Tego ranka kończyłam robić trzecią poduszkę po siedzenia wypchaną ptasim
pierzem. Skoro zostałam nauczycielką zoologii, to powinnam być
przygotowana na wypadek, gdyby w watasze pojawiły się jakieś szczenięta.
Ostrożnie odsunęłam przedmiot na bok i poszłam dodać kilka składników
do mojego wywaru. Znalazły się tam między innymi suszone owoce i płatki
dzikiej róży oraz miód, by nadać całości słodkawy smak. Gdy wrzucałam do
misy liście mięty przyleciał Dziobek. Usiadł na niedużej gałązce i
zaczął ćwierkać o dzisiejszym polowaniu (złowił muchę). Pokręciłam głową
z uśmiechem. Szkoda, że Dziub-Dziub nie potrafi mówić w naszym języku,
przynajmniej mogłabym go do kogoś wysłać i nie musiałabym ciągle słuchać
jego gadania. Usiadłam na jednej z poduszek i zaczęłam przeglądać
notatki na temat leśnej fauny sporządzone podczas pobytu u Pustelników.
Tak się zaczytałam, że gdy stwierdziłam, iż to koniec, było już
południe. Czyli czas na posiłek. Z wywaru powstała po kilku minutach
całkiem dobra słodka zupa. Czasami zastanawiam się, czy nie spożywam
zbyt dużo cukrów – bardzo często do roślinnego jedzenia dodaję miód.
Jednak zwykle kończy się na tym, że „przede wszystkim poluję” i koniec
tematu na pewien czas. Ledwie zdążyłam zjeść i wyjąć narysowaną na
pergaminie budowę ptaka, usłyszałam kroki. Zaciekawiona zwinęłam rysunek
i wyjrzałam poza platformę. W zasięgu mojego wzroku pojawiły się dwie
wadery – jedna normalnych rozmiarów, fioletowa z niewielką ilością
żółtego, drugą z nich był szczeniak o śnieżnobiałym futrze. Obie
zatrzymały się tuż pod „moim” drzewem. Zsunęłam się po pniu i stanęłam
przed nimi.
- Rara? – upewniła się fioletowa. – Jestem Sophie, córka Moon. Mama mówiła, że jesteś nauczycielką zoologii, czyż nie?
- Tak, to ja – odpowiedziałam.
- No więc to twoja pierwsza uczennica, Greoms. Niedawno dołączyła do
watahy. Ja was żegnam, Picallo coś ode mnie chciał – powiedziała Sophie i
zniknęła pośród drzew. Zostałam sama z małą waderką. Wyglądała jeszcze
na bardzo młodą, ale gdyby coś się stało, wiedza się jej przyda.
Spojrzałam w górę i dopiero teraz dotarło do mnie, że jeszcze nie
wymyśliłam sposobu, jak szczeniaki mogłyby dostać się na platformę.
Lekcje teorii zamierzałam prowadzić właśnie tam. W następnej chwili
jednak wpadłam na pomysł i poszukałam wzrokiem jakiegoś dużego kawałka
kory. Nie wiem jak to się stało, ale akurat jeden leżał dziesięć metrów
od nas w trawie. Przyciągnęłam go i poprosiłam Greoms, by na nim
stanęła. Mała wadera niepewnie wykonała moją prośbę. W następnym
momencie kora uniosła się w górą podniesiona przez rosnące rośliny. Cały
czas szeptałam pod nosem, dopóki moja uczennica nie stanęła na
platformie. Wdrapałam się szybko po pniu i już po chwili stanęłam obok
niej.
- Usiądź na poduszce – poleciłam i sama z chęcią wykonałam to samo. –
Cóż… Zoologia to nauka o zwierzętach. Z praktycznego punktu widzenia
pozwoli ci poznać możliwości naszych zdobyczy, to jest jeleni, zajęcy i
tak dalej. Wiedzę będziesz mogła wykorzystać podczas polowania. Nie
zamierzam narzucać ci pierwszego tematu, o jakich zwierzątkach
chciałabyś posłuchać?
<Greoms?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz