Jak my mamy znaleźć Wilka Wody? Nie wiem czy nasza wataha ma kogoś kto włada żywiołem wody. To jednak nie był nasz najgorszy problem. Byliśmy otoczeni przez płomienie. Heroica nałożyła na mnie i na siebie bariery, jednak to niewiele pomogło. Ja właściwie byłem trochę odporny na ogień, ale nie żeby do jasnej cholery stać w płomieniach cały czas.
Żeby nie zostawać zbyt długo w jednym miejscu, ruszyliśmy najbezpieczniej wyglądającą ścieżką. Niestety, już po chwili znaleźliśmy się w pułapce.
- Co teraz? - zapytała Heroica.
- Eh... - westchnąłem - Musimy się stąd jakoś wydostać. Tylko jak?
Ogień rozprzestrzeniał się. Zaczęliśmy wodzić wzrokiem w poszukiwaniu jakiejś luki pomiędzy palącymi się drzewami.
- Tędy! - Brązowa wadera skoczyła pomiędzy drzewa. Nie zastanawiając się długo, pobiegłem za nią, nie zwracając uwagi na ogień wokół nas. Poza tym lepiej byłoby się nie rozdzielać. Tuż za mną jedno z drzew się przewaliło, prawie podpalając mój kochany ogon.
Wybiegliśmy na niewielką polanę. Na szczęście jeszcze nie zaczęła się palić.
- Skąd wiedziałaś którędy najszybciej wyjść z lasu? - zapytałem towarzyszki, patrząc na płonący las.
- Nie wiem. Chyba kojażę to miejsce. To granice Naszego Lasu.
- Dzięki, gdyby nie ty...
- Nie ma za co. Ale nasz kłopot na tym się nie kończy - wadera wskazała łapą na Nasz Las, który coraz intensywniej płonął.
- Masz rację. Powinniśmy poszukać kogoś z watahy, który włada żywiołem wody. Szkoda, że nie mamy skrzydeł.
Pobiegliśmy polaną. Przeszukaliśmy całą okolicę, ale nie udało się nam odnaleźć żadnej żywej duszy. Gdzie są wszyscy? Pewnie są daleko stąd i nikt nie wie jeszcze i pożarze Naszego Lasu. No nic, prędzej czy później na kogoś wpadniemy.
Zaczęło się ściemniać, a nam nadal nie udało się znaleźć żadnego wilka. Postanowiliśmy się rozdzielić. Po jakimś czasie tak po prostu nagle złapałem jakiś trop. Wreszcie, po tylu godzinach! Przyspieszyłem bieg. Wilk był już całkiem blisko.
Wpadłem na owego wilka. Był to jeden ze sług Wolf Lady. Kurcze. Dlaczego nie wyczułem wcześniej niczego podejrzanego?... Wilk warknął i rzucił się na mnie. Na szczęście nie był zbyt szybki, więc jakoś mu uskoczyłem, a potem natychmiast podpaliłem. Wilk zdawał się być....odporny na ogień? Cały płonął i sprawiał wrażenie, jakby go to w ogóle nie obchodziło. Warknął i ponownie zaatakował. Tym razem był trochę szybszy. Szybko uderzył mnie w pysk. Splunąłem kwasem prosto w oczy wilka. To chyba poskutkowało.
Wilk gdzieś uciekł. Nie goniłem go. Miałem to gdzieś. Ogień bardzo szybko się rozprzestrzeniał. Musiałem jak najszybciej znaleźć Wilka Wody.
<Hero?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz