- Bo ona umarła z mojej winy. Przez moją głupotę i szczenięcą naiwność. Tak samo jak cała reszta! – słowa Anubisa szumiały w mi głowie.
- Nic nie dzieje się bez przyczyny- mruknęłam- Widocznie tak musiało być. Nie powinieneś myśleć że to twoja wina.
- Łatwo ci mówić- parskną
- Cała moja wataha umarła na moich oczach. A twoja rodzina nadal żyje.- mówiąc „rodzina” oczywiście miałam na myśli watahę. – Przynajmniej masz gdzie wrócić.- Zamilkłam i czekałam na reakcję basiora. Wpatrywał się nieobecnym wzrokiem w groby. Wiedziałam że nie chce gadać. I nie chce żebym była na tych terenach. Widząc, że basior nie ma reakcji, mówiłam jednak dalej- Wiem, że trudno otrząsnąć się z tragedii. Ale zawsze ma się dla kogo żyć.
Oczy basiora wciąż były nieobecne. Westchnęłam, odwróciłam się i potruchtałam w stronę z której przyszłam. I tak nigdzie bym nie została. A niektórzy po prostu nie chcą sobie pomóc.
- Zaczekaj! – wrzasną Anubis gdy byłam już daleko. Zaczęłam biec. Nie uciekałam przed nim. Właśnie wyczułam że Diabolo mnie wzywa, że w okolicy pojawiły się demony. Nie chciałam żeby coś się komuś stało. Podejrzewam że wilki z tej watahy umieją walczyć, ale jednak. Poderwałam się z ziemi i ruszyłam w stronę Diabola. Przez chwilę słyszałam stękanie basiora i jego wołanie, gdy próbował mnie dogonić. Nie, nie zwolnię. Nawet nie zamierzam tu dłużej zostać. Za dużo tu duchów. Ześwirować można. Gdy upewniłam się że już mnie nie dogoni, wylądowałam i zaczęłam biec. Całkowicie zapomniałam o demonie. Diabolo sobie poradzi. A z resztą, mam to gdzieś. Z daleka zobaczyłam skałę, pod którą znajdowała się idealna kryjówka. Przycupnęłam tam i zasnęłam. Obudził mnie swąd dymu. Co jest do jasnej…. ?! Wygramoliłam się spod kamieni i już po paru krokach zobaczyłam dym. Na razie unosił się leciutko, jakby ktoś robił z niego znaki dymne. Ale wiedziałam z doświadczenia że to dopiero początek. Jeśli ogień rozprzestrzeni się po lesie… Potrząsnęłam łbem, próbując odpędzić od siebie te myśl. Znowu zaczęłam biec w stronę źródła dymu. Byłam tak rozpędzona że prawie sama nie stałam się czarnym węgielkiem z wilka. Drzewa stały w płomieniach. Co było dziwne? Tworzyły krąg. A w środku kręgu leżał nieprzytomny, czarny wilk. Od razu go rozpoznałam:
- Anubis! - Zawołałam- Żyjesz?!
<Anubis? Kompletny brak weny xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz