niedziela, 27 marca 2016

Od Teriyaki CD Anubisa

- Zaraz, zaraz, wspomniałeś coś o demonach? - Ocknęłam się nagle.
- No tak... - Odparł basior
- Diabolo! - Krzyknęłam, uświadomiając sobie coś - Wyczułam wcześniej że spotkał demony... - I poruszyłam nerwowo skrzydłami, wzlatując w powietrze.
- Zaraz a co z lasem?! - Zawołał za mną Anubis. Poczułam na sobie jego wściekłe spojrzenie.
- Diabolo czy las? Hm... Oto jest pytanie- zachichotałam na tyle głośno, by mógł to usłyszeć basior na dole. Wciąż czułam jego spojrzenie. Westchnęłam i wylądowałam tuż obok niego.
- To co robimy? - Zapytał
- My? Co wielki dowódca Anubis nie umie sobie poradzić sam? - Powiedziałam uszczypliwie. Miał odróch jakby zamierzał się na mnie rzucić ale zdążył się opamiętać.
- No dobra, dobra, najpierw las potem kot, rozumiem - warknęłam. Zdawałam sobie sprawe że go wkurzam. No cóż. On nie zamierza wyjść na szczeniaka, a ja nie chce wyjść na milutką waderkę. Zaczęłam wywoływać mgłę która lekko przygasiła ogień. Biegłam od drzewa do drzewa pilnując aby żadna iskra nie przedostała się na sąsiednie rośliny. Nie wiedziałam co robić. Nagle rozległ się grzmot, ciężkie krople deszczu spadły na zwęglone drzewa. Ogień syczał. Spojrzałam wymownie w górę, klnąc pod nosem. Burza w zimie? No dobra, byle ugasiła pożar. Pożar w zimie? Dopiero teraz wydało się to dziwne. Podeszłam do basiora, patrzącego na przygasający ogień.
- Ogień jest prawie ugaszony, a jeśli teraz łaska, wybiorę się ma poszukiwanie demonów i Diabola.
- Co masz związanego z demonami? - Mruknął oschle Anubis, łapiąc mnie za skrzydło.
- Puszczaj - huknełam na niego ale ten udawał że nie słyszy
- Nie było tu demonów, póki się nie pojawiłaś. Kim jesteś i dlaczego pojawiają się tam gdzie ty?!
Westchnęłam, szukając sposobu by znowu odwrócić kota ogonem.
- No słucham - warknął, bardziej ciągnąc mnie do ziemi. Syknęłam.
- Co cie to obchodzi? Nic ci to nie da. - powiedziałam próbując się wyrwać-K***a, jak mnie zaraz nie puścisz to nie ręcze za siebie, tym bardziej jeśli Diabolo coś się stanie - klnęłam. Jednak Anubis tylko powiedział:
- Będziemy powtarzać historię z imieniem, czy powiesz teraz po dobroci?
- Weś się lepiej puknij w łep- warknęłam, zmieniając się w wilka bez skrzydeł. Jeśli mojemu kotu coś się stanie przez tego idiote, to osobiście go zabije. - Co ci tak na tym zależy? Odejdę z tych terenów, to i one znikną.
- Ha! Wiedziałem że masz coś z nimi wspólnego - powiedział triumfująco.
- Nie odpuścisz, co? - Fuknęłam, widząc jego spojrzenie i minę, dodałam: - No jasne. Szczerze mówiąc mam już dość tej zabawy w zgadywanki. A co do demonów, to im chodzi tylko o mnie. Twojej rodzinie nie powinno się nic stać. Ale kto tam zna demony. Nic nie obiecuję.
- Czego od ciebie chcą?- powtórzył pytanie.
- Nic, chcą tylko całą moją rodzinę wyciąć w pień i już im to się prawie udało, więc łaskawie nie oddawaj im przysługi, rzucając się na mnie - Mruknęłam wymijająco.
- Czy ty właśnie...
- Czytam ci w myślach? No wiesz, jakoś muszę sprawdzić czy mnie nie zabijesz, no nie? Ale spoko, już wychodze z twojego umysłu, nie chcę przeżyć tego doświadczenia co moja siostra. - Zaśmiałam się, czekając na jego reakcję.

< Anubis? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz