poniedziałek, 27 kwietnia 2015
Od Anubisa CD Desny
Wadera miała coś powiedzieć, ale ziemią wstrząsnął głośny wybuch. Aż podskoczyłem z zaskoczenia.
- Co to do choler,y było?! - warknąłem i wyjrzałem na zewnątrz.
- Ostrożnie! - upomniała mnie Desna, tuląc małego Rica.
- Tak, jasne. - odpowiedziałem. Z pozoru na zewnątrz nie było widać nic nowego. Może to fałszywy alarm i nic nam nie zagraża? Przeczucie mówiło mi jednak że coś jest nie tak ...
- Chodźmy. Nie chcę tu być ani chwili dłużej! - warknąłem wyciągając zdezorientowaną Desnę z szopy, za kark.
- Ał! Przestań! - krzyknęła i uderzyła mnie łapą w pysk. Wypuściłem ją, a ta wstała gotowa zrobić mi wykład na temat etykiety. Nagle usłyszeliśmy głośny huk i szopa w której siedzieliśmy wybuchła, wyrzucając w powietrze masę odłamków.
- Kryj się! - krzyknąłem i zacząłem biec, Desna z Ricem byli tuż za mną. Zdążyliśmy wskoczyć za stertę desek, nim na ziemię zaczęły spadać odłamki szopy. Dostałem jednym w głowę. Poleciała krew, a ja syknąłem z bólu. Dotknąłem tego miejsca i przyjrzałem się krwi na mojej łapie. Dlaczego nie czuje TEGO na widok mojej posoki? Ta myśl uderzyła mnie teraz niczym bat. Dlaczego mogę krzywdzić innych, a siebie nie?
- Anubis o czy myślisz? - spytała Desna.
- O niczym ... - odpowiedziałem, czując że nie ma wyjścia jak tylko ją okłamać.
- Daj opatrzę ci głowę. - powiedziała.
- Okey. - zgodziłem się.
<Desna?>
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz