Widziałam Ziemię z góry, dosyć ciekawa planeta, jest dużo wody, lądu jest mniej. Nawet stąd widzę jednak zniszczenia spowodowane przez coś... Widać brudne powietrze, wszystko jak gdyby poszarzałe i te dziury w warstwie ozonowej... Przedziwne. Teleportowałem się na jakieś z miejsc na tej planecie. Wstałem i ujrzałem przed sobą łąkę, była bardzo wyniszczona. Szybko wyczułem intensywny zapach wilczej krwi i się skrzywiłem. Ciekawe co tutaj musiało się stać... Rozejrzałem się dookoła, nic ciekawego, pełno zniszczeń, wszędzie szaro i buro... Kiedy spojrzałem w górę dostrzegłem, że tu powietrze jest dosyć brudne, ale nie tak jak na niektórych planetach... To chyba dobrze, że mogę wytrzymywać w różnych atmosferach. Stąpałem powoli po suchej ziemi nie zważając na patyczki które wbijały mi się w łapy niczym ciernie. Za plecami usłyszałem jakiś szelest, odwróciłem się sprawnie, to tylko kondor przysiadł na pniu spruchniałego drzewa, żeby mi się przypatrzyć. Spojrzałem z zwykłą obojętnością i kontynuowałem swoją wędrówkę. Pogrążyłem się w myślach kiedy wkroczyłem na bardziej przyjemny teren, a woń krwi powoli nikła. W końcu wpadłem na kogoś, od razu odskoczyłem.
-Um... Przepraszam - powiedziałem cicho.
<Ktoś chciałby dokończyć?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz