W pewnym momencie zapach niedźwiedzi stał się tak dobrze wyczuwalny, że
zacząłem tracić pewność skąd konkretnie się unosi. Gdy usłyszałem, że
coś biegnie w moją stronę, momentalnie się spiąłem. Uspokoiłem się, gdy
ujrzałem, że to tylko Rara.
- Co tu robisz? - fuknąłem. - Nie powinnaś być z Anubisem i Picallo?
- Może powinnam, ale jak widać nie jestem. Przepraszam, ale ci nie dowierzam, bo…
Ta chwila rozmowy wystarczyła, by mnie zdekoncentorwać. Niemal w
ostatniej chwili zauważyłem potężnego niedźwiedzia. Niestety nie
zdążyłem ostrzec Rary, która była jego celem.
- Ty cholero - warknąłem nisko, równocześnie traktując go płomieniem.
Bestia ryknęła i zaczęła się rozpaczliwie obracać, by pozbyć się ognia.
Bezskutecznie.
Zacząłem się powoli wycofywać, co musiało wyglądać dość niezdarnie, bo
starałem się w ogóle nie używać lewej łapy. Po chwili dołączyła do mnie
Rara, co przyjąłem z ulgą - nic poważnego jej się nie stało. Na jej
podziękowanie krótko kiwnąłem głową i się uśmiechnąłem. Nie ma za co.
W pewnym momencie poczułem opór, nie mogłem cofnąć się dalej. Powoli
odwróciłem głowę i zobaczyłem nierówną, porośniętą splątaną sierścią,
powierzchnię. Rzuciłem się do przodu, jednak zahaczyłem łapą o korzeń i
przeturlałem się po ziemi. W tym samym czasie zarejestrowałem, że Rara
szepcze jakieś nieznane mi słowa. Wstałem najszybciej jak mogłem i
zobaczyłem, że zwierzę jest unieruchomione przez gałęzie pobliskiego
drzewa. Był nimi szczelnie oplątany. Ryknął rozjuszony i spróbował się
uwolnić od trzymających go pnączy. Postanowiłem nie czekać, aż się mu to
uda i wyobraziłem sobie jak jego głowa staje w płomieniach. W ułamku
sekundy ten obraz przeniósł się na rzeczywistość. Niezdarnie skoczyłem
na szamoczącego się miśka i gryzłem, starając się trafiać w jak
najczulsze punkty, jednocześnie używając więcej ognia.
Gdy niedźwiedź padł na ziemię Rara ostrożnie do niego podeszła i
upewniła się, że już nie wstanie, po czym wyszeptała swoje kolejne
zaklęcie - gałęzie się cofnęły, a płomienie zgasły. Oboje czujnie węsząc
rozejrzeliśmy się po okolicy, jednak nic nie wskazywało na to, żeby
niedaleko czaił się kolejny niedźwiedź.
- Byłaś niesamowita - powiedziałem z nieukrywanym podziwem. - I
wcześniej, i teraz... - Potrząsnąłem głową. Spojrzałem na nią wyczekując
odpowiedzi i znów ruszyłem w kierunku, gdzie zniknęli Picallo i Anubis.
Tym razem narzuciłem sobie szybsze tempo. Niech wadera nie myśli, że ze
mnie jakiś kaleka.
<Rara? Inny żywy osobnik?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz