poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Od Heroiki CD Poisona

Kiedy tylko przeszłam przez próg, drzwi zamknęły się za mną z hukiem. Przypadłam do nich natychmiast, słysząc stłumione odgłosy walki. Chwilę później rozejrzałam się wokoło. Ciemny korytarz ciągnął się przez jeszcze kilkanaście metrów, gdzieś na jego końcu widać było światło. Nie wiedząc, czy iść dalej, czy zostać, usiadłam na ziemi, oparta o drzwi. W pewnym momencie, czując nagłą falę gorąca, odskoczyłam na bok. I w samą porę. Przez korytarz przeleciała kula ognia, pozostawiając w drzwiach sporą dziurę. Zajrzałam przez nią i dostrzegłam Poisona, który właśnie opluwał kota-strażnika. Zwierzę odskoczyło z wypalonym w kilku miejscach futrem, lecz zaraz potem zaatakowało, powalając zielonego basiora na ziemię. Oboje wstali i przez chwilę mierzyli się wzrokiem. Wtedy Poison akurat musiał mnie dostrzec. Przez ułamek sekundy nie zwracał uwagi na przeciwnika, co ten wykorzystał. Mój towarzysz legł na twardym dnie korytarza, przygnieciony łapami kota. Pysk znalazł się pod jedną z kończyn strażnika, uniemożliwiając basiorowi oplucie go kwasem. Kot uniósł łapę, by zadać śmiertelny cios, lecz nagle upadł na ziemię, odepchnięty przez moją psychobarierę. Wykorzystując zaskoczenie zwierzęcia, podbiegłam do Poisona i pomogłam mu wstać. Strażnik dostał kwasem w nos. Wrzasnął okropnie i uciekł gdzieś, zostawiając nas w spokoju. Pytanie na jak długo. Przeskoczyłam przez dziurę i spojrzałam w stronę światła. Nie widziałam nigdzie innej drogi, więc domyśliłam się, że gdzieś tam musi być siostra Scarlet.
- Idziemy dalej? – zapytałam.
- No pewnie. Powinnaś to już zresztą zrobić dawno temu.
Przewróciłam oczami i ruszyłam przodem. Po kilku chwilach dotarliśmy do granicy między cieniem i światłem. Przez jakiś czas przyzwyczajałam się do zmiany oświetlenia, aż w końcu potrafiłam dostrzec szczegóły pomieszczenia. Tuż obok stały skrzynie z mięsem, jak mi się zdawało. Bellona siedziała odwrócona do nas tyłem i z kimś rozmawiała. Przekradliśmy się za drewniane pudła. Wyjrzeliśmy zza nich niezauważalnie.
- Jak ja mam zdobyć dla niej ten medalion? Jej szpiedzy próbowali już podczas wojny, wszyscy zginęli. Co ja ma robić? – szepnęła siostra Scarlet.
- Ucieknij. Okazja nadarzy się już niebawem.
Znałam ten głos. Był to głos… Scarlet? Przesunęłam się kilka metrów w bok. Przed Belloną unosił się duch kremowo-rudej wadery, bez wątpienia była to wilczyca, którą poznałam na polu bitwy. Chwilę później uniosła głowę i zniknęła. Jej siostra wstała. Po dwóch minutach do jaskini wpadł przywódca oddziału specjalnego wraz z Wolf Lady.
- Są tutaj szpiedzy, Bellono. Masz ich znaleźć – warknęła biała wadera. Siostra Scarlet kiwnęła głową. Spojrzeliśmy na siebie z Poisonem. Albo wykryli nas, albo Mirago i jego przyjaciół…
<Poison? Wybacz, że tak długo>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz