Spojrzałam na Anubisa.
- Hej co tu robisz? - spytałam zaciekawiona.
- Coś mi uciekło - odparł basior spoglądając na moje rany - Kiepsko wyglądasz.
- Wiem... .
Postanowiłam trochę oblizać się z krwi, która częściowo zdążyła już wyschnąć. Fuj. Muszę to wkrótce spłukać. Już miałam zapytać Anubisa o to i owo, gdy nagle zaatakowały nas dwie duże i czarne pantery pantery. Bez dłuższego zastanowienia skoczyłam na jedną z nich, zamachnęłam się i uderzyłam łapą w oko. Zwierze krzyknęło.
- Zabiję cię! - krzyknęło.
Anubis rzucił się na drugiego przeciwnika. Ja siłowałam się chwilę z tą, którą drapnęłam, ale ta przygniotła mnie do ziemi i zaczęłyśmy się czołgać po trawie. Wkurzona rąbnęłam ją w czoło i z całej siły przegryzłam jej tętnicę szyjną. Potwór zawył z bólu i odskoczył, ociężale próbując uciec. A niech sobie ucieka! Z takim zakrwawieniem z daleko nie zajdzie. Dla pewności przebiłam go jeszcze strzałą i skoczyłam na panterę, z którą walczył Anubis. Spróbowałam zatopić kły w jego grzbiecie. Udało się, ale z pleców pantery strzeliła dziwna ciemna maść, która strasznie spiekła mi oczy tak, jakbym je sobie mydłem w płynie posmarowała. Na oślep odskoczyłam do tyłu i szybko starłam tę dziwną substancje, chociaż nadal piekło jak (c)holera. Cały obraz był rozmazany, nie mogłam rozróżnić, który z walczących to Anubis.
Jednak intensywniejszy był zapach pantery i tym się pokierowałam. Zakradłam się ostrożnie, wgryzając się w tylną łapę potwora. Tym razem zamknęłam oczy.
- Scar padnij! - usłyszałam wołanie Anubisa. Nie wiedziałam, co się stanie, ale schyliłam łeb i zauważyłam panterę przelatującą nade mną. Gdyby nie Anubis, przeciwnik urwałby mi pewnie łeb. Znowu życie na krawędzi (;.
Znowu potarłam szybko oko, które przestało już tak mocno piec, i zauważyłam więcej szczegółów. As szybko skoczył na czarną panterę i rozpruł jej szyję. Stwór jęknął i padł na ziemię.
- Scar nic ci nie jest? - powiedział Anubis.
- Przeżyje.
- Dobrze, w takim razie... .
Nagle zdało się słyszeć głośny krzyk.
C.D.N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz