Byłam przeszczęśliwa, gdy w końcu opuściliśmy podziemny labirynt. Moja radość nie trwała jednak długo - najpierw dostrzegliśmy płonące drzewa, a następnie otoczyły nas władające iluzją wilki. Choć udało mi się przejąć nad nimi kontrolę, to gdy w końcu znaleźliśmy się w bezpiecznej odległości, usłyszeliśmy niepokojący śmiech. Wśród ciemnych zarysów krzewów dostrzegłam kilka cieni.
- To pułapka - szepnęłam, lustrując wzrokiem las. Przed nami pojawiły się gotowe do ataku wilki o intensywnie zielonych oczach. Warknęłam ostrzegawczo, ale w tej chwili spomiędzy drzew wychynęli inni przedstawiciele naszego gatunku. Zostaliśmy otoczeni.
- No proszę, proszę - usłyszałam za naszymi plecami znajomy głos. - A już myślałam, że plan Bellony się powiódł i że jesteście bezpieczni.
Razem z Poisonem odwróciliśmy się. Przed nami stałą teraz Wolf Lady ze swoją przyboczną gwardią. Troje basiorów pilnowało siostry Scarlet, która usiłowała wyrwać się i uciec. Kiedy napotkała moje spojrzenie, szepnęła bezgłośnie: "Wybacz". "Nic nie..." - zaczęłam w ten sam sposób, kiedy przerwała nam Wolf Lady.
- Przywiązać tych troje szczelnie do drzew - rozkazała. - Podpalcie las i kontrolujcie pożar. Ma objąć jedynie ziemie WKS.
Nim wyraz przerażenia zdążył objąć mój pysk, mnie, Bellonę i Poisona złapały po dwa wilki, oparły o najbliższe drzewa i przywiązały do drzew. Udało mi się jednak zawładnąć nad umysłem jednego z nich, dzięki czemu więzy na pysku były luźniejsze. Słudzy Wolf Lady zabrali się za zbieranie rozpałki i całkiem szybko nagromadzili spory stos suchy gałęzi i szyszek. Jacyś inni podpalili to w trzech miejscach i cała grupa zaczęła się zmywać. Gdy nikt już nie pozostał w zasięgu wzroku, zaczęłam prówać zsunąć linę z pyska, co udało mi się za czwartym podejściem. Poison splunął kwasem na sznur. Substancja szybko wyżarła we więzach dziurę i basior zdołał się wyzwolić. Mnie w tym czasie udało się przegryźć linę. Bellona, jak się okazało, również się już wyzwoliła.
- Do waszej watahy w tamtą stronę. - Wskazała łapą. - Znajdźcie kogoś, kto włada wodą. Nie mogę wam bardziej pomóc. Jeśli zechcecie mnie jeszcze zobaczyć, szukajcie Beatrice.
Powiedziawszy to, zniknęła między drzewami. Ogień już zajął ogromny obszar, toteż rzuciliśmy się do ucieczki. Nigdy nie byłam w tej części lasu, Poison jak mi się zdaje też. Nie dość, że raz musieliśmy obejść cały wąwóz, to ogień od tych wilków od iluzji również zaczął trawić najbliższe drzewa. Nałożyłam na nas paychobarierę, ale i ona nie mogła wiele pomóc. Już po dwóch minutach znaleźliśmy się w pułapce, otoczeni płonącym lasem.
- Co teraz? - zapytałem, patrząc na Poisona.
<Poison?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz