Zmęczony życiem udałem się nad Jezioro Wschodu żeby pomyśleć. Od dłuższego czasu dręczyły mnie dziwne sny. Pochyliłem się nad taflą jeziora.
Jednak oprócz mojego odbicia zobaczyłem te rudą waderę, która nie pozwalała mi spokojnie spać. Gwałtownie się obudziłem, ale zjawy już nie było.
- Dlaczego mnie nie zostawisz? - warknąłem pod nosem, ale na tyle głośno, by duch wadery usłyszał.
Ciężko usiadłem na ziemi. Coś wypłynęło z jeziora i zostałem ochlapany wodą. Przecierając mokre gałki oczne zobaczyłem przede mną jakąś nieznaną brązową waderę zamoczoną do kostek w wodzie.
- Au - jęknąłem i mimowolnie strzeliłem ognistą kulką w drzewo.
- Przepraszam - powiedziała wadera podchodząc do mnie i otrzepując się. Odsunąłem się krok do tyłu.
- Patrz lepiej kogo ochlapujesz - parsknąłem i podszedłem do zapalonego drzewa się ogrzać. Wadera szła za mną.
- Jestem Heroika - zaczęła - a ty?
- Mam na imię Poison - powiedziałem niechętnie - Możesz za mną nie łazić?
<Heroika?>
PS: Poison nie jest taki oschły, on po prostu nie lubi osób których nie zna :}
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz