Kilka godzin spędzonych w klatce, zanim ktoś w końcu zauważył, że się
obudziłam, była okropna. Zesztywniały mi wszystkie łapy, a brzuch
odzywał się co jakiś czas, domagając się pożywienia. W końcu jednak
jeden z siedzących przy ognisku ludzi wstał i ruszył w naszą stronę.
Przyjaciele Mirago zaczęli warczeć, a ja z chęcią poszłam w ich ślady.
Mężczyzna uruchomił jakąś dziwną maszynę, której ramię włożyło nam do
klatek po kawałku mięsa. Obwąchałam je uważnie, jednak nie wyczułam
niczego podejrzanego. Bingo pierwszy skosztował swojego jedzenia i zaraz
zabrał się do spożywania posiłku. Wszyscy zrobiliśmy to samo. Jakieś
pół godziny później ten sam człowiek wyciągnął ze skórzanego futerału
flet i zaczął grać. Muzyka była dziwna – niby to usypiająca, a jednak
pobudzająca do walki. Spodobała mi się i zaczęłam się odprężać, co
większość przyjaciół Mirago również zrobiła. Jedynie Elan zatkał uczy i
zaczął wyć. Zamknęłam oczy.
***
Obudziło mnie warczenie białej wilczycy ludzie transportowali do klatki
nieprzytomnego zielonego basiora. Znałam ten zapach, nie miałam jednak
pojęcia skąd. Jeden z uwięzionych, jakiś pies, zaczął szczekać. Umilkł
jednak zaraz, przeszyty spojrzeniem olbrzymiej wadery. Cztery klatki, w
tym również moją, opuszczono i otworzono. Zaraz otoczyli nas ludzie.
Jakiś mężczyzna włożył mi na szyję obrożę ze smyczą, którą przywiązał do
stalagnatu. Warknęłam cicho. Biała wilczyca zbliżyła się do mnie i
innych, którzy też zostali uwiązani w podobny sposób.
- Nazywam się Wolf Lady i odtąd jestem waszą panią. Naszym zadaniem jest
zniszczyć wpierw watahę panującą na niedalekich terenach, a później
kolejne. Za kilka godzin czeka was pierwsza walka z magicznym wilkiem.
Kto z nim zwycięży, zostanie generałem armii, która wkrótce zawładnie
światem.
Przyjęliśmy jej słowa radosnym ujadaniem, a potem położyliśmy się
czekając na to niezwykłe zdarzenie. Przysnęło mi się kilka razy, lecz w
końcu Wolf Lady podeszła do nas i kazała nam się przygotować, co z
chęcią zrobiliśmy. Kilkanaście minut później spojrzałam na klatki i
ujrzałam, że zielony basior się obudził. Siedzący w sąsiednim więzieniu
pies spojrzał na niego i powiedział:
- Brawo, spisałeś się. Jedyna nadzieja w Grace.
- A Mirago? – odparł zielony.
- Ten stary włóczęga? Może i umie obchodzić się z magią, ale w walce nie ma większych szans.
Zastanowiły mnie ich słowa, jednak poświęciłam ostatnie kilka wolnych
minut przygotowaniom. Jeden z ludzi wstał i podszedł do sterowni.
Ponaciskał kilka guzików i ze stropu zsunęła się spora klatka, w której
zapewne miały odbyć się walki. Nie myliłam się. Wpuszczono tam zielonego
basiora i wcześniej uwiązaną obok mnie waderę. Przez kilka minut gryźli
się ze sobą, choć przeważnie atakowała wilczyca. Mimo to przegrała.
Nadeszła kolej na mnie. Stanęłam naprzeciw przeciwnika, gotowa do walki.
<Poison? Hero przeszła na Ciemną Stronę Mocy>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz