sobota, 30 maja 2015

Od Taemina CD Friheta

- Jaa ? Goo ? Czy znam ? Yyy.... Nie ! - wyjąkałem.
Oczywiście, że skłamałem bo wilka stojącego obok Desny znałem aż za dobrze.
- Chodźmy stąd. - powiedziałem cichutko, dyskretnie chowając się za Friheta.
- Ale przecież chciałeś spotkać się z Desną. - powiedział
- Innym razem.... Proszę chodźmy już.
Teraz byłem całkowicie schowany za basiorem, a serce biło mi jak szalone. Przesuwaliśmy się w stronę lasu powoli, tak aby mnie nie było widać. Frihet był zdezorientowany, zresztą wcale mi się nie dziwię. Najpierw męczę go abyśmy znaleźli waderę a potem uciekam i nie chcę z nią rozmawiać. Gdy znaleźliśmy się poza zasięgiem wzroku wilków zacząłem biec. Pędziłem z całych sił nie oglądając się za siebie. Basior ruszył w moją stronę. Po pewnym czasie zatrzymałem się. Zmęczony biegiem położyłem się pod jednym z drzew.
- Agioo- wymamrotałem
- Taemin wyjaśnisz mi o co w tym chodzi ?
- Mogę u ciebie spać ? - udałem, że nie usłyszałem zadanego mi pytania.
- Ale...
- Nie mogę tam wrócić, a tak sam to się boję w lesie. - spojrzałem na niego tym swoim błagalnym wzrokiem. Trzeba przyznać, że wyglądam wtedy potwornie uroczo.
- No nich ci będzie. Masz szczęście, że moja jaskinia jest niedaleko.
Szliśmy w milczeniu. Zastanawiałem się czy na pewno dobrze zrobiłem wpraszając się do basiora. Wszelkie wątpliwości szybko zniknęły gdy wyobraziłem sobie, że on mógłby mnie znaleźć gdy byłbym sam. Jak nic zostałbym zgwałcony albo porwany i zgwałcony albo porwany, zgwałcony i przetrzymywany w domu tego złego wilka. Ciekawe co on chciał od Desny... A jeśli on wie, że u niej mieszkam ?
- Już jesteśmy na miejscu.- powiedział Frihet przerywając tym samym moje przemyślenia. Spojrzałam się na niego i posłałem mu serdeczny uśmiech. Trzeba przyznać oczy to on miał zjawiskowe.
- Ładnie tu. To gdzie mam spać ? Bo szczerze mówiąc oczy to same mi się zamykają.
- Gdzie chcesz.- uśmiechnął się.
Położyłem się w kącie. Nawet nie pamiętam kiedy zasnąłem. Śniło mi się, że on mnie spotkał. ,, Czemu uciekłeś ? " Ujrzałem tylko jego postać i zaraz się obudziłem. W jaskini było zimno i ciemno. Wstałem i zobaczyłem śpiącego na drugim końcu jaskini Friheta. Podszedłem do niego i położyłem się obok, wtulając się w jego puszyste futerko.

<Frihet ?>

Ahhhaaa... ~ Moon

czwartek, 28 maja 2015

Od Friheta CD Taemina

- … Taaa – westchnąłem podbiegając do basiora
Nie stało mu się nic poważnego, lecz co jak co miał gdzieniegdzie lekkie zadrapania. Złapałem wilka za kark, po czym wyciągnąłem go z zarośli. Ten chwilami drgał jednym uchem. Taka długa droga przebyta turlając się… koszmar? Spoglądając na Taemina zrobiło mi się nieco żal. Machnąłem dwukolorowymi oczami, po czym przejechałem łapą po ranach basiora, a także po głowie… Lekkie przebłyski światła wydusiły z siebie parę ostatnich iskier, aż w końcu wilk staną na cztery łapy
- Too… gdzie my to? – szybkim krokiem odwrócił głowę to w tą i tamtą
- Chyba tam – powiedziałem kierując łapę basiora w stronę wodospadu
- Racja! – odrzekł ruszając żwawym krokiem
Rozkładając skrzydła uniosłem się lekko nad drzewa wypatrując biegnącego Teamina. Cudak znalazł tak zwaną „Desnę”. Opadłem na cztery długie łapy podbiegając do wilka.
- To ta biała? – zapytałem w biegu
- Tak. To ta! – jeszcze bardziej przyspieszył na kroku
Gdy nagle… zwolnił w kroku. Dusząc głos spojrzałem na wodospad. Poza śnieżno białą wilczycą, znajdował się tam inny wilk.
- Znasz go? – wzruszyłem ramionami

< Taemin? >


wtorek, 26 maja 2015

Desna i Elektro są parą !

Bardzo się cieszę że zostaliście parą :3
Gratulacje !!!

Taemin do Friheta


Dziś postanowiłem odwiedzić Desnę. Stęskniłem się za nią, chociaż czasami mam wrażenie, że ona ma mnie już po prostu dosyć. Szedłem przez las i zdałem sobie sprawę, że nie znam nikogo oprócz Desny. ,,Chyba czas to zmienić" pomyślałem. Idąc zauważyłem wilka. ,,Szukanie Desny może być bardzo dobry pretekst do zawarcia znajomości". Bez wahania podszedłem do nieznajomego, a trzeba przyznać, że był z niego cholernie przystojny basior.
- Przepraszam - powiedziałem uśmiechając się do niego- Wiesz może gdzie znajdę Desnę ?
- Nie.- odpowiedział.
- Ale na pewno nie wiesz ? Wszędzie jej szukam i szczerze mówiąc to nie mam pojęcia gdzie ona mogła pójść. Pomożesz mi ją znaleźć ? Proszeee - Mówiąc to zrobiłem jedną z tych swoich uroczych minek.
- yyy....
- Czyli się zgadzasz ? Jeeeeej !
- Ja niczego takiego nie powie...
- Jestem Taemin - przerwałem mu i posłałem mu kolejny uśmiech.
- Frihet. - odpowiedział niezbyt zadowolony.
Ruszyliśmy w poszukiwaniu mojej przyjaciółki. Było mi trochę głupio, że zmusiłem do tego mojego nowo co poznanego kolegę. Szliśmy rozmawiając znaczy głównie to ja nadawałem cały czas a Frihet musiał tego wysłuchiwać. W pewnym momencie zapadła cisza. I to nie dlatego, że skończyły mi się tematy do rozmów tylko coś znalazło się nagle pod moimi łapami przez co zaliczyłem cudowną glebę. Żeby tego było mało zacząłem toczyć się z górki. Nie mogłem nad sobą zapanować. Modliłem się tylko żeby nie wpaść na drzewo i nie roztrzaskać swojej ślicznej główki. Basior rzucił się w pogoń za mną. Nie udało mu się mnie dogonić. Zatrzymał mnie wielki krzak. Byłem cały obolały. Frihet podszedł do mnie cały zdyszany.
- Nic ci się nie stało ?
- Ładnie wyglądasz kiedy się pocisz.- wymamrotałem wpół przytomny.

<Frihet?>

Od Desny CD Elektro

- może wejdziemy do środka ?
- okey.
W środku domu było strasznie dużo przestrzeni. Skręciliśmy w pierwsze wejście przy dzwiach wejściowych. W środku było mnustwo książek i różnych dziwnych rzeczy.
- co to za miejsce ? - zdziwił sie Elektro
- wydaje mi sie że to cos w stylu biblioteki , ale jest też tu duże tych...eee
- przedmiotów?
- niech na tym stanie. Itchiru mowił mi kiedyś w jednym z listów że interesuje sie historią , więc te rzeczy to pewnie jakies antyki czy coś.
- bardzo mozliwę.
Zaczeliśmy się rozglądac po pomieszczeniu. W pierwszej kolejności zaczełam przeglądać książki.
- wiesz co ? strasznie dużo tu książek o Azji .
- Może ma Azjatyckie korzenie..
- hm... możliwę Ja sama mam takie korzenie , więc miło bedzie sie czegoś dowiedzieć.
- jests Azjatką ? - Zdziwił sie Elektro.
- tak sądze..
- nie powinienem pytać , przepraszam.
- nie szkodzi. To i tak tylko domysły.
Dalej rozglądalismy się po pomieszczeniu . Po jakiś 15 minutach Elektro mnie zawołał.
- Desna ! chodź na chwilę!
- już idę !
- Patrz co tu jest
Elektro wskazał na fragmęt ściany cały w mieczach , takich jakie mieli samurajowie .
- wow , prawdziwe katany !
- nom.
Pogadalismy jeszcze troche po czym wrócił Itchiru.
< Elektro ? >

niedziela, 24 maja 2015

Od Elektro CD Desny

Spacerowaliśmy po posiadłości . Nie jestem przyzwyczajony do mieszkania w takim miejscu , zawsze spałem na drzewie i muszę przyznać że lubię to . Desna wydawała się być jakaś taka szczęśliwsza .
- To gdzie teraz idziemy ? - Spytała z uśmiechem.
- No nie wiem ... może ty zdecydujesz ? nie jestem przyzwyczajony do takich miejsc
Wadera przez chwilę nic nie mówiła ale chwilkę po tym odezwała się .

<Desna? Brak weny ;-;>

sobota, 23 maja 2015

Od Desny CD Elektro

Elektro zajęły jego przemyślenia , więc naturalnym jest że nie zauwarzył wyrazu szczęścia na moim pysku. Czy to co powiedział moża uznać za wyznanie miłosne ? Sama nie wiem.... puzniej z nim oo tym pogadam. Teraz liczy się to , że jestem wtulona w najwspanialszego wilka jakiego przyszło mi spotkać. Liczy sie to piękne niebo w które on się tak wpatruje. Liczy się dom w którym od dziś mieszka . A takrze to że z nim zaczynam życie na nowo..
- Elektro ..?
- tak ?
- Nad czym tak mylsisz ?
Elektro jakby posmutniał?....nie , to było coś innego..
- o niczym ważnym .
Oparł łeb o mój i ponownie zapatrzył się w niebo.
- eh... zowu uciekasz..
Dokładndnie Elektro ucieka. A  ja stale go gonię . Może wydaję się to dziwne....no , ta cała pogoń. Ale jeśli zostawiłam jakiś , chodźby najmniejszy ślad w jego sercu , to nigdy nie już mi nie ucieknie . Nie pozwolę mu .
- uciekam ? - zdziwił sie i spojrzał na mnie. mogłam nie mówić tego na głos...
- eee....no wiesz ,na przykład , zmieniasz temat rozmowy kiedy jest o tobię , prawie nic o tobię nie weim..
Elektro westchnął
- głupia... wcale ci nie uciekam , a uwierz że mugłbym . Może faktycznie nie mówię o sobię zbyt wiele ....
- nie szkodzi . - powiedziałam zanim dokończył zdanię
- świadomość że mogę być przy tobie i cię wspierać mi wystarczy .
- czy to ja nie miałem tego robić ? - Elektro podniusł jedną brew i lekko się zaśmiał.
Odwruciłam się tak że byłam centralnie przed nim.
- chyba oboje tego potrzebujemy - zasmiałam sie po czym wstaliśmy i poszliśmy na dalszy spacer po posiadłości.

< Elektro >
Wasze opka są urocze ^v^  ~ Moon

Mizu odchodzi

Przykro mi ale tracimy członka . Mizu z powodu braku czasu odchodzi . Jestem smutna ale mam nadzieję że dobrze się z nami bawiłaś ;3

Od Yǒnggǎn CD Anubisa

Lekko trąciłam przedmiot nosem, wąchając go. Nie pachniało jak nic, co dotąd czułam. Było po prostu dziwne, inne.
- Niestety, nie mam pojęcia. – powiedziałam po chwili.
Miałam ochotę spróbować, co to, wylać i napić się trochę, ale byłoby to zbyt ryzykowne. Gdyby to była trucizna lub inne groźne dla życia ‘’coś’’? Nie wiedziałam, co możemy robić. Usiadłam na ziemi i zaczęłam myśleć.
Nagle zrobiło się całkiem ciemno. Jednak widziałam w miarę dobrze, by rozejrzeć się dokoła. Dostrzegłam tylko błysk oczu Anubisa, który popatrzył w stronę ognia. Nie było go, coś go zgasiło. Jednak, co to mogło być? My we dwójkę byliśmy zbyt daleko, żeby czymkolwiek to zrobić, a nigdzie nie było szczeliny na świeże powietrze, które mogłoby się tam dostać. Poczułam, że coś dotka mnie w łapę.
Popatrzyłam na Anubisa, ale on stał kawałek ode mnie. Moje serce zaczęło bić szybciej. Co to było? Wzięłam głęboki oddech i popatrzyłam w dół. Zobaczyłam czarną łapę, ktoś obok mnie stał. Skierowałam tam wzrok. Tuż u mojego boku stał większy ode mnie, czarny wilk. To on zabił moją rodzinę! Jego kły stały się dobrze widoczne, kiedy otworzył pysk. Odwrócił się rzucając na mnie, a także warcząc głośno. Zdążyłam odskoczyć w bok, przy czym wpadłam na Anubisa. Basior zdążył złapać mnie za kark, zanim upadłam. Popatrzyłam na niego jakby mówiąc ,,Dziękuję’’ po czym znów skierowałam wzrok na wroga. Chciał mnie zabić i byłam tego pewna. Jeśli teraz mu się nie uda, wróci za jakiś czas by znów spróbować.

< Anubis? >

środa, 20 maja 2015

Od Elektro CD Desny

- No oczywiście ! zawsze będę cię wspierał nie ważne co by się stało .
Jesteś dla mnie bardzo ważna .
Spojrzałem się na księżyc a potem zamknąłem oczy .
Zamyśliłem się .

<Desna? sorki , że krótko brak weny ;-; >

Od Yǒnggǎn CD Sashy

- Jesteś może głodna? – zapytałam.
- Zjadłabym coś... – mruknęła.
- No to chodźmy polować! – zerwałam się.
Pobiegłyśmy pomiędzy drzewami. Zaczęłam węszyć, z nosem przy ziemi. Po chwili wyczułam zająca. Zwierzę skubało trawę przede mną. Szybko skoczyłam i upolowałam go. Położyłam przed waderą.

< Sasha? Wybacz, że tak późno...>

Od Anubisa CD Yǒnggǎn

Słuchałem z uwagą historii Yǒnggǎn. Wadera powiedziała że ryba jest podwładnym jakiegoś upośledzonego umysłowo wilka, który chce ją zabić i może zagrozić naszej watasze. Spojrzała mi w oczy czekając co powiem.
- Będziemy bronić watahy. - odpowiedziałem - Ale ... powinniśmy powiedzieć o tym innym? - zapytałem. Oczywiście nie zostawię Yǒnggǎn na lodzie, by sama radziła sobie ze swoją przeszłością. Przeżyliśmy ze sobą tyle przygód, że czułem iż jej kłopoty i wrogowie są też moimi.
- No ... nie wiem. W sumie mogli byśmy stanąć razem w obronie watahy, ale co jeśli reszta postanowi mnie wyrzucić i pozbyć problemu? - zapytała rozdarta między dwiema możliwościami. Ja też nie wiedziałem co robić.
- Może powiemy Moon, a ona zdecyduje? W końcu to alfa i nie wyrzuci nikogo z byle powodu. - powiedziałem. Yǒnggǎn pokiwała głową jakby się ze mną zgadzała, zaraz jednak dostrzegła lukę w moim planie.
- A jak się z tąd wydostaniemy? - powiedziała krytycznie. Westchnąłem.
- Nie wiem ... - to mi przypomniało o pewnym znalezisku. Wstałem na co wadera spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
- Gdzie idziesz? - zapytała. Nie odpowiadając podeszłem do "kamienia" za ogniskiem. Obok niego leżała ta zagadkowa butelka... Może Yǒnggǎn będzie wiedziała co to? Chwyciłem naczynie ostrożnie w pysk, tak by nie przebić cienkiego zielonkawego szkła, ostrymi zębami. Na języku poczułem cierpki smak, coś jakby żurawina i stęchlizna z domieszką soli - ble, jednym słowem. Wróciłem do Yǒnggǎn i położyłem naczynie między jej przednimi łapami. Uprzedzając jej pytanie odezwałem się.
- Znalazłem to jak byłaś nieprzytomna ... wiesz może co to? - powiedziałem kładąc się na mokrej ziemi. Nie wiem czemu, ale zawsze lepiej myślało mi się na leżąco. Wadera uważnie oglądnęła znalezisko, marszcząc brwi.

<Yǒnggǎn? Sorry - lekki brak weny>

wtorek, 19 maja 2015

Od Yǒnggǎn C.D Anubisa

Chwilę milczałam. Wiedziałam, że mogę mu zaufać, ale jeśli mu to powiem, wszystkie wspomnienia wrócą. Musiałam jednak to zrobić dla dobra jego i całej watahy. Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam opowiadać:
- To... To wszystko zaczęło się, kiedy byłam jeszcze bardzo mała. Widziałam już i mogłam bawić się z rodzeństwem. Miałam właściwie tylko siostrę, urodzona chwilkę przede mną. Było tam wspaniale i wesoło codziennie, nigdy nie odchodziłam od rodziny. Ale pewnego dnia... Przyszedł on. Wielki, czarny wilk władający ciemnością. On miał poddanych zmiennokształtnych. Potrafili zmienić się we wszystkie mroczne stworzenia. Ten wilk chciał zdobyć nasze tereny. Ojciec nie zgodził się na to i wtedy... On... Zabił go. – mój głos zaczął drżeć, ale kontynuowałam – Na moich oczach zagryzł też siostrę. Matka stanęła w mojej obronie. Złapał ją zębami za kark i rzucił w drzewo. Nie zginęła, lecz się podniosła z ziemi. Zaatakowała go, ale był silniejszy. Ją także zabił. Na końcu zauważył mnie. Byłam zbyt młoda i mała by z nim walczyć. Powoli zbliżał się do mnie. W tamtym momencie, ratując swoje życie pierwszy raz wywołałam burzę. Dzięki mojej mocy piorun uderzył dokładnie przed nim, a ogień z niego rozpalił się tak, że wróg nie mógł się do mnie dostać. Powiedział tylko ,,Jeszcze wrócę!’’ i odszedł. Musiałam radzić sobie sama, tak jak to wilczę, czyli ja przedstawione w płomieniu. Anubis, ja sądzę, że ta ryba była jednym z mrocznych stworzeń, jego poddanych. A jeżeli to prawda, nie tylko ja, lecz cała wataha jest w niebezpieczeństwie.
Popatrzyłam w oczy basiorowi. Był pierwszym, który poznał przynajmniej kawałek mojej historii. Zastanawiałam się, co on zrobi dowiedziawszy się o tym.

< Anubis? >

Od Anubisa CD Yǒnggǎn

Patrzyłem się nic nie rozumiejąc w płomienie. Owszem wiem że pokazywały jakąś scenę z wilczątkiem, tylko co to ma wspólnego z rybą i Yǒnggǎn? Kiedy obraz zniknął spojrzałem na waderę stojącą po mojej prawej. Wstrząsnęło mnie to że ona cała się trzęsła i była przerażona. Spojrzała na mnie szeroko otwartymi oczami, jakby mentalnie krzyczała "pomóż". Ja stałem jak wryty w ziemię, nie wiedząc co robić. Nagle łapy Yǒnggǎn zadygotały i wadera osunęła się na ziemię. Skoczyłem próbując ją złapać, ale za długo zwlekałem i wilczyca upadła na ziemię z cichym pluskiem wody. Stanąłem nad nią nie bardzo wiedząc co zrobić, aby się obudziła. Ogień rzucał na ściany nasze cienie, ale były one tak rozdygotane że nie dało by się w nie wskoczyć. Prędzej uderzył bym o ścianę. Zacząłem rozglądać się po pomieszczeniu. Miało ono okrągły kształt, a w środku płonęło ognisko oświetlając całe pomieszczenie. Moją uwagę przykuł płaski kamień po drugiej stronie. Chciałem oczywiście zostać przy Yǒnggǎn i jej pomóc, ale medykiem byłem równie dobrym jak mysz astronomem - czyli żadnym. W taj chwili chyba najlepsze co mogłem zrobić to poszukać jakiegoś wyjścia i bezpiecznego miejsca. Tunel którym weszliśmy odpadał, bo nie miałem pojęcia jak miał bym przez niego przepchać nieprzytomną Yǒnggǎn. Ostrożnie zbliżyłem się do płaskiego kamienia, wydawało mi się że nie wrasta on w skałę, tylko został tu położony w jakimś celu. Spróbowałem go popchnąć ale nie przesunął się ani o milimetr. Ze złości uderzyłem go łapą. I w tedy stało się coś nieoczekiwanego - płyta kamienia odskoczyła, ukazując w środku pustą przestrzeń. Zajrzałem do środka i zobaczyłem dno wyłożone czerwonym aksamitem, na którym spoczywała zielona buteleczka z bezbarwnym płynem. Zamykało ją się na brązowy korek z małym sznureczkiem. Ostrożnie to wyjąłem i obejrzałem lecz na butelce nie było żadnej ulotki, ani innych informacji. Odłożyłem więc znalezisko na ziemię i wydarłem długimi pazurami czerwony aksamit. Nie był on przyklejony, a wręcz była to poduszka z gęsimi piórami. Wziąłem ją i wróciłem do nieprzytomnej wadery. Poduszkę włożyłem pod głowę Yǒnggǎn, tak by jej futro nie zmokło (dobra, już zdążyło, ale przynajmniej teraz jakoś wyschnie) i żeby było jej wygodnie. Usiadłem czekając aż wadera się obudzi. W końcu otworzyła po woli oko i podniosła głowę. Dostrzegłem w jej oczach jej zdziwienie, kiedy zobaczyła co ma pod głową, lecz strach znów powrócił i wadera położyła się z powrotem na poduszkę, drżąc. Położyłem się obok niej i lekko ją przytuliłem.
- Nie bój się jestem tu. - powiedziałem miękko, by dodać jej otuchy. Wadera wiedziała że chcę wiedzieć dlaczego to co zobaczyliśmy w płomieniach spowodowało że zemdlała.
- Nie... nie zrozumiesz. - odpowiedziała, unikając moje wzroku i wpatrując się w płomienie.
- Zrozumiem, tylko mi powiedz. - odpowiedziałem, nadal ją obejmując. Nie chciałem naciskać by zmusić ją do odpowiedzi. W końcu to jej sprawa, ale i tak musiałem spróbować.

<Yǒnggǎn?>

Od Yǒnggǎn C.D Anubisa

Uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam na stworzenie.
- Skoro chodzi po lądzie, zapewne poradzi sobie. – stwierdziłam.
Popatrzyłam wgłąb jaskini. Było ciemno i zimno, aż zaczęłam drżeć. Nie wiem, czy z ekscytacji i przejęcia, czy przez panującą tam wilgoć, którą odczuwałam jeszcze na zewnątrz. Ostrożnie zeskoczyłam w dół, Anubis zaraz za mną. W chwili upadku rany znów mnie bardzo zabolały, ale zamknęłam pysk, by nie wydać żadnego odgłosu.
Basior stanął tuż obok mnie. Zaczęliśmy się rozglądać. Dopiero po chwili Anubis powiedział:
- Yǒnggǎn, patrz!
Obok nas, przy ziemi, było dosyć niskie, lecz na tyle duże, jak dla wilka, przejście gdzieś dalej. Poszłam przodem, zaglądnęłam tam. Widziałam tylko ciemność. Zaczęłam iść, przy czym prawie leżałam na ziemi. Było tam jeszcze bardziej wilgotnie, a pomiędzy moimi łapami płynął mały, wręcz lodowaty strumyk. Usłyszałam cichy plusk, co oznaczało, że Anubis wszedł do tunelu za mną. Było tam cicho, nie licząc odgłosów kapania wody.
Nagle, gdzieś w oddali, zaczęłam widzieć jasny punkt. Nie czułam nic konkretnego. Nagle jednak poczułam dym. Szeroko rozszerzyłam oczy, po czym zaczęłam iść szybciej. ‘’Sufit’’ robił się coraz wyższy, a więc już po chwili mogłam normalnie iść. Kiedy zapach stał się silniejszy, a światło w oddali zrobiło się widoczniejsze, zaczęłam biec. Basior podążał kawałek za mną.
Wreszcie dotarłam do celu. Przede mną palił się ogień, nie wiem, skąd się wziął. Anubis stanął tuż obok mnie i zaczął patrzeć w płomienie. Nagle, w jednym z nich, uformowało się małe, samotne wilczę. Leżało otoczone drzewami. Nagle zrozumiałam, że to byłam ja. Nikt nie wiedział nic o mojej historii oprócz mnie, więc basior patrzył na wszystko zdziwiony. Poczułam, że robię się coraz słabsza. Nagle wszystko, cała moja straszna historia powróciła. Sądziłam, że o tym zapomnę, ale wtedy zrozumiałam, że nie dam rady.
Wilczę nagle otoczyły inne wilki. Rozpoznałam w nich rodzinę. Każdy z nich po kolei lizał lub trącał nosem małą mnie. Wtedy nad nimi pojawiła się mała sylwetka wilka, robiąca się coraz większa, szła w moją stronę. Nagle przedarła się przez ogień. Płomienie otoczyły wilka i zawiązały się wokół niego jak łańcuchy. Utrzymały go kilka centymetrów ode mnie. Nagle podniósł się na tylne łapy, otworzył szeroko paszczę i prawie mnie ugryzł, ale ‘’łańcuchy’’ go dalej trzymały. Szybko zamrugałam, a ten szybko zniknął. Zorientowałam się, że mojej wilczej rodziny już nie było w płomieniu, natomiast malutka, bezbronna ja piszczałam i wyłam rozpaczliwie, wzywając ich. Momentalnie cała historia zniknęła, pozostawiając płaczące wilczę samotne. Chyba to chciała pokazać mi ryba.
Cała drżałam, moje oczy były szeroko otwarte. Popatrzyłam na Anubisa. Basior patrzył na mnie zdziwiony i zdezorientowany. Nie wiedział, o co tam chodziło. Nagle zrobiło mi się bardzo słabo. Moje łapy przestały mnie słuchać i działać, więc upadłam. Wszystko zrobiło się ciemne. Straciłam przytomność.

< Anubis? >

Od Desny C.D Elektro


Patrzyłam jak Elektro dopija już 2 porcję herbaty z uśmiechem . Naprawdę ciesze się że zgodził się tu zamieszkać. Z początku pewnie trudno będzie mu przywyknąć , ale codziennie będe go odwiedzać i jakoś to będzie. Poza tym , nie musi tu siedzieć cały czas. Może chodzić na polowania , przychodzić do mnie na obiad , co tylko chce , ale najważniejsze , że w razie czego ma gdzie wrócić.
Po jakichś 20 minutach zaczeło się ściemniać.
- wybaczcie mi , ale muszę udać się na zwiady okolicy... Elektro , ufam iż niczego nie zepsujesz .
- spokojnie , nie jestem juz dzieckiem..- Elektro się trochę nadoąsał...
- uwarzaj na siebię ^^ - zawołałam do Itchiru opuszczającego świątynie
Elektro wstał i popatrzył się na mnie.
- może wyjdziemy do ogrodu ?
- jasne !
Chwilę później byliśmy już na dworze . Usiedliśmy nad brzegiem jednego ze stawów . Księżyc w pełnej kwardzie odbijał się na tafli wody . Mega czystej wody O.O
- ale ta woda czysta ... - powiedziałam zdziwona.
- Itchiru mówił ,że to dlatego, że to woda z górskiego żródła.
- ahaaa
Przez jakis czas żadne się nie odzywało . Westchnęłam i oparłam się o Elektro.
- mam pytanie...
- jakie ?- zainteresował się
- kiedyś być może wrócą mi wspomnienia .... , dowiem się wtedy jaka byłam , kogo znałam , co zrobiłam... ale to będę inna ja. Teraz wykreowałam swoje zycie na nowo . Czy kiedy będe potzrebować wsparcia z twojej strony . . . . . będziesz przy mnie ?

< Elektro ? sorki za błędy default smiley :((( >

od Miku do Frihet'a :

Biegłam przez brzeg rzeki. Zimne fale zmywały slady moich łap pozostawwionych na piasku. Wiatr wiał na północ więc tez jakoś tam ruszyłam......zaraz , ruszyłam ? raczej uciekłam ! W tym właśnie momecie ścigali mnie miśliwi. Kilka razy sie potknęłam , ale w rzadnym razie mnie to nie speszyło . W momęcie przkroczenia linii lasu ludzie jakby ..odpuścili ? Mniejsza...
Zobaczyłam strumień. Nic dziwnego , w końcu jestem w górach . Uzyłam swojej mocy by zniżyć jedną z gałęzi drzewa i sie na nią wspiąć.
- skoro jestem przy żrudle wody to prędzej czy puzniej pojawi sie tu spragniona ofiara.
Z drezwa było wszstko widać. Łatwo tez z niego zeskoczyc na ofiarę.
Czekałam jakieś 20 minut , gdy nagle usłyszałam że ktoś się zbliża . Niewiele myśląc zeskoczyłam.Centralnie na moja zdobycz............ która okazała się być wilkiem...
pewnie bym nawet i zaatakowała gdyby nie to że...
- pachniesz jak moje stado.. phy..
Zeszłam z wilka i stanełam na przciw niego .
- zgubiłeś się ?
Wilk mocno poirytowany odpowiedział.
- nie , nie zgubiłem się , a ty tak na porzyszłość nie skacz na niezanajomych co ...!?
Zdziwiłam się lekko . Wilki z tego stada są raczej przyjacielskie...
- wredny jesteś .... i głupi . Co robisz tak blisko ludzkiego miasta ? życie ci nie miłe ...?
- ciebie można zapytać o to samo wiesz ?....jeśłi chcesz się zabic to sa łatwiejsze sposoby od pokazywania się kłusownikom i przy okazji pomagania im w odnalezieniu lokalizacji watahy...
- wiesz..... raczej watpie żeby mnie zabili.... pozatym mogę się łatwo wmieszać w ich szeregi i nawet nie zauwarzą.
- co proszę ?- popatrzyła na mnie jak na wariatkę.
- to taki rodzaj eeee.... daru ? chyba tak. pozwala mi się zmienic w człowieka.
- ta... napewno.
- no tak ! - uśmiechnęłam się , mimo tego że on raczej nie był przyjaznie nastawiony.
- i tak pozatym jestem Miku. Powinnismy sie znać skoro jesteśmy z tej samej watahy nie ?

< Frihet ? >

Od Desny CD Anybis :

Od DEsny CD Anybis :
Opatrzyłam głowę mojego towarzysza. Jest juz tak blisko , że nie możemy zrezygnować!
Głowo Anubisa już nie krwawiła.... uf....
- na przyszłość musimy bardziej uwarzać....
- racja...
Przez chwilę żadne się nie odezwało i nastąiła dziwnie drętwa atmosfera. Po chwili jednak Anubis się Odezwał.
- wiesz , może wrućmy na razie do lasu i coś upolujmy . Jak nagromadzimy trochę energi to na pewno pujdzie sprawniej.
- okey , chodzmy.
Po jakiś pietnastu minutach byliśmy nad strumieniem. Wioska była blisko tej krawędzi lasu więc i droga szybko zleciała... nawet nie było co gadać.
- Pujdę z młodym odpocząć , będziemy pod tamtym drzewaem .
- ok , ja coś upoluję
jakiś czas pużniej zauwarzyłam że Anubisa ciągle nie ma... było to troche niepokojące ...

< Anubis ??? Sry , ale miałam sporo na głowie ;-; >

niedziela, 17 maja 2015

Od Anubisa CD Yǒnggǎn

Nie widziałem tego stwora, który rzucił się na Yǒnggǎn. Ta wpadła do wody z głośnym pluskiem. kropelki wody poleciały na mnie, kiedy odwróciłem się w tamtą stronę.
- Yǒnggǎn! - krzyknąłem, choć najpewniej wadera nie mogła usłyszeć mnie pod wodą. Podbiegłem do brzegu i z tam tąd wypatrywałem wadery z tym "czymś". Nic jednak nie widziałem i z desperacji miałem coraz większą ochotę wskoczyć do wody i poszukać tam Yǒn. Nagle jednak zobaczyłem ciemny kształt, jakiś metr w lewo ode mnie. Zaraz potem Yǒnggǎn z pluskiem wody wyszła na brzeg. Co ciekawe z jej pyska zwisała długa na około metr ryba. Czy raczej coś podobnego do ryby - najpewniej ten stwór, choć ciekawiło mnie dlaczego teraz go widzę. Ryba machnęła wielkim ogonem, próbując się wyrwać ze szczęk Yǒnggǎn. Kłapnęła przy tym długimi białymi zębami, które wystawały jej z paszczy.
- To coś co cię zaatakowało? - zapytałem by się upewnić. Przy okazji starałem się nie myśleć o zapachu krwi, którego było chyba jeszcze więcej. Yǒnggǎn pokiwała na tak głową.Nagle ryba, która zdawała się już martwa, szarpnęła się i wygięła łuskowate cielsko w taki sposób że wyrwała się z uścisku Yǒnggǎn. Jej boki znaczyły długie ślady zębów, bo wadera wcale jej nie puściła, ta po prostu rozdarła sobie ciało by się uwolnić. Wydało mi się to obrzydliwe, choć może nawet godne szacunku. Ryba upadła na skałę, jej płetwy przybrały kształt zbliżony do łap - widać mogła poruszać się i na lądzie. Z jej ciała ciekła ciemno czerwona krew, która była wyraźnie gęstsza od wilczej czy jeleniej. Za to miło pachniała, choć mogłem być tak głodny że nawet krew Ra'zaca była by dla mnie smaczna. Yǒnggǎn cofnęła się chwiejnie, widziałem że nie staje na rannej łapie, ale tym razem moją uwagę przykuło coś innego. W jej łapie pojawiły się nowe dziurki po zębach tego stwora, z których ściekała krew.
- To cholerne coś, znowu cię chciało skrzywdzić?! - warknąłem z furią. Wadera nie zdążyła mi odpowiedzieć, choć było to pytanie retoryczne więc nie musiała. Skoczyłem na tą rybę z warkotem, od którego wibrowało całe moje gardło. Z rozkoszą zatopiłem zęby w czarnym ciele. Krew nie była jakaś nadzwyczajna - ani zła, ani dobra, choć nie smakowała jak nic co do tej pory piłem. Mam nadzieję że się nią nie zatruję. Nie mogłem jednak powstrzymać uczucia szczęścia że nareszcie coś zjadam, i nie będę już zagrożeniem dla Yǒnggǎn (a przynajmniej nie wielkim).
- Czekaj! Nie zabijaj tego! - zawołała Yǒnggǎn. Zdziwiony spojrzałem na nią. Wadera podbiegła do mnie, tak jakby chciała wyrwać mi rybę z pyska. Niechętnie wypuściłem stwora, prawie pozbawionego krwi - lecz nadal żywego.
- O co chodzi? - zapytałem. Nie dało się ukryć, że pozostawienie tego czegoś przy życiu wyraźnie mi nie pasuje.
- Myślę że to coś chciało mi coś pokazać. Coś co jest w tej jaskini - musimy tam wrócić! - powiedziała wadera. Mimo strachu w jej głosie pobrzmiewała nuta zdecydowania.
- No dobra, w końcu czego się nie robi dla najlepszej przyjaciółki? - powiedziałem wstając, bo cóż, przy posiłku zdążyłem położyć się na brzuchu.

<Yǒnggǎn?>

Od Elektro CD Desny

- No zgoda ... - Nie byłem pewien czy dobrze zrobiłem zgadzając się .
Desna pobiegła zrobić herbatę a  Ithiru miał mnie oprowadzić .
- To gdzie chcesz iść teraz ? - Spytał .
Ale ja byłem zamyślony i nie odpowiedziałem .
- Elektro ?
- C-co jak ? przepraszam zamyśliłem się , wybacz .
- Idziemy ?
- No jasne .

*2 godziny później*

Po zwiedzaniu wróciliśmy na herbatę .
Desna już z nią czekała .
Hmmm... z czego to jest... - Spytałem sam siebie .
- Elektro dlaczego nie pijesz herbaty ?
- Jeszcze nigdy nie piłem czegoś takiego , czy mg się spytać z czego to jest ?
- Z ziół i wody .
- Ah ok.
Spróbowałem i naprawdę mi posmakowała 0,0

<Desna? Brak weny i sorki że długo nie odpisywałem >

sobota, 16 maja 2015

Od Yǒnggǎn C.D Anubisa

Nagle stworzenie wyskoczyło z wody i wpadło do niej ponownie. Szybko odskoczyłam do tyłu, Anubis stanął obok mnie. Byłam pewna, że nie widzi ryby. Rozglądał się wokół, próbując ją dostrzec. Dalej zastanawiało mnie to, dlaczego tylko ja ją widzę. Nie wiem też, z jakiego powodu popłynęła ze mną do podwodnej jaskini i tam zostawiła. Może było tam coś, co miałam odkryć, lecz tego nie zrobiłam? Może powinnam tam wrócić?
Przemyślenie przerwał mi strach, który poczułam, zauważywszy stworzenie krążące wokół w wodzie. Nie byłam w stanie się ruszyć, więc chcąc powiedzieć o tym basiorowi, wydałam z siebie cichy pisk. Moje łapy drżały, zaś ta zraniona przez kły nieznanego zwierzęcia była podniesiona w górę. Czarna ryba nagle wyskoczyła z pluskiem z wody, kierując się prosto na mnie. Nie zauważyłam, co robi Anubis, bo ta wleciała mi prosto w pysk, a ja, próbując ją stamtąd zdjąć, poturlałam się do wody. Potem wszędzie wokół zrobiło się błękitnie. Zwierzę zostało przeze mnie odepchnięte. Chwilę obracało się dziwnie w wodzie, po czym znów zaatakowała. Ja zdążyłam opanować się nieco i starałam się wypłynąć. Ta jednak ugryzła mnie w zranioną łapę. Obróciłam się szybko i złapałam ją w zęby. Trzepotała się mocno na boki, póki nie wyszłam na brzeg. Cała byłam mokra. Z mojego pyska zwisała czarna, duża ryba.
Zastanawiałam się, czy teraz Anubis ją widzi.

< Anubis? >

Wow

 
Jestem z tego powodu szczęśliwa ^^   ~ Moon
 
Liczba wyświetleń według kraju :
 
Wykres najpopularniejszych krajów wśród przeglądających bloga
WpisLiczba wyświetleń
Polska

290
Belgia

20
Holandia

20
Bułgaria

10
Stany Zjednoczone

10
Turcja

8
Chiny

1

piątek, 15 maja 2015

Oki

Chętnych do pomocy proszę o podanie e-maili w komentarzach :3
Dziękuję za pomoc :D

Od Anubisa CD Yǒnggǎn

Czułem się okropnie kiedy Yǒnggǎn szukała wyjścia, mimo że to ona była ranna. Zaciskałem kurczowo powieki i szczęki, choć może łatwiej było by mi oddychać przez pysk a nie nos? Nie zamierzałem jednak tego sprawdzać. Słyszałem jak Yǒnggǎn chodzi po jaskini, lekko kulejąc na jedną łapę, co od czasu do czasu zagłuszało głośne kapanie wody, gdyż cała jaskinia była wilgotna. W pewnym momencie jedna z kropli spadła mi prosto na głowę. Wzdrygnąłem się, gdy dotknęła mojej skóry i potrząsnąłem łbem. Po tym siedziałem bezczynnie, wbijając pazury w skałę w bezczynnej złości na samego siebie. Nagle poczułem lekkie szturchnięcie w bok.
- Znalazłam wyjście. - powiedziała Yǒnggǎn. Odważyłem się otworzyć oczy i skinąć głową. Nie ryzykowałem otwarcia pyska. Wadera odwróciła się i wskazała otwór przez który wpadało do środka światło. Podeszłem pod "ścianę" i  spojrzałem w górę. Wyjście wydawało się dość wysoko. Spojrzałem na waderę, która szykowała się do skoku z rozbiegu. Chciałem ją powstrzymać, bo w końcu miała zranioną łapę, ale nie da się powiedzieć "nie" z zamkniętym pyskiem. Bardzie można to było nazwać jękiem, kiedy wadera zaczęła biec. Widziałem wyraźnie że jedną łapą nie dotykała ziemi. Skoczyła. Zdawało się że uda jej się dolecieć do wyjścia, lecz niestety nie do końca. Siła odbicia okazała się za mała i Yǒnggǎn zaczepiła przednimi łapami o krawędź otworu, a tylne łapy bezradnie próbowały znaleźć oparcie na gładkiej skale. Mimo mojej "dolegliwości" podbiegłem do wadery i stanąłem na tylnych łapach. W ten sposób Yǒnggǎn stała mi praktycznie na głowie, co nie było najbezpieczniejsze jeśli wziąść pod uwagę fakt że zraniona łapa znajdowała się bardzo blisko moich szczęk. Mięśnie szczęk zaczęły mnie już boleć od bezustannego zaciskania ich jak najmocniej się dało. Bałem się że w końcu nie wytrzymam, a w tedy najpewniej stracę nad sobą kontrolę... Mimo tego że Yǒnggǎn mi ufała, ja sam siebie znałem na tyle że wiedziałem iż walka z moją ciemną stroną jest z góry przegrana. Wadera wgramoliła się do otworu - miałem nadzieję że poradzi sobie na zewnątrz, a  nie spadnie do morza czy znów się zrani. Kiedy zniknęła z mojej widoczności, odbiegłem od ściany by wziąść rozbieg. Skoczyłem płynnie i wylądowałem na zewnątrz, prawie ześlizgując się ze skały. Na szczęście długie pazury zahamowały zjazd. Przeszłem na szczyt, gdzie siedziała Yǒnggǎn. Wiedziałem na co patrzy - dookoła woda, mnóstwo wody w której czai się niewidzialny stwór. Nagle usłyszałem coś jakby chrobotanie pazurów na kamieniu, obejrzałem się w stronę dźwięku lecz nic nie dostrzegłem. Usłyszałem za to jak Yǒnggǎn krzyczy, wbijając wzrok w tamto miejsce. Instynktownie warknąłem i zjeżyłem sierść. Nie widziałem tego czegoś, lecz nie pozwolę mu drugi raz skrzywdzić Yǒn!

<Yǒnggǎn? Ważne że odpisałaś - nie ważne ile ;)>

czwartek, 14 maja 2015

Hmmm...

Hejeczka , potrzebuję pomocy i mam pytanie czy ktoś chciał by mi pomóc wstawiać opka itd. ?
Tymczasowo  (Ok.1 miesiąca), bo teraz mam bardzo dużo na głowie :c (Piszcie w komentarzach)

Pozdrawiam i życzę wam dobrych ocen w szkole ;3

OD Mizu CD Friheta

Frihet odpowiadając na moje pytanie ''życie'' wiedziałam wtedy że nie zrobi nikomu krzywdy. Uścisnęłam go mocniej a on poleciał szybciej.
- Dziękuję tobie za wszystko, w jaki sposób mogę się tobie odwdzięczyć.
- Ale za co mi dziękujesz? - zapytał się jak by nie wiedział
- Za to, że mnie wysłuchałeś i poprawiłeś humor.
- Wiesz mi również poprawiłaś trochę humor.- powiedział uśmiechając sie
- Czyli nie całkiem co? No to wiesz wskażę tobie drogę i polećmy tam. Od razu się rozchmurzysz ale obiecaj, że nikomu go nie pokażesz.

< Frihet?>

Od Yǒnggǎn C.D Anubisa

Podeszłam do basiora. Jego oczy były zamknięte. Kulałam na zranioną łapę, ale nie myślałam o niej wcale. Popatrzyłam na niego.
- Wiem, że nic mi nie zrobisz. – powiedziałam łagodnie – Muszę zapobiec dalszemu krwawieniu, może... Może wtedy będzie lepiej. Ale teraz musimy stąd iść. Jak najszybciej. Kto wie, czy ten potwór tu nie wróci.
Basior lekko otworzył oczy, ale po chwili znów je zamknął.
- Usiądź, Anubis. Ja postaram się znaleźć wyjście. – powiedziałam.
Wiedziałam, że chciał mi pomóc. Uważałam jednak, że musi odpocząć.
Oparłam przednie łapy na dużej skale, będącej czymś w rodzaju ściany. Przez malutki otwór na samej górze przedostawało się światło, ale też co chwilę kapała woda, co oznaczało, że tamten kawałek lekko wystaje ponad wodę. Mogliśmy tamtędy wyjść.
Podeszłam do Anubisa i lekko trąciłam go nosem w bok.
- Znalazłam wyjście.

< Anubis? Brak weny dalej, ale przynajmniej coś napisałam. default smiley :) >

Od Anubisa CD Luny

Widziałem jak Luna gada sama do siebie, a przynajmniej tak to wyglądało. Możliwe że ktoś albo coś, tam było. Patrzyłem na nią czekając aż ustąpi. Oczywiście ja też nie miałem zamiaru ustąpić. Sophie przyglądała nam się z pewnej odległości, aż w końcu odwróciła się i odbiegła. Minęły minuty... to zaczęło się już robić lekko chore. Usiadłem na ziemi, bo łapy zdrętwiały mi od bezustannego stania. W końcu westchnąłem.
- Jak sobie chcesz. Ale jakoś nie widzę żeby twoje pochodzenia było jakieś niezwykłe... - mruknąłem i odwróciłem się zamierzając odjeść. Usłyszałem za sobą kilka obelg, w zamian posłałem waderze przebiegły uśmieszek i odeszłem. Usłyszałem jak ona zeskakuje z drzewa i rusza za mną. Po co? Skręciłem za drzewo i zniknąłem w cieniu. Pojawiłem się w mojej jaskini na posłaniu. Wciągnąłem się i położyłem.

<Luna? Brak weny ;_;>

Od Death

Ziewnęłam, to przez ta całą podróż. W końcu… trzeba się wysilić aby znaleźć porządną watahę. No nic, nie ma co się żalić. Westchnęłam, odwróciłam się przejeżdżając ogonem po ziemi i pobiegłam w swoją stronę. Po drodze mijałam inne wilki, także one wędrowały w swoje strony. Jedne chodziły w grupach, inny w parach, a cała reszta samotnie, tak jak ja.
Samotne wędrowanie jest moim zdaniem ciekawsze od grupowego, czemu? Ponieważ jesteś niezależny, nie musisz podejmować decyzji w którą stronę chcesz iść. Idziesz na swoją rękę. Choć właściwie.. to JEST ciekawsze, po prostu.
Dostatkiem sił wybiłam się z ziemi na kolejne drzewo. Teraz jednak wystawiłam ogon, który z kolei upadł na ziemię. Ciekawe kolory przyciągały zwierzęta, ale tylko te małe.
Nie musiałam długo czekać, po dziewięciu minutach młody zając wpadł pułapkę. Owinęłam ogon wokół szyi zwierzęcia po czym zacisnęłam z całej siły. Głód był silniejszy. Zamiast to poddusić swoja ofiarę, zgniotłam jego szyję w taki sposób, iż obie części się rozleciały. Zsunęłam się z drzewa i ułożyłam przy zwłokach zwierzęcia. Tak to bywa, jeśli jesteś mądry to nie wpadasz w zasadzki wilków. Ale jeśli jesteś właśnie taki, to kończysz w uścisku łap. Zachichotałam, a następnie oddzieliłam wszystkie części królika. Ułożyłam to w równy rząd i wyliczałam kolejno który kawałek mam zjadać. Ze smakiem zjadałam kolejne kawałeczki. Robiłam to tak długo, aż w końcu została jedynie głowa. Z żalem spojrzałam na to biedne zwierzę.
- To łańcuch pokarmowy. Ja zjadam ciebie, ktoś zjada mnie i tak dalej. To naprawdę nie twoja wina, ani moja. To przez matkę naturę, przynajmniej tak się dowiedziałam od ludzi. Widzisz? – wskazałam łapą na gębek trawy – To także ona stworzyła, to drzewo tak samo…
Nagle moją jakże fascynująca rozmowę przerwał szelest liści. To nie był wiatr, tylko wilk. Najwyraźniej przyciągną go zapach mięsa. Bez żadnego drgnięcia czkałam wygodnie leżąc na ziemi.

<Wilku? Czy jesteś na tyle odważny, aby mi odpisać? ;d >

Nowa wadera :3

Sorki napisała bym o tym wcześniej ale zapomniałam....wybaczcie xd
Oto Death :3
Serdecznie witamy :3

środa, 13 maja 2015

Przepraszam :c

Drogie wilczki mam problem ...
1. Mam kare na kompa i tylko w szkole mg z niego korzystać ... (4 razy w tygodniu)
2. Proszę wyślijcie mi jeszcze raz wszystkie opka na howrse które wysłaliście i nie zostały wstawione...
3.  Przypomnijcie mi jeżeli o czymś zapomniałam...

Sorki :c

Od Luny CD Anubisa

Basior wydawał się być gotowy do walki. Poczułam przypływ energii, to bardzo przyjemne uczucie. Pewnie wilk uważał, że ma przewagę ale nie wie kim jestem. Moje moce wróciły!!
-No dawaj, puszku! Walcz!
-Nie wiesz z kim masz do czynienia.
Walka już miała się zacząć gdy nagle z zarośli wyskoczyła jakaś mała wadera. Gdzieś już ją widziałam. 
-Przestańcie!- wrzasnęła.
-Nie wtrącaj nosa w nie swoje sprawy.- Wrzasnęłam.
-Mama będzie wściekła, że się kłócicie!
-Nie obchodzi mnie to!!-szczeniak podbiegł do basiora i błagał go o to żebyśmy nie walczyli. 
-Za kogo się masz, że mi rozkazujesz!?
-Za córkę alfy i nie jestem szczeniakiem! A ty kim jesteś, żeby przychodzić tu i wszczynać  kłótnie??
-Za córkę Abaddona (Abaddon-("niszczyciel") "Anioł Zniszczenia" z Apokalipsy; anioł śmierci i destrukcji, demon czeluści, władca demonów (sam nazywany demonem zła). W Starym Testamencie jego imię oznaczało najpierw miejsce zepsucia, świat podziemny.) i córę anielskiej kapłanki. Uważam się też co może cie nieco zdziwić za siostrę Moon.- widziałam przebłysk strachu bądź zdziwienia w jej oczach. Nie miałam ochoty bawić się z Puszkiem w wojnę, a z tą małą w niańkę więc odwróciłam się i sobie poszłam pokazując im, że ta sytuacja znudziła. Gdy wiedziałam, że mnie nie widzą wskoczyłam na wysokie drzewo i tam układałam się do snu. Poczułam, że one tu są.
- Idźcie stąd!! - Krzyczałam. Słyszałam jak się zbliżają, czułam ich chłód i zapach krwi przesiąkniętej stęchlizną który dusze zabitych demonów na sobie noszą. 
-Wracaj. On nie jest już zły, wróć. Tęsknimy.-Szeptały mi do ucha.
-Nie wieże jak mam niby mu po wszystkim uwierzyć?
-Oddał Ci moce to mało!!?
-Nie wrócę tam!!
-Do kogo gadasz?-Usłyszałam jak puszek się do mnie odzywa. Czułam spokój bo duszki odeszły .
-Po co tu przylazłeś??Kłębuszku!-Po co on za mną lazł? Może po prostu przechodził tędy? Nie odpowiadał, więc zapytałam się go jeszcze raz.
-Po co tu przylazłeś??Kłębuszku!-I wtedy zrozumiałam , że on widział całą sytuacje ale nie widział dusz więc ma mnie za świra który gada sam do siebie. Zapomniała, że żeby je widzieć trzeba mieć dar lub być naznaczonym. Uświadomiłam sobie, że żadne z nas nie odpowiada na pytanie drugiego. Ktoś musiał ustąpić a ja nie zamierzałam być tym kimś. Nie muszę mu się zwierzać.

<Anubis?>   

niedziela, 10 maja 2015

Koniec selekcji

koniec selekcji !
Drogie wilczki , z watahy zostaną wyrzucone osoby które nie napisały do mnie że zostają :*

Herb

Hejka wilczki sorki że późno odpisuje ale miałam dużo nauki ;-;
1# Anubis (8 głosów)
2# Desna (5 głosów)
3# Mizu (2 głosy)
4# Yǒnggǎn

WYGRYWA ANUBIS :3
Gratulacje .

czwartek, 7 maja 2015

Od Friheta CD Mizu

Nie było sensu w dalszym ciągu się upierać. Lekko westchnąłem po czym wydałem z siebie ciche słowa.
- Może to i wstyd, lecz moją rodziną był człowiek- odpowiedziałem – Byłem do niego zwięźle przywiązany. Pragnąłem utrzymywać go przy życiu. Skrzydeł nie miałem od początku. Podarowała mi je pewna wilczyca. Zanudzę cię opowiadając całą historię.
- Ale … - westchnęła
- Może jesteś głodna ? – Przerwałem, gdyż było to dla mnie wstydliwym wspomnieniem
- Właściwie, masz rację – na jej twarzy ponownie ujawnił się uśmiech
- Tylko… jeszcze jedno pytanie – zacisnąłem wargi – Można wiedzieć jaki żywiołem dysponujesz ?
- Hmh – ledwo co byłem w stanie usłyszeć cichy chichot wadery – Władam nocnym niebem
Czyli… Wilk księżycowy? To była dla mnie niespodzianka .
- Teraz twoja kolej – zaproponowała – jaka rasa?
Tego już nie mogłem ukrywać. Sama historia ledwo mi uszła.
- Życie – westchnąłem

< Mizu? >

Od Bonnie The Bunny

Leżałem na zapleczu . Słyszałem radosne wołanie dzieci na korytarzu . Ach... ale ja za tym tęsknię.... - Mówiłem sam do siebie .
Ciekawiło mnie to czemu nie naprawili mnie tylko zamknęli na zapleczu .
Usłyszałem krzyki i trzaskanie drzwiami . Nagle na zaplecze wpadł Freddy przerażony .
- Co się stało ? - spytałem
- Foxy.... ugryzł dziecko w głowę ! - Poleciała mu łza
- Jak...a-ale czemu ?!
- Jego oczy stały się czarne i mówił zupełnie inaczej ! - przytuliłem przyjaciela .
Przybiegła również Chica . Zapłakana rzuciła się na mnie i coś mówiła ale nie mogłem jej zrozumieć......
Wstałem i wyszedłem na scenę . Wszędzie była krew . Przyjechała karetka wynosili dziewczynkę .
Foxy stał jak wryty na scenie , jego pysk był zepsuty i cały we krwi.
- Co się z tobą stało ?!
- Ja-Ja nie wiem !
- Coś mi tu nie pasuje ... najpierw Goldy mnie zaatakował teraz ty prawie zabiłeś dziecko ... czy to możliwe żeby schadowy wróciły ?
- NIE WIEM !
- Spokojnie ... wszystko będzie dobrze ...
Ludzie wybiegli i zamknęli nas w środku .
Usłyszałem krzyk ... na zapleczu , to była Chica .
Pobiegliśmy na zaplecze i zboczyliśmy ... Toy'e ... .
- Nie umiemy się zachować przy ludziach lisku? - zadrwił sobie Toy Freddy .
- Dajcie spokój , czy nie możemy żyć w zgodzie ?! - Wrzasnął Freddy .
- Nie bo przez was oddali nas do naprawy ! - Wrzasnął Balon Boy .
- Nie podskakuj mały bo ci pójdzie w pięty - Warknął Foxy .
- Ha...ha bardzo śmieszne , jestem od was starszy ... nie zapominaj - Był wykurzony .
Z sufitu zwisała Mangle .

- Cześć króliczku ...  - Powiedziała do mnie i pokazała kły .
Jej druga głowa mnie trochę przeraża .
Za mną pojawił albo pojawiła się Toy Bonnie złapał mnie za szyję a gdy chciałem się uwolnić dostałem metalowym balonem w głowę... musze przyznać że to trochę bolało 0,0
Na pewno byłem trochę oszołomiony . Ale ocknąłem się i walnąłem Toy Bonnie w twarz tak że walnął o ścianę .
Toy Chica trzymała Chice za ręce . Freddy walczył z Toy Freddym a Foxy z Mangle .
Nie jestem pewien czy to sprawiedliwe.....
Gdy Chica chciała się uwolnić szarpnęła za mocno i Toy Chica urwała jej rękę .
Dostała też w głowę z pięści i coś jej pękło. No nie ...... nie daruje wam tego ! Nie będziecie krzywdzić mojej rodziny ! - Pomyślałem . Uwolniłem się i pobiegłem do Chici .
- Czy wszystko dobrze ? - spytałem
- Da się wytrzymać .
Potrzebowaliśmy pomocy .
- Chica pobiegnij po Elektro ! - Wrzasnął Freddy .
Chica wybiegła z restauracji . Zniknęła w cieniu .
My nadal walczyliśmy z Toy'ami ale teraz  miały jeszcze większą przewagę .

< Ktoś? Czy ktoś nam pomoże ? co z nami teraz będzie? >



wtorek, 5 maja 2015

Piosenka

O jej obejrzałam to i moje serce krwawi :C
Biedne animatroniki  naprawdę bardzo je lubię a w szczególności Bonnie(Fioletowy królik) ...
Purple Guy nie chce im pomóc on chce pozbyć się tych duchów bo go prześladują..... :'c

poniedziałek, 4 maja 2015

Od Mizu CD Friheta

Gdy basior wziął mnie na swoje plecy i wzbił się w powietrze tylko dlatego, ze chciał się o mnie czegoś więcej dowiedzieć zrobiło mi się tak jak by milej.
- Niech będzie opowiem tobie coś o mnie.
- Naprawdę no to opowiadaj. - odpowiedział uśmiechając sie
- Moi rodzice gdy byli mali zostali zabici przez myśliwych, a moja siostra przywiązała się do jednego z stad tak, że zapomniała o mnie. Ja odeszłam od niej szukając schronienia miałam drobny wypadek ktoś mnie zaatakował wygrałam z nim ale odniosłam poważne rany. Wyczerpana, spragniona i poraniona znalazłam jaskinie w której się położyłam. Ale na następny dzień przyszła dziewczyna która się mnie nie przestraszyła i pomogła na początku nie miałam do niej zaufania ale po tem się to zmieniło. Ludzie z wioski się o tym dowiedzieli i chcieli mnie zabić ale ona mnie obroniła na imię jej było Rena. Gdy widziałam jak mnie broni wzięłam ją i poszłyśmy szukać nowego domu. Rena zachorowała na coś i umarła ja wściekła z tego powodu szukałam samotnego miejsca aby nikogo więcej nie zranić. Ale podeszła do mnie pewna wadera pytając się czy nie chciałabym dołączyć do jej watahy. Z niechęcią zgodziłam się i tak trafiłam do tej watahy. Poznałam tutaj dużo wilków i swoją miłość Toro. Ale, ze on musiał na jakiś czas wyruszyć do jakiegoś miejsca czekam na niego. To by było na tyle a co z tobą opowiedz mi więcej o sobie. - powiedziałam uśmiechając się.

<Frishet?>

niedziela, 3 maja 2015

Od Friheta CD Mizu

Wadera znacząco zachwiała się nad moja osobą. Powinna wiedzieć, że nie jestem żadnym tam krytykiem i wcale nie musi się wszystkiemu wyspowiadać.
- To… może tak pochodzimy z tych końców razem i się lepiej poznamy? – Bez żadnych zastanowień wypowiedziałem te słowa
- No… pewnie – na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech
***
- Nie doszukuje się powodów czemu tu tak chodzisz – westchnąłem
- Do prawdy? – Nastawiła lekko uszy
- Pewnie – odparłem – To wszystko jest wielkie
- … - zacisnęła myśli
Lekki wiatr powiewał między drzewami kierując się w nasze strony. Zahaczał o kłębki sierści po czym przemierzał dalsze horyzonty. Miło było spędzać czas w bezsensownym chodzeniu w tą i tam. Chwilami zastanawiałem się czy w dalszym ciągu bywać „taki” a nie inny dla zupełnie obcej osoby. W końcu puściły mnie nerwy.
- Powiedz coś o sobie – jęknąłem
- O mnie? – odwróciła łeb od mojej strony
- Ta… albo, jeśli wolisz zacznijmy ode mnie – mruknąłem
Mizu lekko westchnęła na znak „tak”.
- Właściwie, nie ma o czym do końca rozmawiać. Pochodzę od Szwedów. Opuściłem rodzinną wioskę w poszukiwaniu watahy wilków. No… to naprawdę tyle z mojej strony – odpowiedziałem zepchnięty z myśli
- Na pewno jest coś więcej – rzekła
- Nie bujaj, tylko opowiadaj – przerwałem
- … - najwyraźniej nie była przekonana do mojej osoby
Jednak po nad to chciałem wiedzieć o niej więcej. Podbiegłem do wadery po czym uniosłem ją na moje plecy. Szybko rozłożyłem skrzydła, po czym wybiłem się z ziemi.
- Opowiadaj

< Mizu? Może tak podróż po niebie zachęci Cię do dalszej rozmowy? >

piątek, 1 maja 2015

OD SASHA DO Yǒnggǎn

OD Sashy DO Yǒnggǎn
Spacerowałam sobie samotnie koło jeziorka. Błyszczało się tak jasno pod wpływem słońca. Nagle usłyszałam koło siebie plusk. Odwróciłam się przerażona i zobaczyłam brązowy łebek wystający z wody.
-Hej ja jestem Yǒnggǎn, a ty?-spytała wilczyca.
-Em...ja jestem tu nowa...mów mi Sasha .-odpowiedziałam
-To suuuper! Wskakuj do wody to pogadamy-krzyknęła podekscytowana i zaciągnęła mnie do jeziorka. Woda była cipła, nagrzana przez słońce więc mogłam tam długo posiedzieć.
-Zakładam, że dopiero dziś przybyłaś tutaj co nie?-spytała.
-Tak. -odpowiedziałam. Wolałam nie mówić o tym jak tu trafiłam i z jakiej przyczyny. W ogóle nie miałam ochoty gadać z nkim, ale ta wadera wydawała mi się bardzo miła.

<Yǒnggǎn ?>Nie mam pomysłu...default smiley>