Po tym całym zajściu w szpitalu poszliśmy do jaskini by się wyspać. Położyłem się spać na czczo bo zapomniałem zapolować - trudno, jutro coś złapię. Zasnąłem, nie śniło mi się nic ciekawego, nic co by warto było opowiadać. Obudziłem się i ziewnąłem szeroko, na dworze zaśpiewał jakiś ptak i chłodny poranny wietrzyk wpadł do mojej jaskini, przeganiając resztki snu z moich powiek. Wyszłem i zacząłem biec - bez celu, dla samej radości biegania. Uwielbiałem to uczucie gdy wiatr rozwiewał moją sierść i przeganiał senność przez chłodne powietrze. Po jakimś czasie złapałem dorodną sarenkę i posiliłem się jej krwią. Po tym przystanku znów biegłem, po drodze nie natknąłem się na nikogo. Trochę żałowałem że nie ma ze mną Yǒnggǎn, razem zawsze raźniej. W końcu zaczęło się ściemniać a mięśnie moich łap paliły żywym ogniem, strasznie też chciało mi się pić, nie krwi lecz wody. Zmusiłem moje kończyny do ostatniego wysiłku doczłapania nad rzekę. Tam zobaczyłem Mystery. Wadera warknęła na przywitanie a ja rzuciłem jej jadowity uśmieszek. Wadera prychnęła i odbiegła do lasu zabierając ze sobą resztki godności. Napiłem się szybko. Ach! Woda to cudowny napój! Taki czysty, zimny, orzeźwiający i dodający sił! Wskoczyłem do wody i posiedziałem tak trochę, bo nie miałem siły pływać. Później pobiegłem (bo już zdążyłem odzyskać trochę sił) do mojej jaskini. Tam byle jak zwaliłem się na legowisko i momentalnie zasnąłem.
~Następnego Dnia~
Obudziłem się, albo raczej ktoś mnie obudził. Nie, to nie był hałas czy nachalne potrząsanie łapę. Poczułem na sobie czyjś wzrok i znajomy zapach, tak, bardzo znajomy. Na pół śpiąc obróciłem się na brzuch.
- Hej Yǒnggǎn! - powiedziałem nie mając zamiaru wstawać.
- Rozpoznałeś mnie nie otwierając oczu? - zapytała zdziwiona.
- Tak, a co nie mogłem? - spojrzałem na nią otwierając jedno oko.
- Mogłeś ... -odpowiedziała bo krótkiej chwili. Zadowolony z odpowiedzi z powrotem zamknąłem oko, udając że śpię. Czułem że wadera czeka aż ruszę się z legowiska. W końcu nie wytrzymała.
- Wstawaj leniu! - wrzasnęła mi do ucha, mimowolnie wzdrygnąłem się, ale ona tego nie zauważyła. Podeszła do mnie i zaczęła stukać we mnie łapą.
- Wstawaj bo nie przestanę! - powiedziała. Nagle podciąłem jej łapy tak że upadła obok mnie.
- Ale mi się chce spać. - powiedziałem i obróciłem się ze śmiechem.
< Yǒnggǎn? Sorry za długie nie odpisywanie :c>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz