niedziela, 21 sierpnia 2016

Od Kayah

Znalazłam sobie sporą jaskinię. Z racji, iż robiło się ciemno, położyłam się spać. Zmęczona dniem, szybko Zasnęłam.
~Kilka godzin później~
Otworzyłam leniwie oczy. Przed sobą zobaczyłam sporego Basiora. Pisnęłam z przerażenia.
- Na Bogów! Kim ty jesteś!- Warknęłam do Wilka.
- Idziesz z nami!- Rzucił i gwizdnął na dwa inne wilki. Te wyprowadziły mnie z jaskini.
Nie wyrywałam się, gdyż wiedziałam, że się nie uwolnię. Wilki były za silne. Zamknęłam jedynie oczy, i czekałam, czekałam aż mnie zostawią.
- ,,Pewnie prowadzą mnie do Alfy, czy jakiegoś przywódcy."- Pomyślałam.
~Później~
Stanęłam przy łapach potężnego Wilka, Alfy.
- T-T-Tak?- Szepnęłam.
- Znaleźliśmy tę waderę śpiącą w jaskini na terenach naszej watahy.- Opowiadał zchwytający mnie Basior.
- Mhm...- Mruknął przywódca.- Kim jesteś i co tu robisz?- Zapytał po chwili.
- Hestia, uciekłam z mojej rodzinnej watahy, trwała tam wojna...- Skłamałam.
Jeżeli bym powiedziała prawdę, a tamci mnie wypuścili to...mogłobyć źle.
- Kłamiesz!- Warknął.
Westchnęłam.
- Jestem Kayah, uciekłam z Watahy gdyż...- Westchnęłam.
- Dobrze, już cicho być!- Rzucił główny strażnik.
Nazwałam go tak, gdyż wydawał się być jedym z ważniejszych strażników, a może tak nie było?
- Tak. Albo zostajesz z nami , czyli dołączysz, lub zostajesz zabita za wtargnięcie na nieswoje tereny. Masz wybór.- Odparł wilk.
- Chcę dołączyć.- Rzuciłam bez zastanowienia.
Wybór był oczywisty.
- Okay. To musimy coś ustalić i możesz iść.- Wyjaśnił Alfa.- Ty, znajdziesz nową jaskinię dla Kayah.
,,Główny" Skinął głową.
Dowódca coś gadał, coś niezbyt ciekawego. Od czasu do czasu ziewałam, ale ten za każdym razem zganił mnie. W końcu, gdy nadszedł koniec gadaniny, odeszłam z towarzystwem przypisanego mi Wilka.
- Tak więc, gdzie chcesz mieć jaskinię?- Zapytał.
- W górach. Z dala od innych.- Szepnęłam.
- Mhm.- Mruknął.
Podreptaliśmy w stronę gór. Wtem zobaczyłam sporą dziurę, w której znajdowały się niebieskie kamienie. Na suficie, ściankach...Wszędzie.
- Tam!- Wskazałam na jaskinię.
- Hm...Może być.- Burknął.
Odprowadził mnie.
- Trzymaj się!- Pożegnał się.
- Stop!- Zatrzymałam go.
- Co?!
- Jak się zwiesz?
<Basior? Najlepiej strażnik czy coś, by z historią się układało.>

1 komentarz: