Po tym całym dniu miałam ochotę na chwilę relaksu. Wybrałam się więc na łąkę rozciągającą się niedaleko „mojego” drzewa, by wyciszyć się i obejrzeć zachód słońca. Kiedy dotarłam na miejsce ognista kula wisiała jeszcze całkiem wysoko nad horyzontem, więc położyłam się w zielonej, soczystej trawie i zaczęłam tarzać. Często w ten sposób bawiłam się ze szczeniakami Pustelników. Nagle usłyszałam ciche kroki, ale ich właściciel wydawał się nieduży i miałam nadzieję, niegroźny. Chwilę później stanęła obok mnie niewiele większa ode mnie wadera o kremowym futrze i puszystym ogonie.
- Cześć. Nie wiedziałam, że ktoś tu jest – powiedziała.
- Przyszłam trochę odpocząć. Miałam ciężki dzień, ale chyba nie chcesz o tym słuchać – odparłam, wstając i zamierzając przemieścić się bardziej na południowy zachód.
- Nie, opowiedz, z chęcią posłucham – zatrzymała mnie wadera. Zgodziłam się
- No, a więc tak. Ten jak on miał, no Anubis mnie chciał.... – nieświadomie wyciszyłam głos.
- Mów, ja też miałam nieprzyjemną sytuację z tym całym Anubisem.
- On mnie chciał zabić. Tyle – powiedziałam . - A tobie co zrobił?
- To samo. A tak poza tym to jestem Sasha, przepraszam, że się nie przedstawiłam wcześniej.
- Ja jestem Rara – przedstawiłam się, nie mogąc uwierzyć, jakie głupoty gadałam. – W sumie, najgorsze w tym dniu było spotkanie z Teriyaki. Nazwała mnie szczeniakiem, a wcześniej miałam jeszcze niezbyt ciekawą rozmowę z Anubisem. W sumie to nie złoszczę się na niego.
- Jak to? On mógł cię zabić.
- Jak widzisz tego nie zrobił. My jako stado powinniśmy mu pomóc, nie odrzucać. Poza tym, wspominał mi o spotkaniu z tobą. Próbowałaś zaatakować go kawałkiem drzewa. Sposób nieskuteczny, aczkolwiek kreatywny.
- Jak ci się nie podoba, możesz sobie stąd iść – warknęła Sasha.
- Nie zamierzam, poza tym nie musisz reagować tak ostro, bo zdzielę cię kijem o właściwościach błyskawicy. Już jeden misiek oberwał dzisiaj w ten sposób – ostrzegłam. Cóż, może nie jestem tak groźna i duża jak Anubis, ale ze zdenerwowaną mną lepiej nie zaczynać. Do kremowej wadery jednak moje słowa chyba nie doszły.
- Serio, myślisz, że się boję?
- Wolałabym zakończyć tę rozmowę pokojowo – odparłam, ignorując jej wcześniejsze pytanie. – A ty?
<Sasha?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz