sobota, 16 stycznia 2016

Od Anubisa CD Rakshy

Siedziałem przed jaskinią, niepewny co dalej mam robić. Jako dowódca wojowników i zastępca alfy w jednym, byłem prawie zawsze zajęty, a wolne chwile poświęcałem na treningi bądź spędzałem je z Yǒnggǎn. Teraz jednak Moon kazała mi się zająć watahą, a sama gdzieś znikła. Westchnąłem. Z pewnością musiała mieć dobry powód, by na jakiś czas opuścić watahę. Chciałem by tu wróciła, ale nie narzekałem, gdyż było by to bezcelowe. Po za tym teraz to ja byłem najwyżej postawionym wilkiem w watasze, musiałem dawać przykład i służyć pomocną łapą, a nie iść na poszukiwania alfy. Cokolwiek robi z pewnością nic jej nie będzie. Jest najsilniejszą alfą jakąkolwiek spotkałem. Teraz jednak bez niej wszystkie jej obowiązki spadały na mnie. Moje rozmyślania przerwał ruch, kilkanaście metrów dalej. Odwróciłem się w tamta stronę i zobaczyłem fioletową wilczycę, która szła w moją stronę. Usiadłem przed jaskinią, czekając aż podejdzie. Ciekawe jaką to sprawę może mieć Zastępczyni wyroczni? Raksha podeszła do mnie i przywitała się. Musze przyznać, że sytułacja była dość oficjalna, co wzbudziło moją czujność i ciekawość.
- Anubisie, mam sprawę. - zaczęła, spoglądając mi prosto w oczy. Od razu dało się wyczuć, że chodzi o coś ważnego.
- Słucham, co chodzi? - zapytałem, patrząc na nią z uwagą, wręcz przewiercając ją spojrzeniem dwukolorowych oczu. Wadera nie speszyła się jednak, pod wpływem mojego spojrzenia. Nabrała powietrza i odetchnęła głęboko po czym zadała pytanie. 
- Czy mogłabym zostać szamanką? - powiedziała. Mimo jej poważnego spojrzenia, w głębi jej oczy można było dostrzec błaganie czy raczej niewypowiedzianą prośbę.
- Zależy ci na tym stanowisku, prawda? - zapytałem. Nie musiałem wspominać o tym czy jest gotowa. Widziałem i słyszałem, że świetnie sprawdza się na swoim dotychczasowym stanowisku i że pracuje ponad miarę. 
- Tak. - odpowiedziała. Zmrużyłem oczy, przeciągając lekko chwilę w której dało się wyczuć niecierpliwe oczekiwanie.
- No dobrze .... zostaniesz szamanką. - powiedziałem kiwając głową. Na moim pysku pojawił się lekki uśmiech. - Ale to Moon przeprowadzi ceremonię, jak wróci. - dodałem, choć przecież stanowisko zostało już nadane, a ceremonia to tylko zabawa by to uczcić. 

<Raksha? Bezsensowność na bezsensowności xd Brak uwzględnionego charakteru, brak weny ... nwm ;_; >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz