Samotnie latałem tu i tam. Sprzyjający mi wiatr ,,pchał'' mnie dalej, i dalej. Powoli burczało mi w brzuchu, lecz nie do końca umiałem polować. Ale jednak...Zdecydowałem się spróbować.
- Kiedyś trzeba się nauczyć!- Zawołałem sam do siebie.
Upatrzyłem sobie młodą sarenkę. Nie było przy niej matki. Miałem okazję. Podkradłem się i po chwili skoczyłem na zwierzę. 3 sekundy i łania leżała nieżywa. Ale coś mi tę radość zakłóciło. Usłyszałem bieg jakiegoś zwierzęcia.
- Oho...To chyba ojciec...- Mruknąłem.
Wziąłem padlinę w zęby i wzbiłem się ok. 5 metrów nad ziemię.
******
Po parunastu minutach uciekania, jeleń odpuścił. Spokojnie wróciłem na ziemię. Delektując się upolowaną sarną zapomniałem o wszystkim. Tak dawno nie jadłem czegoś tak dobrego!
***
Po zjedzeniu poszedłem nad wąziutką rzeczkę. Po drugiej stronie pił inny wilk. Przeleciałem nad wodą i starałem się przywitać.
- Y...Dzień dobry! Jestem Diego.- Powitałem wilka.
Ten zrobił pytającą minę.
< Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz