Od początku wiedziałam, że brak śpiewu ptaków zwiastuje zagrożenie.
Nauczył mnie tego ojciec i to się sprawdzało, sprawdza i będzie
sprawdzało. Tak było i tym razem, gdy wraz z trzema basiorami
poszukiwaliśmy osób odpowiedzialnych za tajemnicze zniknięcie zwierzyny w
lasach WKS. Kilka chwil po ucichnięciu ptasich piosenek usłyszeliśmy
złowróżbny trzask gałęzi. Wszyscy niemal równocześnie odwróciliśmy się w
stronę, z której dobiegł hałas. Dźwięk przybrał na sile i z zarośli
wypadł olbrzymi czarny niedźwiedź, bardzo podobny do tego, który zginął z
moich łap. Stworzenie stanęło na tylnych łapach, rycząc i przy okazji
usiłując przewrócić nas swą wielką, owłosioną kończyną. Anubis, Picallo i
ja odsunęliśmy się na bezpieczną odległość, jednak Caldo dopiero w
ostatniej chwili odskoczył, by uniknąć dosłownie powalającego ciosu
łapy. W następnym momencie zobaczyłam, jak rzuca się na bestię. Przez
ułamek sekundy zastanawiałam się, co mu odbiło, ale jak już wspominałam,
nie trwało to zbyt długo. Powód? Anubis i młody Alfa wpadli na ten sam
cudowny pomysł. Pokręciłam głową, przyglądając się, jak gryzą
miotającego się miśka. Grube futro stawiało wprawdzie opór i to niemały,
ale już po chwila na ziemię zaczęła kapać rubinowa krew. Wydawało się,
że niedźwiedź za kilka minut padnie nieżywy na ziemię, ale nagle strącił
moich towarzyszy łapami, rycząc groźnie. Czyżby oszukiwał? Zwierzę
pochyliło się nad leżącym Caldo’em, który próbował się odczołgać.
- Zatkajcie uszy! – krzyknęłam. Bez wahania zaczęłam śpiewać. Nie bardzo
lubiłam używać akurat tej mocy, ale tu chodziło przecież o czyjeś
życie. Niedźwiedź uniósł się na przednie łapy i popatrzył wokół
nieobecnym wzrokiem. Niestety, Picallo wykonał to samo. Widocznie nie
zdążył zatkać uszu. Nie przerywając śpiewania, przywołałam Anubisa i
Caldo łapą. Napisałam na suchej ziemi kilka słów: „Na trzy atakujcie”.
Wymówiłam „jeden, dwa, trzy”, wplatając te słowa w melodię. Gdy
przestałam śpiewać i misiek, i Picallo ocknęli się z transu. Czar
przestał działać. Anubis i Caldo rzucili się na bestię. Po chwili wydała
ostatni ryk i padła martwa na ziemię. Zaniepokoił mnie jednak chór
niedźwiedzich głosów, które odpowiedziały na to wezwanie.
- Dzielą nas kilometry – stwierdziłam. – Ale sądząc po ich rozmiarach dość prędko nas odnajdą.
- Musimy ostrzec Moon – powiedział Anubis. – Trzeba chronić watahę.
<Caldo? Anubis? Picallo?>
Jak coś, to CD ode mnie poszedł.
OdpowiedzUsuń