Sama nie wiedziałam, dlaczego poszłam za tym basiorem, dlaczego nie ruszyłam prosto do Alfy. Kiedy uciekł, niemal bezwiednie pobiegłam za nim, moje łapy bezbłędnie odnajdywały drogę. Teraz, gdy basior mnie przeprosił, nie wiedziałam, co robić. Może jednak ma rację, może powinnam od razu iść do Moon, przecież nie ma większego sensu przebywanie tutaj. Westchnęłam cicho i odwróciłam się. Już miałam odejść, gdy Anubis powiedział:
- Zaczekaj. Przed jaskinią Alfy jest zebranie, więc lepiej idź tam od razu.
- Dobrze, pójdę. Ale tylko z tobą.
- Co? Ale… dlaczego? – basior był chyba trochę zdziwiony moją reakcją.
- Wyjaśnij mi, o co chodzi, co się dzieje. Poza tym skoro jest zebranie, to chyba wszystkie wilki powinny na nim być. Czyli ty również.
Anubis spojrzał na mnie nieco niezadowolonym wzrokiem, lecz ruszył w stronę drzew. Pobiegłam za nim. Był dużo większy ode mnie (co za niespodzianka), toteż musiałam niemal biec, by dotrzymać mu kroku. Po chwili milczenia zapytałam:
- To może wyjaśnisz mi, co się dzieje? Wiesz, dlaczego Moon zorganizowała zebranie?
- Brakuje zwierzyny w lasach – odparł lakonicznie basior.
- Chwilę przed tym, jak się pojawiłeś, poraziłam prądem niedźwiedzia, który zamordował jakiegoś wilka, na szczęście nie z watahy. Ich… Tych niedźwiedzi… Jest chyba więcej. W dodatku on, jak pewnie sam zauważyłeś, był większy niż przeciętnie.
- Zawsze tyle gadasz?
Wzięłam oddech, patrząc na Anubisa trochę ze zdziwieniem. Nie, ogólnie nie mówię więcej, niż trzeba. W jednej chwili podjęłam decyzję, rzucając moje tak jakby motto. Dzisiaj nie miałam ochoty na tolerowanie nieciekawych odzywek. Zaczęłam biec prosto do jaskini Alfy. Basior nawet nie próbował mnie zatrzymać i dobrze, bo i tak bym tego nie wykonała. Gdy byłam już wystarczająco daleko, zwolniłam. Po chwili usiadłam na trawie, przymykając oczy i wznosząc głowę ku niebu. Nie chciałam już myśleć, a tyle tematów przepychało się do mojej głowy… W sumie, to miałam przecież coś zjeść, a nie zastanawiać się nad jakimiś drobnostkami. Wstałam więc i już miałam iść poszukać jakiejś zieleniny, gdy usłyszałam kroki. Spomiędzy drzew wyszedł Anubis.
- No proszę, jeszcze nie jesteś na zebraniu?
- Jak widać nie – burknęłam. – Chcesz czegoś jeszcze?
<Anubis? Wena poszła na spacer>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz