sobota, 10 października 2015

Od Heroiki - Opo Wojenne

Biegłam prosto w stronę potwora, najwyraźniej trochę zdziwionego moją odwagą. Zaraz jednak się opamiętał i otworzył paszczę, ukazując rzędy olbrzymich zębów. Po chwili dmuchnął na mnie ogniem z paszczy, jednak nie przeceniłam mojej psychobariery - wytrzymała, a ja nie stałam się kupką popiołu. Doprawdy, jak miło. Skrzydlaty jaszczur wytrzeszczył ze zdumienia ślepia, co zapewne również zrobiłabym na jego miejscu, bo niby jak takie małe coś mogło przeżyć po ogromnym podmuchu smoczego ognia? Ta chwila zwłoki ze strony przeciwnika wystarczyła, bym mogła wkraść się w jego umysł. Całą swoją uwagę i moc skupiłam tylko na jednym - musiałam zawładnąć smokiem. Walczyłam z nim kilka minut, ale tylko i wyłącznie za pomocą myśli. Przykro mi to stwierdzić, ale gad przegrał, a ja miałam nad nim całkowitą kontrolę. Pobiję przeciwnika jego własną bronią.
Smok zatoczył się i obrócił ku najbliższej parze walczących - Moon kontra dwa olbrzymie niedźwiedzie. W kolejnej sekundzie przypuścił szybki atak i przeorał miśkom pazurami grzbiet. Zaskoczona Alfa odskoczyła na bezpieczną odległość, przecież skąd miałaby wiedzieć, że skrzydlaty jaszczur nic jej nie zrobi? Zaraz jednak zajęła się jakimś innym, bardzo zwinnym stworzeniem, którego rasy nie potrafiłam rozpoznać. Powoli zaczynała mnie boleć głowa - używanie dwóch mocy polegających na sile umysłu nie należy do łatwych zadań. Musiałam jednocześnie kontrolować smoka jak i barierę ochronną, jednak gdzieś czułam, że nic dobrego z tego nie wyniknie, że w końcu się poddam. I, na moją niekorzyść, tak się stało.
Mój umysł nie wytrzymał obciążenia, jakie sprawiało używanie dwóch mocy naraz. Smok przestał mnie słuchać, zaraz też zwrócił się w moją stronę, patrząc na mnie ze złością. Ups... Moja ochrona osłabła, nie była w stanie powstrzymać smoka od poparzenia mnie, toteż rzuciłam się do ucieczki. O ataku nie było mowy, moje zęby za nic w świecie nie wygrają z twardą łuską gada. Prześlizgnęłam się międy nogami sporego, czarnego ogiera, który grzebał kopytem w ziemi, przygotowując się do ataku na nieznaną mi z imienia waderę. Byłam jednak zbyt pochłonięta uciekaniem przed chcącym mnie podpalić potworem, żeby zawrócić i odciągnąć od wilczycy konia. Cóż, będzie musiała poradzić sobie sama. Nagle drogę zagrodziła mi... żyrafa. Ona również była czarna jak smoła, ale tylko tym różniła się od innych przedstawicieli tegóż gatunku. Miała zimne, zielone oczy, które śledziły każdy mój ruch. Odwróciłam głowę do tyłu, a moje przypuszczenia jak najbardziej się potwierdziły - od tyłu drogę zagrodził mi znajomy smok. Zdobyłam się tylko na szepnięcie jednego zdania:
- No to się znalazłam między Skyllą i Charybdą...

C.D.N.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz