Zamurowało mnie, gdy usłyszałam to co powiedział.
- Nie powinno cię to interesować. - Odparłam chłodno, przyśpieszając. Wpadł mi do głowy pomysł, by zmienić temat.
- Chodź.
- Gdzie? - Zapytał basior, ale nie odpowiedziałam. Ruszyłam szybko do
przodu, kierując się w znane mi już miejsce. Po chwili biegu, wpadłam na
plażę. Zaraz później wpadł zdyszany Kaharamis. Wskoczyłam na skałę i
zaczęłam oddychać morskim powietrzem. Nawet nie zauważyłam, gdy na skałę
wdrapał się czerwony basior. Po chwili wylądowałam w wodzie. Klnąc pod
nosem, wynużyłam się kilka metrów dalej. Kaharamis stał na skale i
patrzył tam, gdzie powinnam się wynurzyć. Stworzyłam swoje klony. Jeden
wychodził z lasu, a drugi stanął na skale za basiorem.
- Teri? - Zawołał, wciąż patrząc w wodę.
- Co? - Powiedziałam, a klony to powtórzyły.
- Y... Czy mi się troi w oczach? - Zapytał, patrząc to na mnie, to na
moje klony. Wzleciałam w powietrze i wtrąciłam go do wody. Klony się
rozmyły, a ja pokładałam się ze śmiechu na piasku.
< Kaharamis? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz