Leciałam nad chmurami, szukając jakiegoś terenu, by wylądować bezpiecznie. Obniżyłam lot, by chmury nie zakrywały mi widoku. Delikatnie szybowałam po powietrzu, a generalnie raz za razem machałam skrzydłami, by nie stracić wysokości.
- Hmm... - zaczęłam się rozglądać. Wnet zobaczyłam jakieś wilki. Zamknęłam skrzydła i pikowałam w stronę drzewa. Gdy byłam blisko niego rozłożyłam skrzydła i wylądowałam na koronie drzewa. Zeszłam powoli z niego i natychmiast popatrzyłam z ukrycia na jakieś wilki, chodzące. Najwyraźniej musiała to być jakaś wataha. Cicho zaczęłam się zakradać. Po chwili wskoczył na mnie jakiś wilk i unieruchomił.
- Oj wybacz... myślałem, że jesteś szpiegiem - zszedł ze mnie...
<Chętny? Może to być wadera, albo basior. Obojętnie xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz