, że wadera przytaknęła na mój pomysł odetchnąłem z ulgą. Dotąd większość wilków traktowała mnie z rezerwą i przestrachem, zwłaszcza widząc moje umaszczenie, ale Rebeca chyba czuła się dość swobodnie. Rozmawialiśmy o różnych rzeczach, było całkiem miło. Każde z nas opowiedziało, kiedy dołączyło do watahy i czym się zajmuje. Rzuciliśmy paroma żartami i oboje głośno się śmialiśmy, było naprawdę fajnie. Usiedliśmy na polanie, robiąc przerwę w spacerze, kiedy nad naszymi głowami zatrzepotały skrzydła. Spojrzałem do góry, a widząc kto przyleciał, zapewniłem waderę, że jet w porządku. Wyciągnąłem jedno skrzydło, a czarny feniks wygodnie na nim wylądował.
- Rebeca, to Emhyr. Emhyr, to Rebeca. Bądź miły. - powiedziałem lekko i poczekałem aż ptak skłoni głowę w geście powitania. - Jest niegroźny dla moich przyjaciół, więc nic ci nie zrobi. - dodałem wesoło.

<Rebeca?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz