Ognisko Rebeci rozgrzało mnie i już prawie nie czułem chłodu.
- Pójdziemy gdzieś? - zaproponowałem.
- Okay tylko gdzie? - spytała Rebeca.
- Przed siebie!
Wybiegłem z jaskini. Niestety pech był ze mną i teraz, gdyż wpadłem w dużą zaspę śnieżną.
- Feather nic Ci nie jest? - spytała wadera podchodząc do mnie.
Skuliłem się błyskawicznie lepiąc śnieżkę i rzucając w nią. Rebeca otrzepała pysk i natychmiast postanowiła popchnąć mnie ponownie w tę samą zaspę. Wyglądałem jak bałwan. Jasna wadera zaczęła się ze mnie śmiać.
- I co cię tak śmieszy? - parsknąłem krztusząc się śniegiem.
- Przecież to ty zacząłeś - zaśmiała się Rebeca.
- Może zrobimy coś mniej ryzykownego.... - zamyśliłem się.
- Chyba mam pomysł - odparła wadera.
- ?
<Rebeca?>
Coś mi się zdaje że nie ma jeszcze mojej etykiety ;P
OdpowiedzUsuń- Feather
Usuń