Siedziałem na ogromnym buku, który pokrywała cieniutka warstwa śniegu, ze mną włącznie. Spojrzenie dwukolorowych oczu utkwiłem w białym wilku, który wolno zbliżał się do drzewa. Nie miał najmniejszego pojęcia, że tu jestem z czego byłem dość zadowolony. Lubię mieć przewagę, jaką daje zaskoczenie. oczywiście zdawałem sobie sprawę, że tenże wilk należy do mojej watahy. Kojarzyłem go z wyglądu, jednak obił mi się o oczy zaledwie kilka razy. Moon zapomniała mi wspomnieć o jego obecności tutaj, widocznie myśląc, że już wiem. Niestety nie była to prawda. Zacisnąłem szczęki. Mam poważne uprzedzenia co do białych wilków i trochę czasu minęło nim zaufałem samej alfie. Nic więc dziwnego, że miałem ogromną potrzebę poznać tego zagadkowego osobnika o sierści niczym śnieg. Chciałem wiedzieć już teraz czy będziemy przyjaciółmi, czy wręcz przeciwnie - wrogami. Nie mogłem się zdać na los. Ten już zbyt wiele razy mnie oszukał i wystawił, bym radził sobie sam. Nie zamierzałem kolejny raz na nim polegać. Wbiłem płonące spojrzenie w idącego osobnika. Do mojego pomysłu podchodziłem dość sceptycznie, jednak chciałem już teraz wiedzieć kim jest ten biały wilk. Instynkt podpowiadał mi, że nie mogę być względem niego neutralny, zwyczajnie nie dam rady. Mszę go poznać i już, choćby miało się to skończyć źle dla nas obu. Potrząsnąłem łbem. Nawet gdyby nie patrzeć na to od tej strony, to jako beta powinienem znać członków swojej watahy, czyż nie? A więc miałem aż dwa (jeśli nie więcej) powody do rozmowy. Wbiłem czarne jak popiół pazury w gałąź drzewa.
Teraz, jest już blisko. Wziąłem głęboki wdech, oczyszczając umysł i zeskoczyłem z drzewa, lądując tuż przed basiorem.
- Witaj. - powiedziałem, przeszywając go spojrzeniem.
<Logan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz