niedziela, 31 stycznia 2016

Od Bloodspill - Quest "Trucicielka"

Jako iż byłam nowa w watasze chciałam pozwiedzać teren. Szłam powoli ciemnym lasem. Od dłuższego czasu czułam się obserwowana. Co jakiś czas słyszałam szum w krzakach. W lesie panowała dość ponura atmosfera. Moje intensywnie czerwone futro kontrastowało z ciemnym lasem. Sama myśl o tym jak jestem bardzo widoczna mnie przerażała. W takich chwilach przydałoby się zniknąć. Po chwili wędrówki napotkałam nieznaną waderę. Wyglądała dziwacznie, w sumie to nie znałam się na modzie więc istniało prawdopodobieństwo że to ja wyglądałam dziwnie. Wyglądała na dość młodą waderę. Łapy wilczycy były przyozdobione złotymi brzęczącymi bransoletami.
Głowę wadery zdobił duży fioletowy kapelusz. Jej sierść była zgniłozielona. Była nienaturalnie szczupła. Po plecach przeszły mi ciarki. Miałam wrażenie że wadera zabrała mi resztki szczęścia.
-Witaj nieznajoma przybyszko.-Powiedziała mrocznym tonem wadera.
-Witam,wiesz co ja już sobie pójdę.-Odpowiedziałam szybko po czym ruszyłam w przeciwną stronę. 
-Nigdzie nie pójdziesz.-Powiedziała oschłym tonem nieznajoma.
-Założymy się?-Odpowiedziałam ironicznie. Po chwili milczenia wadera przemówiła;
-Jestem Czarownicą z Kręgu Cienia,przychodzę do Ciebie ze specjalnym zadaniem,ale i specjalną nagrodą.-Powiedziała wadera z tajemniczym uśmiechem.
-Słucham.-Powiedziałam żartobliwym tonem.
-Zaniesiesz to swojej alfie -wadera postukała w małą fiolkę- a wtedy...-Czarownica chciała dokończyć wypowiedź jednakże jej przerwałam.
- O super fajnie, ale wiesz również mogę to rozbić na twoim pustym łbie.-Rzekłam ironicznie po czym dodałam z powagą;
- Ty serio myślisz że podałabym podejrzany napój od jakiejś wariatki z lasu
Alfie?- Wadera widocznie była poddenerwowana. W tym czasie mój wzrok przykuła mała okrągła fiolka. W środku naczynia umieszczony był napój koloru turkusowego. 
- Wysłuchaj mnie. Podasz ten śmiertelny płyn Alfie,jednakże w zamian otrzymasz nieśmiertelność.-Rzekła uspokojona już wadera. To zdanie wywołało u mnie oburzenie.
- Ty chyba masz coś nie po kolei w łbie,wolałabym umrzeć niż skazać własną Alfę na śmierć.- Powiedziałam z powagą patrząc w puste oczy wadery.
- A więc to zrobisz,umrzesz.- Czarownica zaczęła się śmiać. Nagle poczułam że ktoś wgryza mi się w szyję,odruchowo machnęłam łapą,raniąc w brzuch atakującego którym była Czarownica. Wadera odsunęła się, stała niedaleko mnie. Już miałam wtopić kły w jej szyję,jednakże wadera tajemniczo zniknęła. Zmaterializowała się i pojawiła w innym miejscu. Zdenerwowało mnie to. Przez piętnaście minut rzucałam się na waderę która za każdym razem znikała. Czarownica zaczęła się śmiać. Odwróciłam się. Za nią leżała gałąź, oświeciło mnie. Skupiłam swoją uwagę na gałęzi. 
-Idiotka.-Powiedziałam głośno, w tym samym momencie nakierowana przeze mnie gałąź łupnęła Czarownicę w tył głowy. Podbiegłam do nieznanej i rozszarpałam ją na strzępy. Po tej akcji stwierdziłam że nocą do lasu lepiej iść z kimś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz