wtorek, 24 lutego 2015

Od Yǒnggǎn C.D Anubisa

Szliśmy tak i szliśmy, a słońce coraz bardziej zachodziło. Widać było można stado saren, które biegnie gdzieś wgłąb lasu. Popatrzyłam na Anubisa. Z zamyśleniem patrzył w niebo. Poszliśmy tak nad Jezioro Wschodu. Tam usiedliśmy na brzegu. Przejrzałam się w wodzie, a wtedy ujrzałam coś niesamowitego, czego nie spotyka się na co dzień. Woda była nie tylko bardzo czysta, ale też dziwnie błyszcząca, co nadawało tamtemu miejscu wyjątkowości. 
- Anubis, patrz! – pokazałam łapą na te wszystkie widoki.
Basior uśmiechnął się. Wstałam i trąciłam go lekko w bok, popatrzył na mnie pytająco. Skoczyłam i wpadłam do wody. Zaraz po tym wynurzyłam się i popatrzyłam na niego śmiejąc się.
- Ale co z twoimi ranami? – chciał się upewnić.
- W porządku, mówiono mi, że mogę pływać!
Popłynęłam dalej od brzegu, obserwując te wszystkie podwodne stworzenia, które ustępowały mi drogi. Zaśmiałam się widząc, jak mała ławica magicznych ryb robi wokół mnie kółko, a potem odpływa. Anubis zaraz do mnie dopłynął.
Dalej z uśmiechem zanurkowałam. On, wiedząc, że chcę mu coś pokazać, zrobił to samo. I pokazałam mu – pod wodą, przy dnie, wszystko było takie piękne! Kamyczki i piasek oświetlone niebieskim światłem, te wszystkie wyjątkowe, pływające stworzenia! Tam było przepięknie!
Potem wynurzyliśmy się i zaczęliśmy pływać. Jednak zaraz zrobiło się ciemno i musieliśmy niestety wracać. Wyszliśmy na brzeg i się otrzepaliśmy. Anubis już miał iść odprowadzić mnie do szpitala, ale weszłam przed niego blokując drogę.
- Czekaj, Anubis. Rzadko wychodzę na spacery, posiedźmy jeszcze chociaż chwilę razem. – powiedziałam.
Zgodził się. 
Położyliśmy się obok siebie na trawie, oglądając gwiazdy.

< Anubis? Spokojnie, ja też nie raz mam mega brak weny ;D >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz