Leżałem obok Yǒnggǎn oglądając gwiazdy. Moon pewnie nieźle ochrzaniła by mnie za to że jej pacjentka tak długo siedzi na dworze, ale nie zwróciłem zbytniej uwagi na tę przelotną myśl. Gwiazdy lśniły na atramentowym niebie, księżyc był w kształcie rogalika.
- Spójrz! Tam jest mała niedźwiedzica! - powiedziała Yǒnggǎn wskazując łapą zbiorowisko gwiazd. Szczerze ja nie za bardzo znam się na gwiazdach więc nie potrafię dostrzec nawet tak prostej konstelacji...
- Znasz się na gwiazdach? - spytałem.
- Trochę. - odpowiedziała wadera. Zamilkliśmy na kilka minut ciesząc się po prostu swoim towarzystwem. Leżeliśmy blisko siebie na pokrytej szronem trawie. Delikatny wiatr poruszał naszą sierścią, nie było jednak zimno.
- Patrz spadająca gwiazda! - zawołała podekscytowana Yǒnggǎn i zamachała ogonem.
- Pomyśl życzenie. - odpowiedziałem, śledziliśmy jeszcze przez chwilę lot gwiazdy aż ta znikła nam z oczu.
- Jakie życzenie sobie pomyślałaś? - zapytałem.
- Nie mogę ci powiedzieć bo się nie spełni! - odpowiedziała wilczyca z uśmiechem na pyszczku. Jej uśmiech w moim przypadku był zaraźliwy - też się uśmiechnąłem. Yǒnggǎn przysunęła się bliżej i teraz leżeliśmy przytuleni do siebie. O dziwo nie miałem nic przeciwko temu.
<Yǒnggǎn?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz