poniedziałek, 25 stycznia 2016

Od Rebeci CD Feathera

Chciałam trochę pobyć w samotności, aby przemyśleć parę swoich spraw i odpocząć. Tak w zasadzie to i tak nie znałam dużej większości wilków w watasze, a Ci już trochę pewniejsi akurat byli zajęci. Udałam się nad zamarznięte jezioro, wchodząc na lód i idąc po nim ostrożnymi krokami. Gdzie niegdzie lód był bardziej przezroczysty to znaczy że cieńszy. Było przez to widać w niektórych miejscach pływające pod spodem żyjątka. Wpatrzyłam się w jedną z takich dziur i nagle ktoś nadszedł mnie od tyłu.
- Em, cześć. - usłyszałam za sobą i aż podskoczyłam trochę wystraszona. Wiedziłam że lód nie wytrzyma na sobie dwóch wilków, a zwłaszcza ta szczelina obok której byliśmy. Zaczęłam się cofać patrząc na wilka z przerażeniem. Nagle lód pod nim pęknął, ja zdążyłam odskoczyć, basior wpadł do lodowatej wody, po chwili się wynurzając i próbując wydostać. Lód jednak był zbyt śliski i nie mógł tego uczynić.
Czym prędzej rozejrzałam się po terenie za czymś co mogło by mi pomóc go wydostać i dostrzegłam długi kij, który szybko wzięłam.
- Złap się końca! - podałam wilkowi, a kiedy ten uczynił to co mu kazałam, zaczęłam ciągnąć go do brzegu z całych sił. Może nie byłam zbyt silna, ale się udało. Basior wszedł na ląd, cały mokry i zmarznięty. Od razu do niego podbiegłam.
- Wszystko dobrze? - zapytałam troskliwie spoglądając mu w oczy.
- T...Tak... Już tak... - odparł dygocząc z zimna. - Feather... Dziękuję. - zwrócił się do mnie z niemrawym uśmiechem.
- Rebeca. Chodźmy stąd bo się przeziębisz. Moja jaskinia jest niedaleko, chodź. - pociągnęłam go aby długo nie stał w takiej postaci. Zaprowadziłam go czym prędzej do mojej jaskini i usadowiłam w jej głębi. Na środku rozpaliłam małe ognisko w miejscu już do tego przygotowanym, aby było mu cieplej.
Ogień rozświetlił kolorowe od malowideł miejsce i nasze sylwetki.
- Przepraszam za naskok... - odparł spoglądając na mnie niepewnie.
- Nie szkodzi. Mnie tutaj nic nie wyszło na niekorzyść, co innego Ty. - posłałam mu krótki uśmieszek i podałam nieduży koc, którym miał się przykryć.
Właściwie nie wiem dlaczego miałam chęć pomagania mu. Normalnie raczej nie byłam wrażliwa na krzywdę innych, przechodziłam obok niej bez żadnych emocji... Może to przez to że po prostu jest w watasze i to (chyba) obowiązek? A może z uprzejmości? Cóż skoro już jest w mojej jaskini to powód jest mi nieważny. Dokończę co zaczęłam, może okaże się kimś kogo polubię?
- Więc też jesteś tutaj nowy, co? - zapytałam siadając obok niego, ale zachowując odległość. Jeszcze zbyt dobrze go nie znałam, więc to taki... odruch.
- Tak. - odparł w odpowiedzi i lekko machnął swoją kitą. - Skąd właściwie wiesz że jestem nowy? - zaciekawił się.
- Bo jesteś chętny na znajomości? - odpowiedziałam mu spokojnym tonem, choć trochę bardziej pytaniem.
- To ma coś do rzeczy? - przekrzywił pysk na bok. Moje oczy spojrzały w górny, prawy róg w wyrazie krótkiego zamyślenia. Wzruszyłam po chwili ramionami, ponownie na niego zerkając.

<Feather?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz