Wadera wzbiła się w powietrze i rozejrzała a ja czekałem ledwo
wytrzymywałem sam ze sobą to okropne. Wylądowała i wskazała mi kierunek
ruszyłem za nią,gdy zobaczyłem jezioro wskoczyłem bez zastanowienia.
Chciałem jak najszybciej zmyć z siebie to świństwo. Szorowałem a to i
tak ciężko schodziło wręcz okropnie obawiałem się że tego z siebie nie
zmyje.
Kiedy tak przez na prawdę długi czas usiłowałem oczyścić futro poczułem
jak uginam się i wpadam bo ktoś na mnie poleciał. Złapać chciałem
powietrze ale tylko nałykałem się wody którą przez jakiś zaś usiłowałem
wykrztusić z siebie ,kiedy Wadera mnie przepraszała. Zrobiłem wielkie
oczy i chciałem złapać oddech wreszcie mi się to udało i odpowiedziałem
jej.
-Nic się nie stało
Wziąłem kilka głębszych oddechów i wyszedłem z wody zacząłem tarzać się w
piasku który całkowicie mnie oblepił. Samica przyglądała się a ja
wreszcie dostrzegłem że coś nie tak jest z jej skrzydłem. Oblepiony
piskiem wszedłem do wody zanurzając się cały zmyłem go z siebie i
ponownie wyszedłem na brzeg aby tym razem wytarzać się w trawie. zapach
nieprzyjemny zniknął. Podszedłem do niej i złapałem zębami za jej
skrzydło
-Ejj!! Ałaaa
Chrupnęło tylko a ja puściłem zadowolony z siebie
-Już po wszystkim .. -oznajmiłem
-Nie lubię moich skrzydeł ja ich nie che .. -mruknęła
-Uważaj co mówisz .. -szepnąłem
-Co ??
-Bo jak je stracisz możesz żałować .. nie sądzisz,ze nie doceniamy tego co mamy dopóki tego nie stracimy ?
<Teryaki>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz