poniedziałek, 2 maja 2016

Od Rary CD Caldo

Pokręciłam głową, wznosząc oczy ku niebu i uśmiechając się lekko. Następnie ruszyłam biegiem za Caldo, doganiając go po chwili i dostosowując się do jego tempa. Basior spojrzał na mnie, jakby upewniając się, że to nie jakiś podejrzanie zachowujący się misiek. Potem odwrócił głowę. Przez chwilę ciszę zakłócał jedynie śpiew ptaków, dobry znak w tych dniach.
- Dziękuję. Za słowa uznania i pomoc przy miśku. Gdyby nie ty, pewnie bym już nie żyła.
- Gdyby nie ja, nie byłoby cię tutaj – odparł Caldo.
- Też prawda. Ale gdyby tak gdybać cały czas, wykreowałoby się świat doskonały. Nikt by nas nie ścigał, wataha byłaby bezpieczna, a twój przyjaciel żywy.
Towarzyszący mi basior nie skomentował mojej wypowiedzi, tylko zapatrzył się w drogę przed nami. Nie miałam jakiejś specjalnej ochoty na rozmowę, toteż znaczna część drogi przebiegła nieprzerywana przez nasze głosy. W pewnym momencie spojrzałam na swoje łapy i przypomniałam sobie, że Caldo skręcił swoją czy coś. Truchtem biegliśmy od co najmniej dwudziestu minut, a on nawet nie kulał. Niezauważalnie spojrzałam na niego i w oczy rzucił mi się ledwie widoczny grymas na pysku.
- Jesteś pewny, że nie chcesz odpocząć? Z tą łapą…
- Dam sobie radę – przerwał mi sucho basior.
- Okej, ale do mnie nie przychodź, jak to się przemieni w coś poważniejszego. Już teraz widać, jak ta łapa ci spuchła. Powinieneś ją schłodzić.
<Caldo? Wenus Bracus Totalus>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz