Biegnąc ile sił w nogach wybiegłem na jakąś łąkę. Poczułem całą masę różnych zapachów, w tym zapach jakiegoś wilka. Pochyliłem się i pobiegłem za zapachem. Wciąż bolała mnie łap, ale to w tej chwili nieważnie.
Zapach doprowadził mnie nad zamarznięte jeziorko. Przestałem się w jednej chwili interesować zapachem wilka i wbiegłem na lód, ale na jego tafli zobaczyłem jakąś waderę. Ostrożnie podbiegłem do niej niezauważony.
- Ehm, cześć - zacząłem. Wadera aż podskoczyła. Zaczęła się cofać. Ciekawe, dlaczego.
Nagle usłyszałem pod sobą głośne pęknięcie lodu. Krzyknąłem próbując uciec, niestety wpadłem do wody. Na ogół pływałem i nurkowałem bardzo dobrze, jednak wiedziałem że nie wytrzymam długo w lodowatej wodzie. Lód pękał coraz bardziej. Chciałem wyjść z wody ale odłamki lodu były zbyt śliskie.
<Ktoś, coś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz