Trzy podziemne korytarze. Po krótkiej naradzie z Heroiką i Mirago uznaliśmy, że jedynym dobrym rozwiązaniem pozostaje się rozdzielić. Wybrałem lewy korytarz. Szedłem przez niego, gdy zauważyłem, że grunt pod moimi łapami robi się coraz chłodniejszy. Świece ułożone w korytarzu zgasły. Teraz musiałem wędrować po omacku, gdyż wolałbym nie marnować energii na stworzenie jakiegokolwiek źródła światła.
Korytarz był naprawdę długi. Nie mam pojęcia ile udało mi się go przejść. Po pewnym czasie było słychać ciche jęki. Zatrzymałem się i zacząłem nasłuchiwać.
Potem było słychać kroki. Coś poruszało się w moim kierunku. Utworzyłem malutki płomyk. Zobaczyłem niedaleko mnie jakiegoś wilka.
- Spokojnie, to ja - szepnął wilk, podchodząc bliżej. Rozpoznałem w tym wilku Heroikę.
- Znalazłaś coś? - spytałem. Wadera pokręciła głową.
- Niestety nie
Westchnąłem i zrobiłem kilka kroków. Nadepnąłem na jakąś kość, która pękła pod ciężarem łap, a następnie wybuchła. Ściany korytarza zaczęły drgać. Potem nie wiadomo skąd spadło kilka wielkich głazów, blokując ucieczkę z przodu i z tyłu. Prawie nie mogłem się ruszać. Głazy były wszędzie. Próbowałem je odsunąć, ale bezskutecznie.
- Heroika? - zawołałem. Nie usłyszałem odpowiedzi. Powtórzyłem wołanie. Nic. Nie mogłem w żaden sposób wyczuć obecności wadery. Byłem w pułapce. Co jeszcze kryje ten podziemny labirynt?
<Hero?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz