Patrzyłam na małą waderkę. Zamurowało mnie, gdy nagle wyskoczyła i zderzyła się ze mną.
- Nic ci nie jest? - zapytałam, pomagając jej wstać. Miałam lekkie wrażenie że się mnie boi. Zmniejszyłam się do jej rozmiarów.
- Co tu robisz? - Próbowałam uparcie zagaić rozmowę. Nadal milczała.
Westchnęłam i wróciłam do swojej prawdziwej postaci. Jeszcze kilka razy
próbowałam ją zagadać, jednak bez skutku. Gdy już miałam odejść,
rozległo się głośne burczenie.
- Jesteś głodna... Poczekaj tutaj - zaśmiałam się. Sprawnie złapałam
jelenia i zaciągnęłam go do małej. Patrzyłam jak je, uśmiechając się.
- To może teraz powiesz mi chociaż jak masz na imię? - zapytałam, gdy się najadła.
- Greoms - powiedziała niepewnie.
- Hej, nie musisz się mnie bać... - zaczęłam, ale przerwał mi szurgot w zaroślach.
- Teri! - wywrzeszczał Diabolo, gdy tylko mnie znalazł - Demony w okolicy!
- Znowu? One chyba nigdy nie dadzą spokoju... - Przypomniałam sobie o
kremowej waderce - Sorry mała, ale obowiązki wzywają - Mruknęłam do niej
i odbiegłam. nie najlepszy początek.
< Greoms? Klasyka. Ja zaczynam pisać a wena mnie opuszcza ;3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz