Od kilku miesięcy miałem towarzystwo. Vento był wilkiem powietrza, młodszym ode mnie. Twierdził, że jest dorosły, jednak wiedziałem, że tak naprawdę brakuje mu co najmniej pół roku do dwóch lat. Nic nie mówiłem na ten temat, w końcu sam nie próżnowałem w tym wieku. Basior dołączył do mnie, gdy przecinałem teren jego watahy. Zauważył mnie, ale zamiast powiadomić Alfę zaczął zadawać mi pytania. Najwyraźniej moja osoba mu zaintrygowała, bo, nie mówiąc nic nikomu, postanowił opuścić swoje tereny i do mnie dołączyć. Nie oponowałem.
Uważał mnie chyba za coś w rodzaju swojego guru, chciał mi zaimponować, słuchał z uwagą każdego mojego słowa. Zdecydowanie był łatwowierny, mogłem mu wcisnąć niemal wszystko. Bywał irytujący i upierdliwy, jeszcze częściej wpadałem z nim w kłopoty, niż normalnie. Miał w sobie mnóstwo radości życia, potrafił mi odpyskować, często gdzieś odbiegał tym swoim nienormalnym tempem, a potem wracał z różnymi historiami. Lubiłem go, chyba po raz pierwszy, od czasu wczesnego dzieciństwa, miałem tak bliskiego przyjaciela.
Poprzedniego dnia rozdzieliliśmy się, Vento chciał iść przodem, a ja nie zatrzymałem go. I tak nie dotrzymałbym mu kroku. Długo nie wracał, a gdy wyczułem, że znajduję się na terenie jakiejś watahy, zacząłem się niepokoić. Ostrożnie przemierzałem tereny, węszyłem, jednak nie udało mi się go odszukać. Tej nocy spałem niewiele.
Dziś o świcie znalazłem jego ciało. Przegryzione gardło i ani kropli krwi. W pierwszej chwili kompletnie mnie zamurowało. Co mogło mu się stać? Dlaczego, nie licząc krwi, ciało jest nieruszone? Mają tu jakąś cholerną chupacabrę, czy jak? Okrążyłem jego ciało węsząc tu i tam. Niedźwiedź i wilk. Kto zawinił? Zapach innego wilka był wyraźniejszy, jednak równie dobrze ten mógł tylko sprawdzać zwłoki. Niedźwiedź raczej nie wypiłby samej krwi więc co się stało?
- Nie zasługiwałeś na to, głupku - powiedziałem cicho do martwego towarzysza. - Dobrze wiem, że byłeś tylko smarkaczem.
Gorycz mieszała się z furią. Widziałem, że wokół mnie płonie trawa, jednak miałem to gdzieś. Na moim grzbiecie również żarzył się ogień. Nie myślałem o tym, że inne wilki wyczują dym, że mogą mnie przez to znaleźć, że mogę skończyć jak on. Potrzebowałem się wyżyć, jakoś rozładować, wypalić.
<Ktoś? Grupa zwiadowcza pod wezwaniem może? ;p Chętnie pomogę szukać zwierzyny, w końcu Cal się włóczył po okolicy >
Jak chcesz Grupę Zwiadowczą (ta nazwa jest taka piękna) to trza poczekać aż Rara mi odpisze i wyruszymy - to w tedy cię spotkamy xd Żeby to miało ręce i nogi, a nie dziwaczne przeskoki w czasie :> Ok? Chyba, że chcesz by ktoś inny napisał (np. Sasa, ona z chęcią pospiskuje przeciwko Asełowi).
Mi tam w sumie zwisa, byle ktoś się odezwał na to :p Nawet jeszcze wszystkich postaci tu nie ogarniam, tylko na bieżąco czytam kto jest kim.
OdpowiedzUsuńA czekać mogę, bo np. jutro i tak mnie pół dnia nie ma pewnie. Więc jak kto woli w sumie.
//Caldo
Usuń