- Poison!? Poison?
Chodziłam po usianej szczątkami wilków jaskini, nawołując basiora. Brak
odzewu. Starałam się nie rozglądać na boki, gdzie widoczne w słabym,
błękitnym świetle mojego futra spoczywały kości i gnijące ciała. Wokół
cuchnęło tak bardzo, że mój nos nie był w stanie wyłapać innych
zapachów. Usiadłam na wilgotnej ziemi. Gdzie ja jestem? I gdzie Poison?
To prawda, podczas spadania nie wpadliśmy do tych samych dziur w ziemi,
ale ta jaskinia była na tyle ogromna, iż przeczuwałam, że on musi gdzieś
tu być. Nagle odwróciłam się i zatopiłam wzrok w ciemności. Wydawało mi
się, że ktoś mnie obserwuje… Wstałam, nieco przerażona. W pewnej chwili
zaczynałam mieć wrażenie, że coraz ciężej mi się oddycha. Rozpaczliwie
wdychałam z każdą chwilą malejącą w powietrzu ilość tlenu. Przewróciłam
się. Leżąc dostrzegłam, jakby przez mgłę, jakąś jasną postać. Nie wiem,
co działo się potem ze mną. Straciłam przytomność.
***
Obudziłam się wisząc głową w dół u stropu rozświetlonej blaskiem ogniska
jaskini, związana lianami. Kiedy rozejrzałam się wokół, kawałek dalej
dostrzegłam Poisona oraz rozmawiającą o czymś grupkę wyglądających jak
wilki stworzeń. Piekły na patykach kawałki mięsa, obok stały miski z
parującą cieczą, może zupą. Jeden z nich, starszy od pozostałych, musiał
wyczuć, że obudziłam się, ponieważ wstał i ruszył w naszą stronę.
Podniósł leżący na ziemi miecz, którego wcześniej nie zauważyłam i
rzucił nim. Przedmiot ze świstem przeciął linę i spadłam na ziemię. Obcy
pomógł mi wydostać się z więzów.
- Kim jesteś i co robiłaś w tamtej jaskini? – zapytał.
- Nazywam się Heroica. Przez przypadek ja i mój znajomy spadliśmy z
urwiska. Nasz lot skończył się właśnie w tamtej grocie. Zgubiliśmy się w
ciemnościach, a potem… No właśnie, a kim pan jest?
- Zwą mnie Mirago – odparł. – Czuję, że mówisz prawdę. Chodź ze mną, zapewne jesteś głodna.
- Ale co z Poisonem? – Nie chciałam zostawiać znajomego zaraz po tym,
jak go odnalazłam, jeśli można tak to nazwać. Mirago spojrzał na wiszącą
u stropu jaskini postać.
- Wkrótce obudzi się, a wtedy i jego uwolnimy. O ile nam nie zagraża.
Nie za bardzo spodobały mi się te słowa, ale posłusznie usiadłam przy
ognisku. Dostałam kilka kawałków upieczonego mięsa i trochę ziołowego
naparu, wkrótce poznałam też i imiona pozostałych. Grace, Violet i
Jasper byli wilkami, Bingo, Elan i Mirago psami. Chwilę później obudził
się Poison. Grace uwolniła go, lecz kiedy chciała zadać mu jakieś
pytania, do naszych uszu dotarły ciche pojękiwania.
- Co się dzieje? – zapytałam najbliżej stojącego psowatego. Temu oczy rozbłysły nagle światłem.
- Nadchodzą.
<Poison?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz